Wypalanie traw, czyli odwieczny problem dla strażaków każdej wiosny.
Załatwiając wczoraj w skarbówce kwestie związane z PIT-em, wpadłem przypadkowo na znajomego jeszcze z czasów gimnazjum. Aktualnie pracuje on w powiatowej PSP. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat pracy i przyznał, że teraz na wiosnę mają wręcz urwanie kapelusza. Nie ma dnia, żeby nie było wyjazdu do wypalania traw. Z reguły wystarcza jeden zastęp, ale kilka dni temu mieli wyjazd na akcję, gdzie potrzeba było ich 5. 3 od nich z powiatu, 2 kolejne to siły z lokalnego OSP.
Przyczyna pożaru ta sama. Jakiś inteligentny jegomość postanowił wypalić trawę na polnej drodze. Pech chciał, że przy dość suchej wiośnie, jaką mamy teraz, wypaliła się nie tylko droga, ale również ze 4 hektary nieużytku, który był 30 metrów dalej. Dodatkowo istniało zagrożenie, że ogień ogarnie też kilka zabudowań gospodarczych, bo zaczął już dość blisko podchodzić.
Strażacy wezwali policję, mundurowi podpalacza przymknęli. Będzie miał za to podpalenie sprawę w sądzie. Akcję obtrąbiły lokalne media, wieść się rozeszła, poszedł apel do mieszkańców o niewypalanie traw.
Znajomy się śmiał, że niby reakcja prawidłowa, ale wczoraj znowu mieli 2 wezwania. Znowu do wypalanej trawy. Do niektórych to naprawdę jak grochem o ścianę...
Bo plotka głosi, żeby nowa trawa dobrze rosła, trzeba starą wypalić. Serio, są tacy "geniusze", którzy wierzą w takie rzeczy.
Odpowiedz@rodzynek2: Traw na wsiach nie wypala się dlatego, by nowa lepiej rosła, tylko dlatego, że najczęściej stara jest problematyczna do usunięcia. Trzeba by poświęcić kilka godzin, żeby trawę wykosić i zebrać. Więc prościej jest ją podpalić. W godzinę zniknie. A nowa po kilku dniach wzejdzie. Tylko najczęściej ludzie robią to nieumiejętnie, stąd tyle zgłoszeń i roboty dla strażaków. Swoją drogą, sprawa podobnie wygląda po żniwach. Tylko wtedy wypala się ściernie, bo jest to potencjalnie tańszy sposób, niż pryskanie mocznikiem przed orką.
Odpowiedz@PluszaQ: Pół życia spędzone na wsi i nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek coś robił ze ścierniskiem przed zaoraniem.
Odpowiedz@rodzynek2: Wypala się zazwyczaj miejsca, gdzie trudno podejść sprzętem a ręczna robota jest ciężka i niewygodna (rowy, miedze,skarpy) Przez to, że wypalanie jest zagrożone karą, oby chronić własne cztery litery, ludzie nie pilnują tego co podpalili. To nie plotka, że popiół jest niezłym nawozem. To fakt.
Odpowiedz@z_lasu: tak sam popiół jest nienajgorszym nawozem, ale przy okazji ogien wyjaławia ziemię, efekt ostateczny jest na minus.
OdpowiedzSerio, ludzie jeszcze wypalają trawę? Przecież po skoszeniu i zebraniu mamy kompost... A po wysuszeniu siano... Ale nie, trawę spalić, a zwierzęta karmić jakąś sztuczną mieszanką najlepiej.
Odpowiedz@singri: Ktoś tu dawno na wsi nie był. W mojej rodzinnej miejscowości na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć ile rodzin ma krowę. Kiedyś była w co drugim domu. Świnie? 2 gospodarstwa na całą wieś się znajdą. Kury? No tutaj jest trochę lepiej, ale i tak bez szału. O koniach, bykach, kaczkach, gęsiach, czy innych zwierzętach, które kiedyś chował praktycznie każdy, szkoda wspominać. Wieś przez ostatnie 20 lat się zmieniła. O ile pole ludzie jeszcze w miarę obrabiają, tak chów bydła, czy świń, to tylko pojedynczy właściciele, ale już faktycznie w większych ilościach, jako źródło dochodu, a nie w celu dorobienia. Z drugiej strony, wcale mnie to specjalnie nie dziwi. Patrząc na ceny pasz, skupu mięsa, koszty własne, robociznę i ewentualne ryzyko chorób zwierząt, trzymanie 10 świń w dzisiejszych czasach mija się z celem. Bo często, po podliczeniu wszystkich poniesionych kosztów, ciężko jest wyjść na zero, a co dopiero mówić o jakimś większym zysku.
Odpowiedz@PluszaQ: Byłam kilka razy w ciągu ostatniego roku. Ale gościłam u rolników hodujących drób i uprawiających pole tradycyjnymi metodami, ale z głową. O wypalaniu traw czy rżyska nawet nie ma tam mowy. Na marginesie - jeszcze parę lat temu mieli więcej zwierza, ale osoba zajmująca się trzodą zaniemogła, a młode pokolenie jeszcze nie dorosło do tego. Ale w planach jest powolna odbudowa trzody :D
OdpowiedzWypalona trawa wraz z mnóstwem zabitych i spalonych żywcem owadów, żab, jaszczurek, jeży, ptaków gnieżdżących się na ziemi i innych stworzeń to bardzo dobry nawóz dla młodej trawy. Jednak właśnie ze względu na tragedię tego bogactwa życia, która ginie w męczarniach i której odbudowa długo trwa - wypalanie w tej chwili jest oprócz tego że zabronione i karalne i chyba nieetyczne. Trawę podpalają głupie gnojki które przyglądają się jak fajnie się pali. Gnojki - mam na myśli stan umysłu nie wiek.
Odpowiedz@marekp: Strasznie bawi mnie argument etyki w stosunku do pająków, mrówek, kleszczy i innego "bogactwa życia". Po pierwsze, w Polsce od dawna nie wypala się dużych areałów. A z małych powierzchni większość ssaków, gadów i płazów zdąży uciec. Wypalane są głównie rowy, nieużytki, miedze i skarpy, gdzie trudno podejść maszynami a praca ręczna jest ciężka i długotrwała. Po drugie, wypala się suche trawy po zimie, przed rozpoczęciem wegetacji roślin i zanim całe robactwo wyjdzie spod ziemi. Sucha trawa pali się szybko, ziemia jest często jeszcze zmarznięta więc wysoka temperatura nie dociera głęboko, a co za tym idzie szkody w ekosystemie są niewielkie. Często ogień pochłania jedynie naziemną, uschniętą część rośliny. Po trzecie, na wypalonych powierzchniach w bardzo krótkim czasie odbudowuje się zarówno flora jak i drobna fauna. Woda i światło ma lepszy dostęp w głąb ziemi, wierzchnia warstwa jest luźniejsza, co ułatwia kiełkowanie roślinom. Teraz nie wypala się traw, bo oprócz kar finansowych grozi za to utrata dopłat rolniczych. Już dawno odeszliśmy od rolnictwa żarowego, ale mimo wszystko, wolę żeby sąsiad podpalił trawę w rowie, dopilnował a resztki wygrabił, niż żeby spryskał to jakimś chemicznym świństwem, które radośnie przeniknie do wód gruntowych i znajdzie się np. w mojej studni.
Odpowiedz@marekp: dobry nawóz, ale jak wypalasz trawę to niszczysz glebę. Palisz jej warstwę próchnicy, mikrofaune i florę. Reasumując - spalone szczątki organiczne do nawożenia jak najbardziej na tak. Palenie ich w danym miejscu na nie - ponieważ otrzymujesz co prawda nawóz, ale niszczysz ziemi, która chcesz odżywić. W rozliczeniu wychodzi ci to na minus. Nie ma czegoś takiego jak etyka względem robaczkow. Żadnych jaszczurek się nie pali, kazda ucieknie - uwierz. Zakaz palenia wynika z faktu, że ogień ciężko jest kontrolować (zwlaszcza laikom). Dodatkowy wzgląd bezpieczeństwa to dym, który mógłby np sparaliżować ruch drogowy lub doprowadzić do wypadku. Ewentualnie jeszcze w trosce o atmosferę. I tyle.
Odpowiedz@z_lasu: z tymi uciekającymi zwierzętami to bardzo jestem ciekawa jak wy sobie wyobrażacie ewakuacje jaj z gniazda?
Odpowiedz@nasturcja: Niektóre wypowiedzi i minusowanie mojego posta świadzczy o tym, że wypowiadają się głównie osoby, które "dziką przyrodę" widzą głównie w doniczce na własnym parapecie. Jaja? w marcu i w listopadzie? Bo wówczas głównie są wypalanki. Podaj gatunki, które gniazdują na ziemi i w tym czasie wysiadują jaja. Bo ja takich ptaków nie znam. Nigdzie nie napisałem, że popieram wypalanie traw. Bo tak nie jest. Ale rozumiem, dlaczego i kiedy ludzie to robią. I wolę takie rozwiązanie niż pryskanie chemią, która również szkodzi zwierzętom i owadom (np. pszczołom).
OdpowiedzA wystarczyłoby podjechać do jakiegoś rolnika, zapytać czy by nie chciał tego wziąć i po problemie. W lato też nie kumam po co ludzie koszą trawę, palą ją, no i zaraz podlewają tą skoszoną, woda niepotrzebnie idzie, jak ludzie sobie podlewają trawę to ja np. jak chcę się umyć po całym dniu, to nie mogę, bo ciśnienia wody nie ma...
OdpowiedzWypalanie traw to czysta głupota... Popiół to nawóz, ale rozsypany popiół - nie wypalenie, niszczące całą wierzchnią warstwę, wszystkie dobre bakterie i mikroorganizmy...
OdpowiedzNie wiem jak jest teraz, ale jakieś 5 lat temu można było zgłosić zamiar wypalania trawy straży pożarnej - panowie przyjechali zabezpieczjąc teren i "problemu nie było". Wszyscy krzyczą że przeciw, ba nawet ja jestem ogólnie przeciw, tylko czasem to lepsze wyjście niż inne pozostałe. Są miejsca, gdzie nie da rady podjechać ciągnikiem, a stosowanie oprysków nie przynosi pożądanych efektów. Co więcej istotnie bardzo dużo zwierzątek ginie ( głównie owady i płazy), ale również giną np kleszcze, roznoszące choroby, giną niektóre szkodniki roślin użytkowych ( chociażby ślimaki czy nicienie). Ogólnie to jestem w stanie zrozumieć ŚCIŚLE kontrolowane wypalanie traw, chociaż nie popieram.
Odpowiedz