Byłam na zakupach. Przed sklepem jakiś facet zaczepiał dwóch panów z prośbą o zrobienie mu jakichkolwiek zakupów, bo jest głodny i ma chorą matkę na utrzymaniu, a nie ma za co kupić jedzenia. Minęłam ich bez słowa i poszłam do sklepu.
Pomyślałam, że kupię mu parę rzeczy i dam przed sklepem. W międzyczasie facet wszedł do sklepu. Nikogo nie namówił na pomoc więc pomyślałam, że będzie chciał coś ukraść. Ale się myliłam. Facet zrobił zakupy za jakieś 50 zł, zapłacił kartą, po czym wyszedł ze sklepu, wsiadł do zaparkowanego nieopodal całkiem nowego audi i odjechał...
Kurcze, przez takich głąbów tracę wiarę w ludzkość. Następnym razem nawet jak spotkam kogoś naprawdę potrzebującego, to nie pomogę, bo przypomni mi się ten facet.
Biedronka
u nas byl taki gosciu co chodzil i jaki on biedny i w ogole, a ma zone, dzieci i calkiem fajne domostwo, a w sklepie przy mnie zrobil zakupy na 500+ zł.
Odpowiedz@Arcialeth: No wiesz, pan były minister Gowin też w telewizorze płakał, że jak jeszcze był ministrem to mu do pierwszego nie starczało. Taki biedny. A - popatrz - żonaty, a jakże, trójka dzieci i fajne domostwo również posiada.
OdpowiedzNo to sobie przyswój: w Europie nikt nie musi zebrać, bo każdy może liczyć na pomoc. Dlatego nie ma się co dziwić, że żebrak okazał się oszustem.
Odpowiedz@Jorn: W Europie może tak. Ale nie w Polsce. Bo w Polsce LICZYĆ to możesz wyłącznie na siebie. A jak masz jakieś wątpliwości - wygooglaj sobie w jakiej wysokości otrzymują zasiłki niepełnosprawni w OPS, jakie kryteria muszą spełniać, żeby otrzymać pomoc, a jakie kwoty w miesiącu - średnio - powinni wydawać na leki. I zaręczam ci, że jeśli ci ludzie CZASAMI proszą o wsparcie pod apteką, lub sklepem - to dlatego, że nie mają wyjścia, nie mają rodziny, która pomoże, ani znajomych, którzy się poczują. Znajomemu mojej matki ostatnio wyliczyli emeryturę... 578 zeta. Spróbuj z tego przeżyć. A na pomoc się nie łapie, bo przekracza "kryterium dochodowe" o parę złotych. Gmina, co najwyżej, dołoży mu coś tam do czynszu, OPS załatwi cienkie obiadki - o resztę się musi zatroszczyć sam. Aha. I nie zamierzam dywagować ile czasu facet pracował, ile czasu chorował, ile sobie odłożył, czy nie odłożył składek. Bo sytuacja na dzień dzisiejszy jest jaka jest, a ja odnoszę się tylko do twojego stwierdzenia "każdy może liczyć na pomoc". Może i może, tylko ciekawe na jaką? A jak pod spożywczakiem pijaczek mnie prosi o dwa zeta - to też nie jest oszust, bo nie ukrywa na co zbiera.
Odpowiedz@Armagedon: A znajomy pewnie cale zycie robi na czarno. Och jak mi go szkoda.:-)
Odpowiedz@mietekforce: Aleś ty durny, no! Całe życie na czarno to można dzisiaj pracować. W PRL wszyscy pracowali na biało, a zdaje się, że człowiek ma już WIEK EMERYTALNY i jakąś tam emeryturę dostaje. I niech ci się nie wydaje, że ci co pracowali 20 lat mają tę emeryturę zajebistą, bo raptem o 4 stówy większą. Poza tym, nie masz zielonego pojęcia co to było prawdziwe bezrobocie. Bo to, co jest teraz - to jest pikuś taki malutki. Przed wejściem do UE w Polsce było ponad 3 MILIONY bezrobotnych. Łapali KAŻDĄ pracę jaka się nawinęła, żeby utrzymać rodziny. Ciekawe, kto by chciał wybrzydzać i żądać umowy? Nie podoba się? To noga-dupa-brama, bo za tą bramą czeka setka chętnych, którzy wybrzydzać nie będą. O aferze "biedronkowej" też pewnie guzik wiesz, bo czternaście (tylko!) lat temu jeszcze na nocnik robiłeś. O kasjerkach siedzących w pampersach, bez minuty przerwy, o zmuszaniu do niewolniczej pracy ponad siły, o niepłatnych nadgodzinach, braku urlopów, szorowaniu stanowisk kasowych szczoteczkami do zębów, pensjach urągających godności ludzkiej - zapewne również ci nikt nie powiedział. Więc nie mędrkuj, kolego, bo ciekawe ile renciny byś dostał, gdyby ci, przypadkiem, tramwaj rączkę uciął? I jaką robotę byś sobie załatwił, żeby coś dorobić?
Odpowiedz@Armagedon: Aleś ty durna, no. I w dodatku wszystko o mnie wiesz. To jak to się dzieje, że są ludzie otrzymujący emerytury, z których starcza na życie? Że są ludzie, którzy nigdy nie musieli zasuwać w biedronce i gdzieś mają te afery? Jak oni to zrobili? Ps. Swoją pracę mógłbym wykonywać nawet bez (jednej) ręki. Nie dla każdego praca oznacza machanie łopatą albo noszenie kartonów, a powoływanie się na czasy przed ue czy prl tego nie zmieni. Weź na to poprawkę. Jeszcze jedno. Obecnie nie ma bezrobocia. Brakuje wręcz rąk do pracy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 marca 2018 o 7:49
A już myślałam, że mrożące krew w żyłach opowieści o żebrakach-milionerach, co to jeżdżą beemkami, audi, lexusami, albo i lamborghini - umarły śmiercią naturalną. Okazuje się - nowa fala idzie. Ale dostrzegam pewną modyfikację schematu. Dotąd milioner przebierał się w stare łachy, najlepiej brudne i śmierdzące, no i w żadnym wypadku nie parkował swojej furki wprost pod sklepem. Widocznie te milionery coraz bardziej bezczelne się robią. W dodatku, jak nie nazbierają gotówki - to się wkurzają i w sklepie płacą kartą. Założę się, że kredytową.
Odpowiedz@Armagedon: rozdał auta i nie starcza mu na życie :D
OdpowiedzJa jak już daje to tym, co znam i wiem mniej więcej jak wyglądają i jak żyją.
OdpowiedzMinus za podsumowanie. Może czterech na pięciu oszukuje, ale ten piąty może naprawdę potrzebować. Poza tym biorąc pod uwagę skalę złodziejstwa w tym kraju, z dwojga lepiej, że żebrze niż że kradnie telefony czy portfele.
OdpowiedzMnie miesiąc temu na dworcu kolejowym też coś podobnego spotkało. Spieszyłam się na pociąg, zaczepia mnie jakiś koleś, w niezbyt czystym odzieniu. Wyciąga rękę, na której ma parę monet i prosi o pieniądze, coś tam mamrocze że zimno i że chce sobie kupić kawę/herbatę w pobliskim Le Crobagu. Tak patrzę na te monety i mówię mu, że z takimi żetonami jakie ma, to mu już spokojnie wystarczy na ciepły napój i jeszcze coś do jedzenia. Od razu zaczął coś kręcić, że to nie na ciepłe picie ale jednak na leki potrzebuje. Odparłam, że nie mam drobnych (naprawdę nie miałam), tylko mam kartę. Mówił, że mam sobie w takim razie kupić kawę w tym Crobagu, zapłacić kartą i mu wydać resztę (że co?). Powiedziałam mu, że nie mam ochoty na kawę i się spieszę na pociąg. Zaczął mnie mocno szarpać za ramię - wyrwałam się mówiąc, że ma mnie zostawić w spokoju. Łaził za mną, rzucał wyzwiskami a nawet próbował opluć. Jak zauważył, że kieruję się w stronę ochrony dworca, to się zmył.. Już nie mówię o ludziach, którzy oglądali ten teatrzyk bez reakcji, ale jak tu komukolwiek pomagać, skoro współcześni "żebracy" są zbyt roszczeniowi?
Odpowiedz@Faerenn: Trafiłaś na jakiegoś szurnietego. Niestety, szurniętych też nie brakuje. Ale, prawdę mówiąc, takich to ja się po prostu boję, bo nigdy nie wiadomo co im do łba może strzelić.
OdpowiedzAj żeby to był wyjątek :/ Masa takich sytuacji. Kiedyś szłam z babcią z zakupów i mijałyśmy żebrającą dziewczynę, babcia wyciągnęła z torby kilka bułek i jej dała. Niby podziękowała i w ogóle, a później koleżanka pracująca w sklepie obok powiedziała, że jak tylko zniknęłyśmy za rogiem, to dziewczyna wstała i wywaliła bułki do kosza.
OdpowiedzTo nie tak, że Ci wszyscy bezdomni nie mają gdzie jeść i spać. Są miejsca gdzie nakarmią i ciepły kąt na noc się znajdzie - ale jest problem, dla niektórych nie do przeskoczenia. Trzeba być trzeźwym.
OdpowiedzDlaczego ma nowe Audi? Bo już niejeden jeleń robił mu zakupy. Dwóch panów akurat nie zrobiło ale ilu było przed nimi?
Odpowiedz