Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chodziłam do bardzo miłego i kompetentnego fryzjera, powiedzmy pana Mariusza. Z usług…

Chodziłam do bardzo miłego i kompetentnego fryzjera, powiedzmy pana Mariusza. Z usług fryzjerskich zbyt często nie korzystałam, ale dwa razy do roku się zdarzyło.

Pewnego razu postanowiłam, że zafunduję włosom saunę - tak więc telefon w dłoń i dzwonię do zakładu fryzjerskiego, w którym pan Mariusz pracował. Odebrała kobieta, właścicielka zakładu, którą widywałam w czasie wizyt tam - zwykle obsługiwała inną klientkę na drugim fotelu.

Przywitałam się i powiedziałam, że chciałabym się umówić do pana Mariusza na saunę i... Wtedy się zaczęło. Pani jaśnie właścicielka zaczęła na mnie krzyczeć przez słuchawkę, pamiętam, że padły m. in. słowa: "Jest pani stałą klientką, czy nie?!" - wydźwięk całości był ogólnie taki, że pan Mariusz już tam nie pracuje od jakiegoś czasu i co ja sobie myślę, dzwoniąc i pytając o niego.

Nie wiem, co chciała osiągnąć wrzeszcząc na mnie, ale na pewno jedno jej się udało - teraz nie jestem jej klientką w ogóle.

fryzjer

by Lolitte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 19

Niektórzy nie mają za grosz podejścia do klienta :) Moja przyjaciółka również miała nieprzyjemność natknąć się na głupią (bo inaczej nie jestem w stanie jej nazwać) właścicielkę i pracownicę zakładu fryzjerskiego. Była umówiona na ślubną fryzurę próbną do kobiety, do której już dłuższy czas chodzi. Wybrała tak datę, by fryzurę wykorzystać na wesele znajomych - będzie miała dwa w jednym :) Idzie w sobotę rano do salonu, a tu zamknięte. Czekała cierpliwie parę minut, aż w końcu zadzwoniła na numer podany na stronie Internetowej - a nuż ktoś zaspał? Odebrała właścicielka, grzecznie zapytała do kogo była umówiona wizyta, po czym wesoło stwierdziła, że ta pani już u nich nie pracuje :) Czemu nikt nie zadzwonił i nie poinformował? Właścicielka stwierdziła, że to problem zwolnionej fryzjerki, a nie jej. Przyjaciółka najpierw zaniemówiła, po czym obiecała, że już nigdy nie przyjdzie ani do tego salonu, ani do tej zwolnionej fryzjerki, gdziekolwiek by teraz nie pracowała. Na wesele jakimś cudem znalazła kogoś do uczesania, ale fryzjera na własny ślub wybierała baaaardzo rozważnie...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2018 o 13:11

avatar jass
26 26

@Indescriptible: "Właścicielka stwierdziła, że to problem zwolnionej fryzjerki, a nie jej." - bo przecież to oczywiste, że pierwsze o czym myśli zwolniony pracownik to obdzwonienie klientów ze swojej byłej pracy... Wow, logika właścicielki level hard.

Odpowiedz
avatar aklorak
19 19

Może nie miała dostępu do danych do klientów?

Odpowiedz
avatar Lolitte
9 9

@aklorak: A może być i tak. Nikt raczej nie zna numerów klientów na pamięć.

Odpowiedz
avatar SirCastic
17 17

Pan Mariusz pewnie założył własny zakład, a była szefowa dostaje furii, że od pół roku multum telefonów jest nie do niej, nie do jej przybytku, tylko do miłego i kompetentnego konkurenta.

Odpowiedz
avatar Lolitte
11 13

@SirCastic: Może i tak. Szukałam nawet, niestety nie wiem jak miał na nazwisko. Jakkolwiek odpędzanie tej połowy klientów w ten sposób wydaje się być kiepskim biznesplanem :D Jakby mi powiedziała, że jej przykro ale pan Mariusz już tu nie pracuje to może być się do niej umówiła (chociaż nie wiem, zawsze się przekomarzała z panem Mariuszem jak byłam u nich w salonie i trochę mnie to denerwowało).

Odpowiedz
avatar artemisia
10 10

@Lolitte: Próbowałaś odwiedzić grupę na FB dotyczącą swojego miasta/okolicy i tam zapytać? Na pewno ktoś gościa skojarzy :)

Odpowiedz
avatar Lolitte
2 2

@artemisia: Szczerze to aż tak mi na tym nie zależało, znalazłam innego fryzjera :D

Odpowiedz
Udostępnij