Auto odmówiło posłuszeństwa akurat przed Wielkanocą. A mnie czekało blisko 200 km podróży do rodzinki. Wobec tego PKP TLK w dłoń i jedziemy. Zamówione dwa miejsca- dajmy na to 20 i 21. Dlaczego dwa? Albowiem podróżuję z kotem w transporterze i znam realia polskich pociągów-miejsc 8, a walizek wejdzie maksymalnie 6. No i pojęcie "wagonu bagażowego" też nie znane.
Wchodzę na stacji początkowej. Transporter na miejsce 20, ja na 21 i czekamy na pasażerów. Padła prośba o przesunięcie transportera, a także miły Pan zasugerował, że położy go na górę, a kota można wypuścić. Wyjaśniłam, że to miejsce obok też jest moje i nie ma się co martwić, że ktoś będzie na nim siadał. I wykrakałam. Przedział się zapełnił, ludzie zaczęli stać na korytarzu. Jakieś 30 minut od startu zjawiła się ona. Przepycha się przez zawalony walizkami i osobami korytarz. Dostrzega moje miejsce z kotem. Otwiera przedział.
- Dzień dobry, czy to miejsce jest wolne? - pyta, wskazując na 20.
- Nie jest, jest moje. - uświadamiam. Kobieta dostaje zamrożenia mózgu.
- No ale Pani już siedzi.- aż chciało mi się odpowiedzieć, że na leżenie nie ma miejsca, to siedzę. Ale się powstrzymałam.
- Tak, ale kupiłam 2 miejsca. Jedno dla mnie, a drugie dla kota.
- To nie ustąpi go Pani?
- Nie. - odpowiedziałam. Nie po to płaciłam 100 zł za bilety, aby teraz siedzieć z transporterem na kolanach. Długo nie czekałam, aż przyszedł konduktor wraz z kobietą. Zwrócił się do mnie.
- Pani ma bilet na to miejsce?
- Tak, już pokazuję. - konduktor sprawdził. Wszystko się zgadzało.
- Ale ona przewozi tu kota i nie ma na niego biletu! - oburzyła się kobieta. Konduktor jej wyjaśnił, że kot w transporterze, nie przeszkadza innym w przedziale spełnia wymogi przewozu. I starał się kobiecie przetłumaczyć, że skoro ja kupiłam 2 miejsca, to on mi go nie odbierze dla kogoś, kto kupił bilet bez miejscówki i że to tylko moja dobra wola, abym ustąpiła.
Nie ustąpiłam. Nafochana kobieta wyszła z naszego przedziału, postała chwilę patrząc się na mnie ze wściekłością, a ja zasunęłam firankę i oddałam się lekturze. Przeprosiwszy uprzednio współpasażerów za kłopoty. Nie mieli na szczęście żalu i okazali zrozumienie. :)
pociągi
"walizek wejdzie maksymalnie 6". O ile są to standardowe, małe walizki, bo jak trafi się ktoś z tą ponad wymiar, to już przy dobrym układzie, tylko 4 lub 5. Znam to z własnego doświadczenia.
OdpowiedzHmm. Chwała Ci za bilet dla transportera. Niemniej gdyby ktoś w ten sposob chciał przewozić psa, małpę etc., nie bardzo się zgadzam. Kiedyś zwierzęta przewoziło się w transporterach w wagonie bagażowym. Osobiście popieram.
Odpowiedz@the: Co za różnica jakie to zwierzę, dopóki jest zamknięte? Inna rzecz że dla większości zwierząt sam fakt podróży to już wielki stres, przewożenie w wagonie z innymi zwierzętami, bez właściciela, to już dla nich męczarnia.
Odpowiedz@the: Widziałeś ostatnio pociąg z wagonem bagażowym? W Polsce?
Odpowiedz@the: wedlug przepisow kolejowych masz do tego prawo.pare dobrych lat temu troche sie z psiakiem najezdzilem pociagami, zwykle w pustym przedziale ;) zanim zabierze sie psa w dluzsza podroz warto posprawdzac przepisy i nauczyc go podrozowac na krotszych trasach..
Odpowiedz@the: Ona mogła przewozić nawet hipopotama, byle w transporterze i musiałaby zapłacić za cały przedział. Zapłaciłaby - hipopotam ma prawo siedzieć. Jeśli ktoś kupuje bilet bez miejscówki - jego ryzyko.
OdpowiedzBardzo często kupuję dwa miejsca. Bo tak, Bo w PKP w starych wagonach jest masakrycznie ciasno. Wiesz, jakie jest zamrożenie mózgu, jak tłumaczysz, że owszem masz dwa miejsca i oba dla siebie? :D
Odpowiedz@cassis: Nie dziwię, dłuższe podróże w warunkach sardynkowych (a w sumie w PKP nigdy nie wiesz, jak długa ta podróż będzie :D) to żadna przyjemność. Nie da się nawet ręką ruszyć, żeby stronę w książce przewrócić i przy okazji nie dźgać łokciem współpasażera, ot uroki podróży pociągiem. Jednak w sumie to odróżnia pociąg od dajmy na to autobusu, czy tramwaju, że jednak ludzie decydują się czasem na wykupienie tego dodatkowego miejsca - czy to na bagaż, zwierzaka, czy dla własnej wygody. W autobusie wolna amerykanka i torebka/plecak/szalik/whatever zajmuje często wolne (nieopłacone) miejsce. A jeszcze tak a propos historii - dosłownie wczoraj, w pendolino, pasażer był niezwykle zdziwiony, gdy okazało się, że jednak transporter ze zwierzakiem musi trzymać na kolanach, skoro nie wykupił miejsca obok.
Odpowiedz@cassis: Tylko, że już taniej będzie kupić miejsce w 1 klasie, niż 2 miejscówki w drugiej. Jasne, jak ktoś coś wiezie i nie chce trzymać na kolanach to spoko, ale jak chcesz więcej miejsca to pierwsza klasa w TLK polega na tym, że jest 6 miejsc, zamiast 8.
OdpowiedzW Irlandii jeśli chodzi o pociągi to też wolna Ameryka.
Odpowiedz@lotos5: Bzdura. Kupując bilet on-line często możesz wybrać miejsce. Mało tego, albo będzie na wybranych miejscach numer rezerwacji, albo Twoje imię. Do Ciebie należy wybór jak ma być rezerwacja oznaczona. Co innego gdy kupujesz bilet na peronie, wtedy rzeczywiście wolna amerykanka.
Odpowiedz@GlaNiK: Ta i w 60% przypadkow nie dziala.
Odpowiedz@Lynxo: Co nie działa? Możliwość zakupu on-line? Rezerwacja miejsca?
Odpowiedz@GlaNiK: Rezerwacja miejsca w pociagach. Czesto jezdze Dub - Kerry i czesciej to nie dziala. Wchodze, patrze wyswietlacze wylaczone, oho, bedzie zabawnie.
Odpowiedz@Lynxo: Hmmmm, często nie jeżdżę więc nie mogę wiele powiedzieć. Ale kupując bilety kilka razy z dużym wyprzedzeniem nie było problemu, więc zgaduję, że miałem dużo szczęścia. :)
Odpowiedz@GlaNiK: Mój kumpel jak wchodzimy na temat pociągów w Irlandii, to niemalże zaczyna szlochać ;)
OdpowiedzPłace wymagam ;)
Odpowiedz@efronton: Kot płaci, kot WYMAGA :D
OdpowiedzPolska to jest jednak poj.bany kraj... Totalnym debilizmem jest sprzedawanie biletów do tego samego pociągu z miejscówkami i bez miejscówek. To powinno być dawno temu zmienione. Pociągi podmiejskie - wszystkie bez miejscówek, a na dalszą trasę bilety tylko z miejscówkami. I koniec! Nie ma, brakło miejsc w danym pociągu to brakło. Należy w to miejsce uruchomić dodatkowy pociąg i już, a nie że jakoś się upcha tych bez miejscówek, bo to jest średniowiecze.
Odpowiedz@Mike92: Całkowicie się zgadzam, że powinno się sprzedawać tyle biletów ile jest miejscówek. Pamiętam jak w okresie studiów kursowałam pociągami do domu. Często zdarzało się, że ktoś bez miejscówki zajmował miejsce, ale zwalniał je jak tylko przyszedł ktoś z biletem na to miejsce i to jestem w stanie zrozumieć. Niestety były też takie sytuacje, że wszystkie miejsca pozajmowane, korytarze całe zajęte przez ludzi, którzy miejscówek nie posiadali, a ci którzy dosiadali się na późniejszych stacjach mieli duży problem, żeby wejść w ogóle do wagonu. Nie mówiąc o tym, że jak już udało im się wejść to nie byli w stanie przepchać się do swoich miejsc, zwłaszcza jeżeli były one gdzieś w środku wagonu.
Odpowiedz