Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja babcia stała się wrogiem publicznym numer 1 w swoim miasteczku. Babcia…

Moja babcia stała się wrogiem publicznym numer 1 w swoim miasteczku.

Babcia wybrała sobie w życiu fach niecodzienny - jest rzeźbiarką. Nie prowadzi już swojej pracowni, karierę artystki rozwijała głównie za granicą. Po przejściu na emeryturę zwinęli się z dziadkiem i osiedli na zadupiu, blisko gór, lasów, czystej wody i błękitnego nieba. Babcia nauczała rzeźby w lokalnym domu kultury i projektowała duperele w rodzaju okazjonalnych statuetek wręczanych w nagrodę za wieloletnią służbę dla partii.

Pewien czas temu została zaproszona do ratusza na spotkanie z burmistrzem. Zbliżała się wyjątkowa uroczystość, drugi ślub trzeciej córki czy coś podobnego. Grunt - pannie młodej zamarzyło się ozdobienie ogrodu weselnego rzeźbą swoją i małżonka w skali 1:1. W marmurze. Najlepiej w pozie pary tańczącej walca. I oto burmistrz proponuje babci taki interes, że w kasie miejskiej jest fundusz na obiekty artystyczne do wystawienia na jakimś skwerku, to babcia zrobi tę rzeźbę, oni rozpiszą konkurs, babcia wygra, dostanie pieniądze i po ślubie się ten kawał kamienia ustawi na skwerku.

Babcia zadała trzy pytania:
1) czy wiedzą, że to nielegalne,
2) czy wiedzą, że to zajmie około 2 lat,
3) czy wiedzą, że koszt takiej imprezy jest sześciocyfrowy.
Okazało się, że żadnej z tych rzeczy nie wiedzieli. Pomysł upadł.

Po kilku dniach znowu odezwali się od burmistrza, bo jego córka strasznie napaliła się na te rzeźby i już zdążyła się pochwalić, że będą, a tutaj zonk, stara baba ma wąty.

Po negocjacjach stanęło na tym, że babcia wypożyczy jakieś prace, wypisze się rewers na dom kultury, postoją w holu i potem wrócą do babci. Stety niestety, jedyne prace, które rozmiarowo odpowiadały panience, były wykonane z połączenia kamienia, metalu i szkła. Z przewagą szkła.

Babcia oddała 3 rzeźby, wzięła kwit na 3 rzeźby, ekspozycja czasowa miesięcy tyle i tyle w budynku miejskiego ośrodka kultury, po tym czasie wracają do właścicielki.

Chwalić Boga, że tego rewersu nie wyrzuciła, bo ślub się odbył, a po ślubie okazało się, że jedna z rzeźb nie przetrwała w całości. Praca skończyła w kilkunastu(!) częściach i wyglądała, jakby ją ktoś potraktował młotem kowalskim. Babcia dostała przeprosiny, zapewnienia o głębokim żalu, wielka szkoda, no nie wiedzą, jak to się mogło stać, ogólnie im przykro i liczą na to, że sprawa rozejdzie się po kościach. Nie rozeszła, bo w babcię wstąpił demon. Wezwała miasto do zwrotu prac i wypłaty odszkodowania za zniszczenia. I w tym momencie zaczęła się cała afera.

Miasto stwierdziło, że zapłaci, ale chce wiedzieć, ile.

Babcia pokazała kwit z austriackiego domu aukcyjnego, że 5 lat temu praca z tej samej grupy poszła za wiele tysięcy euro i ona domaga się równorzędnej kwoty.

Miasto potrzebowało chwili, żeby odzyskać głos i przyznało, że spodziewali się 5-6 tysięcy złotych…

Babcia oddała sprawę do sądu. W pierwszej instancji sąd uznał, że należy jej się wiele tysięcy, ale złotych, bo trzeba brać pod uwagę realia gospodarcze wpływające na rynek dzieł sztuki i to, że kasa miejska nie może sobie pozwolić na szastanie kwotami takimi, jak w zachodnich domach aukcyjnych, a w ogóle to ona też jest winna, bo nie upewniła się, że jest ochrona, zabezpieczenia, ubezpieczenie i podobne rzeczy. Radca płakał ze śmiechu, kiedy czytał uzasadnienie wyroku.

Poszła apelacja. Z przeniesieniem sądu rozpatrującego sprawę z Nieco Większego Zadupia do Bardzo Dużego Miasta.

W apelacji uznano, że miasto wzięło odpowiedzialność za los rzeźby, samo oświadczyło, że znało jej wartość i zapłacić musi zgodnie z aktualnym szacunkiem domu aukcyjnego, a to, że artystka nie jest znana w kraju, nie znaczy wcale, że jej twórczość jest bezwartościowa. Jednocześnie nie ma znaczenia dla sprawy, czy rzeźby stały na sali weselnej, w kościele, czy w garażu, bo oddano je w pieczę miastu reprezentowanemu przez miejską instytucję i to instytucja za nie odpowiadała. Wyrok zapadł.

Całość kołomyi trwała ładne 4 lata. Podobno bardzo prędko, jak na taką sprawę. Przez 4 lata babcia była wskazywana palcami i obmawiana jako ta, która chce się dorobić na wspólnym dobru lokalnej społeczności, wielka artystka, która każe sobie płacić bajońskie sumy za jakieś barachło i baba z miasta, co myśli, że będzie ustawiać lokalsów po kątach, a w ogóle to teraz nic nie będzie się działo w tej mieścinie, trzeba jeszcze wziąć kredyt, żeby ją spłacić. Oczywiście, lekcji w domu kultury już nie udziela.

Babcia z dziadkiem kupili już działkę na innym zadupiu, tym razem na przeciwległym końcu kraju, a swoją artystyczną przeszłością staruszka nie ma zamiaru nikomu się tam chwalić.

Przeprowadzka zaraz po świętach.

by Ursueal
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Lynxo
28 34

@voytek: To taki zawod ktorego sie nie wybiera. Z tym trzeba sie urodzic.

Odpowiedz
avatar szafa
5 7

@Lynxo: Niestety wielu ludzi spośród współczesnego społeczeństwa przejęło amerykańską "chcieć to móc" i czy się do danego zawodu nadają czy nie, to lecą, bo ktoś im powiedział, że jest kasa. Vide sporo nieudanych informatyków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
34 38

Brawa dla twojej Babci! Bradzo słusznie i niestety w pełni prawdziwie, znajoma zajmująca się organizacją imprez w pewnym całkiem sporym i fajnym hotelu opowiadała nie raz, że śluby kacyków ich progenitury zawsze idą na fakturze jako szkolenie dla personelu danego urzędu, a śluby w rodzinach Januszy biznesu to imprezy integracyjne dla pracowników. Wszystko zawsze na firmę czy to prywatną czy na urząd. Złodzieje

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 marca 2018 o 16:40

avatar rodzynek2
24 24

@maat_: To nie tylko chodzi o "imprezy integracyjne". Byłem raz w urzędzie miasta świadkiem, jak urzędnik od finansów miasta tłumaczył innemu urzędnikowi co i jak ma być na fakturze i do kiedy ma mu tą fakturę dostarczyć, żeby ten drugi mógł podmienić swój stary aparat fotograficzny na nowy, który ma zostać kupiony przez UM.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
11 11

@maat_: No, a czego jeszcze nie wiemy. Nic nie wskórasz, bo słowo przeciwko słowu, a nikt z włączonym dyktafonem, czy kamerą nie biega po urzędach. Na początku zastanawiałem się czy to nie jakaś podpucha, bo jak można na korytarzy rozmawiać o takiej podmianie, gdzie każdy może przypadkiem podsłuchać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@rodzynek2: Tacy pewni siebie, bo wiadomo, naczelnik też umoczony to nic ni powie, prokurator lokalny pije wódke z jego teściem i tak się to kręci, a szwagier wygrywa przetargi

Odpowiedz
avatar katem
12 14

@adas: A na jakiej podstawie oceniłeś, że to ponad 90-letnia osoba?

Odpowiedz
avatar adas
-2 12

@katem: To bardzo proste. 2018: Babcia w tym roku przeprowadza się do nowego domu - 29 lat 1989: W Polsce kończy się komunizm i to ostatni rok, gdy można dostać "nagrodę za wieloletnią służbę dla partii" - 3 lata - no tak sobie strzelam, że trzy lata może mniej 1986: Babcia wraca do Polski i po tym roku (ale przed 1989) przygotowuje statuetki na w/w nagrody - 60 lat - niższy wiek emerytalny mają tylko emeryci mundurowi i z tego co się orientuję, to tylko w niektórych krajach, ale zakładam że jak babcia jest rzeźbiarką, to raczej nie jest policjantką jednocześnie 1926: Możliwy rok urodzenia babci. Jak widzisz, skoro babcia się mogła urodzić najpóźniej około roku 1926, to znaczy że teraz ma trochę ponad 90 lat.

Odpowiedz
avatar imhotep
13 15

@adas: A może to przejście na emeryturę to po prostu zaprzestanie rzeźbienia "na pełen etat" i życie z tego, co zarobiła wcześniej.

Odpowiedz
avatar licho13
-5 5

B.F. ?

Odpowiedz
avatar ziobeermann
6 8

Masz fajną rodzinę. Trochę zazdroszczę.

Odpowiedz
avatar Ginsei
10 10

O! To teraz dopiero się zacznie! "A wie pani, pani kochana, że ta niedobra rzeźbiarka to wycyckała kasę miasta do cna i teraz na szeszele się wyprowadziła? Naprawdę! Siotra dziadka, pociotka Antosia tego z końca wsi mi tak powiedziała! A ona w biurze turystycznym pracuje, to wie, gdzie kto jedzie!" Dobrze, że babci przy tym nie będzie ;)

Odpowiedz
avatar Raveneks
6 6

Całość w cztery lata to naprawdę ekspresowo, są przypadki, że mijają dwa lata i nie ma jeszcze terminu pierwszej rozprawy w sprawie cywilnej. Swoją drogą nie wiem, kto i dlaczego taki system wymyślił. Mogą minąć lata zanim Wysoki Sąd, oczywiście sprawiedliwy i niezawisły, bo jak by inaczej, zajmie się sprawą... i kolejne lata zanim wyda prawomocny wyrok... a ty człowieku albo jesteś bogaty i możesz się bez tych pieniędzy obyć, albo masz problem.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
3 3

@Raveneks: Takiego systemu nikt nie "wymyślił". Tempo rozpatrywania spraw zalezy od liczby spraw na liczbę sędziów. Skoro u nas nawet grzywnę zatwierdzić musi sędza, to liczba spraw idzie w setki tysięcy. A liczba sędziów jest taka, na jaką budżet ministerstwa sprawiedliwości pozwoli...

Odpowiedz
avatar niki1990
0 0

No niestety, tak to jest, jak się człowiek wynosi na zadupie. A kupiliby mieszkanie w blokach w Łodzi lub Krakowie, to sytuacja nie miałaby miejsca.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2021 o 16:21

Udostępnij