Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia ta przydarzyła się mojemu starszemu bratu, jeszcze za czasów studenckich. Było…

Historia ta przydarzyła się mojemu starszemu bratu, jeszcze za czasów studenckich. Było to bardzo dawno temu, bo w roku 1993. Dziwne to były czasy i jakże inne od naszych. Nie było żadnych smartfonów i fejsbuków. Nie było jutuba, tylko zwykły radiomagnetofon marki "kasprzak" leciał tylko Haddway- what is love, albo MC Hammer z kasety.

Jednakże w akademikach od tamtego czasu chyba niewiele się zmieniło. Postaram się odrobinę przedstawić ich warunki mieszkaniowe. Wystrój wówczas przypominał celę więzienną albo szpital psychiatryczny. Generalnie wystroju tam było niewiele. Jak to u facetów, meble mocno zdezelowane, a po imprezach takie rzeczy jak krzesła czy stoły nigdy nie znajdowały się w pozycjach przewidzianych przez producenta.

Mieszkali sobie tam we trzech. Mój brat Endrju i jego kumple Hans i Baryła. W pokoju znajdowały się łóżka, lub tzw. tapczany, po czseku taki mebel nazywa się rypok studentski. Na środku stał zdezelowany stolik, bliżej nieokreślonego koloru, ufajdany niemiłosiernie, pełen zaschniętych much i resztek jadła. Nie mieli zasłon, bo po co dawać coś co tylko wisi i nic nie robi? Mieli nawet jeden talerz, który głównie robił za popielniczkę. Chociaż za popielniczkę robiła też stara zeschnięta paprotka w doniczce na parapecie. W jednym kącie odpadał tynk, w drugim był grzyb, a w trzecim na dużej pajęczynie radośnie dyndał sobie czwarty lokator. Wypasiony pająk krzyżak o dźwięcznym imieniu dżordż, który w zamian za miejsce wyłapywał im muchy i komary. Do tego lamperia w kolorze sraczki dopełniała obrazu. Znawca tematu, niekoniecznie architekt określił by te warunki jako syf kiła i mogiła.

Po co o tym piszę? Ano po to żeby pokazać, że chłopaki do raczej delikatnych nie należeli. To nie są dzisiejsi wymuskani, bezglutenowi i delikatni hipsterzy. To twarde chłopy, których niewiele rzeczy jest w stanie zaskoczyć a jeszcze mniej jest w stanie wywołać odrazę. Udało się to piekielnemu czwartemu lokatorowi (lub piątemu, licząc razem z dżordżem).

Pojawił się u nich w pokoju jakiś dziwny koleś. Pochodził z jakiegoś malowniczo położonego zadupia z końca mapy. Charakterystyczną cechą owego gościa było to, że praktycznie wcale nie opuszczał łóżka. Mógł leżeć cały dzień, chodził tylko do klopa, chociaż pewnie gdyby pomieszkał z nimi dłużej to może podstawił by sobie wiadro.

Po jakimś czasie od jego pojawienia w pokoiku pojawił się trudny do identyfikacji i jeszcze trudniejszy do lokalizacji smród. Coś musiało tam rzeczywiście walić bardziej niż zwykle, bo chłopaki komisyjnie stwierdzili, że chyba kot się tam gdzieś musiał skasztanić, bo wytrzymać nie szło. Tylko skąd tam kot? Okna za bardzo nie dawało się otwierać, bo to już późna jesień była i nieźle wówczas przymroziło.

Jak to ze studentami bywa, chłopaki mało jedli ale za to więcej pili. Hans był na spotkaniu z kolegami, zabrał nawet swój zeszyt do politechniki, w celu wymiany notatek i wrócił oczywiście totalnie narąbany. Żyroskop się mu rozregulował i zniosło go do przydrożnego rowu. Było zimno, ale przezorny Hans przykrył się rowerem. O dziwo nie pomogło i strasznie się przeziębił. Początkowo nie był w stanie leżeć bez trzymanki, później miał kacora giganta. Wtedy nie było mowy o otwieraniu okna.

Smród był już przeogromny, jako że kaloryfery napierdzielały jak grzejniki w PKP w letnie popołudnie.

Jako że Piekielny z wyra się nie ruszał, był też głównym podejrzanym odnośnie smrodu, bo pojawił się praktycznie razem z nim. Chłopaki mieli już tego dość. Wysłali piekielnego w miasto po klina dla Hansa, Wkręcili mu że im się zapasy skończyły, a gdy wyszedł, rozpoczęli przeszukiwanie. Szybko okazało się że smrodek zawiewa od jego łóżka. Postanowili je odsunąć.... i to był błąd. Okazało się że za wyrem pomiędzy materacem a ścianą były poupychane majty i skarpety. Gościu nosił je chyba dość długo a potem zamiast prać, tylko upychał za łóżkiem. Te na dole już zaczynały zmieniać kolor na zielony i chyba porastały mchem a na pewno pleśnią. Obraz zmroził im krew, a smród powalił. Hans wytrzeźwiał i puścił horyzontalnego pawia. Baryła wybiegł z krzykiem a mój brat opowiadał mi że poczuł się jakby mu ktoś w morde dał. Usłyszeli jeszcze ciche pacnięcie. To dżordż stracił przytomność i odpadł z pajęczyny.

Skończyło się na tym że piekielny nie miał później z nimi życia i musiał się wyprowadzić.

A ja się tylko zastanawiam skąd się biorą tacy ludzie? Mają jakiś wstręt do wody? Fakt że działo się to ponad 20 lat temu daje jednak nadzieję, że dzisiaj już nie spotyka się takiej patologi.

akademik

by b1aster
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Loottie
33 43

Kurła, ale fajnie napisane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@Loottie: też dałam plusika za styl, dawno nic mi się tak fajnie nie czytało, chociaż historia przesadzona :)

Odpowiedz
avatar timo
16 24

Zajebista narracja :) Podobną ekipę miałem w akademiku (co prawda oficjalnie mieszkałem tam dwie doby, zanim mnie wywalili, ale imprezowałem przez znaczną część pierwszego roku ;) Byli sobie tacy dwaj, którzy generalnie żyli (pili) z tego, że pod ich oknem (pokój na parterze akademika) znajdował się daszek nad wejściem do piwnicy, po którym przy odrobinie wysiłku dało się wejść przez okno do akademika. Miejsca tego nie "widziały" kamery, a "wejście", choć znane portierom, było milcząco tolerowane. Generalnie po ich pokoju trzeba było chodzić, bo jak się człowiek zatrzymał, to mógł już nie odkleić butów od podłogi. Piwa na stole również się nie stawiało, bo trudno było oderwać. Pająka co prawda nie mieli, ale wypasioną muchę owszem. Długo by gadać - generalnie melina, jakich mało ;)

Odpowiedz
avatar BiAnQ
13 21

Jesteś genialnym pisarzem na piekielnych

Odpowiedz
avatar b1aster
20 26

@annabel: Fakt przyznaję, trochę przeszarżowałem z tym rypokiem. Historia w gruncie rzeczy jest obrzydliwa więc trochę koloryzowałem żeby to załagodzić. P.S. Naprawdę mieli pająka dżordża :-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2018 o 0:06

avatar annabel
5 5

@b1aster: w pajaka absolutnie wierze, moj nazywal Sie Robert. Raz poszedl na spacer na podloge i moj brat z okrzykiem: Pajaaaak!!! i za pomocy kapci zakonczyl nasze wspollokatorstwo. RIP Robert.

Odpowiedz
avatar Tranquility
4 4

@annabel: u mnie zamieszkal Lukas. Caly czas sie zastanawiam czy czai sie gdzies za meblami czy juz sie wyprowadzil... do czynszu od grudnia sie nie dorzucil ;-)

Odpowiedz
avatar Nurth
2 2

@annabel: My z koleżanką miałyśmy Zenka. Biegał po całym suficie, a najbardziej lubił siedzieć nad oknami. Niestety przez przypadek go zabiłam. Biegł po blacie od stołu i z automatu walnęłam go, nie patrząc w sumie co to za pająk był :D

Odpowiedz
avatar krzycz
7 17

Dawno nie czytałem czegoś tak lekko napisanego, szacun :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

Jeszcze tylko dodać walące się po podłodze pudełka po pizzy i wypisz wymaluj,pokoje moich studentów. Będzie ci taki łaził w dziurawych skarpetach ale kilka butelek łychy,wina i innych alkoholi musi być. Banda alkoholików.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 16

Boskie ;) I biedny Dżordż.

Odpowiedz
avatar Meliana
16 24

Niechęć, czy też raczej brak potrzeby mycia się, wynoszą najczęściej z domu - to wnuki tych, co to kąpali się na Wielkanoc, Boże Narodzenie i Boże Ciało, a dzieci już mniej ortodoksyjnych, myjących głowę raz w miesiącu i biorących szybki prysznic raz na tydzień. Zaś z majtkami podejrzewam, że po prostu nie wiedział co zrobić - w domu zostawiał i magicznie znajdował czyste w szufladzie, w akademiku już ten myk jakoś nie chciał działać, więc musiał upychać za łóżkiem, bidulek ;) ... brr, aż mnie dreszcz obleciał. A równie fajnie napisanej historii dawno już tu nie czytałam, wrzucaj co masz, bo to sama przyjemność czytać :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

@Meliana: Ty się śmiej. Ale ja mam znajomą,co pozwala córce na normalną kąpiel raz w tygodniu a tak to tylko w miejscach intymnych. Rozumiem dziecko w wieku przedszkolnym i młodsze ale nie dziewięciolatkę.

Odpowiedz
avatar Aris
6 14

Błagam, powiedz, że jest więcej Twoich rzeczy do poczytania! W życiu nie widziałam tak wybitnie opisanej historii w internecie!

Odpowiedz
avatar b1aster
3 3

@Aris: Dzięki Wielkie :-) Jestem zdania, że błogosławieni są Ci, którzy nie mają nic do powiedzenia, a pomimo tego milczą :-) Nie chcę pisać byle czego, a historie które bym miał, z woja czy z akademików, raczej pasowały bo na portal: obrzydliwe.pl, gdyby taki był. Będę czujny i jeśli coś fajnego wyłowię, czy to ze swojej egzystencji, czy od znajomych to na pewno tu wrzucę. Poczułem się bardzo zmotywowany przez miłe komentarze.

Odpowiedz
avatar MonikaTakaja
4 10

Pióro masz świetne! I nawet jak koloryzowałeś jedną rzecz, reszta jest genialnie napisana! Poproszę o więcej jak masz:-)

Odpowiedz
avatar Jorn
1 7

Opowieść świetna, tylko ci jednego "i" na samym końcu zabrakło.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
3 5

Super napisane!

Odpowiedz
avatar iks
5 5

Po tym jak dżordż spadł nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem. Super historia :)

Odpowiedz
avatar LordTedi
0 0

@iks: Tu podobnie, pierwszy raz w życiu faktycznie oplułem monitor :)

Odpowiedz
avatar Balbina
6 6

Rower mnie rozwalił,co prawda kiedyś rower prowadził mojego pijanego męża ale się nim nie przykrywał. Współczuję Dżordżowi upadku z wysokości. Uśmiałam się.

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
7 7

Całkowicie zgadzam się z przedmówcami. Świetnie napisane. Ale troszkę się martwię... Czy Dżordż doszedł do siebie po upadku?

Odpowiedz
avatar b1aster
10 10

@KukuNaMuniu: Aż specjalnie dopytałem o to brata :-) To było dawno i Dżordżu rzeczywiście spierdzielił się na glebę, ale chyba dlatego że Baryła wybiegając z pokoju ostro trzasnął drzwiami o ścianę. A że był to solidny pająk, to podmuch go strącił. mało prawdopodobne żeby smród zwalił pająka z pajęczyny, ale nie mogłem się powstrzymać. Nic się mu nie stało, ale jakoś na wiosnę gdzieś zniknął i się nie pojawił. Zastąpił go Majk, też krzyżak, w sumie podobny, chyba nawet jego syn :-). Bardzo dziękuję za miłe słowa odnośnie mojego pisania. Szczerze to się tego nie spodziewałem, a tu praktycznie w każdym komentarzu coś miłego. Raczej myślałem że wszyscy będą mówić, że historia przekoloryzowana, bo tak w istocie jest. Ot zwykły śmierdziel akademikowy, jakich wielu. Można to było napisać w dwóch zdaniach. Chciałem żeby było zabawnie i na luzie. Wygląda na to że się udało i jeżeli przynajmniej jednej osobie poprawiłem tym humor, to cel został osiągnięty.

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

Jak mieszkałam w bursie to mieliśmy takich trzech w jednym z pokoi. Gdy się otwierało drzwi, to doznawało się takiego "ognistego podmuchu" o aromacie znoszonych skarpet, z lekką nutką przetrawionego alkoholu :P Syf nieziemski, ale chłopaki fajne.

Odpowiedz
avatar Grav
1 1

Drożdża dało się odratować?

Odpowiedz
avatar CaMiZzA
1 1

Szacun za narrację :) Bomba:)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 2

J cie... Biedny dżordż.. czy pajęczyna wytrzymała?? Historia zaje kur.... :)) Już Cie lubię ^^

Odpowiedz
avatar Johanna
3 3

U kasprzakowcow moze i lecial tylko MC Hammer... U mnie na Grundigu Metallica byla.

Odpowiedz
avatar Zimny
1 1

Dzięki za tę historię, bo nieźle się uśmiałem :D

Odpowiedz
avatar LoonaThic
1 1

Jakiś czas jestem już na piekielnych, ale dopiero Twoja historia faktycznie mnie rozbawiła :) Chętnie poczytam więcej Twoich tak przekoloryzowanych historii :) W zasadzie to możesz nawet zmyślać :D

Odpowiedz
avatar Erica_Cartmanez
2 2

Piszesz jakiegoś bloga może? Opowiadania, książki? Cokolwiek? Chętnie bym poczytała :)

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-2 2

Wstyd się przyznać, ale jakbym widział mojego ojca... w domu. Tyle, że on ma 75 lat i żyje tak od co najmniej 25 lat. Od kiedy moja matka przejrzała na oczy, postawiła się i przestała byś służącą. Od tego czasu mój ojciec kąpał się mniej więcej raz w roku, głowę myje jak trzeba się ostrzyc, bo mu koledzy mówią, że maszynka nie bierze... Gacie nosi jedne co najmniej 3 miesiące. Gdyby je zdjął i zostawił gdzieś na widoku to stałyby pewnie jak skarpety, które zmienia jeszcze rzadziej. Po kiblu rąk nie myje, nie ważne co tam robił i łapie za gary. Zaczęliśmy chować wszystko, czego używamy my, żeby się czymś nie zarazić. Aha. Z obserwacji wynika, że podciera się dokładnie jednym listkiem... Do tego w ramach oszczędności pali "lewy" tytoń do fajek i nabija papierosy sam. Nie pracuje. W domu siedzi albo przed komputerem i gra od ok. 8 lat w pasjansa po 12h na dobę. Powinien znać już na pamięć każde możliwe rozdanie po tym czasie, a jak czasem widzę jak gra, to mam wrażenie, jakby intensywnie zastanawiał się nad kolejnym ruchem... Ja się zmęczy to idzie spać. Czasem rozmawia z telewizorem. Prowadzi bardzo ożywione dyskusje, wyzywając każdego, kto pojawia się na wizji...

Odpowiedz
Udostępnij