Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pomaganie ludziom, wbrew stereotypom - pierwszy i ostatni raz. Sytuacja sprzed kilku…

Pomaganie ludziom, wbrew stereotypom - pierwszy i ostatni raz.

Sytuacja sprzed kilku lat. Mieszkałem w Anglii, niewielkim mieście, a pracowałem w mieście jakieś 30 km dalej. W pracy poznałem dziewczynę. Młoda, miła, sympatyczna, ale wiecznie smutna i taka cicha. Nie przedłużając - po jakimś czasie znajomości dowiedziałem się, że mieszka ze swoim facetem, patusem, ćpunem i dilerem, który ją regularnie leje. Mówiła mi, że chce się od niego uwolnić, ale nie ma gdzie pójść, nie zna angielskiego i sama nie znajdzie innej pracy ani mieszkania.

Mimo iż wiedziałem, jak to się skończy, bo znałem multum takich sytuacji i wiedziałem, że nie warto pomagać, postanowiłem dać jej szansę i przeciwstawić się stereotypom. Zaznaczam, że nie interesowała mnie jako kobieta.

Właściciel mieszkania, które wynajmowałem, miał wiele nieruchomości w całym mieście i wynajmował mieszkania oraz pokoje, a w mojej poprzedniej pracy, w tym samym mieście, cały czas przyjmowali ludzi. Koleżanka podjęła decyzję, że wyprowadza się od patusa. Ja w międzyczasie porozmawiałem z kierownikiem w dawnej pracy i umówiliśmy się na spotkanie na miejscu. Z właścicielem mieszkania ustaliłem, że jak już będzie miała potwierdzoną pracę, to się odezwiemy, żeby jej znalazł odpowiednie miejsce i blisko pracy.

Przyszedł umówiony dzień, umówiona godzina, czekam w umówionym miejscu, a koleżanki nie ma i telefonu nie odbiera. Już wiedziałem co się stało, czekałem tylko na wiadomość, która potwierdzi moje przypuszczenia.

Wieczorem dostałem smsa. Sebuś przeprosił i powiedział, że już więcej nie będzie, a ona mu wybaczyła bo go kocha i on ją też kocha. Klasyka gatunku, pewnie tydzień nie minął jak znowu na niej boks trenował, ale mnie już to ani trochę nie obchodziło.

Mnie pozostało tylko świecić oczami przed kierownikiem i właścicielem mieszkania.

pomaganie

by ~glupisamarytanin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Imnotarobot
13 19

Istnieje możliwość, że sebuś się dowiedział jakoś o tym i sprał ją lub zastraszył przez co ostatecznie nie poszła a SMS to zwykłe kłamstwo. Może nawet nie ona go napisała. Tego typu sytuacji też jest sporo.

Odpowiedz
avatar andtwo
-1 17

Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie odrzucają pomoc, która może całkowicie odmienić ich życie na lepsze.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 18

@andtwo: Tacy ludzie są: - z dysfunkcyjnej rodziny - zastraszeni i zmanipulowani - po prostu głupi - wszystkie z powyższych

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 14

@andtwo: Może dlatego, że wymagałoby to sporo pracy nad samym sobą, żeby zmienić siebie i swoje podejście do życia i innych ludzi. Niestety ale dla wielu ofiar przemocy to znacznie trudniejsze niż bycie w takiej relacji.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
9 17

Ja też sobie za każdym razem powtarzam, że już nie pomogę. Już nigdy więcej i pod żadnym pozorem! Ale zawsze, kiedy ktoś jest w potrzebie, pomagam. Wiele razy próbowałam się zmienić. Ale dotarło do mnie, że taka jestem i taka umrę. Jeśli zaś wyplewiłabym tę cechę z siebie, to coś bym straciła. Bo istotą człowieczeństwa jest pomoc bliźniemu. Mimo wszystko…

Odpowiedz
avatar Limek
11 17

@Irena_Adler: no i prawidlowo. Ja nie rozumiem takiej postawy, chce pomagac, jedna (lub nawet dwie, 3, 5) osoba z milionow okazala sie niewdzieczna/ "niepomagalna"/ itd itp - obrazam sie na caly swiat i przestaje pomagac. Albo sie ma dobre serce, chec pomocy ludziom, albo nie ma.

Odpowiedz
avatar Varson
-1 7

@Limek: Not really, można mieć dobre serce, co nie znaczy że trzeba sie dawać wykorzystywać/robić na nic.

Odpowiedz
avatar Limek
5 7

@Varson: oczywiscie, gdy widzisz, ze osoba ewidentnie chce cie wykorzystac, nie pomagasz. Ja nie mowie o takiej sytuacji. Nie zawsze zaraz na pierwszy rzut oka vwidac, jaki bedzie rezultat.

Odpowiedz
avatar Limek
2 6

@Jaladreips: czyli wg ciebie generalizowanie ludzi to postepowanie poprawne? Tez uwazasz, ze wszyscy muzulmanie to terrorysci?

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-1 3

@Limek: według mnie działanie wbrew własnemu doświadczeniu i zdrowemu rozsądkowi, kierując się sprzecznymi z rzeczywistością ideałami jest naiwne i niedojrzałe.

Odpowiedz
avatar Limek
0 6

@Jaladreips: doswiadczenie z jedna lub kilkoma osobami? Na 7 bilionow? Gdzie tu rozsadek i racjonalne myslenie? Nie, to po prostu hipokryzja i wygodnictwo. Pozwala zachowywac mniemanoe o sobie jako dobrej, pomocnej osobie, ale "biednej, skrzywdzonej". Po prostu nalezy byc uczciwym i przyznac przed samym soba, jaka sie jest osoba, a nie jojczec, ze ja bym to pomogl, ale sie biedny sparzylem i tupne nozka i nie bede.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-2 8

@Limek: ok, sprawdźmy twoje rozumowanie w praktyce. Pożycz mi 2000 zł. Oddam za tydzień.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-2 4

@Limek: albo nie, nie ma sensu. Nie będę z tobą dyskutował, bo widać że jesteś smarkaty i nie znasz życia. Jak chcesz być frajerem i pozwalać się wykorzystywać, dymać i kopać w dupę to twoja sprawa, ale nie krytykuj ludzi, którzy nie podzielają twojej "szlachetnej" idei. PS: 7 bilionów? Nie no, na tej stronie nic mnie już nie zaskoczy. Zawsze jak czytam tu jakiegoś idiotę, to myślę, że większego już tu nie spotkam, a tu proszę... Chwilowo masz pierwsze miejsce.

Odpowiedz
avatar Limek
0 2

@Jaladreips: nie rozumiesz kolego. Nie szkodzi, nie kazdy musi rozumiec wszystkie niuanse zycia.

Odpowiedz
avatar Limek
1 1

@Jaladreips: gdzue ja krytykuje, pokaz? Pozwol ze ci wyjasnie, skoro nadal nie rozumiesz o co mi chodzi. Chodzi o samoswiadomosc i uczciwosc wobec samego siebie. Nie chcesz pomagac ludziom - git. Chcesz - super. Ale jesli nie chcesz, nie udawaj, ze masz takie dobre, tylko "troche krrzywdzone" serduszko. Capisci? PS. Faktycznie, pomylka. Nie mieszkam w PL, operuje na codzien w jezyku gdzie bilion znaczy miliard. Nie ekscytuj sie tak, bo ci zylka peknie :).

Odpowiedz
avatar greggor
-4 6

Znaczy, piekielny jesteś ty, bo zrobiłeś coś wbrew swojemu doświadczeniu?

Odpowiedz
avatar szafa
0 6

Minus od razu za pierwsze zdanie. Nie dość, że przyznajesz się, że nigdy nikomu nie pomagasz, to jeszcze teraz usprawiedliwiasz swoją postawę tym, że raz pomogłeś (i to w sumie połowicznie) i nie wyszło. Haha. A co do mojego "połowicznie", jak się pomaga, to się pomaga z sensem - skoro doskonale wiesz, jak sam napisałeś, że w takich sytuacjach ciężko jest pomóc, to się pomaga albo w sposób skuteczny albo w ogóle. Tak trudno sobie wyobrazić, że w momencie, gdy dziewczyna zaczęła pakować swoje rzeczy Sebuś wziął pistolet, pałkę czy inną butelkę z kwasem i jej powiedział, że albo odwołuje przeprowadzkę albo do końca życia będzie kaleką? Że blef, to wiadomo, Sebki aż tak głupie nie są, pewnie nawet nie wiedzieliby skąd dostać prawdziwy pistolet, ale zastraszona dziewczyna z pogniecioną psychiką będzie się bać. Jak myśmy pomagały kumpeli wydostać się z toksycznego związku, to przyjechaliśmy całą ekipą pomagać jej w wyprowadzce i nasz ekipowy dresiu wyjaśnił kulturalnie sebiksowi, żeby się odp888dolił od dziewczyny raz a dobrze. Nie wspomniawszy, że dziewczynę siłą wypchałyśmy do terapeuty (na szczęście było ją na to stać)

Odpowiedz
avatar slothqueen
2 4

@szafa: Dodajmy do tego mechanizmy psychologiczne rządzące ofiarami przemocy domowej, i mamy gotową odpowiedź, dlaczego z tego pomagania nic nie wyszło. To co ty zrobiłeś można porównać do załatwienia pracy bezrobotnemu alkoholikowi i zdziwieniu, że się w niej nie pojawił. Takich interwencji powinna dokonywać osoba zaangażowana, gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność za ofiarę. Takie rzucanie pojedynczą zapomogą to tylko zbędny wysiłek, który i tak nic nie da.

Odpowiedz
Udostępnij