Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Fundacje zajmujące się kotami. Zawsze je szanowałam, wspierałam czy to karmą, czy…

Fundacje zajmujące się kotami. Zawsze je szanowałam, wspierałam czy to karmą, czy w miarę możliwości pieniędzmi. Mój jeden procent podatku zawsze wędrował właśnie na ten cel.
Szczególnie wspierałam jedną z wrocławskich fundacji.
I koniec. Nigdy więcej.

Znalazłam się w sytuacji mocno podbramkowej: wyciągnęłam z rzeki kocie dziecko. Maleństwo dwutygodniowe, prawdopodobnie nie udało się go utopić.
Wyłowiłam je z rzeki i bardzo szybko się okazało, że to był początek problemów.
Właściciel mieszkania zlitował się nade mną (mam w umowie kategoryczny zakaz trzymania zwierząt) i dał mi dwa dni na znalezienie kotu domu pod groźbą wyrzucenia nas obojga.
Wiedziałam, że tak mały kociak nie ma szans na przeżycie w schronisku (nie potrafił jeszcze sam jeść), więc uderzyłam do wrocławskich fundacji, zaczynając od tej przeze mnie wspieranej.
I odbiłam się wszędzie od ściany.

Kot miał dach nad głową, więc nie było problemu. Moja argumentacja, że nie mogę go zatrzymać była zbywana tym, że to mój problem. Że nie wolno mi go wyrzucić, ale oni go nie wezmą, bo mają już dużo kotów.
W każdej fundacji dostałam mniej lub bardziej bezpośrednie "zjeżdżaj".
Gdyby nie pani, która znalazła moje ogłoszenie i przygarnęła kociaka do siebie, musiałabym albo w trybie pilnym szukać mieszkania, albo zostawić kocię na pewną śmierć.

Z mojej strony pomoc zawsze była przyjmowana z chęcią, kiedy ja jej potrzebowałam: zostałam spławiona.
Od tej pory wspieram domy tymczasowe, albo od fundacji trzymam się z daleka.

by ~kociaznajda
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
31 35

W fundacji zapewne uważali, że nie powinnaś ratować kociaka. Mógł sobie umrzeć, a Ty nie zawracałabyś im głowy. Maja ważniejsze sprawy - np. zbieranie pieniędzy.

Odpowiedz
avatar glan
22 24

Napisz proszę jaka fundacja, zwłaszcza, że Wrocławska więc i mój rejon. A gdyby był problem z przetrzymaniem kociaka to zamiast skazywać na śmierć daj mi znać na priv.

Odpowiedz
avatar dyndns
9 23

To nie wiesz, że fundacje służą do zbierania pieniędzy na dostatnie życie ich założycieli?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

Takie rzeczy się piętnuje po imieniu - dawaj listę fundacji które cię spuściły na drzewo.

Odpowiedz
avatar elsa900
11 11

właśnie, jaka fundacja? wspieram jedną z Wrocławskich i liczę że to nie ta.

Odpowiedz
avatar RedRose
8 8

Z kolei u mnie działa stowarzyszenie, które jest przepełnione kotami. Przyjmują wszystko jak leci a mają niewielki fundusz. Po prostu nie potrafią odmówić, gdy widzą kolejną kocią "biedę". Znam osobę, która prowadziła kiedyś dom tymczasowy dla kotów i nasłuchałam się różnych historii zarówno o podopiecznych, jak i osobach chętnych do przygarnięcia kotka. Skoro te fundacje pomagają zwierzętom jedynie w opisie, to lepiej dać sobie z nimi spokój.

Odpowiedz
avatar GythaOgg
10 10

Są fundacje i są "fundacje". Kiedyś już tu opisywałam, jak koleżanka chciała przygarnąć kotka i fundacja się nie zgodziła, bo dziewczyna mieszkała w kawalerce, a to za mało dla kota. No na bank jest mu lepiej w schronisku.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@GythaOgg: A gdyby chciała kupić to i 10 ktoś by jej sprzedał :) Nie rozumiem tego, powinna być tylko rozmowa, po której można stwierdzić czy ktoś faktycznie chce zwierzę i wie jak się nim zajmować, czy zabaweczkę na tydzień.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
1 3

Szkoda, że kotek nie potrzebował jakiejś kosmicznie drogiej operacji, wtedy z chęcią zostałby przyjęty. Czasem widzę ogłoszenia, że zbierają pieniądze na operacje potrąconego/chorego kota ze zgnilizną na połowie ciała, ale takie trzeba ratować. Zdrowe bezdomne koty już nie :/

Odpowiedz
avatar leprechaun
1 1

Fundacja fundacji nierówna. Dlatego jak już człowiek znajdzie "ratowaczy" naprawdę z powołania, to lepiej się ich trzymać nogami i rękami. Mam takie szczęście, że przyjaźnię się z fundacją prowadzoną przez dwójkę pasjonatów (+ domy tymczasowe) - żyją z normalnej pracy, a cały czas wolny poświęcają ratowaniu sierściów. Wszystkie datki idą na jedzenie, wetów itd. Złoci ludzie, kiedyś zadzwoniłam do nich w środku nocy, że znalazłam szczeniaka potrzebującego pilnej pomocy weterynaryjnej, a nie mam żadnej lecznicy całodobowej w okolicy. Godzinę później byli u mnie z weterynarzem. :) A niestety zanim trafiłam na "swoją" fundację, miałam wątpliwą przyjemność trafić na różne organizacje, które prozwierzęce były tylko z nazwy. M.in. też właśnie znalazłam kociątko, którego nie mogłam u siebie przetrzymać (mieszkałam wtedy w dzielonym mieszkaniu). Akurat był długi weekend majowy i spędziłam cały weekend wydzwaniając od jednej organizacji do drugiej. W każdej powiedziano mi to samo: "Jest długi weekend, żadnego z pracowników nie ma na miejscu, żeby przyjąć znajdę, proszę dzwonić po majówce". :/

Odpowiedz
avatar madxx
0 0

może piekielne pytanie - po co mówiłaś właścicielowi o kocie? nie mówię, że powinnaś trzymać kota wbrew zakazowi, tylko po prostu miałabyś więcej czasu na znalezienie kotkowi domu. ale i tak dobrze, że dobrze się historia skończyła :)

Odpowiedz
Udostępnij