Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

"Prawo o ruchu drogowym wyjątkowo dopuszcza trzy sytuacje, w których korzystanie z…

"Prawo o ruchu drogowym wyjątkowo dopuszcza trzy sytuacje, w których korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone.
- Cyklista może jechać po chodniku, gdy pod jego opieką znajduje się osoba w wieku do lat 10 również kierująca rowerem.
- Kiedy szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów dozwolony jest z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 metry i brakuje wydzielonej drogi rowerowej oraz pasa ruchu dla rowerów.
- W momencie, gdy warunki pogodowe takie jak śnieg, silny wiatr, gołoledź, ulewa czy gęsta mgła zagrażają rowerzyście na jezdni, może on skorzystać z chodnika lub drogi dla pieszych."

I teraz wchodzę ja, cały na biało. Do pracy dojeżdżam rowerem, gdy tylko zaczyna robić się ciepło. Jest to szalone 5 km, a więc mogę sobie popedałować, zamiast tłuc się autem. Ale gdyby było tak pięknie, to nie pisałbym tej historii.

Moja trasa przebiega ulicą X, na której ruch jest zazwyczaj dość duży w godzinach porannych-taka wylotówka na większe drogi (między innymi DK) z osiedli. Skonstruowana tak pechowo, że często się korkuje, czy to w tą, czy wewtą. Ulica jest dość wąska, a więc opcja wyminięcia rowerzysty bez wjeżdżania na sąsiedni pas jest niemożliwa. Chodnik? Jest, ale tak na około 1,5 m. Ja od początku tego sezonu, starałem się na ten fragment wjeżdżać na chodnik, aby nie blokować ruchu-tym bardziej, że chodnik zajmuje jedna lub dwie osoby, generalnie bardzo mało osób nim chodzi- wolą auta ;) Nie zagrażam nikomu, rower mam sprawny, pieszemu ustępuję, a nie dzwonię na niego.

Ostatnio zatrzymała mnie policja. I mandacik. Na nic tłumaczenie, że przecież chodnik jest pusty (bo akurat w tamtym momencie był), a ulica zawalona autami. Trudno, przyjmuję ten mandat.

Majówka skończona, a urlopu na piątek niet, to ładuję się znowu na rower i jadę. Tym razem ulicą, bo ruch mniejszy. I dobrze zrobiłem, bo panowie policjanci znowu w tym samym miejscu czatują. Zapewne, gdybym znowu pojechał chodnikiem, to zarobiłbym kolejny mandacik.

I teraz piekielność przepisów, która sprawia, że lepiej być zawalidrogą i podmiotem wkurzenia kierowców, niż miłym obywatelem, który nie utrudnia życia drugiemu.

rowery

by ~sytuacjapatowa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PiekielnyDiablik
6 16

"No co zrobisz, nic nie zrobisz" Inne Opcje z kategorii 'nic': - możesz też nie przyjąć mandatu i tłumaczyć się sędziemu. - możesz pisać do wydziału ruch aby postawili znak c-13 / C-16 albo przynajmniej: C-16 z tabliczką - rowerów nie dotyczy

Odpowiedz
avatar kabdam
15 21

@PiekielnyDiablik: Codziennie chodzę prze pole mokotowskie i połowa mojej trasy przebiega po drodze dla pieszych i rowerów. I niestety w praktyce wygląda to tak że rowerzyści prują tam nie zawracając sobie głowy pieszymi. Już wolę żeby chodnik był chodnikiem, chociaż dobrze by było jakby policjanci byli ludźmi i nie karali za spokojną jazdę po pustym chodniku.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@kabdam: No akurat warszawscy pedalarze są straszni, więc Ci się nie dziwię. Mieszkam we Wrocku, jeżdżę po chodniku, jak gros ludzi tutaj, ale 95% rowerzystów jedzie uważnie, powoli i zdając sobie sprawę z tego, że chodnik jest dla pieszych, a nie dla rowerów. W Wawie byłam ostatnio na dwudniowej wycieczce i w ciągu tych dwóch dni miałam tyle piekielnych sytuacji z pedalarzami jako pieszy, ile we Wrocku miałam przez rok :/. Nie wiem, z czego to wynika :/.

Odpowiedz
avatar Habiel
17 25

@zmywarkaBosch: Jednocześnie się z tobą zgadzam i nie. Auto to nie to samo co rower i jeśli jest prawdą, że autor jeździ z głową, to lepiej aby przejechał ten kawałek chodnikiem, niż blokował ruch samochodów, które nie będą miały opcji go wyminąć. Jednak szybka jazda po chodniku, bez zwracania uwagi na cokolwiek powinna być karana. I w samochodzie raczej się trąbi, a nie dzwoni :D

Odpowiedz
avatar Iras
3 31

Kiedyś jeździłam ulicą. Aktualnie jeżdze tylko chodnikiem - niezależnie od tego, czy jest ścieżka, czy nie. Czemu? Dwukrotnie jakiś kierowca "postanowił" mnie "nie zauważyć". Po pierwszym strzeleniu przez samochód mam zniszczoną rzepkę. Po drugim - nie do końca sprawną ręke (nie podniosę do góry) - obie rzeczy zostają mi już na zawsze. I nie zamierzam ryzykować, że będzie trzeci raz, po którym będą mnie z asfaltu zeskrobywać szpachelką....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

@Iras: czyli masz na tyle zniszczoną rzepkę, żeby nie móc chodzić po chodniku, ale na tyle sprawną, że możesz kręcić pedałami?

Odpowiedz
avatar Iras
7 11

@Caron: kręcac pedałem obciążenie na nogę jest mniejsze. Można tez dodatkowo odciążac nogę. pojawia się też kwestia jakich mięśni się przy pedałowaniu używa - bo tym też da się pokierować.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Caron: No ja też mam problemy z kolanami i jeżdżę rowerem. Jak napisano wyżej wszystko zależy od tego, jak się jeździ i jakim rowerem, a także jak się ma zabezpieczone kolana (można je odciążać), a umiejętne wzmacnianie mięśni pomaga w rehabilitacji kolan. Więc nie znasz się, to się nie wypowiadaj.

Odpowiedz
avatar Allice
13 19

Prawo jest dla rowerzystów problematyczne. Szczególnie tych mniej doświadczonych, nie każdy przemierza dziesiątki kilometrów dla zabicia czasu i pewnie się czuje jak samochody wyprzedzają go ledwo ledwo pędząc najczęściej powyżej limitu. Nie okłamujmy się, kierowcy twierdzą że rowerzyści mają się trzymać z dala od ulicy co często pokazują doprowadzając do zawału albo prawie do wypadku, po chodniku nie można bo za wąski (nawet jak zieje pustkami) a ścieżki rowerowej brak.

Odpowiedz
avatar muflon63
14 22

@Allice: Najbardziej piekielne są w tym dwie rzeczy: brak ścieżek rowerowych i nieznajomość przepisów u rowerzystów. Autor wyznania chociaż zna przepis, a mimo to go łamie. Niemniej absurdem jest, że można włączyć się do ruchu drogowego nie znając przepisów - a przecież nie ma żadnego egzaminu dla rowerzystów ani ich rejestracji. I naprawdę bardzo często pozostaje przecierać oczy ze zdumienia, co oni tworzą na drodze. Fakt, znajomość przepisów nie gwarantuje ich przestrzegania - wystarczy popatrzeć na kierowców samochodów, którzy przecież egzamin zdają. Ale jednak rowerzyści beztrosko przejeżdżający na czerwonym świetle, nie ustępujący pierwszeństwa i wjeżdżający na drogi z zakazem ruchu rowerowego to nagminne sytuacje. A potem płacz, bo w zderzeniu z samochodem rowerzysta nie ma szans. Natomiast na chodniku rowerzysta ZAWSZE jest gościem i ma obowiązek ustąpić pieszemu, nawet jeśli porusza się po nim zgodnie z prawem (np. w sytuacji, gdy na jezdni ograniczenie jest wyższe niż 50 km/h). Niestety o tym też często zapominają tylko śmigają, a w tej sytuacji to pieszy jest tym słabszym.

Odpowiedz
avatar krzychum4
8 12

Drogi dla rowerów to zło, często są one zaprojektowane w sposób debilny i przez debili zatwierdzane. Wykostkowane, poprowadzone przy ogrodzeniach posesji, czy przy budynkach/sklepach. Brak poszanowania pomiędzy kierowcami/rowerzystami/pieszymi stwarza wszelakie absurdy. Rower na ulicy wyprzedzany jest na gazetę, na drogach dla rowerów kręcą się piesi, na chodnikach rowerowi terroryści którzy potrafią pyskować, bo oni jadą, dzwonią a przeklęty dwugłowy debilny pieszy nie schodzi im z drogi. Za mało szacunku za dużo pseudościeżek. Ach i czasami odcinek ścieżki biegnie raz po jednej stronie ulicy by przez 200 metrów biec po 2 stronie a następnie wrócić na tę samą stronę. Brawo planiści.

Odpowiedz
avatar miszczu_jan
1 1

@krzychum4: Dokładnie. Ścieżki są robione na akord. Żeby można było napisać że w tym roku wybudowaliśmy X km ścieżek. Obok mnie, na zadupiu dużego miasta, zrozbione wielkie ścieżki po dwóch stronach ulicy przy drodze która prowadzi jedynie do obwodnicy. Albo ścieżka rowerowa po lewej stronie jezdni, o długości 10 metrów, a potem chodnik szerokości pół metra. Dodajmy do tego kierowców, którzy trąbią bo im się wydaje że gdzieś tam jest ścieżka rowerowa, więc nie możesz jechać po jezdni. Osobiście uważam że powinno być jak w Berlinie. Wyznaczone pasy na jezdni. Samochody mogę sobie po tym jechać, ale ogólnie rowerzysta ma tam pierwszeństwo i jest świętą krową. Nie blokuje to ruchu, rowerzysta dokładnie wie któręduy ma jechać i jest to na większości ruchliwych ulic, zaś kostz wykonania ogranicza się do kosztów farby.

Odpowiedz
avatar KittyBio
5 13

Wiele pieszych i kierowców się wypowiada, wiec i ja się wypowiem w 3 osobach. Jako rowerzysta zdecydowanie wolę drogę rowerową i popiera ten głos zarówno ja jako piesza i ja jako kierowca, ale jak wiadomo, nie wszędzie ten luksus. Po ulicy rowerem nie mam w zwyczaju jeździć, bo miasto spore, ulice wąskie, a za miastem kierowcy ograniczeń nie znają. Zresztą nawet jadąc poboczem jak tir wyprzedza, to aż zarzuca człowieka. Jako kierowca nie popieram jazdy po ulicy, bo nie ma nic bardziej wkurzajacego niż niepewny rowerzysta ( a takich jest zdecydowana większość, łącznie ze mną, bo to zwyczajnie jest niebezpieczne, biorąc pod uwagę, że są kierowcy, co samochodu przed sobą nie widzą, a co dopiero rower), który w dodatku nie zna przepisów. Z kolei jako pieszego wkurzają mnie rowerzyści którzy pędzą po chodniku i jak ktoś wyżej opisał, potrafią potrącić i jechać dalej. Nie mniej jednak mam też w zwyczaju jako piesza nie zajmować całego chodnika i zazwyczaj ich przepuszczać, a jako rowerzystka jadę wolno i nie dzwonie, a mówię "przepraszam". Więc przepisy są jak dla mnie bardzo krzywdzące i mam wrażenie że będzie z nich wiele wypadków.

Odpowiedz
avatar muflon63
2 6

@KittyBio: Jeśli chodzi o drogi za miastem, to tam i tak zwykle nie ma chodników. Pytanie jeszcze o jakiej drodze mówimy: szybkiego ruchu, gdzie rowerzysty i tak być nie powinno, czy zwykłej drodze poza obszarem zabudowanym między miejscowościami. Ten drugi przypadek jest źródłem piekielności dla wszystkich, bo kierowcy często pędzą zdecydowanie szybciej niż nawet dozwolone 90 km/h, chodników zwykle nie ma - no bo poza obszarem zabudowanym. A jednocześnie po takich drogach jeździ na rowerach i chodzi sporo ludzi, często starszych albo dzieci wracających ze szkoły, zwłaszcza kiedy taka droga jest gdzieś między wsiami. Więc zgadzam się z tym co napisał ktoś wyżej - za mało szacunku. Ze strony rowerzystów - że wyjeżdżają często bez znajomości przepisów i bez ich przestrzegania, co na ulicy skończyć się może tragicznie dla nich samych. Ze strony kierowców - że często mimo iż znają przepisy, to ich nie przestrzegają i znacznie przekraczają prędkość narażając innych, słabszych uczestników ruchu. Ze strony pieszych - że też często chodzą jak święte krowy po ulicach i ścieżkach rowerowych, nawet jak już takowe są.

Odpowiedz
avatar Allice
3 3

@KittyBio: drogi gdzie projektant olał chodnik, ba, chociaż byłoby jakieś normalne pobocze są straszne. Raz mi się taką zdarzyło wracać z wycieczki rowerowej, ruch duży, dozwolona prędkość też, godzina już się zrobiła wieczorna, więc wyjścia nie mamy żeby jechać na około. I 3 rowerzystów. Szybko zaczęliśmy prowadzić rowery, po trawie, rowery jak najbliżej krawędzi jak, i tak trąbili ciągle, ale przynajmniej trochę bezpieczniej. Po zobaczeniu chodnika nawet się nie zastanawialiśmy

Odpowiedz
avatar LittleM
7 19

Rowerem jeździć lubię, ale nieruchawa buła ze mnie, więc cóż... Przyznaję, że dziesięcioletnie dzieci jeżdżą ode mnie o niebo lepiej, a na pewno szybciej. Do tego nie mam prawa jazdy, więc nie jestem pewna znajomości swoich przepisów drogowych. Jeśli tylko mogę to snuję się po ścieżce rowerowej, ale trzeba do niej jakoś dojechać. Więc jadę pi chodniki. Pieszych omijam, lub czekam, aż będzie taka możliwość. Nie pojadę ulicą, bo było by to niebezpieczne dla mnie i dla kierowców.

Odpowiedz
avatar muflon63
6 10

@LittleM: Muszę Cię zmartwić. Wsiadając na rower stajesz się uczestnikiem ruchu drogowego i podlegasz pod jego przepisy, nawet jeśli ich nie znasz. Czy Ci się to podoba czy nie, nieznajomość prawa szkodzi. Pół biedy, jeśli jeździsz powoli i uważasz na pieszych. Ale z punktu widzenia prawa tak czy siak jako rowerzysta podlegasz konkretnym przepisom i policja może Ci wypisać mandat - tak jak w przypadku autora wyznania. A na argument, że kiepsko jeździsz, mogą co najwyżej odpowiedzieć - to jeździj w lesie albo na prywatnej posesji i nie włączaj się do ruchu.

Odpowiedz
avatar egow
5 11

@LittleM: pewnie wyda ci się to jakimś sci-fi, ale przepisów można się w kilka dni nauczyć i przestać utrudniać życie pieszym na chodnikach

Odpowiedz
avatar KittyBio
4 6

@egow: Owszem teoretycznie przepisów nauczyć się mozna w 1 dzień, tylko praktyka jest trochę inna. Co mi po tym, że ja znam przepisy, jak na drodze są tysiące kierowców ( mieszkam w średnim mieście), którzy mogą ich nie znać. Ostatnio jakaś pani wjechała mi w tył samochodu, bo nie zauważyła (rozmawiała przez telefon). A teraz postawmy tam zamiast samochodu rowerzystę. Co prawda prędkość żadna, ale siniaki i może złamanie mogłoby być. Pojeździj po Warszawie ( chyba najgorsze miasto na "wycieczkę" samochodem), bo tam najelpiej widać, że przepisy jedno, a kierowcy drugie i wstaw sobie tam jakąś babcię wracajacą z zakupów lekko ślepą i głuchą, bo ja tego zwyczajnie nie widzę ( zwłaszcza zmieniania pasa, by skręcic). Mało tego, jak ją potrącą, to staje się gwarancją korków na kolejne pół dnia (no moze przesada 1- 3 godz). Nie ma rozwiazań idealnych, ale myślę, że skoro "walczymy" ze smogiem, to ja bym nie utrudniała życia rowerzystom. I zamiast zsyłać ich na ruchliwe drogi, to po prostu pozwolić im korzystać z chodników w granicach rozsądku, ale egzekowowanie...no cóż, to trochę jak ze sprzątaniem po psie - nie ma jak tego egzekwować, bo u nas ilość pieszych patroli jest porażajaco mała. No i teraz dodajmy do uczestników ruchu też deskorolkowców i rolkarzy - po chodniku też śmigają szybko, a jednak po ulicy nie chciałabym, żeby się plątali.

Odpowiedz
avatar egow
2 8

@KittyBio: Nie zgodzę się z jednego prostego powodu: dużo częściej rowerzyści na chodnikach potrącają pieszych, niż samochody potrącają rowerzystów. Niewiele bywam w Warszawie, ale w Krakowie podczas spaceru zdarzyło mi się być zahaczonym przez rowerzystów 3 razy w ciągu jednego dnia (to taka już skrajność, ale mówię prawdę). Owszem, nie ma złamań, jest co najwyżej rozdarte ubranie i siniaki (chociaż jeśli śledzisz media, w tym roku już były ofiary śmiertelne wypadków bez użycia samochodu, same rowery). To nie jest po prostu akceptowalne, by po chodniku jeździć - między innymi dlatego, że co 2 rowerzysta nie zna przepisów, a jeździ byle jak, bo też niezbyt umie. Wolę już smog, którego zresztą rowery nie naprawią. Smog samochodowy w Polsce nie jest problemem, co widać za oknem - jest ciepło, to o dziwo znika.

Odpowiedz
avatar LittleM
3 7

@egow: Uwierz, że nawet jeśli będę perfekcyjnie znała przepisy, to jadąc sobie lekkim zygzakiem po ulicy będę stanowiła dużo większe zagrożenie niż na chodniku. Na ulicy na przykład nie zatrzymam się i nie poprowadzę roweru kilka metrów bo akurat jest większy ruch. Na chodniku tak zrobię.

Odpowiedz
avatar egow
0 4

@LittleM: jeśli jesteś niezdolna jechać normalnie pojazdem mechanicznym, to są takie instytucje jak transport zbiorowy, taksówki...

Odpowiedz
avatar done
-1 11

Słusznie, policja się powinna za to wziąć na poważnie. Nie znoszę rowerzystów na chodnikach. Jeszcze są na tyle bezczelni, że potrafią dzwonić na pieszych.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 3

W moim mieście jest podobnie i teoretycznie też powinienem jeździć jezdnią, bo ma ograniczenie do 50 km/h. Ale przepisy sobie, a kierowcy sobie i na ogół na dość wąskiej ulicy śmigają znacznie szybciej. Lepszy mandat na pustym chodniku, gdzie nikomu się nie zagraża, niż ryzykowanie życia i generowanie korków na zatłoczonej jezdni.

Odpowiedz
Udostępnij