Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno w telewizji było dość głośno na temat dziecka pogryzionego przez psa.…

Niedawno w telewizji było dość głośno na temat dziecka pogryzionego przez psa. Smutna sprawa - ale mam wrażenie, że po świecie chodzi dużo jednostek, które ominęły parę lekcji przetrwania i logicznego myślenia. A najsmutniejsze jest to, że to zwykle nie są dzieci.

Od jakiegoś czasu mam psa. Żaden zwierzęcy rarytas, zwykły rudy kundel do pół łydki. W krótkim czasie udało mi się spotkać jednostki następujące:

- Nastolatka biegnąca z piskiem "PIESEEEEEEK" i wyciągniętymi rękami w jego stronę. Po krótkiej kłótni wyjaśniło się, że (raczej) nie ma problemów psychicznych, po prostu "Tak bardzo kocha pieski, że no musi pogłaskać".

- Starsza pani, która znienacka złapała biedaka za boki na ulicy, korzystając z mojej nieuwagi (czasami bilet trzeba kupić). Argument: "On taki puszysty".

- Kolejna nastolatka, która złapała mojego pseudo-szpica za pysk i dopiero wtedy zapytała, notabene piszcząc, czy "może pogłaskać".

- Para w wieku spokojnie 35-40, którzy próbowali złapać psa za adresatkę przy obroży, bo "Byli ciekawi, jak ma na imię, gdyż mieli podobnego".

Pies mój jest bardzo łagodny, cierpliwie znosi takie traktowanie, ale to tylko zwierzę, nie jestem w stanie w stu procentach zaręczyć, że nie spanikuje i nie ugryzie albo nie uderzy kogoś kagańcem. Do żadnej z tych osób taka argumentacja nie dotarła, wszyscy odeszli ciężko obrażeni, patrząc na mnie jak na skąpca i ogólnie nieużytą jednostkę. Co ciekawe, dzieci w wieku wczesnoszkolnym nie raz pytały czy mogą pogłaskać, czy nie gryzie - widać rozum czasami niezależny od wieku.

miasto

by Rokita
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mruk
14 18

@kijek: dlaczego uwazasz, ze autorka nie postepuje zbyt madrze?

Odpowiedz
avatar Iras
18 22

@kijek: Polecam nauczyć się czytać ze zrozumieniem, bo z istorii wynika, że kaganiec jak najbardziej miał iw każdej z opisanych sytuacji pies znajdował się bepośrednio przy właścicielu - prawdopodobnie na smyczy. Dodatko każda z sytuacji ma to do siebie, że obecność smyczy i kagańca całkowicie traci na znaczeniu, bo to ludzie podlatują do calkowicie obcego psa. Pierwsza sytuacja np. wiekszość psów mogłaby odczytać jako atak na nie - i zareagować zgodnie ze swoją naturą - agresją obronną. Podstawowa sprawa przy KAZDYM psie - nie znasz psa? Nie dotykaj. Chyba, że naprawde dobrze znasz język ciała psów i sytuacja jest awaryjna.

Odpowiedz
avatar digi51
18 20

@kijek: o ile się nie mylę oprócz ras z listy agresywnych, psy muszą być na smyczy lub w kagańcu. Poza tym rozumiem, że dzieciom też trzeba przyczepić żółte wstążki I sobie samemu najlepiej też, bo inaczej wolno obcym macać?

Odpowiedz
avatar digi51
13 15

@kijek: piszesz, że pies musi mieć smycz I kaganiec, a ja, że smycz lub kaganiec. Chyba nie za bardzo to samo.

Odpowiedz
avatar Rokita
10 10

@kijek: Jest napisane " albo nie uderzy kogoś kagańcem.". Pies jest zawsze na smyczy i przy nodze. Większość czasu w miejscach publicznych ma kaganiec. Nie puszczam swojego psa luzem poza, że tak powiem "terenem ogrodzonym i własnym".

Odpowiedz
avatar Iras
12 12

@kijek: Nie umiesz czytać ze zrozumieniem, skoro powiedzenie o ryzyku walnięcia kogoś kagańcem dla ciebie nic nie znaczy. A smycz I kaganiec muszą mieć psy z listy ras agresywnych - wynalazek w typie szpica do kolan do nich nie należy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Drodzy "piekielni". Pies ma być pod kontrolą. Nie musi być na smyczy, a kaganiec jest obligatoryjny tylko dla kilku raz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Lobo86: No... nie. Może to zależy od miasta, ale u nas każdy pies musi mieć smycz lub kaganiec, a rasy agresywne smycz i kaganiec.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 9

@kijek: Ten pies mógłby mieć nawet przywiązany wielki balon z napisem "NIE DOTYKAJ" albo "ZŁY PIES" a idiota i tak podleci i będzie usiłował psa macać. To nie autorka jest winna tylko właśnie tacy ludzie, którym brakuje instynktu samozachowawczego. No chyba, że według Ciebie autorka powinna zamknąć psa w klatce i tak go wyprowadzać...

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@kijek: Polecam dokształcenie, a szczególnie zapoznanie się z artykułem 77 i 78 kodeksu wykroczeń. Według prawa obowiązkowe są "zwykłe lub nakazane środki ostrożności", które dookreślają przepisy lokalne (gminne). W większości gmin, których uchwały czytałam, pies powinien być na smyczy, a w miejscach mniej uczęszczanych można go z tej smyczy spuścić - i wtedy należy założyć kaganiec. Wyjątkiem są psy z idiotycznej listy ras "uznanych za agresywne", którym trzeba zakładać kaganiec w praktycznie każdym miejscu publicznym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2018 o 11:56

avatar konto usunięte
1 5

@Drago: heh to już było - miasta i gminy nie mają prawa narzucać takich rozwiązań. Tak samo jak wszystkie tabliczki "zakaz wyprowadzania psów" są nadużyciem i bezpodstawnie ograniczają swobodę właścicieli psów. Są na to wyroki sądowe w wielu miejscach już. Pies ma być pod kontrolą i to zamyka temat. A wiesz czemu? Bo taki zapis powoduje, że jak pies mi się zerwie ze smyczy, to i tak jest to moja odpowiedzialność. Jakby był na smyczy, która się zerwie (a te nie są certyfikowane i choć mam małego psa, który umie chodzić na smyczy i nie ciągnie, to mam już chyba 4 czy 5 smycz). Ba - nawet jeśli pies zaatakuje w zasięgu smyczy, to przy takim zapisie bym był niewinny w razie czego. Ot taki prawny bełkot.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2018 o 16:51

avatar aklorak
2 4

@digi51: "Poza tym rozumiem, że dzieciom też trzeba przyczepić żółte wstążki I sobie samemu najlepiej też, bo inaczej wolno obcym macać?" Przecież w Szwecji już wpadli na to, że kobiety mają nosić opaski, jako znak, że nie chcą być gwałcone.

Odpowiedz
avatar mruk
16 20

ogromny plus za te historie. ludzie sa totalnymi bezmozgami, jesli chodzi o kontakty z psami. wyciagaja rece tuz przed psim pyskiem, poklepuja po bokach, kiedy pies przechodzi, piszcza z ekscytacji, i to czesto sa dorosli ludzie. czasem tak potrafia mnie zaskoczyc, ze nie jestem w stanie zareagowac. a moje psy obcych ludzi nie lubia i nie zyczymy sobie zadnego glaskania. a im czesciej jakis czlowiek wyciaga do nich lapy bez ostrzezenia, tym gorzej. ostatnio jakies bachory co ledwo nauczyly sie biegac, gonily moje psy po parku, a madki zupelnie zero reakcji. dopiero ja musialam powstrzymac bachorki reka i powiedziec "nie wolno". serio, w takich sytuacjach o pogryzienia nie trudno.

Odpowiedz
avatar Habiel
16 18

Mój chłopak ma nowofundlanda. Robiliśmy u niego grilla ze znajomymi. Jeden przyszedł ze swoją nową dziewczyną. Tak jak wszystkich, poinstruowałam ją, że okej jest głaskanie psa po głowie i pleckach, ale za żadne skarby ma się nie tulić i obejmować go za szyję, bo tego nie lubi. Na inne pieszczoty pies reaguje w sposób "jeszcze i głaskaj mocniej". 10 min później na nią warknął, bo zrobiła dokładnie to co zakazaliśmy. Dziewczyna 21 lat. Witki mi opadły.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
2 2

@Habiel: im piesel bardziej wlochaty i puchaty tym bardziej wzrasta tendencja do wyciagania lap w jego strone.. krotkosierstnych, chudych i kanciatych lub umiesnionych ludzie czasem nie chca glaskac mimo zachety ze strony drugiego konca smyczy ;)

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@Habiel: Chyba dużo ludzi zakłada, czasem nawet podświadomie, że pies (zwłaszcza "znajomy") ma obowiązek znieść od człowieka wszystko. A potem, jak przekroczy granicę cierpliwości zwierzaka i ten da do zrozumienia, że ma dość, to raban. Bo warknął, ostrzegawczo kłapnął zębami albo nawet ugryzł, potwór, bestia! Moja przyjaciółka wychowywała się z bernardynem o świętej cierpliwości. Któregoś dnia byłam u niej z psami, gdzie duży to nieasertywna ciamajda, a mały (po latach na łańcuchu) to niezsocjalizowany wariat. Głupek był zajęty wywlekaniem wnętrzności z pluszowego wielbłąda, a kumpela go dla zabawy drażniła (psa, nie wielbłąda). Ostrzegłam, że może się odwinąć - "Spoko, wiem, kiedy przestać". Kundel warknął raz. Warknął drugi. Za trzecim razem dziabnął w kostkę. W sumie ostrzegawczo, ledwie zadrasnął skórę, ale i tak pierwszą reakcją przyjaciółki było zaskoczenie i strach. Pretensji do mnie ani psa nie miała, bo wiedziała, że sama sprowokowała reakcję, ale jednak dało mi to do myślenia. Nawet ludzie kochający zwierzęta czasem nie dopuszczają do siebie myśli, że pies może czegoś sobie po prostu nie życzyć.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 8

Podchodzenie do psa "z zaskoczenia" i na dodatek wyciąganie do niego rąk, to proszenie się o kłopoty. Nawet zazwyczaj spokojny pies często w takich sytuacjach wpierw atakuje (niekoniecznie zaraz gryzie, ale jedno z drugim idzie często w parze), a potem dopiero myśli.

Odpowiedz
avatar aklorak
3 3

@rodzynek2: Nawet człowiek tak potraktowany może zaatakować. Przecież podchodząc do nieznajomego też się najpierw witamy, a nie rzucamy znienacka na nieświadomego człowieka. Ba, nawet na znajomych najczęściej nie rzucamy się, bo zaskoczony człowiek może mimowolnie zaatakować w obronie. Absolutnie nie wolno z łapami pchać się do zwierzaków, nawet tych w miarę znajomych, bo nikt chyba nie lubi być obmacywany bez ostrzeżenia. Ja wyciągam rękę i jak zwierz chce interakcji to podejdzie i pozwoli się pogłaskać. Poza tym każdy może mieć gorszy i lepszy dzień, wczoraj mógł chcieć być głaskany, a dziś nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Mam uroczą z wyglądu sznaucerkę mini. Wszystko to znam i przerabiałem. Łącznie z awanturami madek, żem burak, bo nie pozwoliłem jej dziecku pobawić się z psem....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

Tak jak w przypadku kierowców i rowerzystów, tutaj też jest druga strona medalu - nieodpowiedzialni właściciele psów. Biegam 3-4 razy w tygodniu różnymi trasami pieszymi, mniej lub bardziej uczęszczanymi. Jako że psy różnie reagują na biegaczy, gdy widzę takiego luzem zaczynam być nadzwyczaj ostrożna. Nie raz, nie dwa, a nawet nie pięć zdarzało mi się spotkać z biegnącym na mnie psem puszczonym luzem na uczęszczanym chodniku lub bardzo ruchliwej ścieżce pieszo-rowerowej. Prawie zawsze słyszę tez nieśmiertelne zapewnienie:"Proszę się nie bać, on nie gryzie" lub wręcz wyśmiewanie "co Pani, psa się Pani boi?". Nie mam żadnej fobii, niepokój a nawet strach gdy pies biegnie wprost na Ciebie uważam za rzecz naturalną. Myślę że na te pogryzienia o których słyszymy składa się zarówno jeden jak i drugi czynnik. Ludzie myślący że pies to zabawka i można się przytulać do każdego napotkanego, oraz właściciele psów puszczający samopas psy nieułożone i niewychowane które zaczepiają ludzi. Historia jak najbardziej piekielna oczywiście, masz plusa :) EDIT: Chodzi o taka ścieżkę pieszo-rowerowa o nie przylega do ulicy, ludzie chyba myślą że skoro tak jest to moga spokojnie tam psa spuścić ze smyczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2018 o 22:22

avatar Rokita
2 2

@malami2112: Oczywiście jak najbardziej masz rację i zaręczam, że innych właścicieli psów też to irytuje. Niekoniecznie mam ochotę wierzyć na słowo że czyjś biegający luzem owczarek poniemiecki nie ugryzie mojej miniatury, albo odpędzać oszczekujące mojego psa, rozzłoszczone yorki. Tyle że tutaj mam konkretnie na myśli idiotyczne zjawisko ludzi łapiących będące na smyczy,obce psy i macający je przy zdziwionym i wkurzonym właścicielu. Niemniej to co mówisz, też jest bardzo popularne zjawisko - po prostu ja spotykam się z nim raczej rzadziej niż z dziwnymi ludźmi, których chyba swędzą rączki.

Odpowiedz
avatar emceflaler
6 8

Stałam kiedyś pod sklepem razem z jamnikiem babci. Pies był na smyczy, bez kagańca (nie pamiętam dlaczego ale nie mogłam mu założyć tego kagańca, chyba coś mu dolegało w pysk). Piesek po przejściach, nie lubił obcych, kiedy ktoś go chciał dotknąć to się bał i warczał. Stałam pod tym sklepem aż tu nagle przylazła jakaś moherka i łapy do psa. Mówię jej że ma go nie dotykać bo nie lubi obcych i gryzie, a ona na to "ale ja lubię takie pieski", po czym nachyliła się nad nim. Pies spanikował,podskoczył i chciał ugryźć, ja w ostatniej chwili ściągnęłam smycz i na szczęście nic się nie stało. Co na to baba? Zaczęła się drzeć że pies chciał ugryźć (no kto by się spodziewał), po czym chciała go kopnąć, nie trafiła i poszła w swoją stronę, bluzgając na lewo i prawo. Babka miała z 60 lat i była głupia jak but.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

Może dotrze argumentacja, że jeżeli sprowokują psa i ten ich ugryzie, to będzie ich wina i za to grozi im grzywna do 1000 zł. Ja wiem, że nie chcesz, by pies zrobił komuś krzywdę, starasz się być odpowiedzialnym opiekunem i w ogóle, ale jak ktoś się tak głupio zachowuje, to może trzeba z grubej rury?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@aegerita: Tylko, że zakłada się, że to pies, a wraz z nim właściciel psa, jest winien. Bez żelaznych świadków, czy monitoringu na którym widać co i jak właściciel jest z reguły na przegranej pozycji.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 1

@rodzynek2: Nie do końca. Z punktu widzenia prawa powody pogryzień dzielą się na trzy kategorie: 1. Szczucie - przestępstwo, traktowane jako atak z użyciem niebezpiecznej broni. 2. Niedopilnowanie przez opiekuna - wykroczenie, zagrożone grzywną do 250zł. 3. Sprowokowanie - wykroczenie, zagrożone grzywną do 1000zł. Czyli (zakładając, że ugryziony osobnik nie zarzuca szczucia), organy prawne muszą udowodnić niedopilnowanie, by mieć podstawę do wlepienia mandatu. Jeżeli lokalne przepisy - jak prawie wszędzie - nakazują trzymać psa na smyczy, a rzeczony pies na smyczy był, to gdzie podstawa do ukarania? Oczywiście można wytoczyć sprawę cywilną w sądzie, ale jeśli chodzi o kontakt z policją czy strażą miejską, opiekun psa wcale nie jest na przegranej pozycji. Wystarczy znać prawo i nie dać się, nomen omen, zaszczuć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@aegerita: prawo prawem, ale interpretacja zdarzeń jest taka, że jeśli nie ma zeznań świadków, a pokrzywdzony zeznał, że pies był bez kagańca/smyczy itp to żeby skały srały, to właściciel nie udowodni, że było inaczej. Nawet jeśli to była obrona własna. Znam kilka takich przypadków, gdzie właśnie pies stanął w obronie właściciela po wcześniejszych zaczepkach, prowokacjach i szczuciu psa (i jego właściciela) a i tak kończyło się mandatem dla właściciela czworonoga i brakiem konsekwencji dla ferajny osiedlowych sebixów.

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 1

@Lobo86: No właśnie, "kończyło się mandatem", bo nie znali swoich praw lub o nie nie walczyli. To nie tak, że "prawo prawem", a policjant czy strażnik miejski może robić, co mu się podoba. Od interpretacji zdarzeń jest sąd, a władza wykonawcza ma postępować zgodnie z przepisami. Więc ponownie: na jakiej podstawie był wystawiony mandat? Bo ktoś powiedział, że pies był bez smyczy? Proszę bardzo, w takim razie ja mówię, że ten ktoś sprowokował mi psa. Jeżeli jego słowo powoduje automatyczny mandat dla mnie, a moje słowo jest ignorowane (choć wykroczenie zgłoszone przeze mnie jest dużo poważniejsze), to po pierwsze nie przyjmuję bezzasadnego mandatu, a po drugie biorę nazwiska policjantów z interwencji i oskarżam ich o niedopełnienie obowiązków służbowych oraz dyskryminację.

Odpowiedz
avatar dustrunner
2 2

Ja mam problem w drugą stronę - na moim osiedlu mieszka facet, który ma psa w stylu mieszańca owczarka niemieckiego i belgijskiego. Pies przez większość dnia szczeka zamknięty na balkonie, a facet kiedy już wychodzi z nim na spacer (między blokami) to smycz niesie w ręce, a pies bez kagańca i bez smyczy. Ostatnio, kiedy wyszedł zza rogu to nawet ja (rosły chłop) się przestraszyłem, w końcu pies prawie do pasa. Kiedy zwróciłem uwagę: -Proszę zapiąć psa! -Nie muszę jak jest pod kontrolą! -Tak się Panu tylko wydaje. -Ty ****, gówniarzu - co cwaniakujesz? Czego się mądrzysz? Zaraz Ci **** albo psem poszczuję! Brak komórki w tym momencie nie pozwolił mi zadzwonić na straż miejską. Niestety nawet jeżeli zadzwonię, to facet raczej zdąży wrócić do domu zanim przyjadą. Macie pomysły?

Odpowiedz
avatar aegerita
-1 3

@dustrunner: Nie rozumiem, na czym polega ten problem? Jak zachowuje się pies?

Odpowiedz
Udostępnij