Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam na zabitej deskami wsi ze średnią wieku 70. Jedna z moich…

Mieszkam na zabitej deskami wsi ze średnią wieku 70. Jedna z moich lepszych "koleżanek" ma lat 84, prawie o 60 więcej niż ja.

Nasza "babcia" trzyma się bardzo dobrze, nie wymaga opieki, mieszka sama. Miła, wesoła, rozgadana. Wychowała 5 dzieci, wszystkie mieszkają w promieniu maksymalnie 15 km. Serce pękło mi na pół, gdy zadzwoniła na Wielkanoc, czy możemy przyjść, bo ona siedzi sama, a naszykowała jedzenia.

We wtorek po świętach mówiła nam, że martwi się o syna, bo tak to dzwoni, a od kilku dni nic. Zastanawia się, czy coś tam mu się nie stało. No to my pakujemy się do samochodu, bo akurat też do syna mieliśmy sprawę, to pod jej przykrywką zawieziemy i babcię, by się przekonała, czy wszystko ok.

Na miejscu u syna, 5 km dalej, zwijają się ostatni goście. Gospodarze chwalą się, że ponad 20 osób na święta było, w tym z zagramanicy.

A do matki nawet nie zadzwonili z życzeniami...

by Chinskismok
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
2 30

A kto przepraszam bardzo wychował w ten sposób jej dzieci?

Odpowiedz
avatar Malibu
13 21

@katem:Niestety tylko dla rodziców. Jestem jedynaczką i albo będę świnią bo "porzucę" rodziców na święta samych, albo będę świnią bo nigdy nie spędzę świat z teściami. Ze względów odległosci nie da się zjeśc np. Kolacji wigilijnej czy sniadania wielkanocnego i tu i tu.

Odpowiedz
avatar miramakota
12 14

@Malibu: Też jestem jedynaczką i nie mam z tym problemu. Na Wielkanoc bywamy po prostu raz u jednych, raz u drugich rodziców, a na Boże Narodzenie wszyscy przyjeżdżają do nas. Albo jak naszego syna - w jednym roku wszystkie święta u nas, w kolejnym u rodziny synowej. Jakoś nie uważam, żeby mi syn robił świństwo, że nie przyjedzie na każde święta, przecież się nie rozdwoi,a obie rodziny chcą się z nimi spotykać w tym czasie. Wszystko da się ustalić, jeśli jest dobra wola.

Odpowiedz
avatar Malibu
5 11

@miramakota: Tak czy siak w któreś święta moi rodziece lub rodzice mego chłopa zostaną na święta sami i będzie można o mnie powiedzieć "Ta Malibu matkę swoją samą w święta zostawila...". Ty nie masz z tym problemu bo masz możliwośc zaproszenie wszystkich do siebie na święta, ja takiej możliwości nie mam. Ciekawe czy bedziesz mieć podobne podejście jeżeli zostaniesz wdową/wdowcem?

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
0 10

@Malibu: rob swieta u siebie. Robisz problem tam gdzie go nie ma

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@Malibu: Moi rodzice nie widzą problemu, że nie przyjadę na Święta. Odkąd tylko zdali sobie sprawę, że mój związek jest już związkiem dorosłym i poważnym, to wiedzieli, że przyjdą w końcu takie Święta, na które nie przyjadę. Teraz na Wielkanoc po raz pierwszy jakiekolwiek Święta spędzałam z chłopakiem, który to przyjechał ze mną do moich rodziców, a na Boże Narodzenie ja jadę do niego, a w przyszłym roku odwrotnie. I tak w kółka, aż w końcu będę mogła zrobić Święta u siebie. Prawda jest taka, że rodzice też muszą dojrzeć do takich sytuacji, dlatego też jeśli Twoi widzą problem, to nie jest to Twój problem.

Odpowiedz
avatar Malibu
1 7

@Marcelinka Moi rodzice nie wiem czy widzą problem, czy go nie widzą. Problem widzę ja, byłoby mi lżej wiedząc ze, z siostrą/ bratem jakoś się wymieniamy. Problem widzi autorka i nie tylko, bo wiele osob uważa podobnie i prędzej czy później dostanę od kogoś tę łatkę "świni co to rodziców samych na święta zostawiła".

Odpowiedz
avatar Malibu
6 6

@Czarnechmury: Doczytaj, proszę moją wypowiedź gdzie zaznaczam, że nie mam takiej możliwości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Malibu: Lżej by było na pewno, ale w takim razie różnica polega na podejściu do życia. Nie miałam problemu z myślą, że zostawię rodziców samych na Święta, tylko dlatego, że nadszedł taki moment w moim życiu, iż doszłam do wniosku, że pewnych rzeczy po prostu nie przeskoczę, więc nie ma się co nimi przejmować. Porozmawiałam jedynie z rodzicami dla spokoju swojego sumienia, oni zrozumieli, że zaczynam powoli układać sobie życie i teraz tylko ich informuję o pewnych decyzjach, zamiast się tłumaczyć. A opinią innych się nie przejmuję, bo tak zdrowiej. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2018 o 17:44

avatar Eander
1 1

@Malibu: Czemu niby musisz być na każdych świętach? @katem: To czy jesteś jedynakiem czy nie niema tu żadnego znaczenia. Wszystko rozchodzi się o dwie sprawy: Po pierwsze ktoś jest świnią (jak to ujęła @Malibu)jeśli odwiedza rodziców tylko na święta lub przy innej okazji gdy wypada, a przez resztę czasu nie interesuje się ich życiem. Po drugie informacja to podstawa. Mam dwójkę rodzeństwa wszyscy założyliśmy już własne rodziny dlatego zawsze przed świętami ustalamy z rodzicami kto gdzie się wybiera. Co zabawne w tym roku na Wielkanoc rodzice sami zaproponowali by dać im troszkę odpocząć więc wszyscy wpadli do nich na trochę późniejsze śniadanie a resztę świąt "porzucili".

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@Malibu: U mnie problemu ze Świętami nie ma, bo synowa prawosławna :) Wielkanoc czasem się pokrywa, Boże Narodzenie nigdy. Ale nie będę miała żalu do dzieci, jeśli kiedyś (gdy młodsza już się usamodzielni) w Wigilię czy przy śniadaniu wielkanocnym zostaniemy sami. W każdym razie wiem, że któreś zawsze wpadnie, jak nie w pierwsze, to w drugie święto...

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Malibu: Faktycznie, wygląda na to że problem masz głównie Ty. Naprawdę tak Cię obchodzi co pomyślą inni? Swoją drogą dlatego nie lubię takich historii jak ta, kiedy osoba trzecia pisze o cudzych problemach rodzinnych, bo zwykle taka osoba wie o całej sytuacji niewiele, a to co wie to i tak wyłącznie punkt widzenia jednej ze stron.

Odpowiedz
avatar Malibu
0 0

@jass: Nie az tak bartdzo. Chciałam tylko dac znać, ze bycie jedynakiem wcale nie jest takie fajne w tym wypadku jak zasugerowała @katem i przedstawić, że sa różne sytuacje dlaczego rodzic/e spędzają je sami i nie zawsze dziecko jest niewdzięcznikiem zostawiając rodziców w święta.

Odpowiedz
avatar timo
22 32

Prawdopodobnie piekielne w tej historii są dzieci. Ale są też przypadki, kiedy rodzice na jakimś etapie życia skrzywdzili swoje dzieci tak bardzo, że te zwyczajnie nie chcą mieć z nimi nic wspólnego i - czasem słusznie - nie czują wyrzutów z powodu pozostawienia ich samych na starość. A "mili staruszkowie" potrafią być niezłymi potworami. O tle sytuacji najczęściej nie wie nikt poza samymi zainteresowanymi. Oczywiście nie twierdzę, że tak jest w tym przypadku.

Odpowiedz
avatar cassis
17 29

Nie oceniaj, skoro nie znasz sytuacji od strony dzieci. Moja matka moim znajomym tez zawsze dupę miodem oblewała, a jak oni się zmyli - robiła mi piekło z życia. Wyprowadziłam się w dniu osiemnastki. Od tamtej pory nie mam kontaktu, a tu zaraz czterdziestka mi strze;i. I dla jej sąsiadów to na pewno ja jestem ta zła, co się nie odzywa. Bo w to, ze ona się na lewo i prawo żali - nie wątpię, znam ją. Kłamliwa s..a z niej. Może i twoja "sąsiadeczka" tez jest złota babcia dla ciebie, a dzieciom robiła piekło z życia i nie chcą jej znać. Nie oceniaj. Bo kiedyś i ciebie ktoś niesłusznie oceni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

Jak przyznam się komukolwiek że nie chcę mieć dzieci, to rzeczą którą zawsze, absolutnie i bez wyjątków słyszę jako pierwszą jest "a kto tobą się będzie zajmował na starość?". Jak historia pokazała posiadanie dzieci wcale nie gwarantuje opieki na stare lata. Przy okazji - posiadanie dzieci po to żeby mieć opiekę na starość to szczyt egoizmu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@mooz: To nie szczyt egoizmu, ale normalność. Dopiero wprowadzenie socjalistycznych udziwnień w postaci państwowych emerytur spowodowało odwrócenie systemu wartości. Dzieci od zawsze zajmowały się swoimi rodzicami na starość, nie ma w tym nic egoistycznego czy złego. Jest to absolutnie naturalne i normalne, wbrew temu, co socjaliści usiłują nam wmówić. I co poniekąd im się udało.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 11

@lasek0110: Zajmowały się? No tak jakby nie zawsze. Zwykłe konserwatywne dyrdymały, tworzenie wyidealizowanego obrazu dawnych czasów, jak to rodziny trzymały się razem, ich członkowie zawsze troszczyli się o siebie. Nie zawsze. Bywało i tak, że rodzice urządzali dzieciom piekło, a dzieci wcale nie miały ochoty się rodzicami zajmować i zdarzały się "wypadki". Nie mówiąc już o tym, że czasami dzieci nie mogły się doczekać, żeby przejąć schedę i też zdarzały się "wypadki". Tak samo jak zdarzały się między rodzinami konflikty o schedę, czasami ze skutkiem śmiertelnym, albo np. bracia (kobiety raczej nie, bo i tak nie miały prawa dziedziczenia, jeśli w rodzinie był syn) już do końca życia żywili do siebie urazę. Nie mówiąc już o rodzinach szlacheckich, gdzie majątki były większe. Rozwiązywanie problemów, w tym rodzinnych, za pomocą trucizn albo sztyletów wbitych w plecy to nie było nic niezwykłego. A jak się zdarzyło, że król miał dwóch synów i każdy chciał koronę dla siebie... Wojna domowa. Takie to były piękne czasy. Ale rodziny trzymały się razem i dzieci opiekowały się rodzicami i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
-1 5

@pasjonatpl: Polecam chociażby "Chłopów" Reymonta (wszystkie cztery części) ku pamięci tym, którzy opowiadają, jak to różowo było. Albo Tetmajera "Na Skalnym Podhalu" i "Legendę Tatr".

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 5

@pchlapchlepchla16: Albo "Boso ale w Ostrogach" Grzesiuka. Tudzież "Podróż do Kresów Dzieciństwa" Szymona Bachira. Samej książki nie czytałem, ale znam kilka jego artykułów z eioba.pl. Opisuje Kresy sprzed wojny i w jej trakcie. Bez owijania w bawełnę. Zaręczam ci, że "Chłopi" Reymonta to przysłowiowy pikuś.

Odpowiedz
avatar slothqueen
1 5

@pasjonatpl: wzdych... oczywiście, że nie ZAWSZE. nigdy nie istniał perfekcyjny świat, gdzie wszyscy się kochali, byli szczęśliwi, nie było wojen, a słoneczko świeciło nawet w nocy. lasek0110 napisał, że to normalne i naturalne zajmować się rodzicami na starość. tak samo normalne i naturalne jest, że rodzice zajmują się swymi dziećmi, gdy te są małe. też zamierzacie krzyczeć, że nie, bo istnieją przecież okna życia, a bywają nawet przypadki dzieci w beczkach? czy to oznacza, że opieka nad dziećmi nie jest normalna, a mówienie że jest to kłamliwa gloryfikacja obecnych czasów, w których dzieci się przecież porzuca lub trzyma je wyłącznie dla 500+? a "Chłopi" opowiadali o sytuacji patologicznej, która w żadnym razie nie była "normalką". Weronika była przedstawiana jako osoba chciwa, egoistyczna i pozbawiona serca, a jej postępowanie nie miało wśród chłopskiej społeczności aprobaty i nie uchodziło za właściwe. dlaczego więc wyciągacie ten przykład jako jakiś wzorzec przeciętnego postępowania ludzi w dawnych czasach? czy skoro w "Zbrodni i karze" Raskolnikow zabija staruszkę siekierą, to mam uważać, że u schyłku XIX wieku było to normalne i gdy komuś brakło pieniędzy, po prostu zabijał bogatego sąsiada, a reszta patrzyła i kiwała głową?

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
2 4

@slothqueen: Weronika to tylko jeden przykład. A Jagustynka? A Agata? A wojna o schedę w samej rodzinie Boryny? Zresztą po co sięgać do literatury: na wsi jeszcze za mojej pamięci istniała instytucja "wycugu" (emerytury rolnicze to dopiero wynalazek Gierka) i też bywało różnie... Nie neguję tego, że zajmowanie się rodzicami jest obowiązkiem dzieci (choćby nawet przez załatwienie profesjonalnej opieki, bo przy takim np. Alzheimerze inaczej się nie da). Ale staranie się o dzieci TYLKO po to, żeby mieć podporę na starość, trochę trąci pychą. Tak, jakby człowiek był w stanie przewidzieć przyszłość. A co, jeśli któreś się urodzi chore i to rodzice będą musieli do końca życia być dla niego podporą? Cały misterny plan w izbu?

Odpowiedz
avatar slothqueen
2 2

@pchlapchlepchla16: no jasne, jeśli ktoś patrzy na swoje dziecko i widzi w nim tylko i wyłącznie przyszłego służącego, to masz rację. wątpię jednak, by ktokolwiek poza jakimiś głęboko zaburzonymi ludźmi tak to widział.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 3

@slothqueen: Tyle że Lasek krytykuje system emerytur jako socjalistyczny wynalazek, który odwrócił tradycyjne wartości, tym samym sugerując, że ten system jest zły, a tradycyjne wartości dobre. Tyle że brak emerytur i środków do życia powodował śmierć głodową, jak akurat zdarzyła się długa zima czy nieurodzaj. No i tak, jak napisałem, nie zawsze to wyglądało tak różowo. Podobnie jest ze wspomnianą przez ciebie opieką nad dziećmi. Kiedyś nie było mnie patologii niż teraz. Wtedy po prostu się o tym nie mówiło, a jak już, to znało się przypadki z najbliższej okolicy, bo nie było jeszcze telewizji ani internetu o globalnym zasięgu. Z pewnością cała Europa nie usłyszałaby o Josephie Fritzlu, a jestem pewien, że wśród orędowników tradycyjnych wartości, czyt. państwo nie powinno się wtrącać w wychowanie dzieci, jest trochę takich "Fritzlów", którzy chcą robić z rodziną, co im się podoba, ale żeby nikt się do tego nie wtrącał.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@pasjonatpl: Zapomniałem jeszcze dodać, że wprowadzenie emerytur wcale nie spowodowało, że dzieci nagle przestały się opiekować rodzicami. W dalszym ciągu wiele dzieci to robi, aczkolwiek o nich to raczej byłyby historie na wspaniali.pl, a nie na piekielnych. Tylko że teraz to wynika z relacji z rodzicami i cech charakteru, a nie z konieczności fizycznego przetrwania. Ten czynnik odpadł i na ogół bez pomocy dzieci rodzice są w stanie samodzielnie żyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@slothqueen: Niestety mnóstwo ludzi ma dzieci wyłącznie po to żeby mieć z kim pogadać na starość (albo żeby ktoś się nimi opiekował). Nie zliczę już ile pogadanek z dojrzałymi 40- lub 60-letnimi osobami miałem na ten temat, usiłowały mnie przekonać że jak nie będę miał dzieci to będę miał straszną samotną starość. Jak dla mnie to jest chore, szczyt egoizmu.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
3 7

Mogło być różnie - teraz ma 84 lata więc i być może już więcej dystansu do spraw - ale wcześniej mogło być inaczej - to, że teraz jest milusia nie znaczy, że wcześniej taka była. Skoro dzieciaki NIE CHCĄ mieć z Nią nic wspólnego to nie chce nawet wiedzieć co i jak.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@LoonaThic: To fakt. Znam paru wiekowych ludzi, którzy złagodnieli na starość, ale wcześniej to bywali zawzięci jak Kargul albo Pawlak. Co prawda większość ma całkiem dobre relacje z dziećmi, ale zdecydowanie złagodnieli z wiekiem.

Odpowiedz
avatar Teelix
3 3

@pasjonatpl: Dokładnie. Może mają powód, że nie chcą jej widzieć. Zabiłabym taką "uroczą sąsiadeczkę", która się wpier...do moich spraw i na siłę każe mi się spotykać z ojcem, czy z matką.

Odpowiedz
avatar infamousc_crow
0 0

Jestem zdania, że nie powinno się oceniać rodzinnych relacji obcych ludzi. Skąd wiesz, że np kobieta sobie nie zasłużyła na takie traktowanie, brak kontaktu? Nie znasz jej dzieci, mogą to być naprawdę dobrzy, mili ludzie ale coś mogło się dziać u nich w domu w przeszłości,że nie chcą mieć kontaktu z własną matką. Mnie też obcy ludzie np sąsiedzi oceniają, obgadują, że jakim potworem jestem skoro nie chce mieć żadnego kontaktu z ojcem bo przecież starszy człowiek się taki fajny wydaje...Ale żadne z nich nie wie, że ten sam miły Pan przegrywał pieniądze w kasynach, bił mnie i moją mamę, znęcał się psychicznie i był alkoholikiem...Dlatego radzę zająć się swoim życiem, a nie obgadywać ludzi których nawet nie znasz.

Odpowiedz
Udostępnij