Jest w Polsce taki szpital, o którym krążą opowieści...
Na przykład kobieta z nowotworem, leczona na grypę. Albo facet z ziarnicą złośliwą, leczony na reumatyzm. Jakieś to dziwne się wydawało, dopóki na SOR nie trafił mój szwagier. Krótko po usunięciu wyrostka uskarżał się na silny ból brzucha, miał też wysoką gorączkę. Cóż... lekarz oznajmił, że się przejadł i wywalił go z awanturą.
Taaak... w innym szpitalu rozpoznano zapalenie otrzewnej.
I po tylu przypadkach złego rozpoznania choroby i, wynikającego z tego złego leczenia, nikt szpitalem i kompetencją lekarzy nikt się nie zajął?
OdpowiedzChyba wiem o którym szpitalu mowa - i piosenka z serialu daleko od noszy pasuje tam idealnie
Odpowiedz@rodzynek2: A kto miałby się zająć? Ani prokuratura, ani inne organa jasnowidzeniem raczej się nie zajmują. Musiałby ktoś złożyć wniosek o ściganie przestępstwa. Tyle, że postawienie złej diagnozy, w zasadzie, przestępstwem nie jest. Tak to właśnie wygląda. Dopóki nie ma trupa - nie ma również sprawy. A często-gęsto, nawet jak trup jest i tak winnego nie znajdziesz. Konowały bardzo pilnują swoich interesów, nie bój się. Zresztą... co ja ci będę długo gadać? Obejrzyj sobie "Botoks". Najlepiej serial. I choć - jak to u Vegi - wiele tam scen absurdalnych czy groteskowych - to jednak ogólna "działalność" tak zwanej ochrony zdrowia pokazana jest bardzo prawdziwie.
Odpowiedz@Armagedon: Błagam, nie Botoks. Określany największą filmową klapą 2017.
Odpowiedz@InessaMaximova: I nawet wiem dlaczego. A mnie nie chodzi o, że tak powiem, poziom "artystyczny" tego filmu, tylko o coś innego zgoła. Mianowicie o dużą dawkę realizmu, którego - tak na pierwszy rzut oka - nie widać. Dlatego ten film, żeby go zrozumieć, należy obejrzeć przynajmniej dwa razy. Jak wszystkie filmy Vegi, zresztą. Ja oczywiście rozumiem, że pracę przedstawicieli "służby zdrowia" całkowicie odziera z romantyzmu, do którego przyzwyczaiły nas seriale typu "leśna góra", czy "kopernikus w Toruniu". Ale cóż, środowisko lekarskie nawet na jotę nie jest lepsze od innych. Liczy się kasa, ochrona własnej dupy i kariera. Pacjent jest na samym końcu. Nawet jeśli tym pacjentem jest kolega lekarz. O tym, tak z grubsza, opowiada ten film. A żeby nie być gołosłowną - podaję link do autentycznej historii, napisanej zresztą przez lekarkę. Naprawdę polecam. Powinno to niektórym otworzyć oczy. http://wiersze.doktorzy.pl/dudek.htm
OdpowiedzA ja bym chciała wiedzieć co to za szpital, by nawet przypadkiem tam nie trafić... Napisz który to, proszę
OdpowiedzNie zdziwiłbym się, jakby to był szpital u mnie we wiosce...
OdpowiedzObstawiam Radom na Tochtermana. O nim już Chmielewska dawno temu pisała :-)
Odpowiedz@GoshC: Kurczę, nie pamiętam. Przybliżysz gdzie i w jakim kontekście? :)
Odpowiedz@BlueBellee: tż nie pamiętam, w której powieści; czytałam je w swoim czasie hurtowo.
Odpowiedz@GoshC: Ja właśnie też ;) I nie wątpię, że coś takiego było, ale nie pamiętam i byłam ciekawa.
Odpowiedz@GoshC: Znacznie "ciekawsze" niż w Radomiu przygody szpitalne można mieć w Nowym Sączu.
OdpowiedzMęża koleżanki,lekarz przyzakładowy odprawił z kwitkiem. Okazało,się że chłop miał stan przezawałowy....
OdpowiedzMusiał kolega naprawdę wkur.... lekarzy w szpitalu, że tak gadał xD
Odpowiedz