Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w małej agencji PR. Jeszcze do niedawna pracowałam tam ja, Szefowa,…

Pracuję w małej agencji PR. Jeszcze do niedawna pracowałam tam ja, Szefowa, Koleżanka i Kolega. Praca zawsze szła sprawnie, mieliśmy jasny podział obowiązków, nikt nikomu się nie wtrącał w zadania. Problemy zaczęły się, kiedy Koleżanka postanowiła zmienić pracę. Wtedy też Szefowa zadecydowała, że na jej miejsce zatrudni nie jedną, ale dwie osoby, bo agencja ostatnio zyskała dwóch nowych dużych klientów, co wiązało się dla Szefowej z koniecznością częstszych wyjazdów na spotkania i siedzeniem po nocach, a dla nas z nadgodzinami raz/dwa razy w tygodniu. I tak do biura trafiły dwie dziewczyny - Kasia i Basia. No i się zaczęło...

Kasia jest rok młodsza ode mnie, niedawno skończyła studia, trochę jeszcze "buja w obłokach", ale ogólnie stara się dobrze realizować powierzone jej zadania i nie musimy po niej poprawiać. Głównym problemem jest jej nadgorliwość...

Zajmuję się obsługą social mediów, czyli także regularnym sprawdzaniem Instagrama, Twittera, Facebooka i innych kanałów social media klientów. Dla każdego klienta mamy harmonogram godzin, w których sprawdzam dany kanał - dzięki temu jestem pewna, że sprawdziłam wszystko, na niektórych profilach dzieje się więcej, więc trzeba je sprawdzać częściej. Nie są to jednak na 100% sztywne godziny, więc jeśli akurat nie mogę, to sprawdzę coś później/wcześniej. Kasia jednak mianowała się moim samozwańczym asystentem, bo co chwilę sama wchodzi na profile i dezorganizuje mi pracę - czyta wiadomości, powiadomienia, sprawdza oznaczenia... a ja potem nie zawsze te rzeczy wyłapię w morzu powiadomień. Kilka razy zwracałam jej na to uwagę, bo klienci się zaczynają momentami denerwować, że nikt nie odpowiedział przez dwa dni na komentarz, ale jak grochem o ścianę.

Inna sytuacja z Kasią - akurat tego dnia pracowałam z domu, bo nie czułam się za dobrze, Kasia napisała do mnie, czy mogę sprawdzić cenę produktu Y, bo zainteresowani w komentarzach się pytają. Okej, sprawdziłam, podałam jej myśląc, że może to jakieś mega pilne pytanie, na które trzeba odpowiedzieć tu i teraz, na co Kasia napisała mi "Ok, dzięki za cenę. Napisz ją zainteresowanym w komentarzach jak będziesz miała później czas." Noż kurde...

Basia z kolei to kobieta lekko po trzydziestce, wróciła do pracy po przerwie związanej z urodzeniem i wychowaniem dziecka. Szefowa przyjęła ją do nas głównie ze względu na jej wykształcenie filologiczne, co pozwoliło ograniczyć agencji współpracę z freelancerami zajmującymi się korektą. Tylko, że Basia w korekcie bywa bardzo niedokładna...

Przykład - przygotowałam informację prasową dla jednego z klientów, wysłałam do Basi do sprawdzenia, otrzymałam od niej poprawioną wersję. Informacja miała iść już do dziennikarzy, ale postanowiłam dopisać jeszcze jeden akapit - wróciła więc dzień później na korektę do Basi. Ona podeszła oburzona do mojego biurka i zaczęła marudzić, że jest masa błędów w całej informacji prasowej... Dopiero kiedy jej powiedziałam, że to przecież już poprawiony przez nią tekst (oprócz jednego akapitu), zamknęła się i wróciła do pracy, tym razem robiąc to porządnie. Przyznam, że nigdy wcześniej nie musiałam sprawdzać informacji prasowych po korekcie, ale teraz jest to obowiązkowy punkt przed wysyłką.

Basia twierdzi też, że wszystko co musi robić, jest okropnie trudne, a ja i Kolega zawalamy ją bardzo skomplikowanymi zadaniami. Te skomplikowane zadania to np. pobranie zdjęcia z chmury (wysyłany jej bezpośredni link) i wstawianie do tekstu, albo skopiowanie tabelki z jednego tekstu i wklejenie jej do drugiego tekstu w miejsce oznaczone słowami "TUTAJ WKLEIĆ TABELKĘ Z DOKUMENTU XXXX". Na każde takie zadanie słyszymy od Basi "Nie wiem czy dam radę", "Postaram się to zrobić", "Ojeju, ale to jest trudne, ale skoro muszę, to może mi się uda".

Poza tym Basia uwielbia wytykać innym każde potknięcie w dosyć specyficzny sposób. Kolega zapomniał dołączyć do maila do klienta jakiś mało znaczący plik o który klient poprosił, więc Basia pięć razy (!) wysłała do niego maila ze screenem zdania "Proszę przesłać też dokument X" od klienta - a siedzi trzy biurka dalej od niego i mogła normalnie mu o tym powiedzieć. Innym razem zapomniałam dopisać świąteczne godziny otwarcia w poście na FB jednego z klientów, Basia wysłała mi kilka wiadomości na WhatsApp o treści "Zapomniałaś o godzinach, skąd ludzie mają wiedzieć, kiedy lokal jest otwarty???".

Zarówno ja, jak i Kolega rozmawialiśmy z Kasią i Basią, ale one nie widzą problemów i tylko się czepiamy. Szefowa też prosiła o dokładność i nie wpychanie się nieproszonym w zadania innym, ale nadal do nich nie dociera... Na szczęście mam możliwość pracy zdalnej z domu, więc coraz częściej z tej opcji korzystam dla mojego świętego spokoju ;)

praca

by ~Zosiaz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ayla
-1 11

Bardzo niechlujnie napisany tekst. Jeśli tak samo piszesz z pracy, to nie dziwię się owej Basi.

Odpowiedz
avatar szafa
2 6

@Ayla: Po to właśnie zatrudniają Basię, tak? Jakby nie była potrzebna, to by jej nie zatrudniali, a nie robi łaski, że robi swoją robotę.

Odpowiedz
avatar Moby04
3 3

Gratuluję szefowej odwagi skoro postanowiła połowę całej firmy obsadzić równocześnie świeżakami (okres próbny to coś więcej niż sprawdzenie, czy nie przyjdzie do pracy nawalony :) ) a do tego najwyraźniej bez doświadczenia. :)

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

Tej Kasi to chyba się marzy kierownicze stanowisko ;)

Odpowiedz
Udostępnij