Czy to co opowiem jest piekielne czy nie - sami oceńcie. Jak dla mnie na pewno dziwne.
Otóż spotkałem się kilka razy z sytuacją, w której dzieci (najczęściej dziewczynki) miały na sobie elementy garderoby z takimi napisami jak "bitch" na czapce bądź "go f*ck yourself" na koszulce. Najczęściej towarzyszyła tym dzieciom młoda matka, która do tego stopnia angielski chyba zna...
Nie wiem, kto projektuje takie ubrania. Ale dzieci w nie ubierać? Lekka przesada...
dzieci
Bardziej bym się zastanawiała kto projektuje takie ubrania dla dzieci
Odpowiedz@Allice: chińska produkcja, przypadkowo wrzucane slogany lub słowa. Ew, chińska rozmiarówka - u nas pasuje na dziewczynki, w Azji na dorosłych.
Odpowiedz@Allice: Jak jest na coś popyt to znajdzie się również i podaż. Inne wartości schodzą tutaj na dalszy plan.
OdpowiedzW pepco widziałam staniki dla dziewczynek z wypełnieniem push up. Porażka!
OdpowiedzTo już chyba lepsze nasze swojskie ChWDP na bluzach (nie mówię o typach, których strach spotkać w ciemnej ulicy, tylko o łebkach ze środkowej podstawówki, IV - VI klasa). Mój syn w omawianym okresie chodził w czymś takim do szkoły, zresztą nie tylko on. A na pytania nauczycieli, czy wiedzą, co to znaczy, odpowiadali z minami niewiniątek "Chwała Wam Dobrzy Policjanci"
OdpowiedzUprzedzając tych, którzy zaraz zobaczą we mnie patolę: moja mama była osobą dość arbitralną, jeśli chodzi o mój ubiór. Dosyć na tym, że pierwszą spódnicę według własnego gustu kupiłam sobie na I roku studiów. Toteż mam tendencję do przeginania w drugą stronę: moje dzieci od IV klasy ubierają się same. Jedyną kwestią, w której mam coś do gadania (teraz już tylko w przypadku młodej, bo starszy się usamodzielnił)jest cena.
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Niby się zgadzam, ale myślę, że warto dziecku powiedziec, co jest napisane na bluzce (bo dziecko języków obcych raczej nie zna), żeby dziecko decydowało z pełną świadomością co wybiera.
Odpowiedz@Zmora: Sęk w tym, że on wiedział - takich rzeczy małolaty dowiadują się jeden od drugiego, czy się tego chce, czy nie, a wspomniany napis nie ma nic wspólnego z językami obcymi (jeśli nie liczyć łaciny podwórkowej). Dziś już mu alternatywa wywietrzała z głowy (poza dredami) i jest poważnym pracownikiem agencji tłumaczeń :) A mała nigdy nie ubierała się jak latarnica, więc chyba warto było spuścić się na ich gust :)
Odpowiedzprzypomina mi się jak babcia koleżanki kupiła bluzkę na ciuchach z napisem "squeeze these" na piersiach :D i oczywiście ją nosiła :D
Odpowiedz