Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję jako opiekunka osób starszych w domu opieki. Pod moją poprzednią historią…

Pracuję jako opiekunka osób starszych w domu opieki.

Pod moją poprzednią historią pojawiły się spekulacje, jaką matką była Melusia, że jej się dzieci tak odpłacają. Otóż nie wiem, tak po prostu nie wiem. I szczerze mówiąc nie interesuje mnie to. Nie czuję się upoważniona do tego, żeby ich oceniać, osądzać, decydować na co sobie zasłużyli, a na co nie. Wszystkich naszych podopiecznych lubię - jednych bardziej, drugich mniej, ale jednak lubię. I mam (a przynajmniej staram się mieć) do nich dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Nie da się inaczej, jeśli choć jeden podopieczny zaczyna cię wkurzać, denerwować, to zaraz się znajdzie drugi, trzeci... i praca stanie się udręką i "usługiwaniem tym cholernym dziadkom". Tu trzeba zrozumieć, że oni są, jacy są, z różnych względów, głównie z powodu mocno postępujących procesów chorobowych. A jacy byli, zanim do nas trafili, to nie powinno nas obchodzić. Ale czasami wiemy, bo rodzina przychodząca w odwiedziny lubi się wyżalić, poopowiadać, nie wiem, może szukają jakiegoś usprawiedliwienia dla siebie, że mamę/tatę, babcię/dziadka, ciocię/wujka oddali do domu opieki?

Jakoś tak latem przyszedł do nas pan Zbigniew. Od razu nazwany przeze mnie "Zbyszko", podopieczny leżący, trudny i problematyczny. Zbyszko był zwolennikiem "twardej ręki" zarówno w stosunku do dzieci, jak i do żony. Dzieci traktował pasem, żonę pięścią. Rozwiązania siłowe wszelkich problemów stosował i u nas, bardzo szybko nauczyłyśmy się, że do Zbyszka wchodzi się w dwie osoby - jedna przebiera/karmi/zmienia pampersa, a druga uważa, żeby Zbyszko znienacka nie przywalił tej pierwszej pięścią w nery czy inną część ciała. I właśnie w stosunku do Zbyszka jeden jedyny raz zachowałam się piekielnie nieprofesjonalnie...

Pan Zbyszek miała jeden "uroczy" zwyczaj - rozpinał (rozszarpywał) sobie pampersa, wyciągał interes i sikał po całym łóżku i obok niego. To nie była złośliwość, on gdzieś tam miał zakodowane, że w majtki się nie sika, nie rozumiał, że ma pampersa, który właśnie do tego służy, więc starał się sikać za łóżko. Oczywiście mu to nie wychodziło, więc po każdej takiej akcji pościel była do zmiany, a Zbyszko do umycia i przebrania. No i któregoś dnia zaglądając po kolei do pokoi, czy wszystko jest OK, trafiłam na moment, kiedy Zbyszko już wyciągnął interes z pampersa i zaczynał zasikiwać wszystko wokół. Doskoczyłam szybko, zakryłam instrument pampersem, poczekałam aż skończy i oceniam "ogrom zniszczeń". Nie jest źle, kołdrę wcześniej skopał z łóżka, więc sucha, do zmiany tylko podkoszulka, w której był, podkład jednorazowy na łóżku, no i pampers. Dobra, to przebieram (nawet mi nie przyszło do głowy, żeby kogoś zawołać do pomocy, pozostałe opiekunki były czymś zajęte w innej części budynku). A pan Zbyszek oczywiście - "zostaw mnie, bo ci przyp***dolę". Nie wiem, czy zmęczona byłam, czy po prostu zła, ale zrobiłam coś, czego absolutnie nie wolno nam robić i nie wiem, jak bym się z tego wytłumaczyła - złapałam za nadgarstki te jego zaciśnięte w pięści i wymachujące koło mnie ręce, przycisnęłam mu je skrzyżowane do klatki piersiowej i nachyliłam się nad nim. Patrząc mu prosto w oczy wycedziłam przez zęby: "Posłuchaj mnie uważnie, Zbyszko. Ty już nigdy w życiu nikomu nie przyp***dolisz! Skończyło się! Zrozumiałeś?"

Patrzył na mnie przez długą chwilę. Potem rozluźnił mięśnie, mruknął: "Ładne masz oczy" i dał się przebrać. Od tego dnia ja nigdy nie miałam problemów z "obsługą" pana Zbyszka. Przebieranie, karmienie, kąpiel, zmiana pampersa - wszystko bezproblemowo. Ale Zbyszko słabł, coraz gorzej z nim było, na jesieni umarł. Dobrą śmierć miał, we śnie.

Jakby to kogoś interesowało - pan Zbyszek miał odwiedziny dzieci i wnuków co dwa-trzy dni. Przychodzili, interesowali się, pytali czego potrzebuje, spełniali wszystkie jego zachcianki. Do naszego domu opieki trafił dlatego, że jego żona również zaniemogła, dzieci (chyba troje ich miał) stwierdziły, że dwójką leżących staruszków nie są w stanie się opiekować. Żona została u jednego z dzieci (reszta pomagała w opiece), Zbyszko trafił do nas.

Morał? Nie ma żadnego. Piekielna byłam ja, bo mimo że moje zachowanie spowodowało pozytywny skutek, to nie powinnam się tak zachować. A co do Zbyszka - no cóż, jemu w tej chwili już wszystko jedno...

dom opieki

by Xynthia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar WilliamFoster
49 49

Moja droga, nie byłaś piekielna i zachowałaś się może nie książkowo, ale właściwie. Postawiłaś jasną granicę agresji i przyniosło to skutek. Sam pracowałem w takim zakładzie i znam taki typ pacjentów/podopiecznych. Czasem jedna, skuteczna interwencja rozwiązuje problem. Z Twojej strony nie było agresji, czy przemocy. Przytrzymałaś go w sposób, który nie zrobił mu krzywdy i dałaś jasny sygnał, że nie jesteś wobec niego bezbronna. A tak na marginesie, cieszę się z tego, co napisałaś na początku historii, bo właśnie to jest klucz do problemu wypalenia zawodowego. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
21 21

A ja właśnie uważam, ze powinnaś, jasno pokazane zostało, ze gdyby dorosłe dzieci czy żona postawiły się wcześniej to ich życie byłoby inne. Dałaś mu szansę an zmianę swej mentalności, to duzo, choćby i w ostatnich miesiącach życia.

Odpowiedz
avatar Arcialeth
-2 6

@maat_: Nieprawda :) Żona mogła co najwyzej odejsc z dziecmi. Facet to stworzenie egoistyczne i do samego końca uparte swoich racji, cyba, ze nie moze sobie juz dupy podetrzec. Wtedy dopiero zmienia sie nastawienie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

- No co za baba,obiad przyniosła a piwa to już nie! powiedział mieszkaniec z alzhaimerem do mojej koleżanki,jak ta przyniosła mu posiłek do pokoju.

Odpowiedz
avatar Gabs
4 4

Moja babcia jest chora na Alzheimera. Mnie akurat nigdy nie uderzyła, chyba się mnie trochę bała, ale siostrze zdarzyło się oberwać podczas zmieniania pieluchy. Nie byłaś piekielna.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
3 3

Napisz może wyraźniej - bo czegoś chyba nie dostrzegłem - w którym miejscu byłaś piekielna?

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
3 3

Akurat znam super miłą, uprzejmą, do rany przyłóż i wdzięczną za opiekę babcię. Dzieci się nią zajmują (nie wstaje), ale nie z wdzięczności dla niej. Ona zwalała sprzątanie i gotowanie na dwie córki odkąd te były w stanie utrzymać nóż i miotłę w rękach, nawet gdy miały poranione palce po szykowaniu obiadu (jako 7-8 latki już wszystko robiły same, ich mama nie tknęła niczego palcem). A teraz znowu muszą się mamą zajmować. Nie dziwię się więc dzieciom, które nie chcą wiedzieć rodziców na oczy, mimo że ci są bardzo miłymi ludźmi. Są różne rodzaje przemocy i zaniedbań.

Odpowiedz
avatar barwi
1 1

A ja się tylko cieszę, że są jeszcze ludzie mający takie jak Ty podejście do pracy w domu opieki. I podobnie jak inni komentujący nie uważam, że byłaś piekielna - zachowałaś się dokładnie tak, jak należało.

Odpowiedz
Udostępnij