Sytuacja miała miejsce kilka lat temu.
Pewnego dnia mój policzek potroił swoją wielkość, a jeden z zębów niemiłosiernie zaczął boleć. Pobiegłam do dentysty, coś mi tam zrobił, żeby objawy szybciej minęły i wypisał mi skierowanie do specjalistycznej przychodni stomatologicznej w tym samym mieście, bo ząb jedynie do wyrwania.
Opuchlizna zeszła, pobiegłam więc do tej przychodni.
A tam chirurg poinformował mnie, że:
- skierowanie jest nieważne, muszę załatwić sobie nowe, żeby wykonać zabieg na NFZ (dentysta, który mi wypisał skierowanie miał podpisaną umowę z NFZ, no ale dobra)'
- jak już zdobędę nowe skierowanie, to najbliższy wolny termin przypada na za rok'
- mogę wyrwać u nich prywatnie, będzie to kosztować 500 zł + znieczulenie i zapraszają za 3 dni.
Jeszcze nie zwariowałam, żeby za wyrwanie zepsutego zęba płacić tyle kasy, albo rok czekać z wyrwaniem, więc podziękowałam.
Znalazłam w necie innego [C]hirurga, kilka osób poleca, jadę.
[C bardziej do siebie] To skierowanie się nie nadaje, ale to sobie sam wypiszę.
[C już do mnie] Normalne znieczulenie 30 zł, lepsze znieczulenie 50 zł, które dać?
Za wyrwanie zapłaciłam całe 50 zł.
Jego gabinet w ciągu kilku lat zyskał ogromny prestiż, a on sam jest uznawany za jednego z najlepszych specjalistów w okolicy.
Da się? Da się.
NFZ
Książkowy przykład 2 podejść do biznesu (bo to nie tylko u lekarza, ale i wszędzie gdzie są jacyś klienci): 1. Oskubię klienta jak tylko się da. Niektórzy od razu pójdą do konkurencji, ale z tych co zostaną, i tak będzie kupa kasy. 2. Zrobię najlepiej jak potrafię i wezmę tyle żeby mnie się kalkulowało, a klienta nie zabolało. Nie będzie od razu kokosów, ale zadowolony klient wróci i poleci mnie dalej, tak że mam zapewniony popyt na wiele lat.
Odpowiedz@JanMariaWyborow: tylko niestety póki co większość "byznesmenów" wybiera opcję nr 1. Byle szybko był hajs. Na szczęście powoli takie podejście zaczyna być wypierane przez to drugie :)
Odpowiedz@JanMariaWyborow: w Kanadzie poznałem rosyjskiego mechanika, który mi uświadomił, że większy ma zarobek obsługując jednego klienta uczciwie niż oszukując dziesięciu. Prędzej czy później oszukałby już ostatniego mieszkańca i nikt by mu nie został.
Odpowiedz@JanMariaWyborow: Jak to ujęła moja dentystka: jeden zadowolony klient, to 10-ciu nowych klientów.
Odpowiedz@JanMariaWyborow: Większość dentystów wybiera pierwszą opcję, bo zawsze to mniej roboty, a tyle samo kasy, tak? We Wrocku ciężko znaleźć jakiegokolwiek dentystę robiącego dobrze na NFZ, wszyscy właśnie kaska i kaska (przynajmniej jeśli chodzi o dentystów z jakimś szerszym spectrum zabiegów)
OdpowiedzHm. Jasne, że drugi lekarz zachował się dużo milej i pomocniej, ale z drugiej strony, pierwszy chciał po prostu pracować zgodnie z prawem (i nic ponadto). Niestety, to żadna nowość, że lekarz musi obchodzić i naciągać przepisy, by pacjent był obsłużony na minimalnym poziomie, bo czy to jego wina, że na zabieg musisz czekać rok? No nie. Sęk w tym, że uważam, że ci "pomocni" lekarze sami kręcą na siebie bat - bo zamiast pozwolić ludziom zobaczyć, jak tragicznie działa system, by w narodzie wzrosła wola jakichś zmian w służbie zdrowia, kamuflują niedociągnięcia narażając swoje własne bezpieczeństwo i przyzwyczajając ludzi do tego, że jakby co lekarz pójdzie na ustępstwo i tak wykombinuje, że będzie dobrze. Co niestety działa przeważnie w jedną stronę, bo gdy lekarzowi powinie się noga, to pacjent oka nie przymknie (i też słusznie, swoją drogą). Moim zdaniem to naklejanie plasterka na gangrenę. Niby pomaga, ale głównie tuszuje problemy, których rozwiązania ludzie powinni się domagać.
Odpowiedz@slothqueen: Yyy, czyli według Ciebie ludzie powinni cierpieć i chorować, aby mogli się przekonać jak działa system? Przerażasz mnie. I co według Ciebie jest niezgodnego z prawem w przyjęciu wcześniej, niż za rok? To wręcz pierwsza przychodnia postąpiła wbrew prawu, o ile sierowanie nie było błędnie wystawione.
Odpowiedz@slothqueen: *skierowanie
Odpowiedz@slothqueen: Mądrze prawisz. Widać, że masz pojęcie w temacie :)
Odpowiedz@BlueBellee: skierowanie było błędnie wystawione. drugi lekarz je wywalił i napisał własne, żeby pójść na rękę pacjentce. polecam czytać ze zrozumieniem. a jeśli chodzi o to, że ludzie muszą chorować - a czy zdrowych obchodzi, jak wygląda proces bycia leczonym? fajnie by było, ale nie. dopóki pacjent nie przekona się na własnej skórze, jak trudno otrzymać jakiekolwiek leczenie, ma to w nosie i nie będzie np. głosował na polityków którzy proponują jakieś zmiany, bo zwyczajnie tego nie doświadczył.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2018 o 13:35
@slothqueen: Czytam ze zrozumieniem. Po prostu lekko nie mieści mi się w głowie jak można spieprzyć skierowanie :) Ponawiam: serio postulujesz o to, aby ludzie chorowali i cierpieli i to po to, aby zaznaczyli właściwy kwadracik na karcie do głosowania? Co na to Twój psychiatra?
Odpowiedz@BlueBellee: nie, nie czytasz ze zrozumieniem. może przesuwasz wzrokiem po literach, ale dociera niewiele. guzik obchodzą mnie kwadraciki - jeśli dla ciebie opinia publiczna oznacza tylko krzyżyk w kwadraciku, to podziwiam cię za to, że z takim IQ nauczyłaś się pisać. obchodzi mnie to, czy w przyszłości polskie szpitale i przychodnie będą równie niewydolne co teraz, bo kogo obchodzi, co się tam dzieje - pacjent przyjdzie, a obowiązkiem lekarza będzie stanąć na rzęsach i złamać parę przepisów, żeby było dobrze. będzie dobrze, to się lekarzowi upiecze. nie bedzie dobrze, to polecą pozwy, i za całe to naginanie prawa pod pacjenta lekarz jeszcze beknie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 maja 2018 o 14:03
Ciekawa jestem, czy dentysta osiągnął ogromny prestiż, bo jest tani, czy naprawdę jest taki dobry. Jeśli dobry i tani, to super. Ale wątpię, czy 50 zł za taki zabieg to normalna cena. Zwykłe wypełnienie ubytków kosztuje prywatnie ze 2 razy więcej. Z drugiej strony ceny dumpingowe nie są dobre dla społeczeństwa. Doprowadzają do sztucznego obniżenia cen usług i upadku konkurencji. Być może wyrwanie zęba nie kosztuje 500 zł, ale raczej też nie 50. Jasne, sama wolałabym zapłacić 10x mniej i jeszcze bym się cieszyła... Tylko że nie każdy chce pracować za grosze, nie każdego na to stać (wyposażenie prywatnego gabinetu to mała fortuna), więc przy takim zaniżaniu cen za kilka lat w okolicy zostanie ten jeden dentysta, który będzie już mógł spokojnie podnieść ceny i do którego nie sposób będzie się dopchać. Reszta będzie w Skandynawii albo Niemczech. Jednocześnie wiem, że nikt normalny nie będzie nalegać, żeby zapłacić za usługę więcej, niż trzeba. Szkoda tylko, że często wynika z tego to, że nie wspieramy uczciwych, solidnych profesjonalistów, normalnie wyceniających swoje usługi. (Mówię teoretycznie i odetnę się jeszcze raz od tego, że 500 zł za wyrwanie zęba jest zapewne zbyt wysoką kwotą, chyba że był to jakiś bardziej skomplikowany zabieg).
Odpowiedz@PaniPatrzalska: zależy w jakim mieście. Ja za chirurgiczne usunięcie dwóch ósemek i siódemki oraz szycie w Pile zapłaciłem 600 zł, ale gdybym pojechał z tym do Poznania to nie wiem czy bym się w 1000 zł zmieścił.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: Nie znam aktualnych cenników w Polsce, ale proste wyrwanie zęba (jeśli nie ma żadnych komplikacji) to jeden z najprostszych zabiegów, nie wymagający i w przeciwieństwie do wypełnienia nie wymaga użycia żadnych dodatkowych i kosztownych materiałów. Tylko znieczulenie, kleszcze i wyrwanie. Oczywiście bywa i tak, że zabieg staje się bardziej skomplikowany z różnych powodów, więc i cena odpowiednio rośnie. Nie wiem, jak dokładnie było w tym przypadku.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: ona dopłaciła za znieczulenie. Zabieg miała za darmo.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: Przecież to było na NFZ, 50 zł to cena za znieczulenie.
Odpowiedz@PaniPatrzalska: Mam dentystę który ma bardzo niskie ceny za usługi(prywatny).Jest dentystą bardzo dobrym,są do niego kolejki. Czeka się ok miesiąca ale jak wypadł mi kawałek zęba to przyjął mnie już na drugi dzień.Chodzi już do niego cała moja rodzina. Na kontroli co półrocznej potrafi usunąć kamień i wypiaskować za friko.Wypełnienie ze znieczuleniem koszt od 50-70 zł. Aha i na wszystko daje paragony.I na narty do Alp też jeżdzi.
Odpowiedz500 zł to zupełnie normalna cena za dłutowanie. Moze gdyby była normalna ekstrakcja zapłaciłabys mniej
OdpowiedzDlaczego w tagu jest NFZ? NFZ tu jest niewinny, to pierwszy dentysta wystawił błędne skierowanie, a drugi nic nie zrobił, żeby pacjentowi w pomóc w odkręceniu. Trzeci pomógł, ale NFZ przez błąd tego pierwszego zapłacił za trzy wizyty, zamiast za dwie (ten trzeci skasował nie tylko za wyrwanie zęba, ale też za wizytę z wystawieniem skierowania).
Odpowiedz@Jorn: Dokładnie tak.
Odpowiedz@Jorn: To właśnie NFZ jest głównym powodem, dlaczego miałabym czekać rok na wyrwanie zęba, albo zapłacić 500 zł prywatnie i to jest główny temat historii. Kwestia błędnego skierowania jest tu najmniej istotna i miała jedynie pokazać, że jak lekarz chce, to pomoże, a nie jeszcze bardziej skomplikuje.
OdpowiedzNiby rozwiązanie dla wszystkich korzystne, a jednak niezgodne z prawem. Jeżeli zabieg jest refundowany przez NFZ to lekarz nie ma prawa wziąć ani złotówki. Zgodnie z umowami z NFZ - nie może być żadnych dopłat. Zasada jest taka, że albo robisz całość na NFZ w gwarantowanej przez NFZ jakości, albo za wszystko płacisz i nie da się tak, że plomba z NFZ, a znieczulenie prywatnie. W teorii ma to zapobiegać korupcji i kupowania sobie miejsca u lekarza na NFZ.
Odpowiedz@MarcinMo: Może tak ma być w teorii, ale taka praktyka jest dość popularna. Mam robione w tym roku dwa zęby i w obu przypadkach układ był taki "co damy radę wcisnąć pod NFZ to pod NFZ, a resztę (np. porządną plombę światłoutwardzalną) to doliczamy.
Odpowiedzpodobnie miałam z ósemkami, poszłam kiedyś do dentysty, bo bolały mnie zęby trzonowe, i to wszystkie, dentystka powiedziała, że wyrzynają mi się ósemki, a że nie ma na nie miejsca, to przepchają mi inne zęby. Skierowała mnie na wyrwanie, bo górne rosły w bok i to jakoś w połowie dziąsła a dolne rosły na połączeniu górnej i dolnej szczęki. Zrobiłam prześwietlenie i poszłam do przychodni publicznej. Lekarka obejrzała zdjęcie, powiedziała, że faktycznie miejsca nie ma i trzeba wyrywać, zajrzała mi do ust, a przez to, że górne rosły jak rosły, to przy mówieniu, jedzeniu czy nawet śmiechu, przegryzałam sobie policzek i to na wylot. Reakcja lekarki: L: czego się gryzie po policzkach? J: gryzie się, bo krzywo rosną. L: to się nie gryzie, bo raka dostanie. Najbliższy termin na lipiec, zapisać? A był, bodajże, luty. No cóż, nie było wyboru, poszłam prywatnie. Wziął więcej niż 50 złotych, ale przynajmniej miałam spokój. Narzekać na NFZ i na powody tak długiego czekania nie będę, bo po co się powtarzać, ale gdyby nie prywatni lekarze, którzy nie zdzierają z człowieka ostatniej skarpetki, to w Polsce zostaliby ino politycy i ludzie zarabiający wystarczająco dużo, żeby leczyć się za granicą albo wystarczająco zdrowi, żeby czekać rok na swoją kolej.
OdpowiedzW mojej rejonowej przychodni jest wspaniały dentysta. Jest tak oblegany, że zapisy kończą się w kilka godzin, przez co niestety wypada jedna wizyta w miesiącu. Zakłada białe plomby i wyrywa ósemki bez dopłacania, co kilka osób dziwiło. Wyrwał mi dwie ósemki, bo nie ma sprzętu na chirurgiczne usunięcie pozostałych. Czekam, aż będzie przyjmować prywatnie
Odpowiedz