Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka istotnych faktów. Studia skończyłem już kilka lat temu. Poza pracą na…

Kilka istotnych faktów.
Studia skończyłem już kilka lat temu. Poza pracą na etat zajmuję się udzielaniem korepetycji z matematyki.

Piekielności z tym związanych jest ogrom - zarówno ze strony dzieci jak i rodziców:

1. Jest niedziele, godzina 16;00. Właśnie piję drinka przed telewizorem z dziewczyną. Dzwoni telefon więc odbieram
- Dzień dobry. Bo ja widziałam Pana ogłoszenie w internecie. Mój syn ma jutro sprawdzian z całego działu ale on niestety nic nie rozumie i czy Pan mógłby przyjechać do nas na godzinkę żeby mu coś wytłumaczyć?

Zagotowało się we mnie. Z kilku powodów. Po pierwsze, że ludzie nie szanują tego, że ktoś nie pracuje w niedziele. W ogłoszeniu jest wyraźnie napisane, że nie udzielam korepetycji w niedzielę. Po drugie to, że rodzice są niesamowicie naiwni jeśli myślą, że dziecko które nie uczyło się przez miesiąc nagle zrozumie wszystko w godzinkę. Po trzecie jak chłopak, który ma 17 lat nie potrafi pomyśleć wcześniej o tym, że ma sprawdzian?

Dzwonienie dzień przed sprawdzianem to już jest standard. Na ogół się nie zgadzam bo to niczemu nie służy a później są tylko pretensje.
No ciekawe dlaczego dziecko jednak nie zaliczyło tego sprawdzianu?

2. Skończyłem właśnie lekcję. Wychodzę z pokoju i nagle startuje do mnie mama chłopczyka
- Bo on dostał jedynkę z tego co go Pan ostatnio uczył!
Zastanawiam się jakim cudem skoro przerobiliśmy wszystkie możliwe zadania już tydzień przed sprawdzianem. Mówię więc aby uczeń pokazał mi wszystkie notatki z naszych lekcji i pokazał, z którymi zadaniami miał problem na sprawdzianie.
On nie ma! No ale jak to? A tak to, że dzieciom wydaje się że jak mają korepetycje to nie trzeba tego materiału powtarzać przed sprawdzianem. Notatki poszły do kosza a w dzienniku jedynka.

3. - Bo ona to ogólnie umie matematykę. Tylko akurat tych zadań nie rozumie!
Rozwiązuję z dzieckiem równania. I po kolei wychodzą mankamenty: nie potrafi odejmować i dodawać liczb do 20, nie potrafi dodawać, odejmować ani mnożyć ułamków, o tabliczce mnożenia już nie wspomnę.
Dziecko, które ma 13 lat.
Ale to wszystko wina Pani w szkole bo nie umie tłumaczyć!

4. I najgorszy przypadek uczniów - nie uczę się bo mam korepetycje. Dzieci na ogół mają w poważaniu rozwiązywanie samodzielnie zadań. Przerabiają tylko to co na korepetycjach. Od siebie nic. A rodzice zamiast do dzieci mają pretensje tylko do nauczyciela i do korepetytora.

5. Zaglądanie do portfela. Tak jak wspomniałem korepetycje to tylko moje dodatkowe zajęcie. Mam inną pracę, którą zaczynam o 6 rano i kończę o 14. Dojeżdżam na korepetycje do dzieci. Udzielałem korepetycji u siebie w mieszkaniu ale zaczęło mnie denerwować to jak rodzice sugerowali, że usiądą sobie w mojej kuchni i poczekają jak skończymy lekcję.
O durnych pytaniach: A skąd ma Pan pieniądze na takie mieszkanie? Aż tyle się zarabia na tych korepetycjach? już nie wspomnę.

6. Targowanie się. Biorę za lekcję średnią stawkę. Nie podlega ona negocjacji- w ogłoszeniu też jest to podkreślone. Głównie z tego względu, że później ktoś mnie poleca komuś innemu i jak przychodzi do płacenia to jest zdziwienie: Bo Halynka mówiła, że od niej bierze Pan tyle a nie aż tyle. Od tego czasu mam stałą stawkę dla wszystkich. Nie jest to cena wysoka biorąc pod uwagę, że zawiera dojazd do ucznia.
Po zakończonej lekcji zawsze rozmawiam z którymś z rodziców, opowiadam co zrobiliśmy, z czym były problemy i co trzeba poćwiczyć samodzielnie. Później dochodzi do rozliczenia.
Nie zaglądam nikomu w portfel ale jeśli jest się w domu, który wygląda jak pałac a przed nim stoją dwa mercedesy to targowanie się o 5 zł jest dla mnie tak absurdalne, że ciężko nie wybuchnąć śmiechem.

To tylko kilka rzeczy, które przychodzi mi aktualnie do głowy.
Takich historii jest dużo więcej...

ludzie korepetycje dzieci szkoła nauka

by ~ENDRIU727
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar minutka
13 19

Stąd właśnie ten pałac i te mercedesy, bo gospodarze przyoszczędzili, targując się o każde 5 zł... Nie no, żart.

Odpowiedz
avatar katem
5 9

@minutka: No nie żartuj ! Lepiej sobie policz, ile razy musieliby te 5 zł zaoszczędzić. Prawdą jest jedynie to, że ci, co mają dużo chcieliby mieć jeszcze więcej i dlatego targują się o grosze (oczywiście nie wszyscy).

Odpowiedz
avatar katem
11 15

Pozwolę sobie też na ogólną refleksję: tacy ludzie najczęściej uważają, że wszystko można kupić i pretensje do korepetytorów pojawiają się dlatego, iż wg ich mniemania kupują wiedzę dla synka, a jeśli synek tej wiedzy nie posiadł to korepetytor jej nie sprzedał a wziął pieniądze !!!!! Oszustwo !!!!!

Odpowiedz
avatar minutka
5 7

@katem: wiem, kawał durny i nie mój, ale tak jakoś miałam ochotę się powygłupiać...

Odpowiedz
avatar Zlociutki
0 2

@minutka: Dawno temu, pracowalem dorywczo u ojca kolegi, firma wykonczenia wnetrz. Pojechalismy malowac sufit w salonie u jakiegos panstwa. Na wstepie uslyszelismy ze tu podloga za kiladziesiat tysiecy plus specjalnie sprowadzan meble ze mamy na wszystko uwazac. Ok oklejone zabezpieczone, okazalo sie ze sufit wiele lat nie malowany a w pokoju kominek, miejscami byl ciemno szary. Ogolnie sadza plus brud, masakra do zamalowania. Ojciec kolegi pyta o farbe bo to bedzie musiala byc specjalna zeby na 2x pokryla, oni maja farbe. Taa przywiezli 2x wiaderka najtanszej sniezki. Malowalismy 4x i dalej bylo brudno, ale im to pasuje. To juz znam z opowiesci kolegi Taty, przyszlo do rozliczenia i koncowka byla ile tam 90 zlotych. Dostal same 100, pani czekala jak jej wyda te 10zl. Maly smaczek obok tego salonu byl duzy zabudowany basen :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@minutka: To akurat prawda, a nie zart bo znam kogos kto ma mieszkania i spory majatek i zawsze sie kloci o 5groszy. Nigdy nie odpusci jak ktos jest mu winny jakies groszowe sprawy, a sam ma ogarniete wszystkie sposoby oszczedzania.

Odpowiedz
avatar Hideki
9 9

Kiedyś zostałem poproszony przez koleżankę z pracy o korepetycje dla jej syna (licealista), bo może zawalić przedmiot, a następnego dnia ma sprawdzian. Powiedziałem jej, że to bez sensu, ale się uparła. Pomimo kilku lat nauki tego przedmiotu chłopak nie znał podstaw, więc nie było opcji nauczyć go materiału na najbliższy sprawdzian. Nie w jedno popołudnie. Po sprawdzeniu jego wiedzy i mimo wszystko wytłumaczenia chłopakowi tego działu oraz wskazaniu, co ma zrobić samemu (pamięciówka), zdałem relację koleżance. Oczywiście sprawdzian zawalony, poprawka w sierpniu. Przez wakacje miał już korepetycje u osoby nauczającej zawodowo tego przedmiotu. Poprawkę jakimś cudem zaliczył. Chłopak inteligentny (szybko łapał i poprawnie stosował to, co na bieżąco mu przekazywałem), ale leniwy.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

Aż brak słów, szczególnie do uczennicy z punktu 3.

Odpowiedz
avatar Morog
-2 22

Nie widzisz swojej hipokryzji i podwójnych standardów? Przeszkadza ci, jak ktoś rozlicza ciebie a sam to już możesz robić?

Odpowiedz
avatar femmeniefatale
6 8

@Morog: A ja myślę, że to nie chodzi o rozliczanie kogoś. Każdy wycenia swoją pracę na jakąś kwotę. Skoro dzwonisz do kogoś i prosisz o lekcję to wydaję mi się, że akceptujesz warunki, które były opisane w ogłoszeniu - czyli kwotę na jaką ktoś wycenia swoją pracę. Chodzi tutaj o szacunek do czyjejś pracy. Jeśli dorobili się tego pałacu to znaczy, że oni też się w jakiś sposób cenili a inni ludzie to szanowali. Dlatego mają tyle pieniędzy ile mają.

Odpowiedz
avatar Morog
-1 3

@femmeniefatale: chyba nie zrozumiałaś o co chodzi

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@layla999: Pewnie nie ma służbowego?

Odpowiedz
avatar krogulec
8 8

"targowanie się o 5 zł jest dla mnie tak absurdalne, że ciężko nie wybuchnąć śmiechem" Szczęściarz. Bywało, że ludzie chcieli rabatu przy zakupie dupereli za 70gr. W żenadometrze brakowało skali

Odpowiedz
avatar daroc
0 0

@krogulec: Kwestia przyzwyczajenia, po prostu nauczyli się kupować na rynku/targowisku, gdzie zniżka jest czymś absurdalnie normalnym. Kiedyś kupowałem pościel na takim targowisku, kwota wyszła tam powiedzmy 78 zł, chciałem już zaokrąglić do 80, ale zanim zdążyłem się odezwać, ona z góry powiedziała, że należy się do zapłaty 75, dodając, że wprawdzie zniżka tylko 3 zł, no ale więcej dać niestety nie może.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Lapis: Na korepetycje chodzi się po to, żeby ktoś wytłumaczył problematyczne zagadnienie. Jakiekolwiek tłumaczenie jest bez sensu, jeśli później się w domu tego nie utrwali. Nie rozumiem w czym widzisz problem.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
10 14

Niestety, Pani Która Źle Tłumaczy nie jest mitem. Nie miałam kłopotów z matematyką, aż trafiłam na piekielną matematyczkę. Dużo by pisać… Na prośbę: czy mogłaby Pani powtórzyć – pukała się w czoło i zmazywała z tablicy to, co wcześniej napisała. Nie każdy chwyta w lot, są uczniowie, którym trzeba wyjaśnić raz jeszcze. Ale po co? Przyszła, odbębniła swoje, dostała wypłatę. Moich rodziców nie było stać na korepetycje.

Odpowiedz
avatar Zlociutki
1 1

@Irena_Adler: do I polrocza 3 klasy technikum, uwielbialem matematyke, 4 i 5, czasami nawet rozwiazywalem swoj i kolegi sprawdzian. Niestety ta wspaniala nauczycielka poszla na emeryture, 4 i 5 klasa caly czas zagrozenia. Nauczyciel jest cholernie waznym ogniwem

Odpowiedz
avatar KittyBio
0 0

@Irena_Adler: W wielu przypadkach się zgadzam, ale są też cieższe przypadki. W liceum miałam matematyczkę, która sama nie umiała matematyki i dawała nam kwiatki że pi =1,67 itp. To był mój pierwszy i ostatni raz w liceum, kiedy się samodzielnie odezwałam na lekcji. Wyobraźcie sobie zdziwienie mojego taty (fizyka), kiedy okazało się, że ledwo wychodzi mi 3 na semestr ( a w gimbazie i podstawówce 6). Nie zapomnę jak przyszedł ze spotkania i powiedział "ale ta baba jest głupia"- po raz pierwszy źle się wyraził o nauczycielu. Ów matematyczka pokazała mu sprawdziany, gdzie liczyłam innymi metodami- oczywiście wynik poprawny, ale tak nie można.Pani jednak odwołać się nie dało - ach te znajomosci. Co do korepetycji - nigdy nie chodziłam, ale miałam "złych" rodziców ( wymagali ode mnie wiedzy). Bywało, że sama siedziałam do późna w nocy próbujac zrozumieć fizykę czy chemię. Nauczyciel może zachęcić lub zniechęcić ( tych więcej). Dziś naprawdę wysatrczy cos wklepać w googla i wyskoczy mln rozwiązań. Kiedyś była kartka, ołówek i ewentualnie książka z biblioteki ( no i rozum).

Odpowiedz
avatar femmeniefatale
9 15

System nauczania w Polsce leży i kwiczy. Nauczyciele pogrupowali się do różnych związków zawodowych. Nawet jak są do pewnej części ciała to nie można ich tknąć. Miałam takiego nauczyciela w gimnazjum. Uczył kilka przedmiotów- w tym fizyki- żadnego dobrze. Nie potrafił odpowiadać na najprostsze pytania. Takim sposobem idąc na studia nie umiałam z fizyki nic- kompletnie nic. Były zebrania, skargi do dyrektora ale szanowny Pan był w związkach więc nie do tknięcia. Nauczycielom nie chce się uczyć no bo po co? Przyjdą na lekcję, najpierw odpalają przez 15 minut dziennik elektroniczny, później sprawdzają obecność a na końcu napiją się kawy jak dzieci sobie akurat podręcznik czytają. Po co coś tłumaczyć skoro pensyjka i tak co miesiąc wpływa na konto, ruszyć od koryta nie mogą, kształcić im się nie chce. Ale i tak będą płakać w telewizji, że mają źle. Część z nich wysłałabym na badania psychiatryczne. I coś co mnie najbardziej irytuje to to jak nauczyciele z licencjatem w liceach każą mówić do siebie Pani Profesor/ Profesorze. Na uczelni jak do doktora powie się profesorze to wpada w śmiech i mówi, że nie jest profesorem. Ale ona uczy w lyceum to profesor! Byłam zawsze piątkową uczennicą, wygrywałam konkursy, olimpiady. Oczywiście nie była to zasługa szkoły. Sama dużo się uczyłam, szukałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania w książkach, internecie. Ale i tak z chęcią cały publiczny system edukacji zaorałabym równo z ziemią.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2018 o 23:10

avatar zartie
-3 9

@femmeniefatale: Nauczyciele od dziesięcioleci są w Polsce najgorzej opłacaną i powszechnie pomiataną grupą zawodową, więc czego się spodziewasz? Za co płacisz (jako społeczeństwo), to dostajesz. Oczywiście trafiają się pasjonaci, którzy robią co należy _pomimo_ tego jak są traktowani, ale większość pracujących w zawodzie to efekt selekcji negatywnej. Twoja wypowiedź też znakomicie odzwierciedla to, jak nauczycieli traktuje się w tym kraju. A czepianie się tytułowania nauczycieli w liceach profesorami - co jest wielosetletnią tradycją i co można wygooglować w 30 sekund - zbyt dobrze o Tobie nie świadczy.

Odpowiedz
avatar femmeniefatale
-1 5

@zartie: Najgorzej opłacani? Znam kilku nauczycieli i nie zarabiają oni poniżej 3500 zł. Dzisiaj inżynier idąc do pracy w Polsce dostaje około 2500-3000 zł na rękę. Na każdym papierze musi się podpisać i odpowiada za to głową. Już nie wspomnę o ciężkich studiach inżynierskich, masie wykonanych projektów, znajomości specjalistycznego języka obcego. A nauczyciel? Kto ma w tym kraju prawo do rocznego płatnego urlopu? Płatne ferie i wakacje? Nauczyciele (oczywiście mówię o większości - nie o wszystkich) nie mają żadnego autorytetu. Według mnie większość nie zasłużyła na szacunek. Dlaczego? - Nie potrafią przekazywać wiedzy. Jeśli ja skończyłabym technikum fryzjerskie w którym nie nauczyłam się ścinać włosów ale jakiś tam dyplom dostałam to mam prawo mówić, że jestem fryzjerką i mogę ścinać włosy? Według mnie jeśli ktoś się do czegoś nie nadaje to nie powinien tego robić. W normalnym życiu jak pójdziesz do fryzjerki i ogoli cię na łyso choć chcesz aby ścięła tylko 1 cm to więcej do niej nie pójdziesz prawda? Ale wysyłasz dziecko do szkoły gdzie nauczyciele nie potrafią niczego nauczyć dzieci i co masz zrobić? - Nauczyciele w szkołach są niesprawiedliwi i dbają tylko o własne korzyści. Oceniają prace bardzo subiektywnie i wywyższają lizusów. I tak jest od samego przedszkola aż po liceum - Nauczyciele douczają innych przedmiotów o których nie mają pojęcia tylko po to aby nie stracić etatu. Jak już wcześnie wspomniałam miałam nauczyciela, który uczył kilku przedmiotów- żadnego dobrze. - Nauczyciele przypisują sobie zasługi korepetytorów co mnie chyba najbardziej irytuje. 90% klasy chodzi np. na korepetycje z matematyki - później matura wypada bardzo dobrze a wszystkie pochwały zbierają nauczyciele. Jakby to była ich zasługa... - Nauczyciele nie znają słów ''nie chcę'', ''nie podoba mi się to''. Nigdy nie zapomnę jak nauczycielka chciała mi dać rolę żołnierza w przedstawieniu. Nie spodobało mi się to, nie chciałam występować w roli mężczyzny jako kilkuletnia dziewczynka. Gdy odmówiłam dostałam uwagę a mama na wywiadówce usłyszała, że jestem bezczelna. A byłam naprawdę nieśmiałym dzieckiem i nie powiedziałam jej tego w arogancki sposób. Poprosiłam po prostu o coś innego. Mogłabym tak bardzo długo wymieniać. Jeśli już mówimy o tradycjach w liceach... Nauczyciele wybrali sobie tradycje, które są dla nich wygodne, ładne. Zwyczaje związane z uczniami były dla nich niewygodne dlatego z nich zrezygnowali. Według mnie zwracanie się do kogoś kto ma skończony licencjat ''Pani Profesor'' jest strzeleniem w kolano Profesorowi, który aby zdobyć taki tytuł musiał naprawdę posiąść ogromną wiedzę. Według mnie powinno się z tego zrezygnować i tytułować nauczycieli tak, jak jak na to zasłużyli swoją pracą - nie tradycją.

Odpowiedz
avatar dayana
0 4

@femmeniefatale: Mają ferie i wakacje, ale zauważ, że to też wcale nie jest zaletą. Wzięcie wolnego w roku szkolnym jest baardzo trudne. I co z tego, że masz wakacje w sezonie, w którym jest najdrożej i najwięcej ludzi? Ja bym się z tego nie cieszyła, wolę taniej i jak nie ma tłumów. Zresztą bliska mi osoba jest nauczycielką i dostaje jakieś 2000 zł podstawowej pensji na rękę, a pracuje w zawodzie od cholery lat, ma wychowawstwo. Są jakieś tam dodatki świąteczne, do portfela jej nie zaglądam, ale jak jej mówię ileż to ponoć nauczyciele zarabiają, to zastanawia się gdzie popełniła błąd. Szkoła publiczna, małe miasto. "- Nie potrafią przekazywać wiedzy...." Skończyłaś tylko technikum? Nie chodziłaś do podstawówki, albo gimnazjum? Dlaczego o tych nauczycielach nic nie piszesz? Nie od dziś wiadomo, że są szkoły, których być nie powinno, bo szkoda na to pieniędzy. To wada systemu + problem, bo nie każdy mieszka w dużym mieście, czy obok, żeby faktycznie pozamykać szkoły. Proponuję zrobić to, co robię na studiach, bo program jest idiotyczny: uczyć się we własnym zakresie, skoro widać, że nic z tego nie będzie. Nikt się nade mną nie zlituje i nie zatrudni jak ja czegoś nie umiem, bo nie było na studiach. 18-latek też jest w stanie dojść do takich wniosków. "- Nauczyciele w szkołach są niesprawiedliwi i dbają tylko o własne korzyści..." Ja nigdy nie byłam lizusem, a tylko raz w mojej karierze nie miałam paska na koniec. Nauczyciele jej nienawidzą, odkryła jedną prostą metodę, zobacz to! Trzeba się uczyć, nie zawsze się będzie sprawiedliwie ocenionym, ale ilu jest takich, co źle oceniają? I tak można mieć dobrą średnią. "- Nauczyciele douczają innych przedmiotów o których nie mają pojęcia..." To konsekwencja niskich zarobków. Jak ktoś miałby jeździć po 3 placówkach, żeby uzbierać etat to zwyczajnie nie jest zainteresowany. Ktoś musi uczyć, więc są hehe, studia podyplomowe, na których niczego się nie wymaga i voilà. Żeby to rozwiązać to chyba powinny powstawać wyłącznie zespoły szkół. "- Nauczyciele przypisują sobie zasługi korepetytorów..." Bo tak idiotycznie działa system. Nawet jakby ktoś był uczciwy i powiedział, że to nie jest jego zasługa, to i tak będzie mu to przypisane. Co więcej, przecież to nawet nie jest zasługa szkoły, a w ogóle zdając maturę już im podbijasz statystyki. "- Nauczyciele nie znają słów ''nie chcę'..." I znów, każdy, czy tylko jakaś część? Skończ z tym licencjatem w liceum, to niemożliwe jest. Po licencjacie można uczyć w podstawówce, w liceum można dopiero po mgr. Jak nie wierzysz to sobie sprawdź. Jasne, ja też jestem przeciwna takiemu tytułowaniu, ale co, uwagę wpisze, jak powiesz "proszę pani", albo "pani magister"?

Odpowiedz
avatar andtwo
-1 1

@dayana: "Wzięcie wolnego w roku szkolnym jest baardzo trudne"- serio? to ja nie wiem, skąd tyle zastępstw. "wakacje w sezonie, w którym jest najdrożej i najwięcej ludzi"- Mój zakład, jak i wiele wiele innych zakładów prawie zawsze zamyka się w wakacje (ale tylko na 2 tygodnie, nie 2 miesiące), szkoły też zawsze są zamknięte w tym samym czasie, nic tylko brać last minute i płacić dwa razy taniej. To nie jest argument. Kiedyś pracowałam na kontroli jakości z pewną dziewczyną. Studiowała pedagogikę, była na 5 roku. Spytałam, co planuje robić po studiach? "Nie wiem". Zatkało mnie, więc pytam dalej: ale jak to nie wiesz? Przecież zaraz skończysz studia pedagogiczne, na pewno masz wybraną specjalizację, nie chcesz iść w tym kierunku? Odpowiedź: "Nie wiem"... Niestety, na studia pedagogiczne większość osób idzie, bo "skoro nie umiem liczyć, ale potrafię czytać, to pójdę na pedagogikę". Oczywiście nie wszyscy, znam osoby, które poszły na pedagogikę i z przyjemnością chodziły na świetlicę szkolną (za darmo), zająć czymś dzieciaki. Albo z iskierkami w oczach opowiadały o zajęciach z niepełnosprawnymi dziećmi.

Odpowiedz
avatar pasia251
0 2

@dayana: masz dzieci? dzieci w wieku szkolnym? bo wydaje mi się, że nie... Jak już się takowych dorobisz to wtedy przekonasz się jak to z tymi nauczycielami i ich pracą jest.

Odpowiedz
avatar greggor
1 7

Te dwa mercedesy są właśnie stąd - z kantowania na każdy możliwy grosz wszystkich ludzi stojących niżej na drabinie społecznej.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
4 4

Przypomniałeś mi, jak ostatnio dostałam białej gorączki, kiedy dowiedzialam się, że: a) Mój uczeń wyrzucił zadaną przeze mnie pracę domową, oczywiście jej nie zrobił b) W sumie to mama kazała mu posprzątać regał, wiec wyrzucił z niego wszystko. Pół roku naszych zajęć. Wszystkie materiały, kserówki (często, szczególnie młodszym, przygotowuję notatki i sama je drukuję, a później z nimi omawiam)... c) Właściwie to nie widzi w tym problemu, bo to przez mamę. Po tym wszystkim poszedł i nakrzyczał na mamę, że "kazała mu wyrzucić". :D

Odpowiedz
Udostępnij