Pracuję w dużej sieci spożywczej. Dzisiaj zakupy robiła stała klientka o dużym temperamencie - wiecznie nerwowa, stale niezadowolona, pomimo tego, że znając ją stajemy prawie na baczność, ponieważ smaruje maile ze skargami i musimy się tłumaczyć - taki typ człowieka.
Wystartowała dziś z natychmiastowym kontaktem z kierownikiem. Kierownika poinformowaliśmy, że klientka niecierpliwa, ale nasza, stała.
Klientka: Czy ktoś ogarnia ten burdel? Dzwonię na obsługę piekarni i nikt nie przychodzi!
Kierownik: Proszę nie krzyczeć, ma pani wyjątkowo donośny głos, a to jest sklep, a nie burdel. Na pewno tu chciała pani trafić?
Zamknął jej tym usta :D
Sklep