Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzieci na weselach - temat powielany tu wielokrotnie. W mojej historii piekielni…

Dzieci na weselach - temat powielany tu wielokrotnie. W mojej historii piekielni są ich rodzice.

W minioną sobotę byłem na weselu u kuzyna. Zespół ogłasza, że już za chwilę pierwszy taniec państwa młodych. Wodzirej prosi gości, aby przyszli na parkiet i utworzyli duży krąg, możliwie jak największy, gdyż układ taneczny, który mają przygotowany państwo młodzi, wymaga miejsca. Do tańca został przygotowany sztuczny dym, chyba konkretnie to się nazywa "ciężki dym", który unosił się na ok. 20-30 cm nad ziemią. Wzbudził on sensację wśród najmłodszych gości wesela - momentalnie zaczęło się nim bawić beztrosko czworo dzieci, kiedy młodzi zaczęli już swój taniec.
Jedną dziewczynkę jej mama złapała i przyciągnęła na sekundę przed stratowaniem przez kręcącą się dość energicznie wokół własnej osi pannę młodą. Innego brzdąca państwo młodzi zauważyli w ostatniej chwili i wyhamowali, tym samym gubiąc rytm, i przez dobrych parę chwil próbowali wpasować się w muzykę z odpowiednim elementem układu. Co najlepsze - dziecko zabrał z parkietu jakiś obcy facet, i dopiero od niego odebrała je matka, która wcześniej nie ruszyła czterech liter o krok.

Po zakończonym tańcu wszyscy oczywiście żywiołowo klaskali, a państwo młodzi uśmiechali się, ale w oczach panny młodej widziałem kręcące się łzy (zresztą nie tylko ja - jak potem rozmawiałem z ludźmi, to inni też to zauważyli). Przez jakąś nieodpowiedzialną matkę, piękny układ, na naukę którego zapewne młodzi poświęcili sporo swojego czasu, poszedł się... Wiadomo - każda panna młoda marzy o tym, aby tego dnia wszystko było idealnie, a tu jeden z najważniejszych jego elementów został popsuty przez cudzą głupotę. Został tak uwieczniony na nagraniu, bo przecież pierwszy taniec tańczy się tylko raz.

A wiecie co jest dodatkowo piekielne - kobieta, która jak mówiłem swoje dziecko złapała na chwilę przed stratowaniem, to rodzona siostra panny młodej. Jeśli nie była w stanie sama ogarnąć dwójki dzieciaków, miała na sali do pomocy męża, rodziców, teściową, babcię oraz cały szereg ciotek, wujków, kuzynów, kuzynek i bliższych i dalszych znajomych. A tak o mały włos nie popsuła własnej siostrze wesela, bo przecież gdyby panna młoda wpadła na małą, to nie wiadomo czy by się nie wywaliła i np. nie złamała ręki.

Tak więc drodzy rodzice, apel do Was: rozumiem, że kochacie swoje pociechy nad życie, ale niech ta miłość nie odbiera Wam zdolności logicznego myślenia. Nie pozwalajcie swoim dzieciom na wszystko, na co tylko w danej chwili mają ochotę. A jak tak robicie - to potem nie miejcie pretensji, że ktoś na swoim weselu nie chce obecności dzieci.

wesele

by ~Michuuu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lynxo
0 14

@xpert17: Ty chyba nigdy z kobieta nie byles. One pamietaja co powiedziales 16 mies, 4h i 23 min temu.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
0 34

Jak myślisz o idealnym dniu to wykluczasz z niego obecność dzieciarni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 15

@KlaraL: Generalnie historia jest sztucznie wydłużona i pewnie stąd minusy. Temat wyczerpał się w połowie tekstu.

Odpowiedz
avatar Jorn
16 20

@greggor: Dla ciebie nie jest ważny, dla mnie też nie. Ale są ludzie, dla których to jest istotne i goście powinni to uszanować.

Odpowiedz
avatar MyCha
0 14

Co za ludzie tutaj komentują! Czy zrozumienie, że dla kogoś pierwszy taniec jest ważny jest aż takie trudne? Przecież jest to jedna z najpiękniejszych chwil wesela. Często przez wiele godzin ćwiczona przez młodych. Żeby coś takiego zakłócać to trzeba być barbarzyńcą, a większe barbarzyństwo to już chyba tylko przeszkadzanie w samym momencie ślubu.

Odpowiedz
avatar dayana
-1 3

@MyCha: Tak? U mnie nie było, bo nie lubię tańczyć. Moim zdaniem to przesada, że ktoś sobie zaplanuje dzień od A do Z i potem dziwne, że coś nie wyszło. Jeszcze jak się komuś kręci łza w oku to ok, ale niektóre wariatki potrafią się rozryczeć, rozwrzeszczeć, bo ich bajkowe wesele zostało zakłócone. I to nie ze względu na to, że faktycznie ktoś coś zrobił bardzo nie tak, np. upuścił tort weselny, rozerwał jej sukienkę, zapomniał obrączek, ludzie się pobili, tylko dlatego, że po tej piosence miała być inna, że druhna miała mieć sukienkę w nieco innym odcieniu (już przesadą jest w ogóle wymaganie od niej jakiegoś koloru kiecki) itp. Może lepiej jednak podejść do tego na luzie i dobrze się bawić na tak drogiej imprezie?

Odpowiedz
avatar natalia
1 5

@MyCha: Ja jakoś nie czuję wzniosłości tej chwili na tyle, żeby przestać na ten czas oddychać. Jeśli ludzie tak się nakręcają, że to ma być takie idealne i ważne, to niech się liczą również z tym, że tym bardziej może się nie udać. Jeśli dzieci które przeszkodziły mogą spowodować łzy u panny młodej, to niech młodzi dobrze przemyślą, czy w ogóle chcą tego wesela, bo w takim przypadku to i nieodpalająca się raca na torcie albo krzywo ułożone ciastka mogą być powodem do płaczu.

Odpowiedz
avatar Limek
7 11

A ojciec to juz nie musi pilnowac swoich dzieciakow, tylko matka tu winna?

Odpowiedz
avatar natalia
2 4

I dlatego mój pierwszy taniec to będzie coś wymyślone przez nas i w dużej części improwizowane, a nie jakieś ćwiczone przez wiele godzin tuptanie. Jeszcze nigdy nie widziałam na tyle zachwycającego pierwszego tańca, żeby był warty kilkugodzinnych ćwiczeń, a wręcz te wyuczone układy były bardziej nieudane - młodzi skupieni na krokach, sztywni, zestresowani, a nie daj boże jakiś drobiazg jak w historii i już niezadowoleni. Albo komuś się nogi pomylą to już w ogóle rozwód na miejscu, bo taka ważna chwila zepsuta przez nią/niego.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

Historia dla mnie taka sobie. Ale nie o tym. Chciałam raczej odnieść się do części: "Jeśli nie była w stanie sama ogarnąć dwójki dzieciaków, miała na sali do pomocy męża, rodziców, teściową, babcię oraz cały szereg ciotek, wujków, kuzynów, kuzynek i bliższych i dalszych znajomych". Świetny żarcik, serio. Wiesz kto pomaga przy dzieciach w czasie takich imprez jak wesele? Nikt. Wszyscy oczywiście cudownie potrafią opowiadać jak to pomagają. Komentarzy przed weselem też mnóstwo, że przecież "można liczyć na pomoc", ale w praktyce dzieckiem zajmują się rodzice i niestety najczęściej nikt więcej.

Odpowiedz
avatar natalia
1 3

@justangela: Dokładnie. Nie ma to jak pilnować siostrzeńców i bratanków zamiast się bawić, bo rodzina stwierdziła, że weźmie swoje pociechy na wesele. Nie mam nic przeciwko dzieciom na weselu, wręcz przeciwnie, ale osrywanie całej rodziny, bo dwójka dorosłych ludzi nie potrafi upilnować dziecka, jest kompletnie nie na miejscu. Na imprezie mogę ze dwa razy posiedzieć 5 minut przy czyimś dziecku, ale ujarzmiać czyichś diabląt i brać za nie odpowiedzialnośći nie zamierzam.

Odpowiedz
avatar malami1001
0 4

Wiem, że na 100% posypią się minusy ale nie jestem w stanie sobie wyobrazić co w głowie ma dziewczyna, której chce się płakać, bo ktoś popsuł jej układ w pierwszym tańcu na weselu... Serio? W ogóle nie rozumiem idei wesela, wciskania się w tandetną białą kieckę, picowania się godzinami u kosmetyczek, fryzjerek czy kogo tam jeszcze, wydawania masy kasy na całą tą szopkę, w imię czego? Nie można po prostu być razem tylko cały świat musi widzieć "zobaczcie mam faceta aaaaa!!"? Strasznie niskie poczucie własnej wartości...

Odpowiedz
Udostępnij