Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, cz. 1. Razem z [S]iostrą…

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, cz. 1.


Razem z [S]iostrą przeżyłyśmy wiele trudnych chwil, byłyśmy właściwie zdane same na siebie, kłóciłyśmy się i obrażałyśmy na siebie często, ale lubiłyśmy swoje towarzystwo. Albo ja lubiłam, a siostra to wykorzystywała.

Obecnie nie utrzymujemy kontaktu. Nie z powodów wymienionych poniżej, ale myślę, że już one są wystarczającym powodem, aby trzymać się od tego typu człowieka z daleka, jeśli tylko jest taka możliwość. W historii gościnnie występuje mój wtedy [N]arzeczony, dziś mąż.
Sytuacje miały miejsce na przestrzeni kilku lat.

SAMOCHÓD

Miałyśmy wspólny samochód od dziadka. [S] w nim nie sprzątała, ani go nie myła. Nie jeździła na wymianę kół (bo "przecież Ty jeździsz zawsze, to mechanik już Cię zna"), nie jeździła na przeglądy, nigdy.

1. Nie raczyła odśnieżać wjazdu do garażu (bez odśnieżenia nie było opcji wyjechania), bo ona auta nie potrzebuje. Więc odśnieżałam ja. Godzinę po odśnieżeniu samochód był jej super hiper mega potrzebny. I krzyk, bo jej kluczyków nie chcę dać (w końcu dawałam).

2. [S] była STUDENTKĄ, nie będzie więc na zajęcia jeździć pociągiem, tylko autem. I chyba mnie pogrzało, że ona ma tankować za swoje. I co z tego, że jednorazowa podróż tam-powrót kosztuje 30 zł, od dziadka weźmie na benzynę (jak jeszcze żył). Jaka szkoda, że z tak ekonomicznym podejściem studia zakończyła na etapie 2-go roku, na najłatwiejszym wydziale. A ja głupia całe studia pociągiem jeździłam, bo szybciej, niż autem i tanio (oczywiście też mi się zdarzyło raz na jakiś czas jechać autem, częściej szkoda mi było pieniędzy- i moich, i dziadkowych).

3. Samochód na benzynę, palił jak smok, więc kiedy zaczęłam pracować i częściej autem jeździć, zaproponowałam [S] założenie gazu (dziadek już nie żył i nie miał kto za [S] tankować). Pomysł się nie spodobał, bo "gaz powoduje, że auto traci na mocy". Na nic tłumaczenia, że 15-letnie auto z silnikiem 1,4 nie ma gdzie stracić na mocy, a 10 litrów benzyny na 100 km to naprawdę dużo. W końcu stwierdziła "rób co chcesz". Gaz założyłam. [S] nigdy się nie dorzuciła, ale nagle samochód był jej 3 razy częściej potrzebny, niż wcześniej.

4. Samochód stary, wymagał pilnego i generalnego remontu, zaczął stwarzać zagrożenie na drodze, a także zbliżał się koniec przeglądu. [S] o tym wiedziała.
Pojechałam do mechanika. Werdykt: 1600 zł. Dodatkowo postanowiłam naprawić klimę, bo latem nie dało się wytrzymać. Z [S] co lato była mowa, jak by to było super znowu mieć klimę.
Autko odebrane, przegląd podbity, po połowę kasy zwróciłam się do siostry.
Wywiązała się mniej więcej taka rozmowa:
[S] ja za żadną naprawę nie będę płacić, bo prawie w ogóle nie jeżdżę autem
[J] A czym w takim razie do tej pory do roboty jeździłaś?
[S] A z jakiej racji ja mam płacić za klimę? ja klimy nie potrzebuję
[J] Ok, za klimę nie musisz mi zwracać, ale jak będziesz używać, to zwrócisz, proste
[S] Nie będziesz sobie ustalać zasad

Potem stwierdziła, że za naprawę też jednak nie zapłaci, a ja zdecydowałam więcej się nie dawać wykorzystywać, więc zabrałam kluczyki. Krzyków i wyzwisk nie było końca. Poinformowałam [S], że skoro nie stać jej na utrzymanie samochodu, to jeździć nim nie będzie i ma mi swoją połowę sprzedać - o auto nigdy nie dbała, wszystko przy nim robiłam ja.
Postanowiłam wykorzystać też fakt, że [S] od miesięcy była mi winna pieniądze, akurat połowę wartości auta (wartości przed naprawą). Auto w końcu mi sprzedała, nie miała wyjścia. I pewnie stwierdzicie, że w tej sytuacji to ja byłam piekielna, ale spróbujcie postawić się na moim miejscu, albo poczekajcie z oceną do końca historii.

DOM

Najpierw zmarła babcia, potem ojciec, na końcu dziadek. Matka z nami nie mieszkała. Dom od lat zaniedbany. Ojciec domem w ogóle się nie zajmował, dziadkowie za starzy, ja robiłam, co byłam w stanie.

1. Miałyśmy ustalony grafik palenia w piecu. Za [S] często palił jej chłopak. Ale kiedy za mnie czasami palił [N], to oczywiście to jest niesprawiedliwe i palenie [N] się nie liczy. A kiedy [N] się wprowadził, stwierdziła, że w ogóle
palić w piecu nie będzie, bo jej to nie potrzebne, więc jak chcemy, to sobie sami możemy palić. Myślała, że nie da się odciąć jej grzejników od ciepła. Jak jej tyłek przemarzł przez jedną noc, grafik znów zaczął obowiązywać :) Ale
najpierw oczywiście była awantura, jakim prawem zablokowaliśmy jej grzejniki.

2. Zimą nie odśnieżała ani chodnika, ani placu, bo nie.

3. Trawnik kosiłam tylko ja, bo [S] skoszony trawnik nie jest potrzebny.

4. Segregacją śmieci zajmowałam się ja, od [S] wymagałam ich wystawiania przed dom co drugi miesiąc (na przemian ze mną). Wiecznie jej o tym przypominałam i musiałam się o to prosić. W pewnym momencie powiedziała, że ona ma w d... śmieci i nie będzie ich wystawiać (a produkowała je na potęgę).

5. Mycie schodów wejściowych, zamiatanie schodów do piwnicy i samej piwnicy - ona tego nie będzie robić, bo ja tego nie robię i kłamię, że to robię.

6. Mycie okien na święta. Okien dużo, nigdy się nie zdarzyło, żeby umyła swoją połowę. Po umyciu dwóch okien była zmęczona obowiązkami domowymi na kolejne 2 miesiące.

7. Zaproponowałam [S], żeby kupić wspólnie suszarkę na ubrania, taką najtańszą, za 30 zł. Ona tego nie potrzebuje. Ok, kupiłam sama. Suszarka najczęściej zajęta ciuchami [S], potrafiła nawet ściągnąć moje jeszcze mokre, żeby powiesić swoje. A jak jej zabroniłam suszarki używać, to wielka kłótnia na tematy 5 lat do tyłu.

8. Wraz z [N]arzeczonym wyremontowaliśmy dla siebie piętro. [S] bardzo mi zazdrościła, więc po rozmowie z [N] powiedziałam [S], że [N] może wyremontować jej część domu (parter). Zapytała, ile by ją to kosztowało. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że [N] nie wspominał o zapłacie, ale może mogłaby mu dać np. tysiąc zł?
To była tylko moja propozycja, generalnie powinna się dogadać z [N]. Miałby on skuć całą łazienkę, wyburzyć ściankę, zamurować drzwi, zerwać boazerię w kuchni i przedpokoju ze ścian, ściany przygotować pod malowanie, położyć podłogę w kuchni i przedpokoju, ewentualnie położyć płytki na ścianę w kuchni. Potem pewnie by jej meble poskręcał i inne pierdoły. [S] była oburzona, że w ogóle miałaby mu coś zapłacić, więc się nie zdecydowała.

9. Wiecznie musiałam szukać swoich ubrań i kosmetyków. Czasami moje rzeczy znajdowały się u jej koleżanek, bo pożyczała dalej. A jak raz na ruski rok się zdarzyło, że ja coś pożyczyłam, to wielka awantura.

10. Imprezy. Siedziało się najczęściej na poddaszu/ 2-gim piętrze, więc do drzwi wejściowych daleko. Goście [S] wychodzili grubo po północy, [S] nigdy ich nie odprowadzała do drzwi, a oni albo nie umieli, albo im się nie chciało ich
zamknąć. I tak przez pół nocy od ulicy można było podziwiać otwarte drzwi na oścież. Reakcja [S] na moje uwagi, żeby zamykała drzwi za ludźmi- "O co Ci chodzi, przecież nie ma co ukraść". Jedna dziewczyna poprosiła kiedyś o odprowadzenie do drzwi, bo była pierwszy raz. Usłyszała "nie no dasz radę sama".

11. Nie wiem, jak to wyglądało, kiedy nie było mnie w domu, ale kiedy byłam, [S] nigdy nie reagowała na dzwonek do drzwi. Za każdym razem słyszałam "sama idź otworzyć". Nie ważne, że byłam w toalecie, albo gdzieś się szykowałam i
byłam w bieliźnie.

12. Widzieliście u kogoś, z wewnątrz lub z zewnątrz, odsuniętą prawie do połowy firankę w oknie? Ja nie widziałam. Na swoim piętrze [S] postawiła na parapecie od strony drogi radio. Przez to firanka wiecznie była na 3/4 okna. Z zewnątrz wyglądało to jak w melinie. Poprawiałam ja. Mówiłam raz, drugi, trzeci, do jasnej ciasnej, nie może tej firanki poprawić po włączeniu/ wyłączeniu radia? I czy w ogóle jej przesuwanie jest konieczne? Jak grochem o ścianę. W końcu [N] się wkurzył, radio schował (radio wspólne). Reakcja? G...o nas to powinno obchodzić, bo to jej część domu. Racja, ale z zewnątrz nigdzie nie jest napisane, że to jej część, a ja nie mam ochoty na opinię niechluja.

13. Pewnego dnia zgubiła indeks (a był jej pilnie potrzebny). Krzyki na pół ulicy, że to wina moja i jej ówczesnego chłopaka, absolutnie nie jej. I że w takim razie mamy pomóc jej szukać.

14. Wiecznie się kłóciłyśmy, że ta druga nic nie sprząta w domu. Więc zakładałyśmy plik, w którym każda miała zapisywać wszystko, co w danym dniu zrobiła. Kiedy po miesiącu się okazywało, że jednak ja robię znacznie więcej, to [S] stwierdzała, że ona połowy nie wpisała, bo zapomniała, a w ogóle to prowadzenie pliku jest bez sensu. I tak kilka razy.

15. Kiedy nie odbierałam od [S] telefonu i nie oddzwaniałam w ciągu 5 minut, miała wielkie pretensje. Kiedy nie odebrałam telefonu i od razu oddzwaniałam, w 99% przypadków nie odbierała. Nie odbierała też przez kolejne pół godziny. Kiedy jej to wypominałam, słyszałam: "ojejku jejku, hehe". Chciała mi wmówić, że dostaje raporty, że przeczytałam smsa od niej.

16. Niszczyła dosłownie wszystko, co tylko wzięła do ręki. Kiedy potrzaskała moją kolejną wysoką szklankę (chyba dwunaste z kolei szkło), zażądałam, aby odkupiła mi komplet 6 kieliszków do wina, najtańszy jaki będzie w sklepie. [S] nic mi nie będzie odkupywać, bo ona tą szklankę normalnie postawiła, ale szklanka się przesunęła i sama potrzaskała. Nigdy nie odkupowała rzeczy wspólnych, które zniszczyła, ale kieliszki udało mi się wyegzekwować.

Kiedy wymagałam od niej czegokolwiek związanego z domem, za każdym razem kończyło się kłótnią, krzykiem i poinformowaniem mnie, że "nie jestem jej matką, żeby jej rozkazywać".

Awantur było coraz więcej, w końcu [S] stwierdziła, że ze mną mieszkać się nie da, więc wyprowadziła się do najbliższego miasta. Jej zdaniem przez moje zachowanie wyrzuciłam ją z jej własnego domu.

Później zażądała, żebym płaciła jej czynsz za mieszkanie w naszym domu. Mój argument, że mieszkam w swojej połowie, a nie w jej, dotarł za trzecim razem.

Wnioski:
- jeśli ktoś wiecznie wam powtarza, że kłamiecie, a wiecie, że mówicie prawdę, to znaczy, że ta osoba kłamie bardzo często
- jeśli pokażecie, że wam na czymś zależy, egoista zawsze to wykorzysta przeciwko wam
- jeśli z kimś się kłócicie, a ta osoba zaczyna wyciągać stare kłótnie z waszej winy, niepowiązane z aktualną kłótnią, to znaczy, że wie o swojej winie, ale za wszelką cenę chce to ukryć.

rodzina

by andtwo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kitusiek
26 28

Mam mieszane uczucia do tej historii, a właściwie jednego fragmentu - że to część pierwsza. Wolę sobie nawet nie wyobrażać, co miałoby się znaleźć w części drugiej - już po tej historii jestem pewien, że na Twoim miejscu odsiadywałbym teraz wyrok za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Z drugiej strony, chętnie poznałbym sposób siostry na zmieszczenie tak ogromnej głupoty i przerośniętego ego w jednym domu - patrząc na jej "osiągnięcia", ciężko by było to zmieścić w hangarze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@kitusiek: Własnie to jest ciekawe, Twoja siostra pracuje? jest samodzielna finansowo?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
42 46

Ze wszystkim sie zgadzam oprócz firanki, to jej część domu i ma prawo miec tam jak chce

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 28

@PluszaQ: To nie ma znaczenia, nie możesz ingerować w cudza własność

Odpowiedz
avatar konto usunięte
28 34

@andtwo: Sam fakt, ze nakazywałas jej jak ma z zewnatrz wyglądać jej część domu jest przesadą, weszłaś w rolę matki a ona zbuntowanej nastolatki

Odpowiedz
avatar Moby04
15 15

@PluszaQ: Serio uważasz, że opinia sąsiadów jest istotna? Szczerze powiedziawszy to na podstawie tej jednej części mam wrażenie, że weszłaś bardzo mocno w rolę matki i tak też kształtowała się Wasza relacja... a jak dodatkowo taka pierdoła jak "wygląda na melinę bo firanka w jednym (!!) oknie jest odsunięta" zasługuje wg Ciebie na miano piekielności to nie zdziwiłbym się jakby się okazało, że ten ogromny "bałagan" i takie tam są mocno przez Ciebie przekoloryzowane...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@Moby04: autorka lepiej do Danii niech się nie wybiera, bo jak zobaczy, ze tam w oknach mało kto ma firany, to zacznie im się do chałup dobijać i żądać, zeby zasłonili :P

Odpowiedz
avatar Moby04
2 2

@Caron: W Holandii (zwyczaj pochodzi od protestantów jeszcze z XIX wieku) zasłony i firanki w oknach sugerują, że mieszkańczy mają coś do ukrycia... no ale wiadomo: tam wszyscy naćpani zielskiem chodzą, więc pasuje do teorii autorki. :)

Odpowiedz
avatar Balbina
5 13

O kurde.A ja tak czasami chciałam mieć siostrę. Już mi przeszło. Każdy ma tyle praw ile sobie wywalczy.

Odpowiedz
avatar Lolitte
9 11

@Balbina: Szczerze, to posiadanie siostry jest fajne, o ile jest normalna. Ja z moją siostrą mieszkałam w jednym pokoju, dopóki się nie wyprowadziłam. Czyli jakieś 19 lat w jednym pokoju. Wojny były wiecznie i o wszystko, zwłaszcza, że moja siostra ma mizofonię i strasznie ją drażniły wszelkie dźwięki, które wydawałam (m. in. dźwięk pisania na klawiaturze - spróbuj napisać projekt informatyczny bez użycia klawiatury :) ). Ale kiedy się wyprowadziłam nagle stałyśmy się najlepszymi siostrami na świecie :D Nikt, pomijając mojego chłopaka, nie jest mi teraz tak bliski jak ona. Także polecam, ale trzeba mieć szczęście, siostra autorki zdecydowanie szczęśliwym trafem nie jest.

Odpowiedz
avatar Trepcio
0 0

@Lolitte: Nie wiem, czy posiadanie siostry jest fajne. Po mojemu to się nazywa kazirodztwo...

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
37 39

No, siostrzyczka nieźle toksyczna. Szlag by mnie trafił jakbym miała z taką osobą mieszkać. Przykre jest, że w takich sytuacjach człowiek bardzo późno się orientuje z jakim typem cepa ma się do czynienia. Często się ich też trzymają "bo rodzina". Piekielne. Ale z tą firanką... No tym to żeś mnie rozbawiła. Serio, jakbyś mi z takim tekstem wyskoczyła to chyba bym Cię śmiechem zabiła. To tylko głupia firanka... Naprawdę myślisz, że ludzie nie mają co robić tylko stać i gapić się na cudze okno i sprawdzać jak są firanki ustawione?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
14 14

@MonikaTakaja: Ale w takiej sytuacji pozostaje tym ludziom jedynie współczuć. Nie ma sensu się wygłupiać i próbować przypodobać się jakimś losowym ludziom, którzy jak będą chcieli o Tobie bzdury opowiadać to i tak to zrobią bez względu na wszystko. Życie jest na to za krótkie, żeby spędzić je na podlizywaniu się plotkarom i debilom.

Odpowiedz
avatar Moby04
7 7

@MonikaTakaja: Mogą na przykład słownik ortograficzny poprzeglądać od czasu do czasu... :P A serio to akurat "monitoring osiedlowy" to ostatnia grupa ludzi, którymi się należy przejmować. Jak będą chcieli to i tak coś wymyślą: choćby, że burdel prowadziłyście skoro w domu mieszkałyście tylko we dwie (młode dziewczyny!), odwiedzali Was partnerzy (już ryzyko) i do tego jeszcze znajomi ("orgie panie, orgie robiom!" :) ).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Imnotarobot: Ja to w ogóle nawet nie wiedziałam, że odsunięta firanka oznacza melinę :D 28 lat w niewiedzy! Ileż to razy musiałam wysyłać takie okropne sygnały sąsiadom :D A tak serio, droga Autorko, myślę że nie mieszkacie tam od wczoraj, więc sąsiedzi Was znają i wiedzą kim jesteście, czy czym się zajmujecie. Odsunięta firanka (czemu akurat odsunięta firanka?), nie zrobi z Was nagle meneli w oczach sąsiadów. Trochę luzu ;)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@Indescriptible: I tak się dowiedziałaś szybciej ode mnie ;-) Ponad 30 lat w niewiedzy :( A co do autorki to jak napisane wyżej, za bardzo zaczęłaś matkować siostrze (zgaduje, że jest młodsza) dlatego było jak było. Jakoś znam to po części z doświadczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

A ja zapytam o ten samochód, a konkretniej o kupno. Tę część historii zrozumiałam tak, że Ty jej zapłaciłaś za jej połowę samochodu. I czy tak było, czy tylko ja źle zrozumiałam? Na Twoim miejscu w ogóle nie zapłaciłabym jej za samochód, skoro była Ci winna taką samą kwotę. Po prostu wzięłabym samochód, a siostrze bym powiedziała, że nie jest mi już winna ani grosza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2018 o 20:43

avatar konto usunięte
19 19

@Marcelinka: Ja zrozumiałam że tak to właśnie załatwiono, przejęto mienie za długi

Odpowiedz
avatar andtwo
15 15

@maat_: zgadza się, potrzebowałam tylko potwierdzenia na papierze w formie umowy kupna-sprzedaży.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@maat_: @andtwo: Czyli to ja po prostu jakaś taka zmęczona dzisiaj jestem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Marcelinka: :) Posyłam pozytywną energię :)

Odpowiedz
avatar Vandellopa25
8 8

Jakbym słyszała o rodzinie mojego narzeczonego :)

Odpowiedz
avatar Balzakowa
3 11

Im więcej rzeczy wspólnych, tym więcej problemów, bo każdy chce po swojemu. 15 lat mieszkaliśmy z mężem w domu rodziców. Generalnie, jakoś nie mogli przyjąć do wiadomości, ze jesteśmy odrębnie i oboje dorośli. Jak korzystałam z lodówki rodziców, nagminnie tata zapominał się i wyżerał obiad z naszej półki. Wracamy z roboty a tu null, gotuj obiad o pustym żołądku. Kupiliśmy własną, urządziliśmy kuchnię na piętrze - foch mamy że nie wspólnie i wyżalanie do koleżanek. Wcześniej ciągle znosiłam jej uwagi co do mojej kuchni. Telefon - zakaz tatuli na podłączenie drugiego aparatu na piętrze. Bo tak (gniazdko było). Wówczas prowadziłam działalność gospodarczą. Jak byłam w zaawansowanej ciąży, jednak aparat podłączyliśmy, bo schody na piętro koszmarne. Efekt - awantura i zabranie kupionego aparatu. Za każdym telefonem bieg na dół, schodów nie widać zza brzucha. Bieg dlatego, bo inaczej tatulo odbierał. I np. o 9 rano informował że nie podejdę, bo śpię (wstawałam wtedy o 5-6 rano). Rachunki płaciliśmy po połowie - za gaz, energię, opał. W związku z działalnością, na górze były 2 komputery - wieczne narzekanie, że do nas dokładają za energię. Mój argument, że piętro ma 17m2 mniej, więc wyrównuje się w ogrzewaniu, nie trafiał. Po naszym wyprowadzeniu musieli płacić za całe ogrzewanie i całą energię i coś się miny zrobiły nietęgie. Pawie codzienne awantury związane z wychowaniem naszych dzieci - a właściwie ich rozpuszczaniem przez dziadków z komentarzem, że mama/tata źli i niemądrzy. I tak dalej... W efekcie przez pół roku po wyprowadzeniu ani my ani dzieci nie odczuwaliśmy potrzeby odwiedzenia. Mama zdążyła oblecieć wszystkich znajomych i każdemu się wyżalić, jacy jesteśmy wredni. Ja tylko z uśmiechem mówiłam, że musieliśmy trochę od siebie odpocząć. Relacje z moim mężem dalej złe, a opieki już wymagają, a tylko my blisko. Eh...

Odpowiedz
avatar Jorn
7 7

@Balzakowa: To nie jest problem rzeczy wspólnych, tylko osobowości ich właścicieli. Normalni ludzie potrafią się dogadać, a albo żerować na wspólniku, albo robić aferę o niedokładnie zasłoniętą firankę.

Odpowiedz
avatar imhotep
5 5

Nie wytrzymałbym tyle, albo wziął kredyt i spłacił siostrę, albo chciał żeby ona ode mnie kupiła moją połówkę. W ostateczności jakby nie chciała się zgodzić na jedno albo drugie to swoją część bym wynajął albo zamurował :D

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
3 3

Mam dziwne wrażenie, że mocno tu zawinili rodzice. Wygląda na to, że rodzicielstwo znudziło im się po pierwszym dziecku a drugie odchowali i zostawili pod opiekę rodzeństwu. Ona Cię nie słucha, bo wszak nie jesteś jej matką a ty jesteś miękka, bo to przecież młodsza siostrzyczka a rodzice pewnie kazali się opiekować i ustępować, bo jest młodsza. Niestety,ale zbiera się to co się zasieje a Ty ustępowałaś siostrze tak często, że stało się to Twoim obowiązkiem. Po co miała sprzątać, płacić, robić cokolwiek od siebie skoro głupia siostra i tak zrobi to za nią? Pozwoliłaś sobie wejść na głowę to się nie dziw.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 3

Jasny gwint - ot taka własnie teraz bananowa młodzież - tylko DAJ, DAJ. Nic od siebie nie ma, nastawiona na konsumpcje... Grrrrrrr

Odpowiedz
avatar MarcinMo
8 8

A ja mimo wszystko mam mieszane odczucia po przeczytaniu. Z jednej strony może jest niedbałość i wiele innych piekielności ale z drugiej jest apodyktyczność i chęć rządzenia wszystkim. Przykładowo sprawa samochodu - autorka podjęła decyzję i zażądała połowy kasy. Normalną reakcją byłaby jednak rozmowa z siostrą i pytanie, czy chce w to inwestować, czy może np. Zna mechanika który to zrobi taniej, albo po prostu dla niej to za drogo i chce sprzedać auto. Zabieranie wspólnej rzeczy (radia) też jest niczym innym, miż pokazywaniem władzy. Ogólnie przed wyciągnięciem jakichkolwiek wniosków musiałbym przeczytać tę samą historię opisaną przez drugą siostrę, bo coś mi wewnętrznie podpowiada, że obie są siebie na warte na swoje własne sposoby.

Odpowiedz
avatar andtwo
2 2

@MarcinMo: Siostra doskonale wiedziała, że auto trzeba naprawić, że oddałam do mechanika i że na koniec trzeba będzie zapłacić. Wiedziała też, ile mniej więcej naprawa wyniesie, bo mechanik przed rozpoczęciem działań zadzwonił. Czemu więc problem się pojawił, gdy chciałam zwrot połowy? Bo była pewna, że jak zwykle jej do niczego nie zmuszę, połowa auta jest jej i muszę jej auto udostępnić. Nie brała pod uwagę opcji, że się postawię.

Odpowiedz
Udostępnij