Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie jestem jeszcze mamą, ale praktycznie wszystkie moje koleżanki już tak, więc…

Nie jestem jeszcze mamą, ale praktycznie wszystkie moje koleżanki już tak, więc większość imprez na jakie jestem zapraszana to imprezy dzieciowe. I na ostatniej z nich byłam świadkiem takiej oto sytuacji.

Ciepło, dzieci na dworze przed domem, impreza urodzinowa typowo. Są prezenty, tort, posiłek, zabawy w chowanego itp. W pewnym momencie dzwonek do drzwi. Gospodyni idzie otworzyć i...

G - Ooo, Magda, Patryczek, nie wiedziałam, że będziecie.
M - No wiesz nie dostaliśmy zaproszenia, ale wszyscy z okolicy tu są, więc pomyśleliśmy, że pewnie zapomniałaś nam powiedzieć ostatnio, że robisz urodziny synkowi.
G - (lekko zmieszana) - Tak tak, wejdźcie.

G wróciła do towarzystwa dorosłego i powiedziała, że najprawdopodobniej urodziny jej synka będą zepsute. Specjalnie nie dawała im znać o imprezie, ale dzielnica domków jednorodzinnych, wszyscy się znają, nie dało się ukryć.

I tak oto Patryczek, lat 6, dołączył do grupy. Dzieci też nie chciały się z nim bawić, ale nie było wyjścia.

1) Hasło: oglądamy ulubiony film solenizanta "Gdzie jest Nemo". Po kilkunastu minutach rozległ się ryk Patryczka, bo kogoś tam zabili na początku (nie znam fabuły wybaczcie). Mama nie mogła go uspokoić prawie do końca filmu. Jego wycie było słychać mimo bycia w drugim pokoju. Chłopak dostał po prostu spazmu. Oczywiście Magda na początku nie pomyślała, żeby z nim wyjść do osobnego pomieszczenia, dopiero inne mamy ją o to poprosiły. Reszta towarzystwa dokończyła film, ale widziałam, że solenizantowi jest trochę przykro. Nie do końca rozumiał, dlaczego kolega płacze i (jak się potem okazało) myślał, że to jego wina.

2) Podczas zabawy w berka Patryczek dostał szału, bo ktoś go tam poklepał wyznaczając na tego ganiającego. Kolejne spazmy były, gdy został znaleziony podczas zabawy w chowanego.

3) Tort był dzielony na wszystkich zaraz po odśpiewaniu "Happy birthday". Patryczek zaczął znowu wyć, bo on chce "sto lat". Solenizant, Pawełek, a właściwie pół na pół z "Paul", ze spuszczoną głową, ale jednak dobitnie powiedział, że woli "Happy birthday" i że nie lubi "sto lat", bo on będzie żyć dłużej niż sto lat! Towarzystwo dorosłe w śmiech, ciekawa logika jak na 7-latka, no ale mama Patryczka powiedziała, że moglibyśmy zrobić mu przyjemność i zaśpiewać. Pomysł się nie spodobał, bo połowa dzieciaków nie znała polskiego nawet. Potem Magda podeszła do Pawełka i (w jego urodziny!!) powiedziała tylko "widzisz, co zrobiłeś?" To tylko utwierdziło chłopca w poczuciu winy.

2) Prezent od Patryczka nie spowodował u solenizanta oczekiwanej reakcji, więc Patryczek zaczął wyć i bić! Pawełka krzycząc, że jest niedobry.

3) Tort był orzechowy tak w ogóle. Patryczek nie dość że wypluł, to jeszcze rzucił papierowym talerzykiem z krzykiem, że fuuu on nie będzie jadł tego gówna. Porcja tortu wylądowała w dmuchanym basenie. Magda miała tupet, serio. Zaczęła awanturę, że chyba powinniśmy wiedzieć, że są weganami i że Patryczek nie może tego jeść.

G - ale ten tort jest wegański.
M-słucham?
G - słyszałaś mnie. Tort jest wegański, a orzechy też są wegańskie, nie wiem czy wiesz.
M - ale mój synek ma alergię na orzechy!
G - a co mnie to obchodzi?

Towarzystwo zastygło. Gospodyni zagoniła dzieci na podwórko i zamknęła przeszklone drzwi pomiędzy salonem a ogrodem. Podeszliśmy wszyscy do wyjścia, Gospodyni zaprosiła nas oraz Magdę z Patryczkiem i zaczęła konfrontację.

G - posłuchaj mnie teraz uważnie. Specjalnie nie dawałam Ci znać o imprezie bo nie chciałam żebyście przychodzili. Twój syn nie umie bawić się z innymi i nie umie sobie radzić z większymi bodźcami jakimikolwiek. To nie pierwszy raz, kiedy odwala takie akcje. Kilka miesięcy temu na imprezie u Helen dostał szału, bo na stole jest królik. Ja z mężem szanujemy to, że nie każdy jest wege, ale Twój syn płakał nad zabitym zwierzątkiem jakby zabili mu ojca. A Ty zamiast zabrać go od stołu, to zaczęłaś awanturę z gospodarzami. Dodatkowo ostatnio na basenie, na który poszliśmy grupą, Patryczek płakał cały czas, bo zjeżdżalnie miały być żółte, a były niebieskie. Generalnie uważam, że Twój syn zaczyna mieć lekki autyzm, bo aż się cały trzęsie, kiedy coś nie idzie po jego myśli. Nie lubi dotyku, nie lubi jak ktoś do niego mówi nawet! Nie umie sobie radzić z bodźcami typu zmiana pogody. Potrafi dostać ataku złości, ba zamiast słońca jest deszcz. Dlatego bardzo Cię proszę, abyś już wyszła z synem i wróciła, kiedy będzie umiał żyć z innymi.

Wiedziałam, że Gospodyni ma rację. Co innego sporadyczne dziecięce fochy, a co innego w przypadku Patryczka. To dziecko, jakkolwiek miłe, nie umiało sobie poradzić z czymkolwiek. Potrafił nagle dostać ataku paniki, bo uzmysłowił sobie, że ma na sobie zieloną koszulkę, a miała być niebieska. Nie pytajcie o kontekst, ale pamiętam to jak dziś.

G - przykro mi Magda, ale nie radzisz sobie z własnym dzieckiem.

Magda z Patryczkiem wyszła oczywiście oburzona. Wygrażała się, że dyskryminujemy jej synka bo jest wrażliwy.

Reszta urodzin na szczęście się udała. Dzieciaki szybko zapomniały o Patryczku, tylko my dorośli zastanawialiśmy się nad tym, czy rzeczywiście Magda z Patryczkiem nie powinna pójść do psychologa.

EDIT:
Tata Patryczka siedzi wiecznie w pracy, więc synek wychowywany jest praktycznie tylko przez mamę. Moim zdaniem jest to autyzm, bo furia i szał do jakich dochodzi są inne niż te, które widziałam do tej pory. Trzęsienie się, bicie pięściami ścian aż pojawia się krew. Jak zostanie dotknięty to drapie to miejsce aż do czerwoności. Kiedy się złości, to tak potrafi się złapać za włosy, że je wyrywa. Przykre, że matka nie widzi problemu i uważa, że synek jest tylko wrażliwy. Jej zaniedbanie i bagatelizowanie problemu zniszczy to dziecko już za kilka lat. Przykre to.

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar quack
21 27

Przykre to, ale faktycznie, wygląda na objawy ze spektrum autyzmu (trochę wykraczają poza rozpuszczenie). W tej sytuacji matka Patryka powinna jednak zdiagnozować syna, a na pewno nie wpychać się z nim na imprezy. Z drugiej strony wysoko funkcjonujący autyści na swoich warunkach potrafią całkiem nieźle dawać sobie radę, więc jeżeli ktoś jest w stanie zapewnić na imprezie odpowiednie warunki, to git. Tylko to oczywiście trzeba przygotować, obgadać przed faktem etc.

Odpowiedz
avatar artemisia
23 25

@quack: To chyba jedna z tych matek, które traktują każde, choćby najmniejsze zwrócenie uwagi jak bardzo osobisty atak. To nie z jej dzieckiem jest coś nie tak, tylko z całym światem...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

@quack: i nie u psychologa, tylko u lekarza pediatry. Może magister psycholog przyda się później, ale warto zacząć od wykształconego medyka.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Caron: najlepiej to chyba do pediatry psychiatry?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
39 41

Brawa do Mamy jubilata! Tak nalezy postępować z terrorystami!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2018 o 12:05

avatar konto usunięte
-3 17

@SaraRajker: Dziecko też powinien ojciec wychowywać, ale fakt, ze taka jest ostro walnięta więc tam faceta z założenia nie ma

Odpowiedz
avatar rodzynek2
9 15

@SaraRajker: Jasne, że chłopak jest rozpuszczony. Jestem ciekaw jak poradzi sobie w szkole i jakoś trudno mi uwierzyć, że 6-latek z własnej woli jest wege.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@rodzynek2: Z tego co zrozumiałam,historia rozegrała się zagranicą. Jeżeli to UK,to dzieciak już dawno chodzi do szkoły. Chyba jest już w drugiej klasie. Nauczyciele albo asystenci musieli coś zauważyć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@sotalajlatan: A to co innego. To Paul i Happy Birthday mnie zmyliło.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
1 1

@sotalajlatan: Gdzie to w takim razie jest?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Umiejscowienie nie ma żadnego znaczenia dla historii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Day_Becomes_Night: No dobra, właściwie to on nie jest urzędowo "Paul" po angielsku. Po prostu język angielski dla wszystkich obecnych jest językiem wspólnym i w tym języku się porozumiewamy. Nie mieszkam w kraju anglojęzycznym. Ale dzieci jak to dzieci, chłoną wszystko i szybko przyswoiły angielski. Oprócz Patryczka oczywiście ;) już ja to widzę jak on pójdzie do szkoły znając tylko polski i to też słąbo ;)

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
16 24

Dziecko najprawdopodobniej może mieć lekki autyzm i powinno się z nim pójść do psychologa i m szybciej tym lepiej.

Odpowiedz
avatar Schattenspiel
0 44

Żaden autyzm (mam dziecko zdiagnozowane ze spektrum autyzmu), dzieciak jest rozpuszczony i tyle, na co wskazuje zachowanie matki - nawet się nie stara dzieciakiem kierować. Tekst "zaczyna mieć lekki autyzm" to wierutna bzdura i świadczy o ignorancji, autyzm albo się ma, albo nie, z tym człowiek się rodzi.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
15 33

@Schattenspiel: Też mam kontakt z dziećmi z autyzmem i to nie jest tak, że musi być na max albo wcale. Ogólnie to krzywdę robisz siejąc takie przekonanie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2018 o 15:21

avatar KoparkaApokalipsy
7 17

@PrincesSarah: Umiesz czytać? Chodzi o to, że autyzmu się nie "zaczyna mieć", a nie o to, że jest "max albo wcale". Można być lekko odjechanym, można być full on rainmanem, ale tak czy siak autyzm, mniej lub bardziej nasilony, ma się cały czas, a nie nabywa się go.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
7 13

@PrincesSarah: Są różne stopnie autyzmu jak i różne stopnie czytania tekstu ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar antys
0 0

@Schattenspiel @KoparkaApokalipsy: W zasadzie inaczej. Można mieć autyzm od urodzenia (w różnym stopniu, jak i może się on pogłębiać), ale można go też nie mieć lecz mieć ku niemu predyspozycje. Tak jak z rakiem. Człowiek może się urodzić z rakiem, ale może też być w gronie zagrożonych jego wystąpieniem. Osoba, która o siebie nie dba ma większe szanse na jego pojawienie się. W przypadku dziecka podstawowym bodźcem jest najbliższe otoczenie. Z historii raczej ciężko powiedzieć, czy dziecko ma autyzm czy jest zwyczajnie rozpuszczone jak dziadowski bicz, czy jedno przeplata się z drugim (ku czemu skłaniam się najbardziej). Fakt, że chłopiec nie zauważa koloru ubrania a potem histeryzuje, że jest inny - równie dobrze może świadczyć o tym, że dziecko w czasie ubierania było zajęte jak i o tym, że zmieniło zdanie i koniecznie chce tego, czego chce. Może w dzisiejszych czasach powinno się sklasyfikować nową odmianę autyzmu. Autyzm "nadopiekuńczej matki" albo "matki z klapkami na oczach". Rzecz jasna takie dzieci powinny być leczone, prostowane na umiejętność radzenia sobie w nowych sytuacjach, w relacjach międzyludzkich czy hamowania "ADHD". Jednak zanim lekarze, a tym bardziej władze do tego dojdą, minie kupa lat. W międzyczasie wyrośnie przynajmniej jedno pokolenie, reagujące płaczem, krzykiem i agresją na sytuacje, które odbiegają od wyimaginowanego świata zahukanego dzieciaka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2018 o 3:08

avatar KatiCafe
9 25

Wybaczcie, nie ma czegoś takiego jak lekki lub mocny autyzm. Są zaburzenia rozwojowe ze spektrum autyzmu i ja już po opisie tej historii widzę, że ta matka powinna jak najszybciej udać się do pediatry po skierowanie na obserwację oraz diagnozę zaburzeń integracji sensorycznej. Natychmiast!

Odpowiedz
avatar the
-5 11

@KatiCafe: Chodzi im o to, że spektrum autyzmu może być większe lub mniejsze. Co innego osoba zafiksowana na kółkach i kręcąca nimi młynki, co innego uderzający się w twarz piszczący człowiek. Zajęcia SI nie są dla osób nie lubiących mięsa czy wolących polską wersję piosenki... litości.

Odpowiedz
avatar Zyzyzyryxy
2 2

@the: "Zajęcia SI nie są dla osób nie lubiących mięsa czy wolących polską wersję piosenki" "nie lubiących mięsa" - to może (nie musi) być nadwrażliwość w obrębie jamy ustnej, czyli SI. Nie wiem jak w tym przypadku, bo nie znam dziecka oczywiście, ale taka możliwość istnieje. "wolących polską wersję piosenki" - wypisz wymaluj spektrum autyzmu. To że dwa przypadkowo wybrane objawy z całej listy nie pasują do SI nie znaczy że dziecko nie wymaga diagnozy i pomocy w tej kwestii. Drapanie się po dotknięciu, napad szału bo ktoś go poklepał, trudności z wyciszeniem się - to są bardzo silne przesłanki za zaburzeniami SI. Podobnie jak "nie lubi jak się do niego mówi" czy nieradzenie sobie ze zmianą pogody.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
33 35

Miałam kiedyś do czynienia z niegrzecznym dzieckiem. Pracowałam w muzeum, a dziecko waliło w eksponat na oczach rozanielonej matki. Jak tylko to zauważyłam to zareagowałam głosem- krzyknęłam, by przebić się przez gwar zwiedzajacych. Dzieciak nie słyszał, matka tak. Nic nie zrobiła. Podeszłam do dziecka i zwróciłam mu uwagę słownie. Zero reakcji. Więc delikatnie poklepałam młodego w ramię. I wtedy w matkę wstąpił szatan: proszę go nie dotykać! On jest chory!!! On ma autyzm. Nie miał tego napisane na czole, to raz, a dwa nawet dzieci z autyzmem nie mają pozwolenia na niszczenie eksponatów. Ale pani uważała inaczej i złożyła skargę do dyrekcji, pisząc, że to odurzające, że eksponaty są ważniejsze niż chore dzieci. Nadal tego nie ogarniam, ze babon z zachwytem patrzył jak jej syn robi rozpierduche

Odpowiedz
avatar Vampi
12 16

@Grejfrutowa: Bo to madka była.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@Grejfrutowa: Typowe zachowanie matek z autyzmem. Dzieci z autyzmem zazwycza wygladaja jak zdrowe dzieci czyli ktos niewtajemniczony nie rozni czy to dziecko z autyzmem, które wlasnie sie czegos wystraszylo i sie dziwnie zachowuje czy rozpuszczony bachor. Mamusie dzieci autystycznych natychmiast sie obrazaja jesli zwroci sie uwage im albo dziecku, bo ludzie sa nietolerancyjni i nie rozumieja autyzmu.

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
6 12

@nursetka: Nie wyglądają. Wystarczy piętnaście minut poobserwować, żeby to wiedzieć. Takie dziecko jest jakby za niewidzialną ścianą i w większości reaguje przesadnie (ktoś go dotnie, spojrzy, spróbuje wejść w dyskusje.) Już samo to, że inne dzieci go unikają powinno dać do myślenia. Aczkolwiek też uważam, że ktoś go jednak powinien odciągnąć od eksponatu, bo to porażka żeby nikt nie reagował na akt wandalizmu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2018 o 22:07

avatar pasia251
7 11

Mnie to bardzie wygląda na zaburzenia kompulsywo - obsesyjne, dodatkowo nasilone brakiem odpowiedziej reakcji ze strony matki. Dziecko nie ma poczucia bezpieczeństwa - bo to jasne reguły i wytyczone granice zapewniają takie poczucie. Wytrąca go z równowagi wszystko co jest nie po jego myśli, nawet kolor koszulki.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
5 7

Gdy przeczytałam początek historii uważałam, że reakcja Gospodyni "Tak, tak, wejdźcie" jest prawidłowa. Sądziłam, ze chodzi o jakieś antagonizmy pomiędzy dorosłymi a cóż dzieci temu winne? Po doczytaniu do końca uważam, że reakcja Gospodyni powinna brzmieć "WON!" Szkoda tylko dziecka. Takie zaburzenia się leczy, latami, owszem, ale się leczy. Pod warunkiem, że rodzice uświadomią sobie problem a tu najwyraźniej sobie nie uświadamiają. To biedne dziecko wyrośnie na kompletnie nieprzystosowanego społecznie. Mój syn też miała takie problemy. Wykryte w 7 roku życia. Przyjęłam, zaczęłam terapię i leczenie. W 12 roku życia jest ogromna poprawa.

Odpowiedz
avatar Zimny
0 2

I dobrze, nikomu nie byłoby szkoda :)

Odpowiedz
avatar Zimny
-2 2

(autistic screeching)

Odpowiedz
avatar gggonia
3 3

w ogóle co to za dzika mentalność, "a nie dostałam zaproszenia, ale na pewno zapomniałaś bo to oczywiste że zaproszeni jesteśmy". Jak na studiach się mieszkało ze znajomymi i któryś był zaproszony na imprezę (do wspólnych znajomych), to nikt nigdy nie wpadł na pomysł "a też pójdę, bo na pewno jestem mile widziany". Nie ma zaproszenia, nie ma przyłażenia.

Odpowiedz
Udostępnij