Chodzę regularnie na aerobiki czy inne fitnessy, od jakiegoś czasu zauważyłam pewien nowy trend, mianowicie matki z dziećmi.
Widziałam 9-latki tańczące z mamą na zajęciach Zumby, myślę, że to ciekawy pomysł, żeby zachęcić dziecko do ruchu i spędzić czas razem.
Widziałam mamusie przyprowadzające dzieci na zajęcia typowo odchudzające i sadzające je w kącie, żeby się zajęły sobą (oczywiście dziecko się nudzi, marudzi, co chwilę szturcha mamę z płaczem, że chce już iść).
A i ostatnio zobaczyłam na oko 10-latka, który przez całą bitą godzinę siedział pod salą czekając na mamusię i oglądając jakiś film na tablecie (siłą rzeczy wszyscy wokół też słuchali bajki, bo głośność była na maksimum).
Sama nie wiem, czy to piekielne czy nie, mnie chyba jednak trochę zniesmaczyło. Tym bardziej że całkiem niedaleko jest siłownia, która oferuje animatora dla dzieci i salę zabaw podczas fitnessów...
siłownia
Piekielne, przeszkadza grupie, siłownia to nie plac zabaw
Odpowiedz"niedaleko jest siłownia, która oferuje animatora dla dzieci i salę zabaw podczas fitnessów" Możliwe, że dodatkowo płatne.
Odpowiedz@InessaMaximova: ale płacić za dziecko powinna właśnie matka, a nie cała reszta, która nagle musi słuchać bajki. :P
Odpowiedz@InessaMaximova: Niekoniecznie. W sieciówkach typy Calypso play kids na pewno są darmowe. Płaci się raczej za konkretne zajęcia dla dzieci, np zumba kids czy trampoliny.
Odpowiedz@InessaMaximova: darmowe w ramach karnetu, koleżanka korzystała, a widziałam czasem jak maluchy same nie chciały iść do domu, bo tak im się podobało :) Tak w ogóle mam wrażenie, że ta "fala" wylała się po inspirujących postach Chodakowskiej, Lewandowskiej itd. Nie twierdzę, że dziecko ma ograniczać w dbaniu o siebie i swoje zdrowie, ale dlaczego po prostu nie zdecydować się na wspólną aktywność (rower, łyżwy) zamiast kazać mu patrzeć jak mamusia macha nogą.
Odpowiedz@helgenn: Dokładnie tak! Jeśli dorosły, odpowiedzialny człowiek decyduje się na dziecko, priorytety - co by nie mówić - powinny się zmienić. Dziecko i jego potrzeby ZAWSZE powinny być ważniejsze. Mam koleżankę, która wychowuje dwóch chłopaków w wieku szkolnym. I naprawdę dba o siebie. Ale... wstaje o piątej rano i biega. CODZIENNIE konkretny dystans. Potem wraca, wyprowadza psy na spacer, szykuje rodzinie śniadanie, a resztą porannych obowiązków zajmuje się mąż. Następnie, jeszcze przed pracą, zalicza pływalnię (codziennie prócz niedziel). A do pracy i z pracy zawsze jeździ rowerem - lato, zima, deszcz czy upał. I niepotrzebne są jej żadne fitnesy, siłownie, zumby, czy inne aerobiki. A synowie mają swoje zajęcia ruchowe (nie bardzo pamiętam jakie), na które, popołudniami, dowozi ich mąż, lub koleżanka - w zależności od okoliczności. Zaś, w dni wolne od pracy, nie ciągają małolatów po galeriach handlowych, tylko jeżdżą na wycieczki rowerowe, idą na basen, albo właśnie na łyżwy, czy sanki. Aha. Do kościoła nie chodzą.
Odpowiedz@Armagedon: Bullshit. Potrzeby dziecka powinny być ważniejsze w rozsądnych granicach. A matka czy ojciec, to też ludzie, a nie jedynie reproduktorzy. Ps. Moroga tu nie ma, nie zaczynaj "kościelnych" debat.
Odpowiedz@Armagedon: fajna ta twoja koleżanka... ciekawe tylko co by zrobiła bez męża...
Odpowiedz@helgenn: Jak niby darmowa? Nie ma czegoś takiego, to kosztuje więc jesli nie płaci rodzic to znaczy, że płaca za to wszyscy. Nie widze powodu by wszyscy zrzucali się matkom na opiekę nad ich dziećmi
Odpowiedz@maat_: "darmowe" w ramach karnetu. Płacisz za karnet, który oferuje dostęp na zajęcia grupowe, siłownię, opiekę instruktora, saunę i pokój zabaw. Karnet ceną nie różni się od innych siłowni. Ja nie korzystam z sauny- mam mieć pretensje o to, że z mojego karnetu opłaca się jej utrzymanie?
OdpowiedzW niektórych klubach organizują oddzielne salki z opiekunką dla dzieci i to chyba jedyna rozsądna alternatywa. Dzieci na zajęciach dla dorosłych to nie jest dobry pomysł. Mówię to i jako matka, i jako osoba, która sama prowadzi takie zajęcia.
OdpowiedzMoim zdaniem to nie jest nowy trend. 20 lat temu zdarzało mi się chodzić z babcią na gimnastykę i przychodziły tam też inne dzieci. Wszystkie panie się znały i były dla nas "ciociami". Bardzo miło to wspominam. Tylko chyba dzisiejsi rodzice i wychowanie się zmieniło.
Odpowiedz@Bryanka: No ja tak samo. Jak miałam kilka lat, matka mnie na aerobik brała (lat '90) i bawiłam się zawsze na materacu, nie przeszkadzałam (byłam dość grzecznym dzieckiem :P), a inne panie były miłe. Co za probem? Jedyny problem jaki w tym widzę, to, że teraz dzieci są trochę inne. Nie wszystkie, ale jednak. Wiesz, mylenie bezstresowego wychowania z brakiem wychowania itd.
OdpowiedzSerio uważasz dziesięciolatka, który godzinę (nie 2, nie 5, JEDNĄ godzinę) siedzi z tabletem za piekielność? Serio?! Cóż za patola...
Odpowiedz@BlueBellee: siedząc na kanapie na siłowni, która jest przeznaczona dla osób czekających na zajęcia i oglądając bajkę na cały regulator? Tak, tak właśnie uważam.
Odpowiedz@helgenn: A co, na ziemi miał siedzieć? Fakt, że mógł zostać wyposażony w słuchawki. Nie wiem czy byłam wychowywana w alternatywnej rzeczywistości, ale w wieku 10 lat normalnie mnie rodzice samą w domu zostawiali i szli na zakupy, albo gdzieś tam jechali (na kilka godzin, a nie na tydzień oczywiście). W podstawówce robiliśmy jakieś sałatki i kanapki, więc ogólnie to też powinno sobie umieć zrobić jakieś proste jedzenie.
Odpowiedz@helgenn: Też lubię niektóre bajki, mimo wieku. Tylko po co Ty je oglądasz "na cały regulator"? No już pominę, że fajna faza: taka kanapa na dachu ;) Jakbyś nie zrozumiała: język polski, to cudowna "sprawa" ;) I cholera, ja akurat ledwie widziałam czytając, przyznaję. Nie chciało mi się sięgać po okulary. Ale to, że w żadnym komentarzu wcześniej nie ma nic wspomnianego o głośnym słuchaniu*, utwierdza mnie w przekonaniu, że nie zwariowałam, a historia jest edytowana. Atencji szukasz? *komentarz dayany jest po Twoim.
Odpowiedz@dayana: "samą w domu zostawiali" to słowa kluczowe - dziesięciolatek zazwyczaj jest już na tyle duży, że poradzi sobie w domu przez te półtorej-dwie godziny bez doprowadzania do wybuchu połowy osiedla. Po co więc go ciągać ze sobą na wszystkie fitnessy, zumby i inne siłownie jeżeli wiadomo, że nie będzie co tam z nimi zrobić poza "siedź tu i czekaj"? Jeżeli bierze udział w zajęciach - żaden problem. Ale jeśli nie, to na co on tam? Żeby przed koleżankami od "machania nogą" pochwalić się dzieciakiem?
Odpowiedz@kitusiek: To Ty chyba dziesięciolatków nie znasz :P I nie przesadzaj. Wyszukiwanie problemu na siłę.
Odpowiedz@BlueBellee: To kwestia wychowania, jak się chowa dzikie zwierzę i półgłówka to potem nie mozna go samego do 30 zostawić
Odpowiedz@kitusiek: właśnie o to mi chodziło, po co ciągnąć ze sobą całkiem duże dziecko, które ewidentnie się nudzi. Jedyne logiczne wytłumaczenie jakie widzę to: mieszkają gdzieś poza miastem, dziecko jest odebrane ze szkoły i musi przeczekać.
Odpowiedz@dayana: W domu mógł siedzieć. Jak ja się cieszę, że moje dzieciństwo przypadło na czas, kiedy zostawienie dzieciaka na kilka godzin samego nie było uważane za zbrodnię.
Odpowiedz@dayana: niech siedzi, gdzie chce, byle nie produkował przesadnej liczby decybeli. Jakby dorosły siedział i mówił podniesionym głosem/tonem, zaraz by go ktoś upomniał. Z dzieckiem powinno być tak samo, tylko od ustawienia go do pionu jest matką, która go tam przyprowadziła.
Odpowiedzale jak się widzi kobietę przy kości z dzieckiem to ludzie myślą "mogłaby się wziąć za siebie" jak to robi i tak widać przeszkadza.... nie każdy ma opiekę, nie każdy ma kasę na opiekę,. nie każdy wydaje na karnety w siłowni itd.... jak ci dzieciak nie drze się do ucha czy nie szturcha ciebie to odpuśc trochę i zrozum sytuację innych
Odpowiedz@kijek: a nie powinno być odwrotnie? To nie matka przypadkiem powinna zrozumieć innych i zachowywać się tak, by im nie przeszkadzać? Bo autorka, jak rozumiem, nie uszczęśliwia innych hałasowaniem w poczekalni, więc dlaczego jeszcze ma wykazywać się zrozumieniem i godzić na coś takiego?
Odpowiedz@kijek: już wcześniej wspominałam o tym, że dzieci akurat niczemu nie winne, ale chyba lepiej spędzić trochę aktywnego czasu razem niż kazać mu patrzeć w tableta. Sama dzieci nie mam, pracowałam tylko opiekunka i jednym z wymogów rodziców było to, że mam ich ograniczać czas z telewizorem i komputerem (chodziliśmy na basen, rowery, rolki, łyżwy, piesze wycieczki itd.). A o dostęp do ćwiczeń nie jest dziś ciężko, jest pełno programów treningowych na Youtubie, chociaż rozumiem, że nie każdmu taka forma odpowiada.
Odpowiedz@helgenn: wg waszego rozumowania ona ma kombinować ćwiczenia w domu, a czy dziecka w domu też nie trzeba czymś zająć aby nie przeszkadzało? Opiekunka kosztuje jak pisałam wyżej, a matka też ma prawo wyjść z domu do ludzi a nie ćwiczyć z YT. To jest takie fajne polskie rozumowanie "jestem tolerancyjna dopóki mi nie przeszkadzasz"
OdpowiedzPamiętaj, że Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się drugiej osoby.
Odpowiedz@kijek: ale dlaczego piszesz tak, jakby problemy zrodzone przez zajmowanie się dzieckiem należało rozłożyć między wszystkich po równo? To jest jej sprawa, co zrobi, ale nie powinna nikomu przeszkadzać. Jej, nikogo innego.
OdpowiedzWielki problem bo 10 latek oglądał głośno bajkę na tablecie... A można było zapytać czy nie ma słuchawek czy coś.
OdpowiedzPo co przychodzisz na zajęcia godzinę wcześniej? Żeby posiedzieć w poczekalni?
OdpowiedzJa widzialam mamę z córką tak na oko 8 lat na zajęciach pole dance czyli tańca na rurce. Wiec teraz mnie już nic nie zdziwi
OdpowiedzJa natomiast miałam sytuację odwrotną. Jako dziecko miałam bardzo dużą otyłość ze względu na odstawienie sterydów, które miały mi pomóc uporać się z ciężką chorobą - koniec końców, bardzo zaniżyło to moją samoocenę - Wyobraźcie sobie, przez co może przechodzić 10-latka, która waży 76 kg.. Moja mama chciała mnie wspierać, więc oprócz normalnych zajęć WFu zapisała nas obie na aerobik, bo w tamtych czasach w naszej małej mieścinie nie było siłowni. Ćwiczyłam sumiennie razem z mamą i innymi dorosłymi kobietami, jako jedyne dziecko. Jednak po paru wizytach na sali nagle przestałyśmy chodzić na zajęcia.. Słomiany zapał mój albo mojej mamy? Ależ skąd - po prostu tym dorosłym kobietom przeszkadzała sama moja obecność na ćwiczeniach pomimo tego, że nie utrudniałam prowadzenia zajęć ani wykonywania ćwiczeń innym osobom. Ani moja matka ani prowadząca nie potrafiły opędzić się od skarg na mój temat. Po prostu fakt bycia dzieckiem zmusił mnie do rezygnacji z walki z otyłością na etapie dorastania..
Odpowiedz