Czekałam ostatnio na znajomą w knajpie, w której pracuje jako kelnerka. Już miała skończyć zmianę i wyjść ze mną, gdy ostatnia z klientek, które obsługiwała, zaczęła awanturę. Z daleka nie słyszałam co mówi, ale znajoma mi wszystko opowiedziała. Naprawdę nie wiem, jak można z takiego powodu wszczynać takie awantury, bo poleciał nawet jeden talerz i kilka sztućców.
W menu jest zupa krem, w opisie ma kawałki kurczaka i tarty ser. Są do niej dopisane jeszcze dwie wersje, wegetariańska bez kurczaka i wegańska bez sera i kurczaka. Kobieta zamawiała tę zupę, ale oczywiście nie powiedziała, że chce którąś z tych wersji, więc dostała z serem i kurczakiem. Gdy zobaczyła, co tam pływa, zaczął się armagedon. Wyszła dopiero po rozmowie z właścicielem, który coś jej tam zaoferował, niestety nie wiem co.
Czy tacy ludzie myślą, że każdy kelner automatycznie jest też telepatą? Albo czy tak trudno powiedzieć, że chce się jakaś inną wersję dania? I czy trzeba z takich powodów, jak ten wyżej, wszczynać awantury zamiast kulturalnie zwrócić uwagę, że jednak chciałaby się inną wersję?
"wegetariańska bez sera i wegańska bez sera i kurczaka." na pewno? A nie wegetariańska bez kurczaka? Bo bez sera ale z kurczakiem to chyba dla osób uczulonych na laktozę, ale z wegetarianizmem to ma to bardzo mało wspólnego.
Odpowiedz@bloodcarver: Właśnie to samo miałem napisać. Jestem ciekaw ilu wegetarian skusiło się na taką "wegetariańską" zupę-krem.
Odpowiedz@bloodcarver: Rzeczywiście, pomyliło mi się :)
Odpowiedz@bloodcarver: Czepiacie się. Na pewno się tu drobny błąd wkradł.
OdpowiedzA ja idę o zakład, że pani zamówiła "wegetariańską" wersje, a dostała z kurczakiem i stąd awantura.
Odpowiedz@rodzynek2: i tak może być. Chociaż z tym kurczakiem to tak jeszcze, jeszcze niekoniecznie. Ale gdyby to była ryba... Wiele restauracji wciska jako dania wegetariańskie ryby i jeszcze się potrafią wykłócać, że ryba mięsem nie jest i w sumie to na drzewach rośnie. I tak, jeśli faktycznie zamówiła to co chciała, a dostała coś innego, to jest piekielne. Ale jeśli nie pisnęła słowem, a później nagle miała pretensje, to zwyczajnie jest szajbnięta i robi normalnym weganom beznadziejną opinię.
Odpowiedz@Lucario: Weganie, jak weganie... Wczoraj się kelnerka podobnie pomyliła i na moje "tylko bez krewetek i bez owoców morza, bo jestem uczulony na skorupiaki" zapytała czy "surowe ryby mogą być" (mogą być), powtórzyła zamówienie, przypomniałem że "bez krewetek" i... połowę dostałam oczywiście z krewetkami, bo nie zrozumiała co zapisała. Jakby im stukilowy facet zjadł i zaczął puchnąć i dusić się, bo "źle odczytała" to by mogło być dramatycznie. I dla faceta i dla firmy. I na piekielnych by się nie skończyło. P.S. Raz że tego przebiegle nie zjadłem, dwa że nie jestem uczulony tylko nie lubię i nie lubię tłumaczyć że nie lubię.
OdpowiedzMyślę, że autorka się pomyliła i zamiast "bez kurczaka" napisała "bez sera" i tyle
OdpowiedzWłaściciel to powinien poprosić ją o opuszczenie restauracji ze względu na innych gości. Nawet gdyby nastąpiła pomyłka w zamówieniu to nie jest to powód do jakiegokolwiek chamstwa z czyjejkolwiek strony. Jak gdziekolwiek słyszę "klient nasz ..." to aż mnie nosi. Królowe i królowie angielscy mający z wymaganiami do Księżyca i (tu wprawdzie nie występują) ich bachory. Aż się nie chce koło takich ludzi przebywać.
OdpowiedzNa miejscu właściciela to dałbym jej ale kopa w dupę na rozpęd.
OdpowiedzKlientka piekielna owszem, ale czemu kelnerka przy przyjmowaniu zamówienia nie dopytała się którą wersję zupy chce? Niestety piekielni klienci wszędzie się trafiają, ale często też wykorzystują sytuację, aby tylko wyżyć się na innych.
Odpowiedz@ivvy_r: Skoro w menu jest wyraźnie zaznaczone jak wygląda danie i o innej wersji należy poinformować kelnera to na logikę kelner nie musi o nic dopytywać.
Odpowiedz@ivvy_r: Może dlatego, że część ludzi traktuje pytanie o wegetarianizm jak obelgę? :D
Odpowiedz@GlaNiK: Owszem, nie musi. Po prostu po tylu latach pracy z klientami (w gastronomii również) wiem, że do wielu ludzi trzeba podchodzić jak za przeproszeniem do osób, które nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Zawsze wolę powtórzyć/dopytać się, niż wysłuchiwać później. A i tak się zdarza, że tego się nie ominie
Odpowiedz@szafa: A to nie jest tak, że wszędzie się tym chwalą?? :D
OdpowiedzA ja myślę, że ta pani była "stałą klientką", tzn. przychodzi tam raz na dwa miesiące od pół roku i myśli, że ją pamiętacie ;)
Odpowiedzhttps://img.besty.pl/images/389/13/3891331.jpg
Odpowiedz