Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z mojej pierwszej poważnej pracy. Rok 2000, duże zagraniczne korpo intensywnie…

Historia z mojej pierwszej poważnej pracy. Rok 2000, duże zagraniczne korpo intensywnie rozbudowujące swoje biuro. Wśród szczęśliwców przyjętych na stanowisko księgowego byłem i ja. Po dwóch latach pracy na uczelni i dwóch latach księgowania w PKP myślałem, że jestem w raju.

Firmą zarządzał przysłany z zagranicy Prezes, urodzony tam Polak. Jeździł po kraju i załatwiał różne rzeczy, tak że bieżącymi sprawami zajmował się Wice-prezes. Wice, kierując się wytycznymi z centrali, zatrudnił dyrektora ds. bezpieczeństwa - Pana Ryszarda, swojego dobrego znajomego. I to o nim będzie ta historia.

Pan Ryszard był emerytowanym majorem. Uparcie twierdził, że kontrwywiadu - okazało się, że służył w WSW, ówczesnej żandarmerii. Wszystkim oprócz Prezesa i Wice kazał zwracać się do siebie per panie majorze.

Spora część biura pracowała poza nim lub w elastycznym wymiarze godzin. Trzeba jednak wiedzieć, kto akurat znajduje się w pomieszczeniach firmy, prawda? Był do tego wliczony w koszt wynajmu pomieszczeń system kart magnetycznych. Pan Major mu nie ufał. Każdy musiał wpisywać się do grubego brulionu na recepcji. Nawet jak wychodził tylko do sklepu.

Parę pomieszczeń miało mieć zainstalowany własny monitoring. Taki wymóg z centrali, żeby komputery z ważnymi danymi były nagrane w razie „wycieku”. Rysio wymyślił, że pracownicy firmy będą pełnić przy monitoringu dyżur. W nocy też. Za podwójną stawkę. Po przedstawieniu pomysłu dyrowi finansowemu, nie odzywał się do niego miesiąc.

Co wieczór zastępca Szanownego Majora pieczętował wszystkie pomieszczenia w firmie. Łącznie z ubikacją. Praktyka, o której nie słyszałem nigdy wcześniej i później, centrala oczywiście jej nie wymagała. Major i drugi jego pomocnik codziennie rano obchodzili biuro i komisyjnie zrywali pieczęcie. Zawsze byli w pracy na 6 rano, więc nikomu to nie przeszkadzało. Ale kiedy raz Majorowi zachorowała w nocy żona i nie stawił się rano w pracy, nie mogliśmy wejść do środka do 10.

Z tymi wszystkimi wyskokami Majora Wice nic nie robił, a do Prezesa nikt na bezpośrednią skargę nie poszedł. Przy tym wszystkim kwestie haseł, dyskietek i maili Major całkowicie ignorował, komputerem posługiwał się kiepsko. I właśnie to doprowadziło do jego upadku.

Jakoś pół roku po moim rozpoczęciu pracy mieliśmy dostać służbowe laptopy. Młodsi nie skojarzą, jaki był to wtedy luksus i szpan. Dość powiedzieć, że według wyliczeń kolegi za cenę 5 takich laptopów można było kupić Daewoo Lanosa. Jednak razem z komputerami dostaliśmy małe notesy w twardych okładkach. Major kazał zapisywać w nich adres każdej odwiedzanej strony internetowej, robić notatkę na temat każdego wysłanego maila i uzasadniać cel używania jakiegokolwiek programu. Notesy miały być wyrywkowo kontrolowane. Poszliśmy z tym do Wice, ale on uznał, że skoro Major kazał, to tak ma być. Cóż było robić, zabraliśmy się do notowania.

Szczęśliwie po tygodniu biuro odwiedził Prezes. I spytał się głównego księgowego, co to za notesy. Otrzymał odpowiedź, lekko zdębiał. Wiele razy ktoś napomknął mu o Majorze, ale, jak mówiłem, nic oficjalnie. Teraz Prezes pomyślał, pomyślał i wymyślił. Po znajomości załatwił na dzień następny mały audyt bezpieczeństwa. Po trzech dniach miał raport. W następnym tygodniu Major został wylany, a Wice przeniesiony na szefa oddziału regionalnego.

Ludzi w stylu Majora spotkałem w swojej karierze więcej, praktycznie zawsze stanowiska decyzyjne w biznesie zawdzięczali doświadczeniu w sektorze publicznym i okazywali się być kompletnie niekompetentni w tym, za co się im płaciło. Daje do myślenia.

by Numberedaccount
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 20

Świetne! Kwintesencja kompetencji sektora publicznego! Do tego fajnie sie czyta, chętnie poczytam więcej. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar krzychum4
18 20

U nas w pracy był były wojskowy, sierżant. Zwalniał każdego kto mu zawinił czymś, zwalniał oczywiście słownie, że nic nie trwa wiecznie i zespół może się pożegnać z tobą (czyli z pracownikiem który mu podpadł). Część osób olewała go, a ktoś poszedł do dyrektora, postraszył założeniem sprawy o mobbing i dość szybko pożegnaliśmy byłego trepa.

Odpowiedz
avatar mrkjad
18 24

Technicznie rzecz biorąc ciągle można kupić Lanosa w cenie pięciu laptopów. O ile znajdziesz drogiego lanosa i tanie laptopy. :D Historia bardzo dobra!

Odpowiedz
avatar GlaNiK
11 15

@mrkjad: Poczekaj z 20 lat to znów będą w cenie jak Fiaty 126p ;-) Historia świetna, bardzo fajnie się czytało, czekam na więcej!

Odpowiedz
avatar Jorn
16 20

Historia świetna, tylko popraw tę "podwójną wstawkę". I jeszcze jedno: pieczętowanie pomieszczeń czasami ma sens, choć raczej rzeczywiście nie w przypadku, który odpisałeś.

Odpowiedz
avatar Trepcio
5 13

A mi się czytało bardzo dobrze. I obudziło to parę wspomnień. Dobrze, że zdecydowałeś się pisać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

W sumie, to czemu nie mogliście wejść jak były pieczęcie? Sami nie pozrywaliście?

Odpowiedz
avatar kitusiek
9 13

@Caron: Podpadliby Majorowi, co skończyłoby się czymś między rozstrzelaniem a bajeczką dla Wice o "chęci działania na szkodę firmy w sposób bliżej nieokreślony" ;)

Odpowiedz
avatar Numberedaccount
6 6

@Caron: Facet co na co dzień razem z nim robił obchód kategorycznie zabronił, że taki przepis i tak ma być.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
13 13

może i był w tym "kontrwywiadzie" w Ludowym Wojsku polskim wszystko co tajne musiało mieć dodatkową zasłonę dymną. Zatem cześć kontrwywiadu chowano w Wojskach ochrony pogranicza, cześć w Żandarmerii czy WSW. Bo oni musieli mieć też masę swoich hycli niższego szczebla, którzy głównie łapali harcerzy i piratów radiowych, ale prawdziwym Imperialistycznym Szpiegom też "podnosili poziom wody w tym bagnie". Bo czepiali się wszystkich co np. zeszli ze szlaku w górach w strefie przygranicznej. tak czy inaczej, ja takiego człowiek chętnie bym zatrudnił, ale do pilnowania parkingu tirów, zakładu energetycznego, czy składu paliw. Tam by się znalazł jak u siebie, a z uwagi i tak na restrykcyjny dostęp jego odpały by nikogo nie dziwiły.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 kwietnia 2018 o 22:53

avatar Numberedaccount
3 5

@PiekielnyDiablik: Zatrudnianie byłych oficerów różnych służb jest w korpo gdzie kwestia bezpieczeństwa jest faktycznie istotna dość popularne, ale zazwyczaj są oni dość kompetentni w tym co robią. Zawsze też wiedzą, że nie są już w wojsku czy innym CIA i przyjmują sposób komunikacji nowego miejsca pracy, a Major był przy okazji po prostu niegrzeczny

Odpowiedz
Udostępnij