Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rekrutacja... temat rzeka, ale od tej strony jeszcze nie było. Jestem dziś…

Rekrutacja... temat rzeka, ale od tej strony jeszcze nie było.

Jestem dziś na rozmowie o pracę. Jako rekrutujący. Z drugiej strony Skype kandydat.

Rozmawiamy, człek inteligentny. Znajomość branży na bardzo dobrym poziomie. Technologie, umiejętności, języki... naprawdę nieźle. Rozmawiamy na luzie. Wszystko super, sielanka niemal.

Na koniec zawsze daję szansę na pytania do mnie. Pada nieśmiertelne "a czy ma Pan do nas jakieś pytania?". I tu mnie zaskoczył:

- Jaki u was w firmie jest system kar za spieprzenie czegoś?

Moja szczęka rąbnęła z hukiem w podłogę. Na szczęście zdążyłem wyciszyć Skype więc nie usłyszał.

Jak się okazało, pytał na podstawie doświadczenia z poprzedniej pracy. Tam za pomyłki dostawał kary finansowe.

Mamy XXI wiek. Zatrudniamy inteligentnych i wykształconych ludzi, a potem traktujemy ich jak niewolników. Grozimy karami za to, że są ludźmi i czasem popełniają błędy!

praca

by glan
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
23 25

@cija: odpowiedzialność cywilna, prawna i finansowa podciągnięta do granicy absurdu - tak. Co innego odpowiedzialność na podstawie Kodeksu Karnego, Cywilnego czy Pracy, a co innego kary za rzeczy, za które na podstawie wyżej wymienionych ukarać nie sposób. Poza tym w pracy, mając nad sobą przełożonego który się wtrąca itd, to nie do końca są "własne działania". Własne to są wtedy, jak podpisujesz kontrakt, masz SIWZ, i robisz wg tego, bez nikogo patrzącego ci przez ramię. I czego w Specyfikacji Istotnych Warunków nie ma, z tego nikt cię nie rozlicza. Albo nie podpisujesz jak np termin za krótki. W pracy szef mówi na kiedy ma być i nie ma opcji, że termin za krótki, czy coś, to i przewidziane kodeksami możliwości karania mniejsze. I słusznie.

Odpowiedz
avatar ja_2
2 14

Zapraszam do dowolnej instytucji publicznej wyżej niż urząd wujka-burmistrza, i podpisanie umowy na wykonanie czegoś. Kary są tak standardowe jak podpis w umówie. Różnice są tylko w ich poziomie, tego czy są podane procentowo czy kwotowo i limitu (przeważnie wartość umowy, ale nierzadko bez limitu). A od strony pracodawcy:jak mam traktować idiotę „wielkiego znanego redaktora” bo po dziennikarce i prowadził blog...jak przesyła zamówiony tekst na ostatni dzwonek i ... kilkanaście błędów ortograficznych na stronę. O interpunkcji czy logice wypowiedzi nawet nie słyszał ... Albo pacana, który zostawił paletę książek na zewnątrz i poszedł do domu (nie ukradli, o teren ogrodzony, ale..deszcz padał...)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
21 33

@ja_2: "pacana, który zostawił paletę książek na zewnątrz i poszedł do domu" jeśli było po jego czasie pracy to nijak go nie traktować, raczej obciążyć kosztami managera, którzy dopuścił do sytuacji, że rozładunek był po godzinach i nie było zmiennika ani nic. W wielu firmach, nie zdziwię się jeśli w większości, normą jest wrzucanie pracownikom na ostatnią chwilę zadań, których nie da się zrobić w oficjalnym czasie pracy, i nie rejestrowanie, nie płacenie za nadgodziny. W takiej sytuacji to ja jestem raczej po stronie pracownika, który zrobił od-do i koniec, niż pracodawcy który prawdopodobnie chciał nadużyć i się na tym przejechał.

Odpowiedz
avatar piekielniacha
2 6

@bloodcarver: chciałam ci dać plusa za komentarz, ale źle kliknęłam, przepraszam.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 6

@bloodcarver: Wciągnięcie palety (jednej) na teren magazynu, nawet wózkiem ręcznym zajmuje nie więcej niż 10 min - z przerwą na papierosa. Pracownicy magazynu mają zazwyczaj odpowiedzialność materialną za powierzony towar, a nawet jeżeli nie, można obciążyć pracownika (zgodnie z KP) za straty finansowe wynikające z zaniedbania, nienależytego wykonania obowiązków oraz umyślnego działania, do wysokości 3 pensji. W tym przypadku, jest to zwyczajne zaniedbanie. Co więcej - jeżeli nie mógł wciągnąć palety do magazynu nie powinien podpisywać przyjęcia towaru od dostawcy. Przyjął - jest za niego odpowiedzialny. Gdyby pracownik miał rozładować ciężarówkę książek - zgodzę się z tobą, nie mógł zostać dłużej, nie mógł wykonać zadania.

Odpowiedz
avatar MyCha
3 9

@bloodcarver: Z drugiej strony takie porzucenie pracy po równo 8h nie bacząc totalnie, że czyjaś własność może ulec uszkodzeniu albo kradzieży również jest nie fair. Szczególnie jeśli nikt nie pofatyguję się właściciela owej palety książek o tym poinformować tylko zostawi ją po cichu. Takie strajki to się stosuje w przedszkolu. Tak po prawdzie to ciężko jest to ocenić bo nie znamy całości tej sytuacji. Jeśli coś takiego zdarza się regularnie to pracownik może się wkurzyć ale dalej nie powinien niszczyć czyjejś własności. Lepiej już było w ogóle nie zaczynać roboty której nie jest się wstanie skończyć o czasie. Jeśli zaś opóźnienie było spowodowane czymś niezależnym, np coś się zacięło i trzeba z tym było walczyć 15 dodatkowych minut to ja nie mam dobrego zdania o człowieku który tej palety nawet nie wstawił do magazynu, choćby tuż za drzwiami. Sama w pracy zostaję czasem trochę dłużej jak trzeba coś skończyć, zaś jak wszystko co sobie zaplanowałam na dany dzień skończyłam to mogę wyjść chwilę wcześniej. według mnie to jest chyba najlepsze rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar pasia251
5 5

@bloodcarver: a manager to nie pracownik? jego za błąd już można ukarać?

Odpowiedz
avatar Moby04
3 3

@z_lasu: 10 minut * 5 dni w tygodniu * 4 tygodnie to 200 minut czyli 3,5h - prawie pół dnia. Już niekoniecznie fajnie, co? Poza tym powiem Ci, że poniekąd z ciekawości zdecydowałem się na pracę fizyczną w magazynie przez 3 miesiące. Od tego czasu śmiać mi się chce jak słyszę "to tylko 10 minut". Wiesz dlaczego? Bo przez te 3 miesiące ani razu nie spóźniłem się do pracy. Na stanowisku zwykle pojawiałem się 10-15 minut przed czasem i niemal za każdym razem 5 minut przed początkiem oficjalnego czasu pracy słyszałem "a ty co stoisz? pomóż mu". Uznawałem to za normę... do czasu gdy dostałem opierdziel od brygadzisty za to, że do szatni poszedłem minutę przed końcem zmiany (z zegarkiem w ręku) - w dniu w którym do pracy "zagonił" mnie prawie 20 minut przed czasem i kiedy nie było już absolutnie NIC do zrobienia. Miałem stać jak ten debil, żeby kierownik nie widział, że wychodzę za wcześnie. I żeby nie było: w "normalnej" wyuczonej pracy jest dla mnie całkowitą normą robienie dłużej, sprawdzanie czy wszystko działa nawet wieczorem w domu, etc. Tyle że w zamian kierownictwo też traktuje mnie jak człowieka i absolutnie nic mi nie powiedzą, jak przyjdę pół godziny później niż zwykle (mimo, że mam do biura 200 metrów i nawet w korku utknąć nie mam jak :) ), że popracuję czasami krócej "bo mi się nie chce", etc. Coś za coś... Nie twierdzę, że w przypadku tej palety pracownik na pewno był w porządku ale doświadczenie sugeruje mi, że jednak wyrozumiałość mogła być pojęciem jednokierunkowym.

Odpowiedz
avatar Zunrin
10 12

O rekrutacji ze strony rekrutującego już bywało. Ale trzeba przyznać, że pytanie niezłe.

Odpowiedz
avatar andtwo
0 4

W mojej pracy p. Dyrektor odebrała całą stałą premię (15% wypłaty) dziewczynie zarządzającej klientem, planiście produkcji i kierownikowi Logistyki za to, że Produkcja nie wyprodukowała towaru (planowanego kilka razy!), a klient narzucił na zakład karę za niedotrzymanie terminu. Uwaga, sytuacja miała miejsce na początku stycznia, a premia została odebrana z wypłaty grudniowej (która wpłynęła 10-go stycznia).

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-3 7

Niewolnictwo? Nie, to czysty rozsądek. Za "nieswoje" rzeczy pracownik nie czuje się odpowiedzialny - jak się coś zniszczy- to nie moje, to firmy. Słabo rekrutujesz skoro życia nie znasz. Pomysły jakie słyszałem od pracowników i ich niektóre celowe działania jakie widziałem - spowodowały zdecydowaną polaryzację mojego stanowiska. Czasem ludzie nie rozumieją najprostszych instrukcji - nie dlatego, że są nieczytelne, niezrozumiałe itd - dlatego, bo ON WIE LEPIEJ, on robił tak i tak więc co mu tu jakie gryzipiórki będą gadać. Albo on czytał, ale za długa była procedura i myślał, że może pominąć kilka punktów - przyspieszy sobie - przecie nic się nie działo wcześniej...

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Myślę, że powinieneś napisać coś więcej o charakterze pracy i charakterze przewinień, o których mówimy. Inną sytuacją jest, gdy ktoś zawali przez zaniedbanie, jak napisał(a) LoonaThic, bo mu się nie chciało doczytać, bo przyszedł na kacu, bo był zajęty siedzeniem na fejsie; inna sytuacja, gdy firma nawali milionpińcetstodziwińcet obowiązków jednej osobie i taka osoba jest sama na zmianie i będąc głodna i zmęczona się pomyli; jeszcze inna, gdy na przykład ktoś zasłabnie za kierownicą i rozwali tira z towarem.

Odpowiedz
Udostępnij