Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #82177 przypomniała mi o istnieniu pewnej osoby. O koledze cwaniaczku. Na…

Historia #82177 przypomniała mi o istnieniu pewnej osoby.

O koledze cwaniaczku.

Na studiach poznałam [B]asię, [P]iotrka i [J]anusza.
Chodziliśmy do jednej grupy i jeździliśmy tym samym pociągiem. Ja jestem z innej miejscowości, więc wsiadałam ostatnia (i pierwsza wysiadałam).
Z Basią i [P] się przyjaźniliśmy, [J] od początku był w swoim świecie.

Im bliżej było końca studiów, tym bardziej nam się pociągiem na uczelnię nie chciało jeździć, zwłaszcza [P]. Dlatego [P] raz na jakiś czas (czasem raz w tygodniu, czasem częściej, czasem rzadziej), brał auto, a ja i Basia dorzucałyśmy się do paliwa. Stałą stawkę ustalił [P], zero kłótni i jakichś dziwnych akcji. Zawsze rozliczaliśmy się na powrocie pod moim domem.

W końcu [J] zauważył, że bez sensu, żeby on pociągiem jeździł, jak tu ma taki transport i zaczął się zabierać z nami. Po 2-3 jazdach z [J], [P] powiedział wkurzony mnie i Basi, że [J] za każdym razem po prostu wysiadał z auta, jak by temat paliwa nie istniał.
Przy następnej okazji razem z Basią głośno przy [J] uzgodniłyśmy, że rozliczamy się przed podróżą z powrotem.
Od tamtej pory [J] bardzo chętnie z nami na uczelnię jechał, ale nigdy nie wracał. Skoro on tak, to my tak - rozliczamy się od razu po wejściu do auta. Przestał z nami jeździć w ogóle.

Ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie umieścić kilku innych ciekawostek o [J].

Obrony. Składka na kwiaty dla prowadzących. [J] musiał z własnej kieszeni dorzucić 1,5 zł i kazał się ludziom na tę kwotę składać. Dała jedna osoba, bo zbierać po 15 groszy od każdego to trochę głupio. Zostały 2 bukiety? Oczywiście weźmie je [J].

Po obronie. [Z]najomy postawił whisky, trzeba było dokupić colę. [Z] poprosił [J], żeby kupił colę, ale ten odmówił ("dlaczego ja?"). Kupił ktoś inny. Zostało pół butelki whisky, które [J] po prostu sobie zabrał.
(Ja broniłam się w innym terminie).

W naszej grupie na studiach kilka osób brało udział w wyścigu szczurów, w tym [J]. Brali udział w czym popadnie, żeby dostać wysokie stypendium.
Po studiach jedna z dziewczyn i [J] nadal się udzielali na uczelni, zapisali się na doktorat. Oboje też postanowili startować do wyborów uczelnianych. Dziewczynie się udało, [J] się nie dostał i zaczął rozpowiadać, że jest bezczelna (?!) i chodzi jej tylko o pieniądze. Sam na studiach pobierał 2 tys zł z tytułu kilku stypendiów. Ponieważ nie dostał się do rady uczelni, z doktoratu również zrezygnował.

Basia i [J] to kuzyni, więc Basia zaprosiła [J] na swoje dwudniowe wesele. W kopercie dostała od niego 200 zł. Później [J] zaprosił Basię na swoje dwudniowe wesele, przy proszeniu żarciki o grubej kopercie, dużo żarcików. [J] musiał być zachwycony, dostając od Basi 200 zł :)

[P] wraz z ojcem kupili lawetę i na tym zarabiali.
Pewnego dnia do Basi dzwoni [J], czy mogłaby go zholować, bo brakło mu paliwa. Basia poinformowała, że nie da rady, bo są właśnie na weselu. [J] stwierdził, że zadzwoni do [P], ale Basia poinformowała go, że on też jest na tym samym weselu.
Mimo to [J] zadzwonił do [P] z tym samym pytaniem:

[P] jestem na weselu, nie dam rady. Ale mogę do ciebie wysłać mojego tatę z lawetą.
[J] Oo super, to ja jestem tu i tu, niech szybko podjedzie bo mam mało czasu.
[P] Ok, tylko to będzie kosztować X zł.
[J] A to nie może mnie za darmo odholować?
[P] stary to jest laweta, samo paliwo kosztuje, a mój tata za darmo też jeździć nie będzie.
[J] To ja zapłacę ci później
[P] To nie ja cię będę holować, tylko mój tata, musisz mu zapłacić od razu (dobrze wiedział, że później znaczy nigdy).
[J] To ja sobie inaczej poradzę.

Nadmienię, że mógł po prostu iść na stację i kupić kanister, auto mu odmówiło posłuszeństwa w środku miasteczka.

należy mi się

by andtwo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
8 12

Zakładając, że znajdzie sobie kiedyś jakąś żonę, czy inną partnerkę, która będzie mu gotować obiady, to pewnie będzie musiała płacić za całą żywność z własnych pieniędzy. :)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
9 13

@rodzynek2: Jest już żonaty co jest wspomniane w historii o dwudniowym weselu :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 20

Wszystko piekielne oprocz pieniedzy w kopercie na wesele. To ile powinien dac, aby kuzynka byla zadowolona? Dac 200zl jak na tego Janusza to nie tak malo. Poza tym gosci sie nie zaprasza po to aby zwrocili koszty za wesele, jak nie stac na dwudniowe wesele to robi sie jakies mniejsze przyjecie.

Odpowiedz
avatar nasturcja
8 16

@andtwo: Ile na "talerzyk" powinno się dać żeby się młodym zwrócić? Naprawdę 200zł to już za mało? Podrożało to wszystko i nie zauważyłam? Serio się pytam bo mam okres ślubów i nie mam zielonego pojęcia co teraz jest standardem.

Odpowiedz
avatar andtwo
-4 12

@nasturcja: 3 lata temu koszt talerzyka wynosił ok. 250 zł (czyli 500 zł za parę) za dwudniowe wesele, nie w mieście. W tym roku idziemy na 4 wesela i nie wiemy ile dać, bo z tego, co słyszę, ceny poszły w górę jak szalone.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
18 18

@andtwo: To zależy gdzie, 250 PLN nie jest normą. Ja z kolei cieszyłem się, że znajomi się pojawili, mimo iż w kopercie zdecydowanie było mniej niż za talerzyk. Może mieliśmy z żoną złe podejście, ale nie zależało nam na tym żeby się wesele zwróciło. Wydaje mi się, że częściej się nie zwraca niż jeszcze coś zostaje. Ale to pewnie też indywidualna kwestia kogo i na co stać.

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 4

@andtwo: a za osobę? W sensie bez pary?

Odpowiedz
avatar pasia251
19 21

@nursetka: wychodzi, że ja nienormalna jestem bo jak zapraszałam na ślub i wesele to myślałam tylko o tym, że chcę żeby te osoby mi towarzyszyły w tym ważnym dniu, a nie czy mi się zwróci to co na nich wydam... I rozumiem, że jak zapraszam niepracującą kuzynkę bez której nie wyobrażam sobie takiej uroczystości to jak jej nie sta' to powinna nie przychodzić?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

@andtwo: A ja nie wstydziłabym się dać 200 złotych nawet, jakbym szła z osobą towarzyszącą. Wychodzę z założenia, że jak ktoś mnie zaprasza na wesele, to chce mojego towarzystwa, a nie moich pieniędzy. Tak samo jakbym ja zapraszała na swoje wesele, to ilość pieniędzy w kopercie byłaby dla mnie zupełnie nieistotna.

Odpowiedz
avatar Habiel
-5 9

@nursetka: Koleżanka teraz organizuje wesele i mówiła, że jak na razie za sam talerzyk wychodzi jej po 250 zł/os. Bez alkoholu. Organizuje wesele pod Jarocinem, a więc nie w jakiejś dużej miejscowości.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
13 15

@Marcelinka: cieszy mnie, że są jeszcze ludzie, którzy, tak ja ja, uważają, że na wesele zaprasza sie ludzi po to, by sie z nimi bawic i cieszyc dniem, a nie tych co są w stanie pokryc mi koszty. Nie masz na wesele, to zrob skromniejszy obiad, z takiego zalozenia wychodzę.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
14 14

@andtwo: nie wiesz ile dac? Podpowiem ci: tyle, ile macie i mozecie dac.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 10

@nursetka: Ale macie problemy. Przecież można dać grubą kopertę z 200 zł. W końcu chciał grubą kopertę, a nie pokaźną sumę. Ot wystarczy wsadzić 20 banknotów po 10 zł i wszyscy będą zadowoleni. No może oprócz Janusza w momencie, kiedy tę kopertę otworzy.

Odpowiedz
avatar muflon63
9 11

@pasia251: Dokładnie, całkowicie się zgadzam. Wychodzi na to, że młodzi powinni publikować cennik danej restauracji. Albo bilety wstępu - nie stać Cię to dalej jazda.

Odpowiedz
avatar muflon63
14 16

@andtwo: A to teraz na wesele ma być stać gości, a nie gospodarzy?

Odpowiedz
avatar niemoja
9 11

@andtwo: Co niby ma znaczyć, że "talerzyk powinien się młodym zwrócić"? To ja mam być gościem weselnym czy sponsorem? No sorry, wesele urządzają młodzi według SWOICH możliwości finansowych, a ja daję prezent według MOICH możliwości -niezależnie, czy to wystawne weselisko, czy skromny obiad.

Odpowiedz
avatar aklorak
7 9

"Talerzyk musi się zwrócić"... sorry, ale mam takie skojarzenie :) Jak talerzyk ma się zwrócić, to trzeba zapewnić gościom dużo alkoholu i dopilnować, żeby pili bez umiaru, wtedy się zwróci.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
6 6

@andtwo: Dobrze wiedzieć. W takim razie mi się nawet talerzyki nie zwróciły bo w kopertach wróciło coś koło 1/3 kosztów wesela. Myślę, że talerzyki stanowią zdecydowanie więcej niż połowa kosztów. I jak wyżej napisane, jeżeli kogoś zapraszam to znaczy, że chcę by ta osoba mi towarzyszyła w tym dniu, a nie żeby dała "grubą" kopertę. Ja daje tyle ile chcę i/lub mogę, jeżeli nie stać mnie na zwrot talerzyka to po prostu daje mniej. Nie byłem na żadnym weselu gdzie parze młodej zależało na czymkolwiek innym niż obecność gości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@andtwo: Pieniądze, ah te pieniądze. Jeśli dla Ciebie wartość prezentu, to tylko jej wartość rynkowa, to bardzo mi przykro z tego powodu. Daję tyle na ile mnie stać. Jeśli stać mnie na wędkę za 400 złotych, to kupię tacie na urodziny tę wędkę (bardziej ucieszy się z faktu, że to jest wędka niż z tego ile ona kosztowała) - mamie też wtedy staram się na urodziny kupić coś o podobnej wartości. Jeśli mnie nie stać, to staram się znaleźć coś funkcjonalnego, co jednocześnie się spodoba, za 50 złotych. A jak jest naprawdę źle, to robię coś sama - ręcznie. Liczy się gest. Do tematu wesel podchodzę tak samo. Swoją drogą jakbym dostała w prezencie książkę, której szukam po księgarniach cztery lata i nie mogę nigdzie znaleźć oraz naszyjnik z diamentów, to bardziej ucieszyłabym się z książki. Mimo że jej wartość rynkowa to nie więcej niż 40 złotych, to jednak osoba, która by mi taką książkę dała włożyłaby naprawdę niemały wysiłek w jej znalezienie. Nieważne czy to byłoby z okazji moich urodzin czy z okazji ślubu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Marcelinka: Borze Szumiący, co ja napisałam. Ten prezent, czyli jego wartość. Minął, niestety, czas na edycję komentarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Sadzac po ocenie mojego komentarza to widze, ze bardzo niewiele osob rozumie o co chodzi. Na wesele to para mloda zaprasza gosci czyli powinno sie organizowac wesele na tyle osob i na tyle wystawne aby pare bylo na to stac bez czekania na zwrot kosztow. Czyli teraz sie robi wesele i zaprasza ludzi z mysla, aby zwrocili za talerzyk itp, a jak kogos nie stac to powinien nie przychodzic. W takim razie po co pary zapraszaja tylu gosci? Jeszcze potem maja pretensje, ze za malo dostaly. Na impreze sylwestrowa nikt mnie nie zaprasza, jest to moj wybor to szukam miejsca na ktore mnie stac. Jesli na wesele musi mnie stac bo 200zl to za malo to rzeczywiscie nie pojde bo sa inne wazniejsze wydatki niz sponsorowanie wesel. @andtwo:

Odpowiedz
avatar niemoja
5 7

@andtwo: "Skoro chodzicie na wesela i dajecie 200 zł za dwa dni picia i jedzenia ..." A czy uważasz, że idzie się na wesele, żeby "dwa dni pić i jeść"? No i zdecyduj się w końcu, czy koperta to prezent, czy opłata za jedzenie i picie? Bo może najlepszym wyjściem będzie, jak zaproszeni goście nie przyjadą, tylko przyślą np. po 50 zł? Koszty wesela będą minimalne (zaproszenia + znaczki + koperty), a prezent na nową drogę życia będzie konkretny, czyż nie? Jeśli młodzi chcą, by zwróciły im się koszty, to wystarczy, że zrobią skromniejsze wesele. Zwłaszcza z jedzeniem jest duże pole do popisu - każda kuchnia regionalna ma potrawy, które są i smaczne, i oryginalne, i niedrogie; nie zawsze muszą być "schabowy, kurza noga i dewolaj".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 maja 2018 o 23:35

avatar matias_lok
4 4

@nursetka: Dokładnie. Zrobił się jakiś boom na wesela na 200 osób, za 100 tyś. Ja popieram idee że imprezę robi się wg własnych możliwości, nie licząc na zwrot kosztów. Byłam kilka razy na takich skromniejszych weselach po 50-80 osób i są zwykle o wiele fajniejsze od tych napompowanych na 300 osób z gołębiami wylatującymi z tortu. Takie mniejsze imprezy, są luźniejsze i o wiele, wiele cieplej się je wspomina po latach niż taki blichtr luksusu spłacany 10 lat.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@nursetka: Dlatego ja właśnie w ogóle nie chodzę na wesela. Nie dość, że nie znoszę ich i nie bawię się na nich dobrze, to jak za każdym razem mam wyskakiwać z przynajmniej dwóch czy trzech stów (taka jest aktualna mediana za jednodniowe wesele według tegorocznych badań) i i tak wysłuchiwać potem, że łojezu, goście nawet za talerzyk nie zwrócili, to sory.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@nursetka: (za osobę nie za parę oczywiście)

Odpowiedz
avatar egow
3 3

@matias_lok: moje wesele było na 45 osób, zamiast limuzyny z szoferem poprosiłem przyjaciela, dało radę zorganizować wszystko za kilkanaście tysięcy. W kopertach "wpadło" kilka tysięcy, ale nie miało to znaczenia - bo wesele było robione na nasze możliwości finansowe, a nie na kredyt. Niektórzy w ogóle nie rzucali kasą, dali jakiś nieduży prezent, nikt tego nie zapisywał i nie pamięta nawet co od kogo. Nie rozumiem jak można inaczej w ogóle.

Odpowiedz
avatar matias_lok
1 1

@egow: moje było na 40. zorganizowaliśmy salę w dworku pod krakowem, za wynajem 2 sal z kuchnią na cały weekend dałam 550zł! taki typowy, zabytkowy dworek, tylko że 100 osób tam wchodziło na styk. Cześć cateringu robiłam sama z teściową, część zamówiliśmy, zapłaciliśmy 3 osobom za obsługę do północy, był stół szwedzki + dania ciepłe po prostu wnoszone w bomarach (jak na bankietach w hotelach). Zatrudniliśmy d-ja, sama z mężem dekorowałam salę. Wyszło super, cała rodzina i znajomi mówili, że dawno nie byli na tak ciepłym, sympatycznym weselu w gronie osób, które się znają. Nawet po latach teraz pytają, czy będziemy w tym miejscu jakąś rocznicę organizować etc. Za kasę z kopert pojechaliśmy na wycieczkę. Nawet nie liczyłam ile od kogo i czy wesele się zwróciło, po prostu cieszyliśmy się z każdego gościa, który z nami wtedy się bawił i taka powinna być idea wesela :)

Odpowiedz
avatar matias_lok
10 10

O matko, ja mam takiego brata... naprawdę współczuję bo to jest katorga z takim człowiekiem. Może kiedyś o nim opowiem, jak mnie naprawdę wkurzy bo piekielnych historii z nim jest po prostu MASA.

Odpowiedz
Udostępnij