Sąsiad sąsiadowi wilkiem, a Zombie Zombie Zombie.
Do rzeczy. Mieszkam sobie od blisko 3 lat na osiedlu segmentów. Bałagan zrobiony przez Developera spowodował, że nie ma tam żadnej wspólnoty, zarządu - nic. Generalnie ostra jazda na kółkach.
Kilka przykładów:
1) Nowi mieszkańcy się pojawili, warto było zamówić dodatkowy pojemnik na śmieci - ale w obecnej wiacie śmietnikowej się nie mieści. W czynie społecznym kilka osób się skrzyknęło, zrzuta na materiały i dawaj budujemy nową wiatę. Mejle do wszystkich, że budujemy - kto może - niech pomaga. Ja miałem tego dnia dodatkową robotę - więc dobiłem do prac po jakimś czasie. Mieszkańców - 32 segmenty - same młode towarzystwo - może ze 3 segmenty powyżej 55 roku życia. Wbijam na plac budowy - a tam 4 osoby. Nikogo więcej. Olewam to i do roboty. Gładzimy wylaną podlewkę, obsadzamy kotwy pod dach nowej wiaty - generalnie praca wre. Po pół godzinie - ulewa. Dawaj sprzątaj materiały, korzystamy z opuszczonego garażu - blaszaka - wrzucamy tam wszystko.
Następnego dnia mejl od jednej z mieszkanek - że Ona to tam ma rurę od wody, i że wylewkę trzeba skuć - bo zgodnie z przepisami do rury musi być dostęp. Ludzie się wnerwili, bo miejsce do robót było wskazywane kilka razy i wtedy się nie rzucała. No i roboty stanęły. Przyszła wiosna, nagle do moich drzwi puka jakaś starsza kobieta - i na dzień dobry z mordą, że brałem udział we włamaniu do Jej garażu, że składujemy tam jakieś rzeczy i że to ma zniknąć - bo Policję wezwie i w ogóle.
2) Wodę mamy ze studni. Jakość wody - beznadziejna - żelaza więcej, niż w czołgu, badań biologicznych od lat nie ma. Poszedł pomysł podłączenia do miejskiego wodociągu. Do wyboru: Podłączamy na starych rurach (obrośnięte kamieniem, położone za płytko i o zbyt małym prześwicie - co grozi wywaleniem rur w kosmos po podłączenie pod miejskie ciśnienie) - ale wtedy rury są nasze i każda awaria na nasz koszt. Albo - kładziemy nowe rury od początku, wtedy 3 lata gwarancji od wykonawcy i potem przejmują to wodociągi i naprawy na koszt wodociągów. My naciskaliśmy na nowe rury - kilka osób kręciło nosem, ale stanęło na tym, że nowe.
Ostatnio na osiedlu doszła do mnie plota, że chodzi taka jedna z drugą i kwękają, że przez mnie nadal wody nie ma, bo przecież można by było na starych podłączyć, i byłoby git.
3) Sąsiada mam, przez kilka miesięcy wydawał się rozsądny. Generalnie taki samodłubek - sam sobie wszystko przy remoncie ogarnia - przez co ten remont to trwa już chyba 5 rok. Spieszyć mu się nie spieszy, ma gdzie mieszkać. Problem się zaczął, jak Go przycisnęło cholera wie co - i zaczął robić wieczorami. Mam trzyletnią córkę - która- jak to trzylatka - najczęściej po całym dniu w przedszkolu to o 20.30 już się nosem podpiera i spać chce. A ten wierci, kuje i ogólnie remont na całego. Jeden sms z prośbą, by dłubał ciszej - albo przełożył to na weekend - bez efektu. Dzwonię, a ten mi, że teraz On remontuje i generalnie ma w dupie moje dziecko.
To tak na wstępie kilka historii - ale jest tego więcej.
Segmenty
@3 Policja. Głośne roboty budowlane można wykonywać do 19. Ciche do 22.
Odpowiedz@inatcor: Podstawa prawna? Nie ma... Prace możesz wykonywać kiedy chcesz o ile nie zakłócasz spokoju w sposób uciążliwy. Potrzebny jest po prostu zdrowy rozsądek. Chyba, że wspólnota/spółdzielnia ustanowi regulamin. Ale wątpię, żeby ktoś naraził się na śmieszność i w regulaminie ustanowił zakaz wykonywania "cichych" prac po 22... To o 3 nad ranem nie wolno mi malować ścian wewnętrznych?
Odpowiedz@ForMudBloodBeer: -> "nie ma tam żadnej wspólnoty, zarządu - nic"
Odpowiedz@berlin: Wiem, pisałem ogólnie.
OdpowiedzPolacy wyginęli w czasie II WŚ. Zostało samo folwarczne towarzystwo, które musi mieć bat nad sobą.
Odpowiedz@greggor: chyba niewiele wiesz o latach 1918-1939 w Polsce. I wczesniejszych.
OdpowiedzA ty się wdzięczności spodziewałeś?
OdpowiedzZe wszystkim mogę się zgodzić oprócz remontu. Nie ma żadnej podstawy prawnej, a jesli człowiek pracuje to kiedy ma niby te prace wykonywać
Odpowiedz@maat_: no jak to kiedy, wtedy kiedy dzieciak w przedszkolu siedzi. Najwyraźniej autor jest mentalnie madką.
Odpowiedz"Następnego dnia mejl od jednej z mieszkanek - że Ona to tam ma rurę od wody, i że wylewkę trzeba skuć - bo zgodnie z przepisami do rury musi być dostęp." Nie żeby coś, ale sami powinniście sprawdzić, czy nie stoją wam na drodze żadne instalacje. Właśnie po to, żeby nie kuć z powrotem ani nie dokuczyć komuś. Ale jak się nie kiwa palcem w tym kierunku i ma pretensje po fakcie... "Przyszła wiosna, nagle do moich drzwi puka jakaś starsza kobieta - i na dzień dobry z mordą, że brałem udział we włamaniu do Jej garażu, że składujemy tam jakieś rzeczy i że to ma zniknąć - bo Policję wezwie i w ogóle." Może ja tym kolegom wejdę na ich własność - włamię się na podwórko, garaż, balkon - i wyrzucę tam narzędzia i odpady budowlane. Rozumiem, że nie mają nic przeciwko :) Dużo chęci było. Ale januszostwo dotrzymało im kroku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2018 o 14:49
@cija: Też mnie to rozśmieszyło - autor bierze się za robotę nie sprawdziwszy, czy może tutaj, wywala resztki komuś do garażu, gdzie leżakują chyba kilka tygodni/miesięcy ("przyszła wiosna"), ale zadowolony z siebie, bo taki pracuś, a reszta nawet się za to nie wzięła. No chyba chwała im za to.
OdpowiedzDrogi autorze może to Cię zdziwi ale jeżeli w budynku wielorodzinnym lokale są własnościowe a nie komunalne i nie jest to spółdzielnia mieszkaniowa, to z mocy prawa jest tam wspólnota mieszkaniowa czy się to komuś podoba czy nie. To że nie ma zatrudnionego zarządcy bądź jeden ze współwłaścicieli się nie zdecydował na to jeszcze o niczym nie świadczy. I teraz najlepsze: wspólnoty nie można rozwiązać w żaden sposób.
Odpowiedz@mesing: gdzieś poprzedni komentarz wcieło - mogę prosić o podstawę prawną?? Bo mi się przyda. Serio.
Odpowiedz@mesing: Jeśli "segmenty" to szeregowce z osobnymi działkami, to wspólnoty nie tworzą. Ale jeśli nieruchomość gruntowa jest wspólna, to masz rację. @KSEjeden: Ustawa o własności lokali, art 6: Art.6. Ogół właścicieli, których lokale wchodzą w skład określonej nieruchomości, tworzy wspólnotę mieszkaniową.
Odpowiedz@KSEjeden: Ustawa o Własności lokali http://www.dziennikustaw.gov.pl/DU/2018/716
OdpowiedzNa spokojnie - i bez spiny -Pani od garażu (a zarazem od rury) nie miałą pozwolenia nai na garaż, ani na rurę. Rury nie było na żadnych planach. Dopiero po 2 tygodniach, jak przyszła ekipa odebrać "dziką rurę" którą sobie Pani położyła - Pani się przyznała pozostałym mieszkańcom o jej istnieniu. Co do garażu - jak pisałem - przyfalowałem na plac budowy później - i garaż był juz otwarty i większość materiałów w nim leżała - nie pytałem - moja wina. A co do pozwolenia na budowę - polecam sprawdzić, czy na stawianie wiaty potrzebna jest zgoda. Pozdro.
OdpowiedzDo 22 może przecież mieć w dupie Twoje dziecko, a potem dzwoń na policję. Poza tym to działa w dwie strony, dlaczego wszystko ma się wokół Twojego dziecka kręcić i Ciebie? Trzeba umieć żyć w społeczeństwie.
Odpowiedz@xyRon: Z pewnością - ale nie wiem, ile z Was przeczytało to ze zrozumieniem. 1) Remont robił od 5 lat. Nie pół roku. Mieszkam tam blisko 3 lata i co wieczór to samo wiercenie, kucie, stukanie - każdego by krew zalałą. Ja byłem grzeczny i spokojny - wysłałem sms, poprosiłem o przełożenie prac na dzień następny. Lub weekend. Nie robiłem afery, nie wzywałem Policji. Wkurzyło mnie nie remontowanie (podkreślę koniecznosc czytania ze zrozumieniem - szkoda, że zanika) a określenie, że ma w dupie Nasze dziecko.
Odpowiedz@KSEjeden: A mnie denerwuje taka roszczeniowość ludzi z dziećmi. Niech wiedzą, że żyją w społeczeństwie i ktoś we własnym domu też chce się czuć swobodnie. Jak w weekend zacznie remontować gościu to mu znowu ktoś inny przyleci, żeby się nie tłukł, bo jego roczne dziecko śpi, albo coś w tym stylu. Jak ja sobie grałem na gitarze (gdzieś około może 14) to mnie kiedyś sąsiad nawiedził, żeby nie grać, bo dziecko śpi... A czy to moje dziecko? Też chcę w domu czuć się jak w domu. Ja do niego nie łaziłem jak jego gówniak się darł na cały regulator. Są pewne zasady współżycia i do nich się należy stosować, żeby wzajemnie się szanować.
Odpowiedz@xyRon: Nie mam pojęcia kim jesteś w życiu realnym, ile masz lat i czy masz rodzinę - i nie będę o to pytał. Córę wychowuje normalnie - nie jest rozpieszczona. Moja interwencja - a raczej jej próba dotyczyła jednego konkretnego wieczoru - kiedy Młoda naprawdę podpierała się sie nosem i nie miała swojego dnia. Każdemu się zdarza - Tobie zapewne też. Po 5 latach wiercenia, kucia, walenia itp - naprawdę jeden wieczór by Go nie zbawił. Tym bardziej, że obecnie od blisko miesiąca nie robi w ogóle - bo mu wena odeszła. Więc reasumując - staram się być otwarty do ludzi i akceptowa ich odchyły typu małe dziecko, gra na gitarze, czy wiercenie w ścianach. Ale nikt mi nie wmówi, że w tej sytuacji Sąsiad nie miał po prostu ochoty być chamem. Może też miał gorszy dzień - nie wiem. Od czasu Naszej ostatniej dyskusji nawet na dzień dobry nie odpowiada.
Odpowiedz@xyRon: A dlaczego do 22? A nie do 24 albo 20? Możesz powiedzieć, na czym opierasz ten czas? A co do roszczeniowości, to nie widzę jej w tym przypadku, poprosił, grzecznie zapytał a spotkał się z buractwem. Pewnie tylko dlatego, żeby nie zaogniać konfliktu nie wezwał policji, a spokojnie mógł to zrobić.
OdpowiedzPolecam zapoznać się z komentarzami poniżej. Spuść z wentyla :)
Odpowiedz