Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak czytam i czytam te historie o piekielnych rejestratorkach. A wiecie, kto…

Tak czytam i czytam te historie o piekielnych rejestratorkach. A wiecie, kto jest najbardziej piekielny? Pacjenci.

Rejestratorki władzy nie mają żadnej. Obrywają od obu stron. Od lekarza, że mu się wciska za dużo kart, od pacjentów, że nie mogą być przyjęci.

A prawda wygląda tak:

Osiedlowy POZ.

1. Terminy na szczepienia dla dzieci na ponad miesiąc do przodu. Dzienny limit to 6-8 dzieci. Kalendarz wypełniony po brzegi, na każdej stronie napisane: "gdyby coś się zwolniło, dzwonić do p……".
Zwykle połowa terminów przepada, bo rodzice z dziećmi nie przychodzą.

2. Nie ma już dzisiaj miejsc do pediatry. Dlaczego?
Bo zamiast przyjąć 10 dzieci z gorączką, przyjmiemy kaszlące 7-latki. W przypadku próby wpisania ich na późniejszy termin lub wytłumaczenia matkom, że dziecko może wyleczyć sama, matka grozi sądem i chce jakieś pisemne odmowy przyjęcia jej dziecka. No cóż, dziecko bardziej potrzebujące będzie musiało poczekać.

3. Lekarz pierwszego kontaktu? Zawalony emerytami, którzy przychodzą co drugi dzień po kolejny lek, który im się skończył. Ciężko jest zapisać je wszystkie na kartce, lepiej przychodzić albo...

4. Telefon jest cały czas zajęty?
W 90% przypadków dzwoni albo dziadek/babcia o receptę na kolejny jeden lek, który się skończył albo rodzic kaszlącego dziecka.

5. Telefon nie jest zajęty, ale ta wredna baba z okienka nie odbiera?
No tak. Pracuję od 8:00, a telefon dzwoni od 6:45 (potwierdzone przez ekipę, która o tej porze siedzi w poczekalni i czeka na lekarza - tak! lekarz przyjmuje od 8, a rekordziści potrafią czekać od 6:45).

6. Nie dasz rady przyjść na umówioną wizytę?
Już pomijam fakt, że połowa ludzi o tym nie informuje. Druga połowa informuje. 10 min przed wizytą. Choćbym bardzo chciała, to i tak termin przepada, bo już nikogo nie zawołam.

To generuje kolejki. To sprawia, że czasami nie możecie dostać się do lekarza. Nie złośliwość baby z okienka. My mamy jasne zasady pracy, jasno określone, co w jakich sytuacjach trzeba zrobić. W jakich przypadkach wołać o przyjmowanie bez kolejki, jakie przypadki przepchnąć lekarzowi między kartami, a jakie zapisać po prostu na kolejny dzień z wolnymi terminami.

słuzba_zdrowia

by ~onajednababazokienka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar babubabu89
33 53

"Nie ma już dzisiaj miejsc do pediatry. Dlaczego? Bo zamiast przyjąć 10 dzieci z gorączką przyjmiemy kaszlące 7 latki. W przypadku próby wpisania ich na późniejszy termin lub próby wytłumaczenia matkom, że dziecko może wyleczyć sama, matka grozi sądem i chce jakieś pisemne odmowy przyjęcia jej dziecka. No cóż, dziecko bardziej potrzebujące będzie musiało poczekać." a skąd mam wiedzieć czy ten kaszel to przez uczulenie na pyłki czy, lekkie przeziębienie czy gruźlica? Chyba po to idę do lekarza żeby się dowiedzieć jak to leczyć.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
29 39

@babubabu89: Dokładnie to chciałam napisać. Skąd ten rodzic ma wiedzieć, czy kaszel jest groźny, czy nie? Ja ostatnio miałam "kaszelek" i gorączka z dnia na dzień skoczyła mi do 40 stopni. Według autorki historii powinnam siedzieć w domu i nie zawracać tyłka, niestety byłam taka roszczeniowa, że przerwałam paniusi w rejestracji picie kawki i zapisałam się do lekarza. Skończyło się antybiotykiem i leżeniem w łóżku przez tydzień. Swoją drogą skoro autorka ma tak rozległą wiedzę medyczną i po spojrzeniu na dziecko potrafi postawić diagnozę, to zastanawiam się, dlaczego siedzi na recepcji, zamiast pracować jako lekarz?

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
11 17

@babubabu89: Ale po co, w końcu siedmiolatek nie zasługuje na leczenie. A potem olaboga rodzice nie zareagowali, a to okazało się coś poważnego.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@babubabu89: Sam kaszel jako taki to jeszcze nie jest powód, żeby iść do lekarza... chyba że żłobek lub przedszkole zażądają karteczki. Wtedy ciągniesz dziecko, które tylko pokasłuje nieznacznie, do lekarza, wkurzony i w pośpiechu, żeby dostać magiczną kartkę, która i tak nie obejmuje tego, czym się niemal zdrowe dziecko zaraziło od naprawdę chorych w poczekalni u tegoż lekarza. Tak, przyznaję, jestem jednym z tych rodziców, którzy ze zdrowym dzieckiem generują kolejki, bo żłobczanka zatroskana, że syn znów "tak strasznie kasłał".

Odpowiedz
avatar zirael0
23 33

"5. Telefon nie jest zajęty, ale ta wredna baba z okienka nie odbiera? No tak. Pracuję od 8, a telefon dzwoni od 6:45 (potwierdzone przez ekipę, która o tej porze siedzi w poczekalni i czeka na lekarza. Tak! Lekarz przyjmuje od 8, a rekordziści potrafią czekać od 6:45)." - Ile razy byłem w godzinach pracy rejestracji (u mnie w mieście od 7), tyle razy telefon sobie dzwoni, dzwoni, dzwoni, a rejestratorka nawet na niego okiem nie rzuca popijając kawusię czy plotkując z koleżaneczką o jakimś pacjencie

Odpowiedz
avatar emceflaler
15 19

@zirael0: U mnie to samo, żadne skargi nie przynoszą skutku. Raz dzwoniłam ile wlezie, miałam 30 !!! nieodebranych połączeń (oczywiście w godzinach rejestracji). Poszłam do przychodni a tu siedzi babsko za biurkiem i gada z pielęgniarką, obok leży telefon i dzwoni. Na pytanie dlaczego nie odbiera babka stwierdziła że nie ma takiego obowiązku i jak się nie podoba to nie muszę tu chodzić do lekarza.

Odpowiedz
avatar kijek
25 33

no pewnie, a jak siedzę w poczekalni i dzwoni telefon podczas gdy dwie rejestratorki napieprzają plotkami to nie ma nic wspólnego z tym, że się nie mogę dodzwonić nie? Miałam chore dziecko, solidnie, nie dodzwoniłam się, poszłam wnerwiona, stanęłam w poczekalni i wybrałam numer z komórki i telefon sobie dzwonił i dzwonił podczas gdy jaśnie wielmożna pani kawkę sobie zalewała, na miejscu napisałam skargę na leniwą krowę. I dziwnym trafem zaczęto telefony odbierać. Wierzę, że są sumiennie rejestratorki bo w każdym zawodzie się leń znajdzie, ale nie ma co kryć, że spora większość z nich nie wiedzieć czemu zachowuje się jakby była osobą decydującą czy dziś kogoś zarejestruje czy nie, niektóre to już wyżej srają niż głowę mają i tyle

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 26

I tu jest przykład jak łatwo można skłócić ludzi i społeczeństwo nie pojmuje kto tak naprawdę odpowiada za ten stan rzeczy. A odpowiada NFZ czyli rząd. Natomiast idiotyczny system umawiania przez telefon to jakieś średniowiecze. U mojej mamy w przychodni od kilku dobrych lat pacjent sam rejestruje się online (oprócz specjalistów, chyba że kontynuacja)traci taką możliwośc jesli trzykrotnine nie stawi sie na wizytę

Odpowiedz
avatar kijek
20 26

@maat_: co ma NFZ wspólnego z tym, że pracownica nie umie wykonywać swoich obowiązków? odebrać telefon i zarejestrować to obowiązki za które płacą, a ignorowanie telefonów bo się zajmuje czym innym to wina pracownika a nie NFZ. Dlaczego z rejestracją do prywatnych lekarzy nigdy nie ma problemów? Jak tylko muszę skorzystać z usługi lekarskiej prywatnie nie mam problemu z rejestracją, 3 minuty i mam termin...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

@kijek: Bo prywatnie nie masz ograniczonej liczby wizyt, a na NFZ masz. NFZ podpisuje kontrakt z lekarzem na okresloną liczbę usług

Odpowiedz
avatar katem
9 11

@maat_: A tu się z Tobą nie zgodzę. I prywatnie nie umówić się "na zaraz", bo lekarz przyjmuje określony czas i ma zapisanych pacjentów. Do gastrologa w Olsztynie umawiałam się chyba miesiąc, aż znalazłam takiego, gdzie trzeba było czekać "jedynie" dwa tygodnie. Do jednego z punktów usg (może takie dobre ?) czeka się ponad miesiąc - i wszystko to prywatnie. Różnica jest jedynie taka, że prywatne przychodnie dzwonią, jeśli im się zwolni miejsce wcześniej,, a zaznaczałaś przy rejestracji, że zależy ci na czasie.

Odpowiedz
avatar didja
5 7

@kijek: Dlatego, że prywatny lekarz, do którego się dodzwonisz (bo i u prywatnych bywają problemy), ma odrębnie zatrudnioną pielęgniarkę, odrębnie rejestratorkę do obsługi pacjentów w przychodni i odrębnie kogoś do telefonów.

Odpowiedz
avatar xpert17
8 12

@maat_: NFZ lekarzowi pierwszego kontaktu płaci ryczałtem za pacjenta, który danego lekarza wybrał. Nie płaci za każdą wizytę. W związku z tym im mniej pacjent przychodzi, im bardziej się da go zniechęcić, tym więcej jest czasu na udział w szkoleniach firm farmaceutycznych w ciepłych krajach.

Odpowiedz
avatar marcelka
20 30

- babcie/dziadkowie przychodzący po receptę na jeden lek - po pierwsze, sami sobie recepty nie wypiszą, po drugie - niektórzy biorą duże ilości leków. I nie jest łatwo z emerytury hurtem zapłacić za pakiet np.na 2-3 miesiące kilkaset złotych. Poza tym co znaczy: "Ciężko jest zapisać je wszystkie na kartce" - lekarz w karcie powinien mieć wpisane jakie leki przyjmuje pacjent. - matki z kaszlącymi dziećmi - kaszel to objaw jakieś choroby. może alergii, może przeziębienia, a może zapalenia płuc - po to idzie matka do lekarza, żeby lekarz stwierdził co to i czym leczyć, za to mu płacą. - pkt 5 - lekarz przyjmuje od 8 i rejestratorka pracuje od 8 - to przykład złej organizacji. Bo jak ktoś potrzebuje zapisać się do lekarza na ten dzień, to założę się, że jak zadzwoni o 8.00, to już nie będzie miejsc. I tajemnica kolejek od 6.45 wyjaśniona...

Odpowiedz
avatar livanir
12 12

@marcelka: Jedno "ale.." Lekarz moze wypisać receptę z datą realizacji na np. za miesiąc.

Odpowiedz
avatar Lostsoul
11 13

@livanir: Albo wykupić parę leków i poprosić w aptece o odpis recepty :D

Odpowiedz
avatar Lapis
5 5

@marcelka: albo poprosić o wystawienie na różnych receptach.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
7 7

@livanir: @Lostsoul: @Lapis: I o tych opcjach powinien poinformować lekarz patrząc na spis leków w karcie pacjenta. Ewentualnie aptekarz. Bo pacjent to ma się znać na tym, w czym on pracuje. Na papierkologii leczenia znać się nie musi.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

@livanir: Ech... Bardzo bym chciał - u mnie lekarz ma problem żeby wypisac mi moją recepte na lek który się kończy, a co dopiero z wyprzedzeniem...

Odpowiedz
avatar lady0morphine
16 24

W mojej przychodni wygląda to tak, że nawet jakbyś bardzo chciał, to nie masz szans na odwołanie wizyty, bo telefon zwyczajnie nie jest odbierany. Może raz w przeciągu kilku lat udało mi się zarejestrować telefonicznie. Zwykle wygląda to tak, że dwie rejestratorki siedzą i pierdzą w stołek, telefon dzwoni i ani jedna, ani druga palcem nie kiwnie, żeby go odebrać. Przepraszam bardzo, ale w każdym innym zawodzie niedopełnienie obowiązków łączy się z pojechaniem po premii albo zwolnieniem. Tymczasem "panienki z okienka" mogą otwarcie olewać wszystko i wszystkich, a potem dostają pensję i jeszcze stękają, że ta praca jest taka ciężka i to wszystko wina głupich pacjentów, bo gdyby ich nie było, to można by było napychać się ciasteczkiem i pić kawusię przez cały dzień, a ci przychodzą i mają czelność prosić o recepty, zapisywać się na wizyty i zadawać pytania. No jak oni mogą tak przeszkadzać biednym paniom z rejestracji :(

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
-4 30

"Uwielbiam" takie podejście do sprawy- ta druga strona jest piekielna, zła i wszystkiemu winna, a wy jesteście święci i bez winy. Tak się składa, że zarówno pacjenci, rejestratorzy, jak i lekarze są czasami piekielni. Nie wiem, czy ktoś zrobił jakieś badania, żeby stwierdzić, kto jest najbardziej piekielny. Jeśli tak, to chętnie zapoznam się z wynikami. Poza tym, zajrzyj proszę do regulaminu portalu: 1. "Teraz Ty możesz się odegrać, opisując czego byłeś świadkiem." 2. "Nie wpisuj w jednej treści więcej niż jednej historii." To, co napisałaś, to jakaś nagonka na pacjentów w formie postu, nie historii. Piekielna jesteś Ty, bo po pierwsze łamiesz regulamin portalu, po drugie winisz o wszystko pacjentów i zakładasz, że rejestratorzy, lekarze, przychodnie i NFZ są bez winy.

Odpowiedz
avatar babubabu89
14 22

A jak by ktoś się czepiał, że "nie wszystkie rejestratorki takie są" to zaznaczam, że tu na piekielnych są ludzie z całej Polski i wszędzie się przerabia temat rejestratorek które mają wszystko w doopie więc coś w tym musi być. Ja tą historię odbieram jako stękanie "panienki z okienka" bo przeszkodzili jej pic kawę.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
0 20

@Laureniaa: kawa w pracy? A co to k*** jest? Masz swoje obowiązki i je wykonuj, a na kawę to masz przerwę. Ja to się cieszę jak napije się wody z butelki i wysikam do kibelka (najbliższy mam 3,5km od stanowiska pracy)

Odpowiedz
avatar katzschen
5 7

@suthirc: i uważasz, że to normalne?!

Odpowiedz
avatar LittleM
20 26

"Matki z kaszlącymi dziećmi"- Przychodzę z kaszlącym trzylatkiem zarejestrować się do lekarza. Rejestratorka mówi, że panikuję, przetrzymać w domu i dać syropek. Stwierdziłam, że może ma rację. Dwa dni później kaszel nie mija, tylko jest coraz gorszy. Lekarz opieprza mnie, że powinnam przyjść wcześniej i jestem zupełnie nieodpowiedzialna. Nic więc dziwnego, że następnym razem już nie daję się zbyć. Druga sprawa, że po chorobie kaszel potrafi trwać jeszcze jakiś czas, mimo że dziecko jest zdrowe. Przedszkole wymaga wtedy świstka od lekarza, więc zajmuję kolejkę komuś, kto być może bardziej potrzebuje. Nie mam jednak zamiaru trzymać zdrowego dziecka tygodniami w domu.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
4 12

@LittleM: Kuźwa a czemu Ty słuchasz rad obcej baby na rejestracji? Skąd wiesz czy ona ma kierunkowe wykształcenie? Zresztą dziecko chore to do lekarza a nie rejestratorki.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

@wkurzonababa: Pytanie czy w ogóle ma jakieś wykształcenie...

Odpowiedz
avatar Senites
-3 15

Zauważyłem, że w komentarzach porównujecie umawianie się do Prywatnego lekarza i do lekarza z NFZ. Przytaczacie wiele argumentów, ale sedno jakoś umyka. Różnica jest taka, że do prywatnego lekarza to NAM zależy się dostać bo JESTEŚMY chorzy i stawiamy się na wyznaczony termin oraz za usługę musimy zapłacić, a NFZ jest traktowany jak własność niczyja, którą można olewać i chodzić sobie na pogaduszki nie będąc tak na prawdę w potrzebie bo jest za DARMO. Wprowadzenie do systemu rozwiązań takich jak opłata rejestracyjna- symboliczna 10 zł poskutkuje tym, że dziadziusie co chodzą na pogaduszki nie wydadzą 30zł/tyg by pokonwersować z doktorem. Dodatkowo wprowadzenie wykreślania z kolejki po 3 nie stawieniach się na wizytę powinno skutkować wyeliminowaniem tych leniwych, którzy nie potrafią poinformować wcześniej, że się nie stawią. Ogólnie system NFZ jest zły tak samo jak ZUS dlatego ja jestem za likwidacją publicznej służby zdrowia wraz z płaceniem składek oraz wprowadzenia prywatnych ubezpieczeń lub danie możliwości wyboru Polakowi, czy woli płacić składki ZUS czy ubezpieczać się indywidualnie wraz z wszystkimi konsekwencjami płynącymi z podjętej decyzji.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

@Senites: Wszystko fajnie tylko widzisz - jest problem. Jak mam odwołać wizytę skoro kobiety nie odbierają telefonu? A nie chcą odbierać telefonu bo ludzie jakieś bezrozumne i dupe pierdołami zawracają. Potem HURR DURR ludzie nie dają znać ! Czasem jest tak, że tylko telefonicznie można odwołać, nie ma szans by przyjechać - różnie bywa. Tylko trzeba tą cholerną słuchawkę PODNIEŚĆ!

Odpowiedz
avatar misiafaraona
12 26

Nie twoja sprawa paniusiu, czy do lekarza, dziecko prowadzę z kaszlem czy z pryszczem na czterech literach. Twoha sprawa to rejestrowanie i odbieranie tych cholernych telefonów w godzinach pracy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 20

Starsza osoba to starsza osoba, pacjent, a nie żaden 'dziadek' czy 'babcia'. Kończyłam studia 12 lat temu i już wtedy za takie wyrażanie się o pacjentach można było co najmniej solidne upomnienie dostać. Że nie przystoi wykształconej osobie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 9

@Caron: Skąd pomysł, że rejestratorka musi być wykształcona osobą?

Odpowiedz
avatar Crook
8 8

@bloodcarver: ale kulturalna powinna być, nie?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

@Crook: No kulturalna tak, ale Caron nawiązywała do wykształcenia, i do tego się odniosłem.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
8 10

Niech to w końcu zautomatyzują, bo zwariować można przy rejestracji. Przynajmniej tyle, że dla obu stron równie piekielne...

Odpowiedz
avatar Gabs
11 15

Przez lata tułania się po różnych przychodniach spotkałam trzy, no może cztery fajne, zapracowane i rzetelne rejestratorki. Reszta to jakiś koszmar. Przez godzinę albo było zajęte, albo odłączone, albo ktoś rzucał słuchawką. Urwałam się z pracy, pognałam do przychodni. Pani siedzi nad dzwoniącym telefonem, macha długopisem, pije kawę. Pani nie mogła mnie zarejestrować, bo nie ma już na dziś wolnych numerków, mogłam zadzwonić, a nie tak sobie przychodzić i mieć żądania. A teraz to ona nie może ze mną rozmawiać, musi odebrać telefon, bo dzwoni. Ja dzwoniłam stojąc nad nią, z ciekawości, czy odbierze. Pani w rejestracji do poradni przyszpitalnej odmówiła wydania karty i zarejestrowania mojego męża do lekarza mimo tego, że lekarz 2 minuty wcześniej powiedział, że mąż ma przynieść tę kartę. Pani uznała, że skoro zameldowany jest gdzie indziej, wizyta mu nie przysługuje. Składając na nią skargę, złożyłam skargę na wszystkie rejestratorki hurtem. Przelała czarę goryczy. Kolejna bestia odebrała telefon o 7:45 wraz z wybiciem godziny rozpoczęcia rejestracji telefonicznej i powiedziała, że mogłam WCZORAJ PRZEWIDZIEĆ, że dziś będę miała 39 stopni gorączki. No cóż. Dzień wcześniej czułam się doskonale. O ja podła. Któregoś razu było mi coś, ale w zasadzie po pierwszej wizycie u lekarza, lekarz za bardzo nie wiedział co. Jakieś 20 lat wtedy miałam. Uznał, że wirus i odesłał do domu. Dwa dni później skierowanie do szpitala pisała mi moja była pediatra. Po skierowanie poszła zwyczajnie moja matka, bo panienki w rejestracji nie odbierały telefonów, a jak już odebrały, to powiedziały, że nie można sobie tak ciągle z czymś do lekarza przychodzić. Spędziłam tydzień na oddziale laryngologii i trzech lekarzy pytało, dlaczego nie przyszłam wcześniej. Tak więc póki co twój wywód, droga autorko, sugeruje raczej to, ze nie chce ci się podnieść słuchawki dzwoniącego telefonu.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 5

Pretensji nr 2 nie rozumiem, to normalna procedura swiadomej osoby. Trzeba bylo zazadac tego samego odnosnie swojego dziecka, widzisz, ze dziala ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
11 11

ad 1) wystarczy wyznaczać terminy tak w ciągu tygodnia, w takim czasie raczej nic nie wypadnie. ad 2) Jeśli naprawdę może wyleczyć dziecko sama, to dajcie jej tą pisemną odmowę po prostu. Boicie się dać takiego papierka? Znaczy, nie jesteście pewni czy dziecko wyzdrowieje? Czyli dziecko potrzebuje lekarza. ad 3) No jeśli lekarze przepisują leki tak, że się kończą w różnym czasie, to nie wina staruszka. Co więcej, lekarz ma w karcie wszystkie leki jakie pacjent bierze na stałe. Tak ciężko przeczytać, i wypisać receptę od razu? ad 4) No po to jest telefon do rejestracji, czyż nie? Plus ad 2) i ad 3). ad 5) Jeśli jest rejestracja telefoniczna oficjalnie dostępna, a zaczynacie odbierać dopiero jak nie ma już numerków, to jest to wasza wina. Co więcej, jak ludzie się nauczyli, że telefonicznie to nie odbierzecie, to stoją. Z waszej winy stoją. ad 6) Popatrz na punkty 4 i 5 swojego własnego wpisu, i zastanów się, z czyjej winy nie informują. Z waszej! Nikt nie będzie przychodził na 6:45 i stał do 8 tylko po to, by poinformować że nie przyjdzie na wizytę, jak nie raczycie telefonu odebrać. Wasze błędy i piekielna organizacja pracy przychodni generuje kolejki.

Odpowiedz
avatar talizorah
8 8

@bloodcarver: Podpisuję się pod tym. A autorka wyznania naprawdę powinna pomyśleć nad zmianą pracy, bo z takimi kompetencjami, to nie zarejestrowałabym przez nią nawet chomika.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Ja niedawno byłam u dermatologa na NFZ, na wizytę czekałam ok 7 miesięcy. Miałam wizytę na 11:20, a lekarz przyjmował od 9. Powiedział że jestem pierwszą osobą, która tego dnia przyszła na wizytę, bo nikt z pacjentów ze wcześniejszych godzin nie przyszedł, ani wizyty nie odwołał...

Odpowiedz
avatar annabel
1 5

@mountaingee: moze za tych 7 miesiecy czekania juz zdazyli poumierac...

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
3 3

A ja pacjentów zapisuję sobie sam. Po kilku akcjach, gdzie nagle zaginął terminarz, a potem miałem po dwie osoby na ta sama godzinę, ustaliłem, że mają mi się nie wtrącać. Pacjenci proszeni są o to, że jeśli coś im wypadło, mają mnie poinformować najszybciej jak się da i większość się do tego stosuje. Niemniej zdarza się combo, gdy z 5 osób wypadają 3 i siedzę jak ten kołek...

Odpowiedz
avatar Crook
7 7

Byłam zapisana na wizytę w poradni pewnego wysoko wyspecjalizowanego szpitala obsługującego całe województwo i jeszcze trochę. Z pewnych względów okazało się, że za żadne skarby nie mogę iść na wizytę, mimo, że czeka się na nią po 3-4 miesiące. Dzwoniłam 3 czy 4 dni - prawie cały dzień, by odwołać wizytę - ciągle zajęte. I tak od ósmej do siedemnastej - dzwoniłam kilkanaście razy na godzinę. Jechać nie mogłam (bo zdrowie nie pozwoliło, a to drugi kraniec miasta), mąż pracował tak, że w godzinach otwarcia rejestracji nie był w stanie tam dojechać. A ja się w końcu nie dodzwoniłam. Wizyta przepadła, ktoś mógłby wejść na ten termin, ale... Jak później pojechałam się zapisać na nową wizytę (za pół roku) to okazało się, że słuchawki w rejestracjach (tam są obok siebie rejestracje do różnych poradni) są poodkładane (to telefony stacjonarne). Popatrzyłam z boku - co jakiś czas panie rejestratorki coś tam naciskały i znów odkładały. A potem wszyscy się dziwią, ze ludzie są tacy źle wychowani i "nawet nie zadzwonią, że nie przyjdą".

Odpowiedz
avatar MowionoOnimKing
0 2

W moich przychodniach jeśli nie odwola się wizyty na 24 godziny przed zaplanowanych terminem, dostaje się kare finansową. Nie jest to jakaś ogromna kwota, 20$ z tego pamiętam. Ale jednak motywuje to ludzi do przedzwonienia do lekarza jak nie da rady się przyjść na wizytę. Według mnie wprowadzenie takiego prawa w Polsce BARDZO zmniejszyło by kolejki.

Odpowiedz
avatar Ichigo1221
1 3

Dlatego ja jestem za wprowadzeniem małej chociażby opłaty za rejestrację. I rodzice z dziećmi się stawią i tym bardziej staruszki nauczą się nie rezerwować 5 wizyt, bo nie wiadomo, kiedy zechce im się przyjść. A i ci od regularnych recept nauczą się pisać. Hipochondrycy odpadną, bo codzienne przyłażenie to np. 5zł każdorazowo w plecy. Jak ktoś będzie potrzebować, to i bezdomnego byłoby stać, a jak nie, to nie będzie rejestrować się z nudów. Można by też założyć imienną kartę w przychodni z możliwością wpłacania środków, jak w transporcie miejskim. Przez telefon podajemy numer i gotowe. przychodnie by sobie też dorobiły... Przecież z tylu ludzi co przychodzi do zwykłej przychodni, można by co miesiąc malować powiatowy szpital.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 4

Jak widzę autorko - nie chcesz pracować z ludźmi. Może zakład pogrzebowy byłby OK? Piszesz tyle sprzeczności, że faktycznie pokazujesz sposób myślenia typowej rejestratorki. Ktoś dzwoni z problemem? Poszedł pobiegać, na drzewo - blokujesz telefon dla ważniejszych przypadków - jakich? Nie wiem. Ale wypisanie recepty takim nie jest. Dziecko ma kaszel? Pani rejestratorka ma rentgena w oczach i na podstawie obserwacji potrafi postawić diagnoze - kaszel to widzimisie matki, a dzieciak ściemnia - poszedł pobiegac itd. Skoro nie chcesz pomóc wypisać recepty przez telefon to musi emeryt przyjść do przychodni - i co - po co on przylazł! Tylko kolejke blokuje... Jak dzwonił i chciał wypisac recepte - to po co dzwoni, jak przyszedł po recepte, bo mu wypisać na telefon nie chcieli - po co przylazł! Nic tylko mu umrzeć. Jak nie pasuje Ci praca z ludźmi kobieto i chcesz w spokoju pić kawkę to pomyśl o zmianie pracy...

Odpowiedz
Udostępnij