Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pamiętam z czasów podstawówki, że tak zwany "bilans" wzbudzał we mnie jedynie…

Pamiętam z czasów podstawówki, że tak zwany "bilans" wzbudzał we mnie jedynie negatywne emocje. Badania były przeprowadzane jak najbardziej w porządku, ale dramat dla mnie jako dziecka zaczynał się w momencie ważenia. Od razu uprzedzam, że nie byłam grubym dzieckiem. Nie wyróżniałam się wyglądem spośród innych dzieci (wtedy tego nie widziałam).

Ważenie wyglądało tak, że stawaliśmy wkoło wagi i każdy po kolei na nią stawał, pani doktor zapisywała cyferki w papierach, a w tym czasie reszta klasy czekała, więc każdy znał wagę każdego. Potem pani liczyła wskaźnik BMI i na tej podstawie stwierdzała, czy ktoś jest za gruby czy nie. Nic w tym złego czy piekielnego, prawda? Ale nie dla mnie. Zawsze byłam bardzo ciężka, przy normalnym, zdrowym wyglądzie ważyłam więcej niż wyższe i większe ode mnie dzieci. Zawsze mój wskaźnik BMI wskazywał na otyłość, a pani doktor za każdym razem kazała mi schudnąć. Każdy bilans kończył się wyśmiewaniem mnie przez inne dzieci.

Do dziś pamiętam, jak chowałam się z drugim śniadaniem gdzieś gdzie nikt nie widzi, że jem. Jadłam mając wyrzuty sumienia, nienawidziłam siebie, bo codziennie w szkole słyszałam, że jestem gruba. Tysiące razy kłamałam, że nie jestem głodna, byle tylko schudnąć. Potrafiłam jeść jednego pomidora na dzień przez tydzień, a przez kolejny jeść aż do fizycznego bólu z powodu wygłodzenia z poprzedniego tygodnia. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że moja mama nie była typem "no chociaż kotlecika" i kiedy mówiłam, że nie chcę, to nie musiałam jeść.
Dodatkowo mieliśmy ogród pełen warzyw, które bardzo często jadłam bawiąc się na podwórku, więc kitowanie, że nie jestem głodna wychodziło bardzo wiarygodnie. Przypomnę, że byłam w podstawówce, czyli miałam jakieś 11-12 lat. Nie miałam pojęcia w jaki sposób się odchudzać. To był początek moich zaburzeń odżywiania, które trwają do dziś.

Mój apel w związku z tą historią jest taki, aby przestać używać na dzieciach wskaźnika BMI. Są lepsze metody, o których teraz wiem, a wtedy nie miałam pojęcia. Do tej pory mój wskaźnik BMI wskazuje na otyłość, choć brzuch mam płaski jak deska i wystające żebra, a brak otyłości potwierdziłam badaniem składu ciała. No cóż, grube kości istnieją!

by tazc
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar livanir
20 22

Są specjalne wagi, które padają skład ciała. Może nie sa idealne, ale nie są też drogie i lepsze od zwykłego ważenia :/ W podstawówce jak jeszcze trenowałam też miałam ten problem: Gruba nie byłam, ale masywne uda(piłka nożna) i mięśnie sprawiały że miałam duzą wage. Moja dziecięca głupota z tym: Dowiedziałam się, ze mięśnie ważą więcej(przy tej samej objętości) Przestałam trenować by mieć "dobrą wagę". Także BMI i niedomówienie z nim związane są piekielne :/

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
22 22

BMI zostało stworzone do obliczania wskaźników otyłości w całej populacji. Nie można się nim kierować w ocenianiu indywidualnej wagi. A wszyscy jak jeden mąż to robią. Nawet "specjaliści".

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
26 26

Jeszcze dodam, że BMI nie stosuje się u dzieci. Do 14 roku życia używa się siatek centylowych.

Odpowiedz
avatar emceflaler
16 16

@KasiaPelasia: Otóż to, BMI nie jest przeznaczone dla dzieci. Droga autorko, domyślam się że jesteś już dorosła, więc w czasach Twojego dzieciństwa albo jeszcze nie było analizatorow składu ciała albo były bardzo drogie, do dzisiaj są one za drogie na to aby być na wyposażeniu szkoły. Siatki cenrylowe służą do oceny populacji i nie ma w tym nic złego, jest to dobra metoda. Jeśli już to zawaliły osoby które robiły te badania, nie powinny pokazywać wyników innym dzieciom. Da się to zrobić tak aby nikt nie widział wyników innym osób.

Odpowiedz
avatar Bryanka
12 16

U mnie BMI zawsze wskazywało skrajne niedożywienie. Jestem po prostu bardzo lekka, a w dzieciństwie i czasach nastoletnich sterczały mi żebra. Oczywiście też miałam z tego tytułu problemy w szkole. W podstawówce, głównie podczas słynnych bilansów, się ze mnie śmiano, a w gimnazjum i liceum dziewczyny wmawiały mi, że mam anoreksję/bulimię np. jak wychodziłam z toalety, to pytały się, czy rzygałam.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
-3 11

Zadziwia mnie, do jakich wy szkoł chodziliście, że kazano wam w kółeczku stac w 1 klasie. U mnie był tabum przed gabinetem pielegniarskim i każdy indywidualnie wchodził. A mieszkałam na pó\l mieście/wsi lata 90.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Arcialeth: ja tez z malego miasta, prawie wsi i tez lata 90te, wchodzilismy pojedynczo na bilans. Natomiast pamietam jeszcze sprawdzanie czystosci glow w klasie, ustawialismy sie w kolejce, a pielegniarka sprawdzala.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 0

@Arcialeth: u mnie traumą było badanie wzroku przy całej klasie ;) a na bilans się wchodziło chyba po 2-3 osoby

Odpowiedz
avatar BlaszanyDrwal
4 4

BMI jest może i przydatne, ale ZAWSZE trzeba brać pod uwagę to, że każdy jest inny. Dwie osoby o tej samej wadze mogą wyglądać zupełnie inaczej, wystarczy, ze jedna z nich ma więcej tkanki tłuszczowej a druga więcej mięśni.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

Strasznie ci wspolczuje, dzieci bywaja wstretne... U mnie bilans 4 klasy sp wygladal tak, ze wszystkie dziewczynki (dzieki Bogu, ktoremukolwiek, ze TYLKO dziewczynki) byly w sali pani higienistki i nie tylko po kolei na wage, ale tez rozebrac sie od pasa w gore. Byl wstyd, bo niektore z nas mialy juz piersi (male A, ale zawsze), co bylo powodem albo zazdrosci, albo szykan... poza tym rozbierac sie przy 10 kolezankach, z ktorymi ma codzien sie uczy, siedzi w lawce, rozmawia... troche slabo. O jakich innych metodach mowisz? Ja znam tylko takie specjalne przyrzedy albo wagi, ktore mierza % miesni, tluszczu, wody.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
0 0

@bazienka: ha, a co powiecie na nakazanie dzieciom (2 lub 3 klasa podstawówki) na kąpanie się pod prysznicem po 2 osoby (oczywiście tej samej płci), żeby było szybciej?

Odpowiedz
avatar niemoja
1 1

To nie wskaźnik był winien, tylko niedouczona pani doktor. BMI to nie narzędzie diagnostyczne; to wskaźnik proporcji między masą ciała a wzrostem. Kolejnym wskaźnikiem jest stosunek obwodu talii do bioder, a trzecim - pomiar grubości fałdu skórnego (zwykle na łopatce). Dopiero te trzy wskaźniki, w odniesieniu do płci i wieku, dają podstawę do diagnozowania otyłości. W uproszczeniu: jeśli nie masz wydatnego brzucha, wskazującego na otłuszczenie narządów wewnętrznych, ani nie masz nadmiaru tłuszczu podskórnego - to otyła nie jesteś, niezależnie od wartości BMI.

Odpowiedz
avatar malami1001
0 0

BMI to jest w ogóle jakaś szopka straszna. Kiedyś sprawdzałam sobie dla jaj ile mogłabym ważyć maksymalnie przy swoim wzroście żeby BMI nadal było prawidłowe. I ku mojemu zaskoczeniu ważyłam kiedyś nieco mniej niż wskazywał kalkulator i byłam wtedy ... pulchna to mało powiedziane. Więc przy wzroście 156cm w trampkach te 3 kg, które niby jeszcze mogłabym ważyć więcej spowodowałoby, że wyglądałabym jak taka tocząca się kuleczka. Nie wiem kto wymyślił wskaźnik BMI i po co ale miarodajny nie jest on zupełnie.

Odpowiedz
Udostępnij