Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O lekarzach było już sporo (i dopiszę na końcu historię o nich),…

O lekarzach było już sporo (i dopiszę na końcu historię o nich), ale o weterynarzach raczej jest mało, chociaż bywają bardziej piekielni.

Zdarzyło mi się przyjechać do dziadka, który ma psa. No i jakoś tak wyszło, że od tygodnia pies pije za dużo i chodzi za często na "siku", więc na następny dzień (sobota) wybrałam się do "znanej i renomowanej" lecznicy (tak wynikało z opinii internetów). Wygoliłam psu łapę (długowłosy), no i tłumaczę co i jak - zły ze mnie opiekun, bo chcę badania krwi, które wiele pomaga w diagnostyce, a pani niezbyt chętna (zaraz powiem czemu).

Pies się trzęsie jak galareta, pani w żyłę trafić nie może. U psów pobranie krwi wygląda nieco inaczej - wbija się igłę i tą igłą krew "skapuje" do probówki. Pani igłę w końcu wbiła, ale ja sobie tak stałam trzymając psa i fiolkę z krwią. No ale to początek - "bo widzi pani, nie ma naszej laborantki, może pani zaczekać do poniedziałku".

Żeby to była jakaś filozofia, ale myślę że dzieci znające trochę angielski dałyby radę. W międzyczasie wspomniałam, że jestem biologiem medycznym i pracuję w labie. Otóż krew wkłada się do "komputera" ustawia się parametry zwierzęcia - gatunek, masa, wiek itp. Po 5 min wyskakuje paragon z wynikami. Wyniki wyszły praktycznie w normie. Pani chyba nie bardzo doświadczona strzela jak z karabinu, wymieniając choroby i dosyć drogie badania (tomografia na początek). Proponuję najczęstsze i najbardziej prawdopodobne - cukrzyca - nie będę tłumaczyć biologii, ale jak pies się trzęsie jak galareta, to glukoza nijak mu nie wyjdzie prawidłowa, więc zaproponowałam, że sama zbadam "w domu", bo to też dosyć proste (może ktoś ma cukrzyka w domu to wie, ze obsługa glukometru nie jest trudna).

Cukrzyca - nie, to na pewno nie. Może Cushing?! W sumie może być. Pani chce już przepisywać leki na Cushinga, jakieś przeciwbólowe, na ładniejszą sierść (wtf?), no i "cudowna" karma. Niestety nie skorzystałam z promocji. Zapłaciłam 300 zł za badania krwi i 2 ampułki z lekiem przeciwbólowym (uznałam warte sprawdzenia, chociaż dziwne, że mi pani dała do wstrzyknięcia w domu). Dziadek zapłaciłby pewnie koło 600 zł (na pewno skorzystałby ze wszystkich polecanych specyfików).

Wieczorem coś mnie tchnęło, by zadzwonić do kolegi z pracy (specjalizuje się w gryzoniach, ale co tam). Zaczął od najprostszej rzeczy - wywiadu. Okazało się, że dziadek przez przypadek kupił inną karmę. Zastanawiam się ile pani zarabia na nieświadomości klientów.

Historia o człowieczej służbie zdrowia.
Ostatnio byłam u lekarza od spraw kobiecych. Hitem okazała się "cytologia" przez USG (prywatnie). Zapytana dr czy komórki są w porządku, odpowiedziała bez namysłu że tak. Mam już innego lekarza :) Tyle w temacie kompetencji służby zdrowia i nabijania klientów "w butelkę".

słuzba_zdrowia weterynarz lekarz

by KittyBio
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar karol2149
3 19

Chaos, wszędzie chaos. W lecznicy, w historii, a teraz jeszcze w mojej głowie po próbie przeczytania tych wypocin :(

Odpowiedz
avatar KittyBio
2 10

@karol2149: Na przyszłość postaram się bardziej czytelnie - byłabym wdzięczna za wskazówki jak udoskonalić przekazywanie historii :)

Odpowiedz
avatar Face15372
0 4

@KittyBio: zacznij od "dłogowłosy".

Odpowiedz
avatar aegerita
10 10

@KittyBio: Historia piekielna i za to +, ale faktycznie trudno się czyta. Przydałoby się więcej akapitów (z przerwami, taki tekst mniej przytłacza), wypowiedzi od nowej linijki, a końcówka to temat na oddzielną historię, nie wtrącenie do tej. Nie łam się pod niekulturalną krytyką :-). Niestety, w internetach niektórzy wolą popisać się złośliwością niż udzielić rzetelnej rady.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

A co ma inna karma do reakcji spożywania przez psa nadmiernej ilości wody? Pytam z ciekawości, bo co chwilę zmieniam psu karmę sucha/mokra/gotowane/mieszane z pierdyliona różnych mięs (i z różnych gatunków zwierząt) i podrobów. Do tego dostaje ser biały od czasu do czasu, rybę czy jajka. No i oczywiście podgryzki wszelkiej maści - liofilizowane płuca, żołądki, penisy, tchawice, kurze łapki, królicze uczy, jelita i tak dalej i jest energicznym okazem zdrowia ze wzorcowymi wynikami.

Odpowiedz
avatar KittyBio
12 12

@Lobo86: Dziadka pies zawsze był na suchej karmie jednej firmy i mięsie z kaszą (dziadek wiekowy, trudno mu zmienić podejście). Raz się zdarzyło ze kupił karmę "marketową" i prawdopodobnie pies zareagował tak a nie inaczej. Czasem pojawiają się przy gwałtownej zmianie karmy biegunki, wymioty i inne kwiatki ( tak powiedział kolega, ale nie sprawdzałam tego),w każdym razie po powrocie na starą karmę, pies wyzdrowiał, więc uznałam że to może być przyczyną.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@KittyBio: no jak się faktycznie kupiło byle co, to faktycznie jest to możliwe....

Odpowiedz
avatar Izura
4 4

@Lobo86: suche bywają słone np. Mój kot jak dostaje MACsa nie pije, muszę dodawać do karmy, za to już na Ferindze przypomina sobie o istnieniu miski- obie karmy klasa premium.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Izura: nie wiem - nigdy nie miałem takich problemów, a też poruszam się w klasie "premium". Zasadniczo na suchych zawsze pies pije więcej. Dlatego zapytałem na początku, bo choć interesuję się rynkiem i dzielę opiniami z innymi psimi właścicielami, uczestniczę w targach czy konferencjach i różnych eventach, to z czymś podobnym jeszcze się nie spotkałem. Problemy żołądkowe, luźna kupa, reakcje alergiczne itp - ok. Ale o ponadnormatywnym spożyciu wody, które prowadzi do problemów z pęcherzem/trzymaniem moczu, to pierwszy raz się spotkałem. Stąd i pytanie. MAC - sądząc przynajmniej po cenie, to raczej solidny średniak jak faktycznie "premium". Te rzeczywiste brandy premium (przynajmniej psie) kosztują 2x razy więcej. Ale na kocich markach się nie wyznaję.

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
1 1

@Lobo86: Wiele razy spotkałem się z zaleceniami, żeby karmę zmieniać stopniowo. Tzn. do poprzedniej dodać jakieś 25% nowej i co kilka dni zmieniać proporcje aż całkiem przejdzie się na nową.

Odpowiedz
avatar Innais
3 3

@Lobo86: MAC's jest jak najbardziej klasą premium, dodatkowo jest budżetowy co jest kolejnym plusem. Generalnie o tym czy coś jest premium decyduje jednak skład, nie cena - znam sporo marek, które są co najwyżej średnie a kosztują jakby miały w składnie co najmniej 50% Kobe. Psie są faktycznie droższe, ale też zwykle są sporo większe ;).

Odpowiedz
avatar aegerita
4 4

@KittyBio: Przecież w mięsie z kaszą nie ma nic złego, o ile taki posiłek psu smakuje i służy :-). Może tylko warto by tam dorzucić trochę warzyw. Nie daj się zwariować producentom pasz, że niby zdrowe do jedzenia jest tylko to, co wyprodukowane przez anonimowych "specjalistów", atestowane i hermetycznie zapakowane. Gdyby zdrowo było jeść cały czas to samo, to i ludzcy dietetycy by to polecali. Wyobrażasz sobie? Jedz całe życie papki ze słoiczków, bo to takie zbilansowane i obliczone co do grama na najwydajniejszą pożywność. Najlepiej nie zmieniaj nigdy firmy ani smaku, przecież żołądek się przyzwyczaił do produktu i lepiej nic nowego nie wprowadzać...

Odpowiedz
avatar niemoja
4 4

@Lobo86: W takim razie nie zmieniasz psu karmy, tylko stosujesz żywienie urozmaicone (za które wielu weterynarzy by Cię zastrzeliło - zwłaszcza ci, co sprzedają karmy: zawsze "jedyne- super-hiper-najlepsze"). Przy takim żywieniu trudno jest psu zaszkodzić, bo sam sobie reguluje, co i ile zje. A z gotowymi karmami jest tak, jak z "ludzkimi" wędlinami - niby skład znany i firma pewna, a różne niespodzianki mogą się trafić.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 2

@Innais: Niestety, ale nie ma żadnych norm, klasyfikujących jakość karm według składu. Wszelkie "premium", "super-premium", "high- premium", itd, to określenia czysto umowne. Możesz mieć w składzie "karma premium - 15 % kurczaka", tylko że to będzie świeży kurczak, z którego po wysuszeniu zrobi się 4 % - czyli klasa whiskasa.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@niemoja: Karmy premium dla kotów zawierają 70-90% mięsa, a nie 15, także tego... Owszem, to określenia umowne - i poniekąd dobrze, bo ludzie powinni się nauczyć wiedzieć, co dają do jedzenia swoim zwierzakom, zamiast głupio wierzyć reklamom, weterynarzom czy napisom na opakowaniach.

Odpowiedz
avatar Filemona
0 2

Czyli robisz, co najgorsze dla psa. Nie wolno mieszac karmy suchej i mokrej, poniewaz do kazdej zoladek wytwarza inne Ph i robi sie burza. Co do karm premium, to nie cena decyduje o tym, czy karma jest dobra, a jej sklad. Przykladowo, "krolewska" firma polecana niestety przez wiekszosc wetow i hodowli to jedne z najgorszych karm na rynku patrzac na skład, a cenowo uznawane sa za "premium". Proponowalabym skupic sie na tym, zeby pies byl zywiony jedna formą, czyli albo tylko sucha, albo mokra, albo barf, a nie taki miszmasz. Do tego, przy kupowaniu karmy skup sie na tym, co ma w skladzie. Nie moze tam być zboza, miesa minimum 60%, a reszta to ziemniaki albo bataty, owoce, warzywa i mineraly.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 1

@Filemona: Oczywiście, że najważniejszym wyznacznikiem jest skład, a nie cena (patrz właśnie RC, potwornie drogi, a raczej słaby). Ale dlaczego mieszanie ma być złe? Ludzie też żywią się codziennie czymś innym i jakoś w ich diecie to jest uznawane za plus, bo urozmaicenie jest dobre... Moje psy też są na mieszanym. Głównie im gotuję + dorzucam surowiznę, czasem dostają chrupki, czasem ukradną coś kotom, czasem użebrzą coś "niedozwolonego" i mają się świetnie. Starszy - 11 lat, co u dużego psa jest zacnym wiekiem - wciąż świetnie biega, a po zębach żaden wet nie daje mu więcej niż 6 lat.

Odpowiedz
avatar Filemona
1 1

Urozmaicenie to nie mieszanie rodzaju karm. Juz napisałam dlaczego jest to złe, nie dostrzeglas? Karma sucha potrzebuje innego ph niż karma mokra i zoladek wariuje. Pies to nie człowiek. Jeżeli masz watpliwosci, to poszukaj w internecie i spytaj DOBREGO weta, bo jak na razie to krzywdzisz psa.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@Filemona: Tak, strasznie krzywdzę... Pies to przede wszystkim nie robot, żeby służyło mu tankowanie codziennie tego samego. Naprawdę uważasz, że od jedzenia codziennie czegoś innego żołądek nie wariuje, a od jedzenia przez tydzień jednego, a przez tydzień drugiego już wariuje? :-D

Odpowiedz
avatar LeDragonCramoisi
13 13

Mojemu zwierzakowi (gad) weterynarz powiedział, że "w naturze by nie przeżył i tyle" i odesłał mnie z nim do domu. Postanowiłam pójść jeszcze do innego weta - ten zalecił podawać lekarstwo przeciw pasożytom - zwierzak był zdrowy po 2-3 tygodniach. Eh.

Odpowiedz
avatar abstrakcja
-3 3

Aż się musiałam zarejestrować. "Komputer" do wyników absolunie tak nie działa! To po pierwsze. Po drugie żadko, który gabinet może sobie pozwolić na własne laboratorium diagnostyczne, tak samo jak i ludzkie punkty pobrań. Poza tym, noe każdy potrafi zrobić takie badanie, bo to noe tylko wsadzenie krwi do komputerka. Nie wpisuje się żadnej rasy/wieku/masy itp. To wszystko robi ręcznie diagnosta.

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

@abstrakcja U mnie większość badań obecnie robi się na "blood analyzer" , który dla mnie wygląda jak prymitywny komputer/kasa fiskalna i w większości większych lecznic ( nie mówimy o pojedynczym gabinecie a czymś co ma nawet sale operacyjna) takie "zabawki" są, podobnie jak w niektórych ludzkich przychodniach. Owszem są badania, które wciaż wymagają zabawy z probówkami, ale do podstaw wystarczy taka "zabawka". Najpierw się wlaśnie wprowadza dane pacjenta, a potem w zależności od modelu próbkę się wkłada w kuwetach ( coś jak w spektrofotometrze) albo samemu trzeba "podać" maszynie, a następnie ów maszyna aspiruje sobie swoją porcję i analizuje ( w wielkim skrócie) i wypluwa Ci ów paragon z wynikami. W jeszcze nowszych ( niestety spotkałam się z takim cackiem tylko raz na szkoleniu) jest miejsce na więcej próbek, bo te powszechne są na 1. Całość badania trwa dosłownie 5 - 10 min ( w zależności od modelu).

Odpowiedz
avatar abstrakcja
0 0

Oddaje honor. Pracowałam w labie weterynaryjnym i tam były takie duże maszyny typu immulite 2000. Takie jak w pracowniach ludzkich. A próbki przychodziły i z małych gainetów i z dużych klinik. Do tego typu urządzeń wkłada się surowicę, nie krew. Cześć badań zajmuje owszem 5-10min, ale cześć i 40min (niektóre hormony).

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

@abstrakcja: Hormonów raczej się na nich nie bada (jeśli mają taką opcję, to i tak są raczej niedokładne, zwłaszcza nieco starsze modele). U nas służy tylko do morfologii i biochemii, hormonów nigdy na nim nie badałam ( bo mamy właśnie te starsze modele - ponad 5 letnie).Nie wiem jak to było w tamtej lecznicy - raczej większości badań też tam nie wykonują (a może mają jeszcze jedną komnatę tajemnic?! Raczej było tam "ubogie" wyposażenie). Jak najbardziej bada się surowicę ( po prostu chciałam, żeby w miarę każdy zrozumiał - surowica brzmi "trudniej" niż krew). Natomiast nie sądze aby takiej maszyny nie umiał obsłużyć człowiek, który kończył weterynarię (chyba mieli zajęcia z diagnostyki), zważywszy że ona sama domaga się wprowadzania danych w odpowiedniej kolejnosci ( przynajmniej te moje starsze i ta co tam była także).

Odpowiedz
avatar kosimazaki
1 1

@abstrakcja: Po drugie żadko, który gabinet może sobie pozwolić na własne laboratorium diagnostyczne sprzet do podstawowych badan ulatwiajacych i przyspieszajacych diagnoze coraz czesciej widac w gabinetach. wygoda i dla weta i dla opiekuna, bo najczesciej potrzebne wyniki sa "od reki" @KittyBio Może Cushing ?! W sumie może być. Pani chce już przepisywac leki na Cushinga diagnoza cushinga "na oko"? najs

Odpowiedz
avatar Visenna
1 1

"Pani chce już przepisywać leki na Cushinga, (...) na ładniejszą sierść (wtf?)" Jednym z objawów zespołu Cushinga są przełysienia, ubytki w sierści, więc psom z rozpoznanym schorzeniem tego typu często podaje się coś, żeby wspomóc sierść. Wiem, bo mam to na codzień z moim psem i bez "czegoś na ładniejszą sierść" byłby już cały łysy, w zaskórnikach i ze skórą jak pergamin.

Odpowiedz
Udostępnij