Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie ma to jak pograć sobie w gry wideo z rodziną. W…

Nie ma to jak pograć sobie w gry wideo z rodziną.

W ciepły, wakacyjny dzień, siostra powiadomiła nas że wpadnie po południu z mężem i córką. Ja, mama i tato ucieszyliśmy się, że spoko, zrobimy grilla, przygotujemy jakieś zabawki do wody (mieliśmy wtedy nadmuchiwany basen, zawsze jak przyjeżdżali, to basen był główną atrakcją dla najmłodszej, poza zabawą w chowanego).

Jednak kiedy państwo już przyjechało, zaczęły zbierać się chmury i wkrótce rozpoczęła się ulewa (uroki lata, co?).
Tak więc wszyscy zebraliśmy się w domu i zamiast grilla były drobne przekąski.

Gdy tak padał deszcz, zdaliśmy sobie sprawę, że prędko to on nie odejdzie, więc trzeba znaleźć sobie jakąś inną rozrywkę. Wtedy siostra zaproponowała, żebym podłączył Pegasusa i włączył Mario. Oznajmiłem że mam tylko jeden kontroler, a na to odpowiedziała, że to nic - zrobimy zawody, po kolei wszyscy będziemy grać, dopóki nie stracimy ostatniego życia i porównamy wyniki. Kto będzie miał najwięcej punktów - wygrywa, każdy gra po razie.

Pomyślałem, że taka wspólna, rodzinna rozrywka przy grze wideo to fajna sprawa, więc szybko poleciałem po sprzęt i wkrótce Marian zawitał na ekranie.

Kamilcia - bo tak ma na imię nasza sześcioletnia bohaterka dzisiejszej historii, dosłownie trzęsła się z entuzjazmu na myśl, że ona będzie grać w grę, wciskać przyciski, skakać, ratować księżniczki.

Poprzez losowanie ustaliliśmy kolejność - mama, szwagier, siostra, ja, Kamilka, tato.
No i się zaczęło.

Dałem mamie kontroler do ręki, wytłumaczyłem co który guzik robi i tak dalej. Wiedziałem, że mama raczej daleko nie zajdzie, ale i tak przeczuwałem, że głównym celem całej tej zabawy jest chwalenie Kamilki jaka to ona nie jest najlepsza.
Mama zaczęła grać - Kamilka podbiegła i z płaczem wyrwała pada z ręki.

Zdenerwowany zapytałem:
- Co ty robisz, teraz babci kolej!
- ALE JA CHCĘ BYĆ PIERWSZA, PIERWSZA, PIERWSZA!

Chciałem zainterweniować, żeby jej pokazać, że tak się nie robi i tak nie wolno. Już sięgałem po przycisk na konsoli, żeby zrestartować grę, ale szwagier mocnym głosem warknął:
- NIECH GRA.

Zauważyłem że patrzy na mnie i jest strasznie sfrustrowany moim zachowaniem, więc usiadłem na kanapie.
Oczywiście młoda zginęła na pierwszym przeciwniku i miała zaledwie kilkaset punktów (dla niezaznajomionych z grą powiem, że 200 punktów zdobywa się za zbicie jednego przeciwnika). Game Over.

No to przyszła kolej na mamę. Ku naszemu zdziwieniu, przeszła jeden poziom, ale trzy razy skuła się na tym podziemnym. Punktów miała już kilka, bądź kilkanaście tysięcy. Widząc to, Kamilka skuliła się na kanapie i zaczęła dosłownie skomleć. Nie wiem jak to inaczej nazwać. Mama, by ją udobruchać, powiedziała jej, że następnym razem pójdzie jej lepiej.

Potem zagrał szwagier, poszło mu nieźle. Potem była kolej siostry, jej też nie poszło gorzej. No i do ręki pada wziąłem ja.
- O, znawca gier gra. Cicho, lepiej nie rozmawiajmy, bo tu poważny gracz teraz będzie się skupiał i lepiej mu nie przeszkadzać. Najlepiej to chodźmy wszyscy do innego pokoju - namawiał szwagier. Nie wiem czemu, ale zawsze miałem wrażenie, że ten człowiek zwyczajnie mnie nie znosił.

Prawie przeszedłem grę, zginąłem na ostatnim poziomie. Oczywiście, szwagier, siostra nie patrzyli, bo to oczywiste, że będę miał tam miliony i w takim razie można mnie olać, bo ja i tak przy tych grach siedzę 24/h (tak, to też usłyszałem). Rodzice byli natomiast zajęci szykowaniem innych przekąsek i tak dalej.
Jedynie kto oglądał, to Kamilka.

Gdy oznajmiłem wszystkim, że skończyłem grać, wszyscy wrócili na miejsca. Teraz, logicznie, byłoby, gdyby teraz grał tato. Ale Kamilka wyczytała listę i wykrzyczała:
- Juhuuuuu! Teraz ja gram, słyszycie, teraz ja gram! Wy graliście raz, a ja będę grała dwa razy! Słyszycie mnie? Bo ja grałam i teraz znowu będę grać!
- Ale Kamilko- zwróciłem się do niej - ty już grałaś, to znaczy, że wykorzystałaś swoją kolejkę. Teraz będzie grał dziadek, bo to jego kolej.
- Ale ja chcę grać! TERAZ TERAZ TERAZ! - skakała w miejscu.
- Ale to by było niesprawiedliwe dla nas.

Wtedy z automatu spuściła głowę w dół, obróciła się na pięcie i szybkim krokiem poszła do mojego pokoju, gdzie zanosiła się płaczem. Siostra od razu poleciała do niej, żeby ją uspokoić.
- No to wspaniale żeś to zrobił. - odezwał się szwagier.
- Ale o co chodzi?
- Wspaniały, zawodowy graczu, tak żeś tą swoją SPRAWIEDLIWOŚĆ wywalczył...
- Ale serio, nie dość że zabrała mamie pada, to jeszcze teraz drugi raz chciała grać, a my wszyscy po razie...
- ALE TO JEST JESZCZE DZIECKO - wydarł się wniebogłosy.

No tak, to jest prawdopodobnie najlepszy argument jaki mógłbym kiedykolwiek usłyszeć. To tłumaczy wszystko.
- CHODŹ- zwrócił się do mojej siostry - IDZIEMY DO DOMU. TU NIE MA ZABAWY, BO GŁUPIE GRY SĄ TRAKTOWANE ŚMIERTELNIE POWAŻNIE.

Tato nie zdążył zagrać, bo obrażone państwo kazało wyłączyć i schować te "zabawki", żeby młoda nie widziała i żeby znowu nie wpadła w histerię. Wzięli Kamilkę, jakoś ją udobruchali, wyszli z domu, gdy padał obfity deszcz.

Na odchodne szwagier jeszcze rzucił mi
- IDŹ GRAJ TAM SOBIE W GRY, WYJDZIESZ NA LUDZI, BURAKU.

I poszli.
Ponieważ sam się już w tym wszystkim pogubiłem - możecie dla mnie wskazać, kto w tej historii był najbardziej piekielny?

gry wideo

by Karas_
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Face15372
35 35

@bypek: "Kamilcia- bo tak ma na imię nasza sześcioletnia bohaterka dzisiejszej historii..."

Odpowiedz
avatar bypek
14 16

@Face15372: Jaki wstyd! Tak myślałam, że gdzieś była podana ta informacja, ale w pośpiechu nie mogłam jej znaleźć. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem zainteresowana reakcją siostry autora, bo wygląda to tak, jakby jej tam wcale nie było (ani siostry, ani reakcji).

Odpowiedz
avatar Jorn
3 19

@bypek: Jak już wiesz, Kamilka ma sześć lat. Karas_ pewnie z osiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2018 o 19:33

avatar Kikai
41 73

Mnie jeszcze zastanawia, ile lat ma autor historii. Z opisu zachowania sądząc, nastolatek. Abstrahując od wychowania dziecka, uczenia go, że nie wyrywa się ludziom pada czy czegokolwiek innego z rąk itp., a także od ewentualnych uprzedzeń szwagra względem graczy, myślę, że dla sześcioletniego dziecka pogranie dosłownie kilkanaście sekund w ekscytującą grę, a potem patrzenie przez kilkadziesiąt minut, jak wujek cięgiem gra, to mniej rozrywka, a bardziej, bo ja wiem, kara? Nie dziwię się też dorosłym, że w tym samym czasie woleli robić co innego niż nabożnie śledzić ekran, w końcu to nie zapaleni fani Mario, dotarcie na przedostatni poziom zajmuje dłuższą chwilę. Mam znacznie więcej lat niż sześć, a też wyobrażam sobie, że gdyby ktoś zaproponował mi "wspólną" rozrywkę, polegającą na tym, że sama bawię się tylko przez krótki moment, a poza tym tylko patrzę na zabawę innych, byłabym sfrustrowana. A wystarczyło trochę zmienić zasady, np. każdy gra po pięć minut i w tym czasie zbiera punkty, niezależnie ile razy będzie zaczynać od nowa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2018 o 11:55

avatar Imnotarobot
44 50

@Kikai: Masz rację w tej kwestii. Jednak dalej nie zmienia to faktu, że dziewczynka zachowywała się po prostu niegrzecznie, a jej rodzice nie czuli potrzeby wytłumaczenia dlaczego jej zachowanie jest niepoprawne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
48 48

@LunaOP: Tak, tak, a najlepiej by było, jakby wyciągnęli Nintendo Switch i zrobili sobie zawody w Mario Kart 8... Skąd założenie, że autor posiada inne konsole?

Odpowiedz
avatar kudlata111
17 27

@LunaOP: To może było rzucać kostkami? To jest jeszcze prostsze. Albo nie lepiej jednak kamyczkami bo na kostkach to trzeba jeszcze punkty liczyć A to już może być zbyt trudne dla dla Kamilici.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2018 o 12:38

avatar karol2149
14 16

Nie wpadłeś na pomysł, że mogło wtedy nie być tych nowych konsoli lub emulatorów?

Odpowiedz
avatar weron
50 54

@Kikai: na ustalanie zasad był czas PRZED rozpoczęciem gry. Skoro rodzice tak się 'martwili' o młodą, to sami mogli wpaść na ten pomysł i go zaproponować a nie zmieniać zasady pod swoją córkę w momencie, kiedy gra się zaczęła. I tak, to jest jeszcze dziecko, ale kiedy to dziecko ma się nauczyć zasad życia w rodzinie, społeczeństwie? Najpierw to tylko dziecko, potem bunt nastolatka a potem jaka będzie wymówka? Całe życie we wszystkim ustępować, bo za młodu nie nauczyło się dzieciaka, że trzeba przestrzegać zasad, nawet jeśli się nie podobają? Mam kuzynkę, której wiecznie we wszystkim ustępowano, bo ona taka mała (ledwie rok młodsza od mojej najmłodszej siostry), u nas imieniny świętują dorośli (w naszej rodzinie tak po prostu jest), moja średnia siostra ma to nieszczęście, że jej urodziny wypadały wtedy kiedy imieniny Dzidźki (pseudonim adekwatny do charakteru) i zawsze urodziny mojej siostry szły w odstawkę, bo przecież Dzidźka ma imieniny i trzeba świętować. I z Dzidźki teraz wyrosła już dorosła (jedynie wiekiem) kobieta, której mamusia prawie całą pensje oddała, żeby ona sobie pojechała na wycieczkę. Jak miała mononukleozę, to wszyscy przeżywali, że olaboga, biedne dziecko, zejdzie z tego świata i nadskakiwali jej. Widzę też po swoim synu, jak takie ustępowanie się kończy. Mieszkamy w Anglii, ale wakacje, święta spędzamy w Polsce. Moja mama wiecznie prosi, żeby mu ustąpić, pozwolić to co chce i młody nauczył się to wykorzystywać. Bo zaraz foszek i płacz i weź_mu_pozwól_bo_ja_nie_mogę patrzeć_jak_on_bidny_płacze. Po powrocie z wakacji przez miesiąc zawsze broił albo mnie nie słuchał i patrzył na mnie z miną 'i co mi zrobisz?'. Jak jesteśmy w Anglii, to młodemu zdarzało się czekać, aż będziemy gadać na skypie i wtedy prosić o coś, na co się chwilę wcześniej nie zgodziłam, bo babcia na pewno go poprze. Że już nie wspomnę, że kiedyś, jak mu czegoś zabroniłam, powiedział, że powie babci że na niego krzyczę. Wiem, wiem, komentarz dłuższy niż historia, ale wszystkim zwolennikom teorii pt 'to jeszcze dziecko' radzę zastanowić się nad tym, kim to dziecko się stanie za x lat. W pracy (o ile pójdzie) ustępować na każdym kroku bo będzie płacz i foszek? Pewnie większość z nas ma w swoim otoczeniu takie dorosłe wiekiem dziecko, które nie rozumie, że przedszkole się skończyło.

Odpowiedz
avatar Kikai
18 20

@weron: Nie musisz mnie przekonywać. Na samym początku napisałam: "Abstrahując od wychowania dziecka, uczenia go, że nie wyrywa się ludziom pada czy czegokolwiek innego z rąk itp." Abstrahując. Bo tak, wyrywanie pada nie jest okej, i jasne, że dziecko trzeba nauczyć, że nie zawsze dostanie wszystko, na co ma ochotę. Że trzeba je nauczyć cierpliwości, oswajać z emocjami po przegranej itd. To są rzeczy oczywiste. Pisałam natomiast o tym, że zasady gry - tak, najlepiej na samym początku - można było skonstruować lepiej. M.in. właśnie ze względu na sześciolatkę, która ma jednak niższy próg frustracji. Wychowanie niekoniecznie polega przecież na tym, że stawiamy przed małym dzieckiem bardzo atrakcyjną zabawkę, a potem praktycznie nie pozwalamy się nią bawić, bo tylko tak nauczy się zasad i samokontroli.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
6 10

@Kikai: Ja się zgadzam, że pomysł drania na imprezie jest głupi, ale przypominam przy tym, że propozycja wyszła od nikogo innego niż od mamusi wrzeszczącej Kamilki. Skoro wie, że jej dziecko nie potrafi bawić się z innymi i szanować zasad czy innych graczy to po co wymyślała taką rozrywkę?

Odpowiedz
avatar weron
1 1

@Kikai: "na ustalanie zasad był czas PRZED rozpoczęciem gry. Skoro rodzice tak się 'martwili' o młodą, to sami mogli wpaść na ten pomysł i go zaproponować a nie zmieniać zasady pod swoją córkę w momencie, kiedy gra się zaczęła." Jak widzisz, napisałam powyżej, że pomysł powinien był wyjść od rodziców młodej. Podejrzewam, że gdyby reszta wiedziała, jak się skończy ta "rozrywka", to nikt by jej nawet nie zaproponował.

Odpowiedz
avatar Ciejka
38 48

Miałam trochę podobną sytuację. Siostrzeniec podszedł do mojego stanowiska komputerowego i zaczął bawić się skrzynią biegów, ja oczywiście zareagowałam, niech bachor (siostrzeniec) nie rusza jak nie wie jak, zaraz oczywiście zła ciotka, tylko że skąd wezmę na naprawę, bo rudy szwagier nie da nawet 1zł (skrzynia nie jest młoda, gwarancji już nie ma, tania nie była, a kasy na ewentualną naprawę trochę brak, są inne wydatki). Gdzieś mam, że to siostrzeniec, że to dziecko. Co z tego? Na spełnienie marzenia o fajnym zestawie komputerowym musiałam tyrać i długo zbierać, nie po to by pasożyt rozwalił to, albo sobie wziął "bo to fajne", jak fajne to niech ci tatuś kupi.

Odpowiedz
avatar LunaOP
23 29

@Ciejka: tak to jest jak się nie uczy dzieci wartości pieniądza od małego. I tego, że właściciel danego przedmiotu może sobie nie życzyć aby nim się bawiono tudzież zabawa tylko jak pozwoli.

Odpowiedz
avatar Ciejka
20 28

Szwagier póki co, to uczy młodego jak być rudą mendą, jak nie szanować nawet własnej matki.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
34 36

@Poluck: Złe ustalenie sposobu zabawy nie zmienia faktu, że takie zachowanie dziecka jest złe. To, że jest dzieckiem nie daje jej prawa do wyrywania komuś innemu pada, wbijania się w kolejkę a potem jeszcze płaczu bo nie jest tak jak ona chce. Rodzice powinni ją tego uczyć a nie zasłaniać się "to tylko dziecko!". Czy mogli wymyślić lepszą rozrywkę? Mogli, nawet powinni. Ale takiego zachowania też nie powinno się ignorować czy na nie wręcz pozwalać.

Odpowiedz
avatar weron
33 35

@Poluck: a czy zajęciem dla młodej nie powinni martwić się rodzice? Przyjechali w odwiedziny, ale chyba znają swoje dziecko, więc powinni przemyśleć, jaką rozrywkę mu zapewnić. A co, gdyby wysiadł prąd przed jej kolejką? Urządziłaby awanturę, że to niesprawiedliwe, bo ktoś zagrał a ona nie? Albo wysiadł prąd przed grą? Bawiliby się w 'ciemność widzę ciemność' do czasu aż prąd powróci? Niby nie autora dziecko i nie autora problem, ale młoda była gościem w jego domu, więc powinna stosować się do zasad. A w historii definitywnie widać, że rodzice hodują sobie małą dyktatorkę (DICK-tator po angielsku lepiej brzmi i pasuje) i mają to gdzieś.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
32 32

@Poluck: Dziewczynka zaczęła się źle zachowywać jeszcze zanim autor grał. Pierwsza grała matka i jeszcze dobrze nie zaczęła a Kamilka jej wyrwała pada z rąk. Inteligentni inaczej rodzice zamiast jej wytłumaczyć, że to nieładnie to ją poparli i kazali się odwalić i dać jej grać. No tak się dziecka nie wychowuje... Nie wspominając już o tym, że dziecko też musi się nauczyć przegrywać, czekania na swoją kolej i przestrzegania reguł. Mówię - mogli wymyślić lepszą rozrywkę, ze względu na dziecko, ale w żaden sposób nie usprawiedliwia to jej zachowania już od początku zabawy ani jej rodziców, którzy wychowują sobie rozpieszczonego, roszczeniowego bachora, który będzie myślał, że świat się kręci wokół niego.

Odpowiedz
avatar Hideki
32 34

@Poluck: Bzdura. Sam byłem i znałem sześciolatków, którzy potrafili usiedzieć cierpliwie na tyłku nie 10 minut, a godzinę, dwie. Da się, tylko trzeba być rodzicem (czyt. wychowawcą), a nie rozpłodnikiem (czyt. stworzyć życie i niech samo się wychowa).

Odpowiedz
avatar Habiel
29 29

@Poluck: Może to wina tego, że dorastałam w małej miejscowości w czasach, gdy komputer to było coś, ale gdy przychodziłam do kuzynostwa, które posiadało komputer, to też graliśmy jak u autora-do pierwszego zgonu. Każdy z nas umiał czekać na swoją kolej i nie robił awantur, a grało nas, w zależności, od 3 do 6. Nie krzyczeliśmy, że nasza kolej, bo coś tam. Od rodziców też nie padały argumenty "daj pograć, bo młode/bo nie ma tego w domu". Wszyscy byliśmy wtedy w wieku około Kamilki. To zależy od wychowania.

Odpowiedz
avatar Methelin
35 43

Powinieneś strzelić szwagra w ten jego tępy pysk, bo jak dorosły facet wydziera się na ciebie, bo nie nauczył swojej córki przegrywać, to nie widzę sensu utrzymywania z takim wieprzem kontaktu.

Odpowiedz
avatar HejterskieNasienie
16 20

Ogólnie, po części, bardzo malutkiej, można powiedzieć, że w ogóle niepiekielny jest autor. Ok, mógł załatwić Kamilce inne zajęcie, gdy inni grali. Mógł również wybrać coś łatwiejszego, nie wiem, np. takiego Duck Hunta czy nawet karty. Jednak bardziej piekielna była sama Kamilka. Zabieranie pada w ogóle nie jest ok, ale radość z tego, że ogólnie wszyscy są gorni, bo zagra dwa razy, gdy inni tylko raz, niewybaczalne. Jej piekielność wynika jednak z wychowania jej ojca. Tłumaczenie spieprzenia zabawy innym tym, że to tylko dziecko. Autor to prawdopodobnie nastolatek, czyli pewnie też jeszcze dziecko, ale przecież nie robi tego samego, co "kochana" Kamilka. Przypomina mi to trochę zagranie madek z horymi curkami. Trzeba też małą uczyć cierpliwości. Gdyby nie autor, Kamilka zabierałaby każdemu pada i grałaby cały czas, co by jej nic nie nauczyło. Raczej tylko tego, że jak coś chce, to wszyscy muszą jej to dać, przez co nie wyjdzie na ludzi jak autor ;) Jednak coś mnie zastanawia. Powtórzę pytanie jednego z komentujących. Drogi autorze, co na to twoja siostra? Jestem ciekawy jej reakcji na to, co jej mąż i córka nawyrabiali.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
14 20

Największym piekielnym burakiem tej historii jest twój szwagier. Piekielna jest też twoja siostra, bo pozwala na takie zachowanie swojego dziecka, a potem wyrośnie z niej debil, który "fszystkooo musi mjeeeć i być zaffffsze pjerffffsza ąę". W Twoim zachowaniu, piekielności nie widzę - raczej nieudaną próbę doedukowania dziecka, że nie jest najważniejsze na świecie i co to jest sprawiedliwość.

Odpowiedz
avatar zirael0
18 18

@Tarko: jeśli mają ciekawe zajęcie to dzieciaki w tym wieku mogą siedzieć po 2-3 godziny totalnie pochłonięte zabawą i nie jest to żadna magiczna sztuczka

Odpowiedz
avatar Meliana
-2 22

Piekielni byli wszyscy, w różnym stopniu. Najmniej, moim zdaniem, Kamilka. Bo jednak trudno oczekiwać od dziecka, które jest hodowane, a nie wychowywane, że nagle zacznie akceptować zasady, szanować kolejkę, itd. W domu ma tak, jak ona chce, więc i tu tak ma być, proste. Tak działają dzieci i ciężko mieć pretensje, że nie wychowują się same i same z siebie nie zachowują się jak należy. Natomiast cała reszta... Szwagier - cham i prostak, tworzący podobną sobie terrorystkę. Siostra oraz rodzice - akceptujący i wspierający powyższe (skoro nie reagują, znaczy im pasuje). No i ty, samozwańcza Superniania, która postanowiła wszystkich do pionu postawić. Nic, tylko popkorn brać.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
5 7

Miałem podobnie. Siostrzenica (6-7 lat) jest rozpieszczana przez dziadków i ciotki. Kiedyś graliśmy w domino i w trakcie gry młoda niezadowolona tym że mam dobrą passę zaczęła kontrolować jakie kostki dobieram, a potem gdy nie chciała dobierać zaczęła sobie przekładać kostki już ułożone. Zwracałem jej wielokrotnie uwagę że to oszustwo, ale bagatelizowała to ponieważ wyuczona przez ciotki, zasady obowiązują tylko dorosłych a ona może wszystko. W końcu miałem tego dosyć, nie mogąc się wyłożyć ani dobrać, zacząłem sobie wymieniać kostki leżące z tymi w ręku, i traktowałem to jako "ruch". Jak można było się spodziewać młoda natychmiast wpadła w szał i płacz "bo wujek oszukuje". Od razu zostałem zbesztany przez ciotki, bo to tylko dziecko i nie wolno tak z nim postępować. Nie biję młodej (w dupsko) mimo iż uważam to za skuteczny sposób karania (byłem rozpieszczany ale teraz jestem samokrytyczny, więc uważam to za dobrą formę wychowawczą). Ciotki wałkują temat że z młodą trzeba rozmawiać i wyjaśniać. Sorry, to nie działa, natomiast działa robienie jej tego co robi mnie (bezboleśnie). Boli ją ego. Może się nauczy.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-3 9

Trafiłeś na mój ulubiony temat!!! :D Zostaniesz teraz pożarty żywcem przez mamusie i tatusiów, którym się wydaje, że ich dzieci są święte i każdy powinien paść przed nimi na kolana :D Dzieci nie trzeba uczyć tego by się dzieliły czy były fair w stosunku do innych! Nie - BO TO PRZECIEŻ TYLKO DZIECKO! i trzeba mu usługiwać bo ojoj NIE DAJ BOŻĘ się popłacze! xD Nawet nie chce mi się czytać linczu jaki spłynie tu na Ciebie i na mnie :D Bo oczywiście NIE MASZ DZIECI I NIE ROZUMIESZ! A JAK NIE MASZ TO JEST NIEDOJRZAŁY XD pozdrawiam Cebule xD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@DziwnyCzlowiek: Nie chce ci sie czytac linczu? To dobrze, bo do zadnego "linczu" nie dojdzie. Napisanych zostalo juz ponad 30 komentarzy i nikt jeszcze nie sprobowal "pozrec autora zywcem". Musi ci sie nudzic, skoro szukasz gownoburzy tam, gdzie jej nie ma.

Odpowiedz
avatar katzschen
7 7

Że co? Uważasz, że jest jakiś gorszy sposób postępowania rodziców niż opisany w tej historii??

Odpowiedz
avatar Meh
1 3

Szwagier jest tutaj nabardziej piekielny, być może i siostra. w każdym razie kamilki zachowanie jest efektem piekielności jej rodziców, pozwalali jej na wszystko to i się rozbestwiła. Ja mam z kilka kuzynów mających dzieci, i de facto pewnie część z nich ma wiek podobny do kamilki. I wiedziały jak się zachować a słowo wystarczyło by skorygować niedoskonałości w zachowaniu.

Odpowiedz
avatar Kosiciel
1 3

"Bez klapsa psujesz bachora" - Lobo. A na poważnie - stop hodowcom dzieci!

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-2 10

Ja się tylko zastanawiam ile masz lat autorze. Bo poziomem chyba nie odbiegasz od tego 6-letniego dziecka. Szwagier miał chyba faktycznie rację - traktujesz wszystko śmiertelnie poważnie. Dzieciak czeka zapewne kilkadziesiąt minut i patrzy jaki jesteś super i och ach... Nie pochwalam oczywiście wyrywania czegokolwiek z ręki, ale takie zasady możesz sobie układać w grupie znajomych. Tu wiadomym było, że dziecko wsiąknie zaraz więc po prawdzie po kilkunastu sekundach dla niej to był koniec, a wtedy zacząłeś grać TY. Czyli - jak dla mnie - dla dzieciaka to była bardziej kara niż radocha...

Odpowiedz
avatar zielonykangurek
1 1

@LoonaThic: jedynym "błędem" autora była próba nauczenia czegoś Kamilki, potraktowania jej jako osoby rozumnej i przyszłego dorosłego. Mam wrażenie, że ludzie mieszający go za to z błotem postąpili by tak samo jak jej rodzice - dajmy dziecku wszystko i pozwólmy mu na wszystko (mimo wcześniej ustalonych, całkiem innych reguł) - bo to przecież tylko dziecko! Otóż nie. To dziecko kiedyś dorośnie. I jako dorosłe będzie oczekiwało ustępowania mu, bo tylko z takim traktowaniem miało do czynienia. To naprawdę nie jest tak, że w chwili ukończenia danego wieku ktoś staje się mądry niezależnie od tego, jak był wychowany! Co do historii - czy taka a nie inna aktywność była najbardziej odpowiednia? Nie, nie sądzę. Ale była zaakceptowana wcześniej przez WSZYSTKICH. Autor nie musi i nie powinien myśleć za rodziców Kamilki - to oni są za nią odpowiedzialny i powinni zaproponować coś, żeby ich dziecko czerpało z tego radość nie łamiąc jednocześnie zasad gospodarzy

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 6

@zielonykangurek: Nie zrozum mnie źle - nie jestem jakimś nazidzieciorem itd -nie jestem zdania, że dziecku trzeba we wszystkim ustępować itd. Tutaj natomiast rzuciło mi się wręcz o oczy jak dzieciak reaguje żywo na każdy przejaw zabawy - kilkanaście sekund "rozrywki" po czym siada autor i wali na potęgę punkty... Ludzi już dawno nie ma, bo się porozchodzili po pokojach, autor ma killa na ostatnim levelu :) Z takim dzieckiem nie pograsz wg reguł, nie zrozumie, nie ma cierpliwości, dla niego samą radością było, że może sobie ponaciskać guziki. Dzieciaki są różne różniste, odbiegają jednak od zachowań "wzorcowych" które dla dorosłych są ogólnie przyjętą normą. To, że jedynaczka Kamilka zapewne ma przysłowiowe ptasie mleczko to nie ulega wątpliwości. Ale nie znam żadnego dzieciaka które siedzi cierpliwie i patrzy jak "dorośli" nomen omen dają czadu w gry. Tu też mała siedziała po "swojej" kolejce i czekała, niecierpliwiła się - jak autor skończył to wszyscy inni też już skończyli. A ona chciała tylko pograć... Pograłaby 5-10 minut i też by się znudziła - taka natura dzieciaka. Robienie z tego piekielności to dla mnie po prostu kretyństwo. To tak jak dawanie dziecku gorącego obiadu i krytykowanie je za to, że się poparzyło - nienauczone jakieś głupie takie czy jak...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

Człowieku, jaja Ci urwało czy co? Ostrzeżenia zawsze się daje dwa - pierwsze i ostatnie. Potem - fora ze dwora!

Odpowiedz
Udostępnij