Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Właśnie trafiłam w Poczekalni na kolejną historię o tym, jak to gruba…

Właśnie trafiłam w Poczekalni na kolejną historię o tym, jak to gruba osoba była/jest prześladowana przez swoją wagę. I mam dość…

Od zawsze byłam mała i chuda. Na bilansach zawsze poniżej normy na skali. I uwaga, niespodzianka... To właśnie ja stałam się klasowym popychadłem. Nie koledzy czy koleżanki z nadwagą, których kilkoro przewinęło się w klasie przez lata edukacji.

W podstawówce najmniejsza, najsłabsza, zawsze byłam wybierana jako ostatnia do drużyny na wf, czy zabaw na boisku. Dla takiego dziecka to duży cios. Do przedstawień, układów tanecznych itd. nauczyciele też nie brali mnie pod uwagę, "bo za mała, nierówno będzie to wyglądać" itp.
W gimnazjum doszło do tego psychiczne znęcanie się rówieśników, wyzwiska, wyśmiewanie. Żaden z nauczycieli nigdy nie zareagował.

Co z rodzicami? Od najmłodszych lat słyszałam tylko, że mam jeść, bo wyglądam "jak z Oświęcimia i wstyd tylko matce przynoszę, sąsiedzi myślą, że mnie głodzi". Nikogo nie obchodziło, jak ja się z tym czuję. Przynajmniej zadbali o to, żeby zrobić mi wszystkie badania, które swoją drogą wychodziły zawsze wzorowo.

Od ponad dekady jestem już dorosła, ale to nie przeszkadza innym potraktować mnie jak dzieciaka, czy komentować mojego wyglądu: "Ty taka chuda jesteś, żebra ci odstają", czy wersja light "Ty to jesteś taka chudziutka, malutka", więc nie trzeba traktować mnie poważnie, albo "Ty chcesz ćwiczyć? A po co ci to, jeszcze chcesz schudnąć? Już wyglądasz jak szkielet".

Złote rady w stylu "jedz więcej" są na porządku dziennym. I przodują w tym właśnie osoby, które mają co najmniej kilka kilogramów za dużo. A po tych wszystkich smętnych historiach na wielu portalach można by sądzić, że rozumieją, że dowalanie się do czyjejś wagi i wyglądu jest co najmniej nie na miejscu. Tyle że chudej osobie można wytknąć wygląd bez konsekwencji, bo „O, co się obrażasz, hehe, no wszyscy widzą, że chuda jesteś, hehe, nie skłamałam/em". Cóż, nadwagę też widać, a nikomu jej nie wypominam.

Nie chcę tutaj obrażać nikogo, twoja waga - twoja sprawa. Ale wkurza mnie podejście, że "jestem gruba/y, jest mi źle, ale wszyscy ludzie tylko czekają jakby mi tu dowalić, a powinni mi współczuć". Nie, ludzie cię prześladują, bo masz mentalność ofiary, jak padlinożerca wyczuwają potencjalnego kozła ofiarnego i tak go traktują. Problem nie tkwi w naszej wadze, czy wymiarach, ale w naszych głowach. A użalanie się nad sobą, wyżywanie się i obwinianie ludzi, którzy mają problem odwrotny do naszego albo go nie mają w niczym nie pomoże.

internety waga ludzie

by buu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bryanka
16 28

Doskonale Cię rozumiem, bo też przez to przechodziłam. I świetnie pamiętam tą nienawiść ze strony grubych dzieciaków. Rękoczyny też pamiętam. Z grubasów się śmieją nie? Ale żaden człowiek z nadwagą nie przyzna się, że potem też gdzieś musiał odreagować swój stres. Także ja nie do końca wierzę w te historie wiecznie uciśnionych, zamkniętych w sobie. Teraz też dosłownie nie ma dnia, bez komentarza na temat mojego wyglądu, ale już wydźwięk tych uwag jest inny. A ja już się przyzwyczaiłam, że odkąd skończyłam 25 lat moja waga stanęła na 45-48kg i dalej nie pójdzie :P Uważam, że to jest w sumie ciekawe zjawisko, że sporo grubych osób mówi "jestem gruby, bo choruję", a większość osób szczupłych musi udowadniać, że chorzy nie są. No i właśnie - nie wolno powiedzieć, że ktoś jest gruby, bo to brzydko, ale już można mówić, że ktoś jest chudy, bo rzekomo nie jest to obraźliwe :D

Odpowiedz
avatar buu
13 19

@Bryanka: Otóż to. Mi kiedyś nawet otyła przyjaciółka potrafiła wytknąć brak cycków wiedząc, że mam na tym punkcie ogromne kompleksy. Dla niej to było takie zabawne. I jeszcze gadanie, że na co ty narzekasz jak chuda jesteś. No właśnie na to.

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 18

@buu: O taak, w gimnazjum to się w ogóle wokół cycków kręciło :D Na mnie wołali "anoreks" albo "deska". Potem tak się złożyło, że praktycznie w jedno lato gwałtownie dojrzałam, dla mnie to było totalnie dziwne, ale do szkoły wróciłam już z cyckami. Nie mogli już wołać "deska", to wołali, że "anoreks sobie implanty zrobił". Do tej pory czasami w bardzo stresowych sytuacjach zdarza mi się garbić.

Odpowiedz
avatar Eander
4 4

@buu: Nie żadna przyjaciółka nie powiedziała by ci czegoś takiego wiedząc jak cie to zaboli. Takie osoby to jedynie znajomi których się toleruje, a słuchać i przejmować się opinią należy tylko prawdziwych przyjaciół.

Odpowiedz
avatar Shi
13 19

Łączę się w bólu. Znajomi ze szkoły uważali, że nadawanie mi ksywek w stylu "szkielet" czy "pająk" za zabawne, a mnie do śmiechu nie było, szczególnie w starszych klasach, gdy jak ktoś widział, że jem kwitował to słowami "nie udawaj, że jesz i tak wszyscy wiedzą, że zaraz to zwymiotujesz". Z czasem popadłam w lekką anoreksję, bo nie umiałam jeść przy ludziach, więc w szkole nic nie jadłam, w domu przy rodzicach też nie byłam w stanie (mimo, że oni nigdy nie komentowali głupio mojej wagi). Jadłam dopiero w nocy a i tak nie wiele, bo żołądek się skurczył. Wytykanie małego biustu czy widocznych żeber też było dość częste w szatni na wf'ie. Wolałam już w ciasnej kabinie się przebierać, bo miałam dość takich komentarzy. Śmieszą mnie te kampanie "love in every size" czy "size doesn't matter", bo dotyczą tylko osób otyłych. Zaraz obok nich są "kobieta musi mieć krągłości" (automatycznie jeśli nie masz krągłości nie jesteś kobietą) czy "facet nie pies na kości nie leci". Z czasem trafiłam w normalne towarzystwo kobiet, bo faceci nigdy nie mieli problemu z moją wagą, nie wyśmiewali się, ani nie komentowali. Zyskałam dzięki temu pewność siebie i zaakceptowałam to, jak wyglądam. Czasem nawet teraz usłyszę to powiedzonko "facet nie pies na kości nie leci" i to najczęściej ze strony osób otyłych, jednak już nie boję się odpowiadać "ale też nie sikorka by słoninę wpi******ć".

Odpowiedz
avatar buu
5 9

@Shi: O tak, te popularne hasełka, po prostu hit. Widziałam kiedyś na jakimś portalu z memami taką grafikę, że w tekście "kobieta musi mieć krągłości" nie chodzi o wylewające się zwałki tłuszczu tylko o krągłe piersi, tyłek i wcięcie w talii. Rysunek lepiej to oddawał niż opis. Dla mnie genialne wyjaśnienie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

Takie historie jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu,że nie wszyscy ludzie nadają się na rodziców. Jak można powiedzieć do dziecka,że ma jeść bo przynosi wstyd przed ludźmi? Mam nadzieję,że tacy ludzie to tylko nieobyty i niedokształcony margines.

Odpowiedz
avatar LeDragonCramoisi
10 10

@Day_Becomes_Night: Moi mi tak mówili. Potem, gdy hormony wystrzeliły mi w kosmos i miałam problem w drugą stronę, śmiali się, że gruba. Potem znowu schudłam i... "wstyd przed ludźmi"... Pewnie mogło by się to tak kręcić w nieskończoność. ;)

Odpowiedz
avatar buu
4 6

@Day_Becomes_Night: Na szczęście poza głupimi tekstami dbali o moje zdrowie, latali po lekarzach, piłam syropki na apetyt itd. Jednak słowa potrafią bardzo boleć i tkwić latami w psychice.

Odpowiedz
avatar paski
9 9

@LeDragonCramoisi: Masakra, najprostszy sposób, zeby wpędzic dzieciaka w kompleksy i w rolę ofiary, która ma dopasować swój wygląd do środowiska.

Odpowiedz
avatar All4You
14 14

Komentarze odnośnie wzrostu znam aż za dobrze. Dość wcześnie zaczęłam miesiączkować, więc już od końca czwartej klasy mój wzrost trochę spowolnił i niższe dziewczyny mnie przegoniły. Do końca podstawówki nic złego się nie działo, ale gimnazjum to było piekło. Wyzywanie od hobbitów, popychanie, bo kolega rzekomo mnie nie zauważył, teksty, że kijem by mnie nikt nie dotknął i inne...i o dziwo to właśnie koledzy mieli z tym problem, od koleżanek nie było żadnych złościwości. Nawet przyszły szwagier swego czasu nieco przesadzał ze śmieszkami odnośnie mojego wzrostu. Na szczęście przestał po moim fochu. Najlepsze, że karłem mega nie jestem,bo mam 153 cm wzrostu. Zresztą nawet jakbym była karłem to też by mnie było widać...

Odpowiedz
avatar muflon63
13 13

@All4You: Prawda jest taka, że każda inność jest, była i będzie wyśmiewana, zwłaszcza w szkole. Ja mam na przykład nadzwyczaj duży biust. Już w podstawówce miałam miseczkę C i koleżanki się śmiały, że na pewno wypycham. W gimnazjum były dalsze docinki wraz z wciąż rosnącym biustem i oczywiście ciągłe żarty o seksie. Ja to też obracałam w żart, choć nie było to miłe. Pisząc maturę miałam już miseczkę G. Teraz mam J i przestało mnie to bawić. I niestety podobnie jak w przypadku problemów z wagą, sami lekarze nie zdają sobie sprawy ze skali problemu. Na NFZ można na przykład przejść redukcję piersi, ale najpierw trzeba znaleźć ortopedę, również na NFZ, który wypisze skierowanie. Większość z nich nawet nie wie, że taki zabieg jest w koszyku świadczeń, nie wspominając o niewybrednych komentarzach "he he, kto by zmniejszał, he he. baby se powiększają, a pani chce zmniejszać, nienormalna jakaś!" Przykra prawda.

Odpowiedz
avatar cassis
11 13

@muflon63: mam ten sam problem. I na koncie jedna uwagę przez całą edukację szkolną z tego powodu :D - po kolejnych śmieszkach w szatni ze strony koleżanek - zdjęłam bluzkę, zdjęłam stanik i zapytałam która chce dotknąć. Wszystkie wybiegły z piskiem. Dwie poleciały na skarge do wychowawczyni. Ale problem minął :P

Odpowiedz
avatar LeDragonCramoisi
11 11

@muflon63: "he he, kto by zmniejszał, he he. baby se powiększają, a pani chce zmniejszać, nienormalna jakaś!" Moja koleżanka miała podobny problem i też usłyszała taki tekst. Pamiętam, jak żaliła się na wbijające się ramiączka, pot, no i sam ciężar, a przez to bóle pleców. :(

Odpowiedz
avatar LeDragonCramoisi
9 9

@All4You: Ja za to jestem wysoka, jak na kobietę (nie mam 1,90m, ale byłam zawsze dużo wyższa od kobiet z otoczenia) i to był powód do śmiechu (nie wspominając o tym, że muszę się mocno namęczyć, żeby znaleźć ubrania, w których nie wyglądam idiotycznie. :P) Dla chcącego... zawsze znajdzie się powód do wyśmiania kogoś. Wystarczy się wyróżniać.

Odpowiedz
avatar All4You
7 9

A wiecie co jest najlepsze? Gwiazdą klasową była dziewczyna takiego samego karłowatego wzrostu co ja... ot takie podwójne standardy moich (tfu!) kolegów z gimbazy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2018 o 21:31

avatar muflon63
4 4

@LeDragonCramoisi: No niestety, ja już się dorobiłam zwyrodnienia kręgosłupa w odcinku piersiowym. Stanik kosztuje co najmniej 150 zł, żeby był w miarę wygodny. Nie mówiąc o wyglądzie, który wcale nie jest fajny, bo naturalne piersi są bardzo ciężkie i nie ma szans, żeby przy tej wielkości były jędrne i w ogóle. A i tak nie udało mi się znaleźć lekarza, który na NFZ by wypisał odpowiednie skierowanie... Dodam tylko, że tak ogólnie to mam normalną figurę, wzrost piersi nie wziął się z nadwagi czy otyłości. A w czasie laktacji moje piersi nie mieściły się nawet w miseczce L i to był dopiero dramat, bo stanik nosić trzeba (piersi z mlekiem są mega ciężkie i bolesne), a ten co jest powoduje zastoje, bo uciska. A większych nie produkują.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2018 o 9:38

avatar RedRose
12 14

Ja od urodzenia miałam problem z nadwagą, ale nigdy nie mówiłam, że jestem chora, geny czy jakaś klątwa. Po prostu, jadłam dużo, ruszałam się mało. Teraz nie płaczę, że nie mogę schudnąć, tylko działam i odnoszę już drobne sukcesy. Mojej przyjaciółce tak samo dokuczano, że jest chuda, drobna, a że ma spokojne usposobienie, to zaczęli nazywać ją "śniętą". Każdy wygląda jak wygląda i nikomu nic do tego. Ja nigdy nie wyśmiewałam się z innych, że są chudzi, a niesamowicie drażnią te głupie teksty o leceniu na kości, czy krągłościach u "prawdziwej" kobiety. Nie rozumiem, jak się można śmiać z takich rzeczy.

Odpowiedz
avatar cassis
16 20

Nie, robaczku, problem nie tkwi w ofiarach. Problem tkwi w prześladowcach. Zawsze. Jeżeli ktoś ma na tyle zryty cymbał zeby przywalać się do wyglądu osób trzecich - to z korzyścią dla społeczeństwa może sobie w ten cymbał strzelić z broni palnej, niech się głupota nie mnoży. Na wygląd ma się relatywnie niewielki wpływ. Nawet na wagę, bo owszem są ludzie otyli z chorób, czy chudzi z chorób, ale także jestesmy różnych wymiarów zupełnie naturalnie, po prostu, takie geny. Dla jednego norma to rozmiar 36, dla innego 44. Jeden będzie rudy, inny piegowaty, inny ma bielactwo albo blizny bo słaby kolagen, albo chudy a ma boczki, albo wysoki i ma wielkie stopy. Zawsze można znaleźć wady wyglądu i zawsze można znaleźć zalety. A sztuką jest się pogodzić z tym że wyglądamy różnie i nikomu nic do tego. Nikt nie ma obowiązku schudnąc ani przytyć ani ufarbowac włosów. A dziamgoczącemu należy się z liścia w kłapaczkę i tyle. Bez słowa wyjaśnień czy awanturowania się. Do pustego łba i tak nie nalejesz.

Odpowiedz
avatar buu
1 7

@cassis: Właśnie o to mi chodzi, ale jak piszesz idiotom nie przetłumaczysz. Musimy w takim razie sami sobie tłumaczyć, że jojczenie na to jaki świat jest zły nic nie da i trzeba olewać jednostki, które próbują zatruć nam życie.

Odpowiedz
avatar cassis
7 13

@buu: no nie do końca. Puenta twojej historii to zwalanie winy na tych, którzy sa wyśmiewani, bo "ludzie cię prześladują, bo masz mentalność ofiary". Ludzie nabijający się z innych sa c#ujami, mentalność wyśmiewanego nie ma nic do tego. Mnie tez wyśmiewają ludzie na ulicy, ba opluwają czasem bo moja choroba skóry jest podła i wygląda strasznie... A mentalności ofiary nie mam. Niejeden dostał z glana albo w papę. Nadal - to nie moja wina, że ludzie się ze mnie nasmiewają. To ich wina że mają nie po kolei w głowie i ratują swoje małe ego kosztem innych.

Odpowiedz
avatar buu
-2 10

@cassis: Tyle, że my mówimy o dwóch różnych sytuacjach. Wyśmiewanie to nie to samo co prześladowanie. Ty mówisz o przypadkowych osobach i tutaj jak najbardziej się zgadzam. A ja mówię o sytuacji trwającej miesiącami, czy latami. Skoro to się ciągnie i powtarza, to znaczy, że nie umiesz powstrzymać szczekaczy, pozwalasz wejść sobie na głowę. I to jest właśnie mentalność ofiary, którą trzeba w sobie zdusić. Jasne, to nie daje nikomu prawa do niszczenia drugiej osobie życia, ale czy ktoś taki się przejmie? Czy pochyli się nad naszym marnym losem? Nie, sami musimy dbać o siebie.

Odpowiedz
avatar aklorak
3 3

Ludziom brakuje empatii i czasem takie zachowanie wynika nie tyle ze złej woli, co ze zwykłej głupoty. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że ich zachowanie może ranić, szczególnie dzieciaki w wieku dojrzewania, bo uważają je za żarty. Znowu inni nie potrafią w jasny sposób zakomunikować, że zostali zranieni. Mam koleżankę, która tak właśnie miała, dojrzewałyśmy, ciała się zmieniały, płeć przeciwna zaczęła się interesować, czasem w sposób chamski. Ja się nie dawałam, klepnięcie w tyłek? Kop w jajka. Chamskie teksty? Też odszczeknęłam. A ona? Hihi i uciekała. Wyglądało jakby jej się podobało, że chłopcy się nią interesują, takie "oj przestań", ale szła do nich. Dopiero po latach dowiedziałam się, że jej to przeszkadzało. A z wyzywaniem od chudzielców podobnie. Być grubym jest źle, ale chudym? No przecież bycie chudym jest super, każdy chce być chudy, więc jak można kogoś tym obrazić? To przecież komplement. Myślę, że podobnie będzie z biednym/bogatym. Wyzywanie kogoś od biedaków to chamstwo i jak można się z biednego naśmiewać. Ale jakby wytykać komuś bogactwo, to nie ma problemu, przecież każdy chce być bogaty, bogaci nie mają problemów, takie przytyki to przecież komplement.

Odpowiedz
avatar Gabs
11 11

Ja to nie rozumiem ludzi. Zaczęłam intensywnie trenować i najpierw schudłam z 63 kg do 55 kg, a nawet mniej (przy 163 cm wzrostu). Poleciał głównie tłuszcz. Mięśni wtedy miałam niewiele. Na porządku dziennym: dziewczyno, czy cię w domu głodzą, spodnie na tobie wiszą, wszystkie zebra można ci policzyć, policzki zapadnięte, krok od Oświęcimia. I tak dalej, i tak dalej. Dopasowałam sobie dietę, która w połączeniu z treningami krav maga dała masę mięśniową i wzrost wagi. Wyglądałam moim zdaniem całkiem normalnie. Rezultat: jaka ty jesteś chuda, no trochę lepiej wyglądasz, ale nadal chuda, ile ważysz? pewnie 50 kilo, hehe. Pewnie faceta szukasz to się głodzisz. O jakie ci się mięśnie zrobiły. Z takimi łydkami męża nie znajdziesz. Hę? Ostatnie dwa lata były ciężkie, zażeranie stresów, problemy ze zdrowiem, nieodpowiednia dieta, niedouczona endokrynolożka i rozregulowana tarczyca, mniej sił i czasu na treningi. Efekt prosty do przewidzenia: 68 kg. Brzuch mi wystaje i ogólnie większa jestem. Co słyszę? No tak, faceta sobie znalazła to od razu przestała o siebie dbać. Pewnie nabierasz tłuszczyku przed ciążą (hę?), weź schudnij, bo patrzeć na ciebie nie można. A taka byłaś ładna. W CIĄŻY JESTEŚ? Brzuch wciągnij. Jak można tak stać z taki brzuchem. Zawsze coś będzie źle.

Odpowiedz
avatar Rossolek
7 9

Bo ludziom nie można dogodzić. Jesteś szczupła? Źle bo masz anoreksję, na bank! Jesteś przy kości? To przestań żreć. A prawda jest taka, że ktoś, kto Cię gnębi, czuje się gorszy i próbuje dowartościować się Twoim kosztem. Mnie też dokuczali przez wagę, bo jestem troszkę większa. Tyle że ładna. Ot, zwyczajnie ładna, z kolorowymi oczami, dużym biustem i czarnymi włosami za pas. "Koleżanki" zazdrościły biustu, "koledzy" byli jak dzieci.. A najbardziej bolało ich kiedy ignorowałam przytyki. Z resztą nieważne czy ktoś waży 45 czy 150 kg, ważne jest jakie ma serducho. :) Trzymaj się Autorko. :)

Odpowiedz
avatar LeDragonCramoisi
15 15

"ludzie cię prześladują, bo masz mentalność ofiary" To nie znaczy, że mogą/powinni to robić...

Odpowiedz
avatar buu
0 10

@LeDragonCramoisi: Nie, ale nie znaczy też, że akurat twoja waga, wygląd, czy cokolwiek sobie wynajdą do wyśmiewania jest tego powodem. Trzeba zrozumieć, że niektórzy są po prostu imbecylami i zawsze coś im nie będzie pasowało, oni nawet sami nie wiedzą dlaczego. A użalanie się, że "jestem taka, a nie inna i przez to ludzie mnie gnębią i cały świat jest zły" do niczego nie doprowadzi poza nieuzasadnioną nagonką i agresją w stosunku do bogu ducha winnych osób, które same mogą mieć ze sobą problem.

Odpowiedz
avatar cassis
1 9

@buu: i znó usprawiedliwiasz kata, a zwalasz winę na ofiarę. Szukasz problemów w innych. Jestes pewna, że sama ich nie masz? bo to co robisz wygląda mi na zaklinanie rzeczywistości. Tak, ludzie gnębia innych. Bo są c#ujowi. I tak, świat jest zły i niesprawiedliwy. Po prostu musimy z tym żyć.

Odpowiedz
avatar buu
-1 9

@cassis: Widzę, że kompletnie nie rozumiesz co piszę. Oczywiście, że mam problemy, doskonale zdaję sobie z nich sprawę, ba napisałam o tym powyższą historię. Czy uważasz, że osoby, które jęczą, że przez nadwagę spotykają ich wszelkie plagi są pogodzeni z tym, że to nie waga jest ich problemem? Jak tacy ludzie "mają z tym żyć" według Ciebie? Osobiście nie mam ochoty naprawiać świata i wolę zadbać o własny komfort psychiczny nie użerając się z idiotami, a uświadamiając sobie, że mój wygląd to moja sprawa i nie rzucając chamskich uwag na temat wyglądu innych osób.

Odpowiedz
avatar Ogryzkowa
7 9

Uwielbiam pytania: po co chcesz ćwiczyć, żeby jeszcze schudnąć? Tak, bo od ćwiczeń się tylko chudnie. Tylko. I oczywiście zawsze się chudnie.

Odpowiedz
avatar Blacktulip
0 8

A weź grubasowi powiedz, że jest gruby. Jak byłam grubsza (60 kg/168 cm) to w szkole się ze mnie naśmiewali, w domu też były komentarze. Jak schudłam i urosłam (53 kg/170 cm) to miałam podobno anemię, bulimię, anoreksję, nic nie jadłam, a jak już to źle się odżywiałam. Ale jak ja zwróciłam uwagę, że ktoś je same śmieci i jest otyły, żeby lepiej zrobił sobie badania (anemia często dotyka osoby otyłe ze względu na mało odżywcze pokarmy), to jak ja mogę tak kogoś oceniać, jak można tak powiedzieć.

Odpowiedz
avatar lil_moth
3 5

Tia, zgadzam się bardziej niż bym chciała. Sama przez bardzo długi czas byłam wpędzana w kompleksy przez zakompleksioną grubaskę. Dzień bez wytknięcia mi, że jestem płaska, brzydka i obrzydliwie chuda był dniem straconym. W tym tkwiła jednak też, tak jak mówisz, moja wyuczona rola ofiary. Ogólnie masa osób musiała mi dawać do zrozumienia, że nie wyglądam tak jakby chcieli. Nauczyciele i dorośli ograniczali się do zlania tematu i stwierdzenia, że mają rację, że muszę przytyć. Wyobrażacie sobie nauczyciela mówiącego do ucznia, że rówieśnicy mają rację i musi schudnąć? ;) Latka sobie mijały, mój charakter się mocno zmienił, zaczęłam wbijać kilogramy masą mięśniową i trafiłam z rzeczoną znajomą do jednej szkoły. Przy którymś przytyku z kolei na temat tego, że nie jest już AŻ TAK źle ale dalej wyglądam jak karzeł i nie mam cycków, a na siłowni się na pewno połamię i mam NATENTYCHMIAST przestać, przy jednoczesnym powtarzaniu tego moim znajomym (tak, to aż tak beznadziejny typ człowieka) w końcu tama pękła i skończyło się na rękoczynie.

Odpowiedz
avatar szpileczkaa
0 2

Doskonale rozumiem. Nikt nie widzi problemu, żeby powiedzieć "Ojej, ale jesteś chuda. Czy ty cokolwiek jadasz?", ale spróbuj tylko rzucić "Ojej, ale jesteś gruba. Czy ty kiedykolwiek nie masz niczego w ustach?". To boli najbardziej, jakbym prosiła o taki metabolizm i BMI na poziomie bliskim niedożywieniu.

Odpowiedz
avatar ejcia
0 0

Ludzie prześladuję bo masz mentalność ofiary - z tym się zgodzę. Natomiast weź pod uwagę, że może taki człowiek odkąd pamięta był gnojony, od zawsze pokazywano mu, gdzie jego miejsce w szeregu i zwyczajnie nie miał możliwości wykształcenia w sobie prawidłowych postaw czy wzorców relacji z innymi ludźmi. Można to nadrobić w dorosłym życiu, ale jest o wiele trudniejsze.

Odpowiedz
avatar Neevor
1 3

Pamiętaj, nie masz małego BMI tylko za wysoka jesteś. Znajdź sobie dużego silnego chłopa, żeby te 50kg brał na biceps. Koleżankom oczko zbieleje, a ty poznasz co to życie ;) Z niskimi dziewczynami można cuda w łóżku wyczyniać. Tylko te 50kg trzeba unieść :D No i się nie przejmuj tak bardzo. Jeśli dogryzają to zazdroszczą skrycie. Nie warto zadawać się z takimi ludźmi. I to mówię ja, co mi kalkulatory BMI "błędne dane" pokazują. Pewnie za niski jestem ;)

Odpowiedz
avatar butros
1 1

Czasami mówię sąsiadce by przytyła, bo mnie w kompleksy wpędza. Na oko ważę ze dwa ray tyle co ona (jestem o jakieś 20-30 cm od niej większy). Czasami trzeba z tym żyć ...

Odpowiedz
avatar jakislogin
1 1

Znam to aż za dobrze :D Dopiero jak zaczęłam ćwiczyć, i oprócz skóry i kości zaczęły się pojawiać mięśnie, ludzie nagle zachwycają się moją sylwetką, szczupłą a nie przeraźliwie chudą ;) polecam

Odpowiedz
Udostępnij