Szembor w historii #82207 przywołał niechęć pracodawców do kobiet, które zachodzą w ciążę. Do wszystkiego dodam historię żony mojego przyjaciela z liceum.
Dziewczyna przez ponad 3 lata pracowała w pewnym dużym korpo, należącym do jednej z zagranicznych firm. Pracowała bardzo dobrze, była zaangażowana, prawie nie popełniała błędów, a i w dodatku nowy narybek trafiał najczęściej na szkolenie do niej. Krótko przed końcem umowy poszła do przełożonej zapytać o nową umowę (należała jej już się na stałe, poza tym firma ciągle narzekała na braki kadrowe).
Ta kręciła, ale w końcu powiedziała, że nowej umowy nie będzie, że pracę ma tak jak w umowie do końca lutego. Z racji, że dziewczyna była nieustępliwa, zapytała o powód tej sytuacji. Przełożona pierwotnie nie chciała powiedzieć o co chodzi ale w końcu, ponieważ sama była zła na fakt, że dobrą pracownicę straci* powiedziała nieoficjalnie, że dlatego, że za chwilę będzie chciała zakładać rodzinę i mieć dzieci**. Dziewczyna odeszła z korpo wraz z końcem umowy, po czym szybko znalazła inną pracę, w której już druga umowa była na stałe. Po 3 miesiącach od odejścia dawna szefowa z korpo postanowiła zadzwonić czy by do nich nie wróciła.
* Przełożona nie miała wpływu na to co szefostwo zrobi z umową dla niej.
** Było to w czasach przed ich ślubem.
korpo
Co to znaczy “JUŻ druga umowa była na stałe”? Kiedy pracowałem w Polsce w różnych korpo i nie-korpo, zawsze na stałe była już pierwsza umowa (ewentualnie z okresem próbnym). Gdy podczas rekrutacji ktoś cos wspominał o umowach z ograniczeniem czasowym, kończyłem rozmowę.
Odpowiedz@Jorn: Zgodnie z kodeksem pracy umowa na stałe musi być podpisana po 33 miesiącach i niestety wielu pracodawców to wykorzystuje, zwłaszcza w korpo.
Odpowiedz@Jorn: Gratuluję szczęścia. Ja w Polsce przepracowałam 9 lat i umowy o pracę (na stałe czy czasowej) nie widziałam na oczy... Dodam, że wszyscy pracodawcy to były firmy w dużych miastach, w tym jeden (prawie dwa lata pracy) to jeden z największych portali informacyjnych w Polsce, duże korpo i w ogóle.
Odpowiedz@muflon63: A to nie jest teraz tak że jest rynek pracownika i to raczej firmom zależy żeby pracownika zatrzymać ?
Odpowiedz@aegerita: Naprawdę? Nawet w fast foodach dają umowy o pracę. Było trzeba szukać lepiej. W ogóle nie wyobrażam sobie, żeby osoba dorosła, żyjąca w dużym mieście, godziła się na umowę-zlecenie.
Odpowiedz@aegerita: To wiesz, jak po roku w fastfoodzie mam na nieokreślony, od pierwszego dnia i prace. I nigdy na smieciowce nie pracowałam a kilka miejsc pracy zwiedzilam.
Odpowiedz@dayana: @Izura: No widzicie, fast foody dają, a wp nie dawała. Wydawnictwo miejskiej gazety będące częścią grupy polskapresse też nie. Wprawdzie nie wiem jak teraz, ja mówię o latach 1999-2008. Oceniając, weźcie pod uwagę także czasy. Coś za coś, ja z kolei nigdy nie pracowałam za minimalną, bo po prostu nie było mnie na to stać. Gdybym uparła się znaleźć pracę za jakiekolwiek pieniądze, byle na normalną umowę, pewnie bym znalazła. Ale chciałam pracę w zawodzie. Ciekawostką: też nigdy nie pracowałam na zleceniu. Były umowy o dzieło i o współpracę wydawniczą - to dopiero był ciekawy twór prawny :-)
Odpowiedz@aegerita: też nie robię za minimalną, w małej miescinie gdzie mieszkanie mnie kosztuje 500+boplaty zarabiam N tyle, ze Koło 1700 zostaje mi w ręku po opłaceniu tego.
Odpowiedz@Izura: No i dobrze dla Ciebie, znaczy pracodawcą sensowny. Ja miałam szczęście do mało uczciwych, m.in. mój naczelny kradł dziennikarzom wierszówki (kasę za artykuły), żeby pod stołem wypłacać je swojemu kumplowi. Trochę się obaj zdziwili, kiedy ujawniłam to w całej firmie, razem z dowodami.
Odpowiedz@Izura: Jak ja uwielbiam podejście, "bo ja". A oprócz Ciebie nie ma innych ludzi czy jak? Ps. "jak po roku w fastfoodzie mam na nieokreślony, od pierwszego dnia i prace" - mogę się tylko domyślać, co to oznacza, ale w końcu po roku czy od pierwszego dnia? Pps. Jak wciśniesz alt więcęj, niż 2 razy na komentarz, to zaręczam, że komputer czy inny sprzęt, Ci nie wybuchnie. I patrz może, co publikujesz, bo Koło, to jest miejscowość, a co to są "boplaty", to ja nie mam pojęcia.
Odpowiedz@aegerita: I dopóki będą osoby godzące się na takie warunki jak Ty dopóty takie warunki będa oferowane. Nikt nie oferuje (zbyt długo) czegoś, czego nikt nie chce... :) A mówienie "nie wszyscy mają tyle szczęścia" jest de facto przyzwoleniem na takie postępowanie pracodawców. Bo skoro nie wszyscy mają "takie szczęście" to znaczy że należy brać... a więc janusze z taką ofertą się znajdą.
Odpowiedzw takiej sytuacji mowi sie- "niestety nie moge miec dzieci" (ja np. dlatego, ze mnie wkur... irytuja) a jeszcze lepszym zabiegiem jest wypisanie oficjalnego oswiadczenia, ze w ciaze przez x czasu nie zajde- najlepiej w 2 kopiach z podpisami- oczywiscie jest niewazne, ale stanowi podstawe dla dzialan Inspekcji Pracy oraz zalozenia sprawy o mobbibg :)
Odpowiedz@bazienka: Podziekuj kolezankom uciekajacym na L4
Odpowiedz@Lynxo: Na L4 NIE TYLKO kobiety uciekają, a paradoksalnie faceci nie mają problemów z ciążą więc jak już komuś dziękować to wszystkim, którzy oszukują.
Odpowiedz@Lynxo: dla pracodawcy niewygodne jest tak samo L4 ciężarnej jak i roczny urlop macierzyński. Najchetniej to jakby pracownik nie miał rodziny i życia osobistego :P
Odpowiedz@kaede: ojciec tez moze wziac taki urlop w zamian za matke :)
OdpowiedzTak naprawdę największe pretensje kobiety powinny mieć do tych kobiet, które wykorzystują możliwość zajścia w ciążę do naciągania pracodawcy. A to się niestety zdarza bardzo często.
OdpowiedzChwileczkę, to autorka rozmawiała na temat przyczyn zwolnienia w korporacji i NIE NAGRYWAŁA ROZMOWY???
Odpowiedz@mooz: nieoficjalnie, na boku, po koleżeńsku usłyszała. Trudno oczekiwać, że ktoś będzie biegał z dyktafonem nawet do kibla (a nuż po drodze ktoś zaczepi). A nawet jeśli to dowód z tego żaden...
Odpowiedz