Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o byciu gnębioną przez nauczyciela polskiego w liceum, przypomniała mi o…

Historia o byciu gnębioną przez nauczyciela polskiego w liceum, przypomniała mi o moich doświadczeniach z nauczycielem matematyki.

Dostałam się do liceum o dosyć dużej renomie jak na miasteczka południowej wielkopolski. Jako profil kształcenia wybrałam profil mat-inf z elementami grafiki komputerowej - jako aspirujący grafik komputerowy, bardzo mi na tym zależało, wiązałam swoje nadzieje na przyszłość z informatyką i grafiką komputerową. Z matmy nie byłam najlepsza, w gimnazjum wychodziłam z 4 na świadectwie, nigdy nie miałam większej oceny niż ta.

W mojej klasie było 12 dziewczyn na prawie 30-osobową klasę. Nasz matematyk (Nazywaliśmy go pieszczotliwie Kapcio) był dosyć obleśny i zalecał się do każdej dziewczyny w klasie, oprócz mnie - dotykał ich włosów, oglądał kolczyki i naszyjniki (również dotykał), prawił komplementy, czasem spojrzał, gdzie nie trzeba... Ja wyglądałam na taką, co raczej nie pozwoli sobie na bycie dotykaną przez nauczyciela.

Swojego czasu traktowałam tę "dyskryminację" personalnie, bo byłam jedyną dziewczyną z nadprogramowymi kilogramami i nie ubierałam się tak dziewczęco jak moje koleżanki z klasy (Koleżanki nigdy się na to nie skarżyły, były szczęśliwe, że mają "taryfę ulgową" przy ocenianiu ich na sprawdzianach, nawet go prowokowały czasem). Ale koniec końców, jego zaloty obchodziły mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Zaczęły się moje problemy z ocenami. Do domu zaczęłam przynosić same jedynki, nieważne ile siedziałam nad książkami i rozwiązywałam zadań, nieważne ile mi siostra i szwagier pomagali, nadal nie było poprawy.

Moja mama nawiązała kontakt z jej byłym nauczycielem od matematyki ze szkoły średniej (nazwijmy go Bojcheniuk) - człowiek szanowany, wybitny matematyk i fizyk naszego rejonu, pośmiertnie został uhonorowany przez miasto i corocznie są przyznawane nagrody jego imienia dla wybitnie zdolnych młodych matematyków i fizyków. Spędzałam z tym starszym panem każdą sobotę na rozwiązywaniu zadań, aż do mojej matury. Byłam jego ostatnią uczennicą.

Miałam dosyć sporo takich sytuacji z Kapciem, ale tą jedną sytuację pamiętam szczególnie.

Kapcio wezwał mnie do tablicy do zadania, które jakimś cudem pojawiło się podczas korepetycji z panem Bojcheniukiem (albo było bardzo podobne). Dosyć pewnie podeszłam do tablicy i zaczęłam rozwiązywać te zadanie tzw. "sposobem Bojcheniuka". Kapcio zauważył, do czego zmierzam rozwiązując to zadanie. Wstał jak oparzony i z podniesionym głosem kazał mi wszystko zmazać z tablicy i zacząć od nowa "sposobem Kapcia" - metodą, z którą sobie zupełnie nie radzę... Nie potrafiłam przez to rozwiązać zadania z tablicy. Stojąc bezradnie pod tą tablicą jak na skazaniu, ten człowiek wyśmiał mnie i upokorzył przed całą klasą, mówiąc, że nie dopuści mnie do matury i że to jakaś pomyłka, że tu jestem, że przynoszę wstyd. Że matura podstawowa zdana na poniżej 60% to jest wstyd, a ja co najwyżej mogę sobie pomarzyć o takim wyniku.

Na świadectwie maturalnym z matematyki miałam 2, a prof. Bojcheniuk przygotował mnie do matury w taki sposób, że zdałam matmę na ponad 70%, na równi z językiem polskim, z którym nie miałam żadnych problemów.

Do dzisiaj moja noga nie stanęła w murach tej szkoły, ale nawet po tych kilku latach mam ogromną ochotę wrócić i mu zdzielić tą maturą z matematyki w twarz, bo ten człowiek dalej tam uczy...

liceum

by Faerenn
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Faerenn
7 17

@maat_: Zdana matura to minimum 30%. Na studiach żeby zdać to trzeba mieć 60%. Poza tym, co takiego mam zrobić? Ja sama jedna nic nie zmienię w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar m_m_m
16 16

@maat_: ale zdajesz sobie sprawę z problemów dowodowych w tej sytuacji?

Odpowiedz
avatar jass
17 17

@maat_: Dziewczyna sama tego zachowania nie doświadczyła, a jej koleżankom, jak z historii wynika, to nie przeszkadzało, więc na jakiej podstawie miałaby zgłosić molestowanie?

Odpowiedz
avatar katzschen
10 12

Chyba nie zrozumiałas pytania z poprzedniego komentarza: bez względu na to że uczennice były ofiarami, jak autorka miałaby zgłosić sprawę?

Odpowiedz
avatar jass
8 8

@maat_: Gdzie napisałam cokolwiek o obwinianiu dzieci? Umiesz w ogóle czytać ze zrozumieniem? Zafiksowałaś się na molestowaniu i najwyraźniej nie widzisz już nawet, co kto pisze, powtarzasz tylko cały czas to samo...

Odpowiedz
avatar Faerenn
1 9

@katzschen: No, racja. Nie mam żadnego dowodu rzeczowego w postaci nagrania, mam tylko swojej wspomnienia. Koleżankom nawet nie przeszkadzało obleśne zachowanie nauczyciela bo za to dawał im fory, nawet na odpytce przy tablicy pół zadania robił za nie a potem cyk czwóreczka czy piąteczka do dziennika..

Odpowiedz
avatar Moby04
1 1

@Faerenn: Niezależnie od dowodów anonim by nie zaszkodził. Z resztą skoro skończyłaś już to liceum to nic Ci nie grozi (no, poza "sąsiadami" ale dajcie spokój), więc nie musi być anonim. A skoro już nie anonim to na poparcie oskarżenia wystarczy opisać mniej więcej to, co opisano w historii: relatywnie mniejsza uroda w połączeniu z ciągnącymi się przez lata niskimi ocenami i poniżaniem, ciągłe korepetycje i wynik z matury (niezależnego egzaminu) ze znacznie lepszym wynikiem niż wynikałoby to z ocen... to naprawdę cholernie mocna poszlaka, której zignorować w pełni się nie da.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

Zależy na jakich studiach. U mnie wystarcza 51%.

Odpowiedz
avatar bajkowa92
9 13

przeszłam to samo w liceum. Dostałam się do klasy humanistycznej. Polskiego uczyła tam pewna pani doktor. Przez nią pisałam poprawke z polskiego po pierwszej klasie, ale na szczęście liceum skończyłam gdzieś indziej. Dostawaliśmy często do domu jakieś rozprawki, eseje itp, za każdym razem było 1. Po pierwszym półroczu te prace pisał mi polonista z gimnazjum i dalej było 1. Później oddałam jako swoją pracę kolegi z ławki który zawsze miał 5 i też dostałam 1 a on za moja znowu 5... ale w kolejnej szkole wszystko wróciło do normy.

Odpowiedz
avatar Faerenn
2 8

@bajkowa92: To jakaś masakra, co piszesz.. :| Jakieś domniemane przyczyny takiego jej zachowania? W moim przypadku to moi rodzice nie byli "ważni/wysoko postawieni" jak jakieś 80% dzieci w tej szkole (dzieci prawników/lekarzy/urzędników itp), poza tym byłam spoza powiatu, w którym była ta szkoła :|

Odpowiedz
avatar bajkowa92
3 5

@Faerenn: w moim było to nazwisko najprawdopodobniej. Dość nietypowe w regionie, a po szkole krążyły plotki, że mąż tą panią zdradzał z dziewczyną o tym nazwisku. Jak na złość to nie byłam ja, ale odbiło się na mnie

Odpowiedz
avatar Faerenn
1 7

@maat_: Skąd mogę wiedzieć, co dokładnie spowodowało to, że dawał mi nieuzasadnione niskie oceny? Powody mogą być różne. Łatwiej można zdementować jedno oskarżenie, jeszcze trudniej byłoby mi udowodnić to po około 5 latach, zaraz będę magistra kończyć, czyli sprawa może być uznana za przedawnioną.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 11

Szalenie mnie interesuje, jak na sprawdzianach, które w końcu pozostawiaja po sobie papierowe dowody, gość wstawiał ci jedynki za dobrze rozwiązane zadania. Doprawdy fascynujące.

Odpowiedz
avatar bajkowa92
-4 10

@Zmora: no to akurat nie jest trudne. W przypadku polskiego to u mnie zawsze było że się nie wstrzeliłam w klucz, abo nie na temat. W matmie jest jeszcze łatwiej. obliczasz po swojemu? źle 0 pkt. brak obliczeń, sam wynik? źle 0pkt. W mojej szkole trzeba było wykazać krok po kroku skąd taki wynik a nie inny. Nie jest wykazane tak jak nauczyciel chce? to 1 i tyle. Żadna filozofia

Odpowiedz
avatar jass
1 9

@bajkowa92: Dokładnie tak, na matematyce w szkole zawsze liczył się nie tylko wynik, ale i sposób rozwiązania, więc nie ma w tym niczego nadzwyczajnego...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@bajkowa92: Serio jedynka za poprawne rozwiązanie zadania wraz z obliczeniami? Nie tylko w twojej szkole trzeba wykazać, skąd się wzięło wynik... ale chyba tylko u ciebie trzeba wyliczyć to jednym, wybranym przez nauczyciela sposobem. Jeżeli byłaś w stanie udowodnić, że samodzielnie wyliczyłeś równanie, wypisalas wszystkie działania, a i tak dostałaś 1, to czemu nie poprosiłas innego nauczyciela matematyki o opinię? Czemu pozwalałas się tak traktować? Swoją drogą- za sam wynik jak najbardziej się punkty nie należą. Potrafisz wyliczyć coś w głowie? Na pewno potrafisz to przelać na papier. Nauczyciel nie umie czytać w myślach, on chce widzieć twój tok rozumowania, by wiedzieć, jak liczysz te zadania. Wynik można zawsze odpisać od kolegi.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 6

@bajkowa92: U mnie też trzeba było wykazywać krok po kroku. Serio, to nie jest żaden problem, wystarczy pamiętać, by wypisać każdą, nawet najmniejszą myśl i tyle. Sprawdza się zawsze. A jak już się wypisze, krok po kroku, tak że nauczyciel nie ma zupełnie jak przyczepić się, że "a skąd się to wzięło", to się nauczyciela prosi (lub rodziców nasyła, by o to prosili), żeby palcem wskazał, w którym miejscu jest błąd i w którym miejscu jest napisane, że trzeba było użyć innej metody. Żadna filozofia. A jak jest bezbłędnie i wszystko rozpisane krok po kroku, a nauczyciel dalej się czepia, to już chyba normalnie trzeba dyskryminacje do kuratorium zgłaszać, czy coś. Nauczyciel polskiego może sobie robić wygibasy na temat klucza odpowiedzi, ale matematyka jest ścisła, więc nauczyciel matmy nie ma takiego pola manewru. W tej sytuacji, to wy zwyczajnie pozwoliłyście traktować się jak śmiecie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2018 o 14:42

avatar bajkowa92
1 3

@Zmora: ja akurat matmą problemow nie miałam, a jeśli chodzi o mój polski to rozmawiałam z nauczycielką na początku nie wiedząc o co chodzi, później z wychowawcą, a później dalam spokój bo co by mi dała wizyta u dyrekcji? Z resztą juz wtedy zaczęłam oddawac cudze prace, żeby sprawdzić o co chodzi. I co,mialam sie przyznac do oszustwa? To by bylo bardzo glupie posuniecie z mojej strony

Odpowiedz
avatar jass
-2 6

@Pattwor: Pamiętam jak swego czasu rodzice pomagali mi w rozwiązaniu zadań z matematyki, po czym nauczycielka takich rozwiązań nie uznała, bo użyty został sposób którego jeszcze nie mieliśmy na lekcjach. Także owszem - nauczyciel może wymagać żeby zadanie było rozwiązane przy pomocy metod które zakłada dotychczasowy program nauczania, tym bardziej że pewnie chce mieć również dzięki temu pewność, że dziecko zrobiło pracę domową samo, a nie od kogoś spisało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@jass: Ale na sprawdzianie, czy przy tablicy już rodziców do pomocy nie masz. Jeżeli kontynuujesz liczenie tym "innym" sposobem i otrzymujesz poprawny wynik, to naprawdę nauczyciel nie ma powodu, żeby się czepiać.

Odpowiedz
avatar Hideki
3 3

Widzę tu w komentarzach wielu niedowiarków. Ja też miałem w liceum matematyczkę (do tego moją wychowawczynię), która poprawnym, kompletnym rozwiązaniom dawała 0 pkt., jeśli rozwiązanie wymykało się ze schematu, który wbijała nam cegłą do głowy. Znałeś/aś lepsze/szybsze/inne rozwiązanie? 0 pkt. Ponieważ zdawałem starą maturę i wiedziałem, że mój egzamin z matematyki będzie oceniany przez moją matematyczkę, zrezygnowałem z tego przedmiotu, co było zaskoczeniem dla wszystkich, bo choć nie miałem najwyższych ocen z matematyki, to jednak miałem najlepsze wyniki w szkole z konkursów matematycznych.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Pattwor: No w teorii nie ma, ale w praktyce naprawdę bywa różnie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Miałem tak samo jak @Hideki: regularnie dostawałem lufy za całkowicie poprawnie rozwiązane zadania. Inni nauczyciele próbowali rozmawiać o tym z moją nauczycielką (pokazałem im klasówki, przyznali że dokładnie 100% zadań miałem rozwiązanych prawidłowo), ale jak grochem o ścianę, nic nauczycielki nie wruszało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Widzisz, ja po zdanej na 95% maturze rozszerzonej z fizyki specjalnie udałem się do nauczycielki, u której miałem maksymalnie trójki. Próbowała mi wmówić, że to jej zasługa.

Odpowiedz
avatar whateva
0 0

Mama nie mogła skontaktować się ze swoim polonistą? Też miałby co robić.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

pomijam juz fakt, że absurdalne jest, by zdać maturę wystarczy 30 procent, bo to znaczy,że statystycznie mozna napisac byle co, zawsze te 30 procent wyjdzie na " chybił trafil". Jak byly oceny 2- 5, to 50 procent materiału równało się trói na SZYNACH, czyli ledwo ledwo....Rozumiem sukces w zdaniu matury, ale te 70 procent to nie jest wcale dobrze...

Odpowiedz
Udostępnij