Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Być może część z Was wie, że pracuję na Izbie Przyjęć jednego…

Być może część z Was wie, że pracuję na Izbie Przyjęć jednego ze szpitali.

Godzina około 18, zbliża się koniec dyżuru, na izbie pojawia się Pan. Pan na oko lat 35, typ budowy "przez drzwi muszę przechodzić bokiem, bo frontem się nie mieszczę". Biceps jak ja udo, klata szerokości maski samochodowej - itp.

Pan ma zdecydowanie rozbitą głowę - rana cięta, głęboka i długa. Krótki wywiad.

Pan: "No bo jechałem z dziewczyną i jakiś typek stojący pod Monopolem skomentował jej wygląd. To się wnerwiłem, cofnąłem i wysiadłem, by przetłumaczyć tłukowi, że tak się o mojej pani wypowiadać nie będzie. Tłuk jednak złapał 2 butelki i we mnie. Jedną trafił, drugą chybił”.

Ja: "Patrząc na pana, muszę zapytać, ten drugi też do nas się zaraz zgłosi, czy od razu kostnica?"

Pan: "Nie no, tylko trochę go poszturchałem. Jak odjeżdżałem to się ruszał nawet”.

Mija 20 minut, pojawia się na izbie drugi Delikwent - ten od butelki. Widzi naszego Pana, łapie za telefon i dzwoni po wsparcie. Ja niewiele mogę zrobić poza obserwacją i trzymaniem w ręku telefonu, by w razie czego szybko wezwać Policję.

Po kolejnych 10 minutach na Izbę wpada 3 Dżentelmenów o wyżej wspomnianej budowie ciała i podchodzą do Delikwenta od butelki. Ten, żywo gestykulując, pokazuje Pana z rozbitą głową. Ja już niemal numer na komisariat wybieram...

Dżentelmeni podchodzą bliżej do Pana, Delikwent zza ich pleców mówi dość głośno:

Delikwent: „No, to ten”.

Myślę - koniec. Będzie po gościu. Nagle jeden z Dżentelmenów się odzywa do Pana od rozbitej głowy:

Dżentelmen 1: "Franek?".
Pan (z dużym zdziwieniem na licu i w głosie): "Koza?".

Dżentelmen zwraca się do Delikwenta od butelki:

"To Franek jest. Swój ziom. Masz pana przeprosić i się z nim pogodzić. Ale już!”.

15 minut później obaj panowie po szyciu grzecznie przed szpitalem zapalili fajkę pokoju i się rozeszli.

by KSEjeden
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
13 13

ha ha ha :D Ale nerwy musiałes mieć mieć napięte jak struny fortepianu!

Odpowiedz
avatar kubeck30
4 14

Nie wiem, za co minusują, ale pod starym adresem miałem taką sytuację, że pracując na nocki przechodziłem przez blokowisko. Zaczepiało mnie tam lokalne towarzystwo, "masz fajke?". Mówiłem "Nie" i szedłem dalej. Któregoś dnia "Nie" nie było wystarczającą informacją, "Kłamiesz, zaraz Ci udowodnie, że masz a wtedy będzie wpierd.." I z łapami do mnie, a że mam swoje 2m i 105kg wiec do "małych" nie należę, spacyfikowałem go dosc szybko. W sumie działałem na adrenalinie i reszta "ziomków" była wagi lekkiej/sredniej, wiec nie próbowali wstawać. Nastepnego dnia pod spozywczym podbija ziom z kolegą, że "to on", szczęsciem znałem tego "kolegę" z siłki, gdzie odrabiałem siedzący tryb pracy, po wyjaśnieniu sytuacji, już mnie nikt z "kolegów" na osiedlu o "kłamstwo" nie posądzał, więc nawet wsród "karków" warto mieć kolegów, takie znajomości sie przydają, karma wraca, jestes dla kogoś miły i takie osoby to pamiętają. Dla takiego ludka takie czyny więcej znaczą niż słowa.

Odpowiedz
avatar butros
-1 1

@kubeck30: 105 kg i 2 metry?

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 11

Historia bardzo fajna, choć, na szczęście dla ciebie, większych piekielności uniknąłeś. I popraw tego "delikFenta", bo oczy krwawią.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2018 o 13:33

avatar KSEjeden
11 11

@Armagedon: Błagam o wybaczenie - napadła mnie jakaś pomroczność jasna :) Dzięki za zwrócenie uwagi - poprawione :)

Odpowiedz
avatar FrAnnaMaj
6 8

@nursetka: mógłby... jego opowieści z SORu i pogotowia były bardzo zbliżone do rzeczywistośi i fajnie się go czytało

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
5 7

@nursetka: Nie wrócił, ale fajnie, że ktoś o mnie pamięta. Teraz piszę na fb - Zaszczurzony. :) Zalożyłem bloga i jestem "na swoim". Pozdrawiam!

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

@FrAnnaMaj: Były zbliżone do rzeczywistości bo były prosto z SORu i karetki ;)

Odpowiedz
avatar didja
0 0

@zaszczurzony: No to wracaj :). Co tam FB - my też chcemy poczytać, a nie, że tylko "Cukierberg" i Cambridge Analityca mają lekturę.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 4

@didja: ratgod.blogspot.com :)

Odpowiedz
avatar turin
-1 1

Czemu nie zadzwoniłeś na Policję od razu? Jak sam później zauważyłeś, gdyby adwersarze Twojego pacjenta byli skorzy do bójki, to ta zwłoka mogłaby mieć bardzo złe skutki.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-1 7

Bardzo fajna historia i fajnie napisana :) Klata jak maska samochodu wymiata ^^ Plus ode mnie i pozdro dla Autora :)

Odpowiedz
Udostępnij