Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak już kiedyś wspomniałam, mój obecny narzeczony jest obcokrajowcem mieszkającym w Polsce.…

Jak już kiedyś wspomniałam, mój obecny narzeczony jest obcokrajowcem mieszkającym w Polsce. Z uwagi na wcześniej wspomniane perypetie z otrzymywaniem karty pobytu, stwierdziliśmy że najwyższy czas się pobrać i rozpocząć proces mający na celu raz na zawsze zakończyć ten stres. Jacy my byliśmy naiwni...

Sprawa oczywiście nie jest łatwa. Przed wyznaczeniem daty ślubu w Urzędzie Stanu Cywilnego (USC) obywatel kraju musi okazać tylko dowód osobisty. Obcokrajowiec stawia się za to z paszportem oraz kilkoma dokumentami, z których jeden świadczyć musi o tym, że zainteresowany nie zawarł wcześniej związku małżeńskiego. Pech tkwi w tym, że w kraju lubego takiego świstka się nie wydaje. Trzeba się więc było udać do sądu z podaniem o wyznaczenie daty rozprawy, po której to sędzia wydaje odpowiednie zwolnienie z przedstawiania dokumentu.

Cały ten proces trwa o wiele dłużej niż powinien. Najpierw miesiąc czeka się na odpowiedź, potem kolejne 30 dni na rozprawę. Co ciekawe, po rozprawie należy składać kolejne podanie o wydanie kopii decyzji (i czekać kolejny miesiąc na odpowiedź). Swoją drogą, jest to trochę idiotyczne - przecież skoro fatyguję się do sądu i płacę za tą "przyjemność" 100 zł, to chyba robię to tylko i wyłącznie dla wymaganego dokumentu, a nie żeby się dobrze bawić. Aha, i na dokładkę należy poprosić też o zwrot innych ważnych dokumentów, które sąd zabrał wiele miesięcy wcześniej (tak, zgadliście, wszystko to trwa około miesiąca). A to dopiero początek!

Przeszliśmy z chłopakiem cały proces, a więc udałam się do USC, grzecznie przedstawiając im nowo nabyty dokument. A tutaj klops! Pani mówi, że karteczki nie przyjmie. Problem tkwi w tym, że rodzice chłopaka nie byli zbyt kreatywni jeśli chodzi o nadawanie mu imienia. Z miliona możliwości, ojciec narzeczonego zadowolony z siebie postawił za swoim imieniem "Jr" i voilà, wsadził kij w szprychy "sprawnie" działającego systemu polskich urzędów. Przyrostek "Jr" (junior) w naszym systemie prawnym chyba nie istnieje, bo urzędy nigdy nie wiedzą czy mają uważać go za imię czy nazwisko, a jeśli powie im się, że nie jest on żadnym, to pani_urzędniczka.exe przestaje odpowiadać.

W nieszczęsnym dokumencie zawarto sformułowanie "(...) Iksa Iksynskiego Jr, nazwisko rodowe Iksynski, zwalnia się z ..." co według Pani urzędniczki jest błędne, bo nazwisko wymienionej osoby nie pokrywa się z nazwiskiem rodowym. Logicznie rzecz biorąc to takie sformułowanie jest poprawne. Chłopak ma na imię Iks Iksynski Jr, a jego rodowe nazwisko to Iksynski - nie Iksynski Jr. Wytłumacz to jednak w urzędzie.
Ostatecznie dokument nie został przyjęty. A ta głupia odmowa nosi nawet imię i nazwisko, gdyż to kierownik (niczym król) mógł się na jego przyjęcie zgodzić lub nie. Oczywiście kciuk powędrował w dół, co wiązało się dla mnie z kolejną wycieczką do sądu, pisaniem wniosku o sprostowanie i czekaniem na odpowiedź.

I tutaj, Proszę Państwa, nastąpił punkt kulminacyjny całej tej sytuacji. Chociaż na podaniu zaznaczyłam (według zaleceń Biura Obsługi Interesantów), że sprawa jest pilna, bo zwolnienie to należy przedstawić do końca bieżącego miesiąca, to list otrzymałam dopiero po 25 dniach. Jeszcze spokojna, otworzyłam go myśląc "Jak dobrze, że zdążyli tuż przed końcem rezerwacji daty". Jednak to, co zobaczyłam, solidnie mnie zszokowało. Sąd potrzebował bowiem 25 dni na odpowiedzenie na moją prośbę, jakże głupim pytaniem: "Czy w dokumencie usunąć od imienia i nazwiska Jr, czy może dodać je w nazwisku rodowym?". Dla każdej myślącej osoby takie pytanie powinno wydawać się absolutnie absurdalne. I chociaż rozumiem, że całej tej sytuacji nie sprowokowali i ich poprzedni dokument był właściwy, to zdecydowanie przebili głupotą USC.

Muszę jednak podziękować dobremu duchowi polskich urzędów. Jakimś cudem nie tylko nie wykreślono nas z terminu, przyjęto tymczasowo "błędny" dokument, ale również pozwolono zapisać mnie jako tłumacza przysięgłego w dniu podpisania dokumentów na temat przyjęcia nazwiska po małżeństwie (gdyż z całego zamieszania nie zdążyliśmy załatwić tłumacza przysięgłego). Wszystko skończyło się więc w miarę szczęśliwie, ale teraz żarty na temat urzędów nie będą mnie już śmieszyć.

urząd

by Devotchka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Israfil
18 18

Mam wrażenie że cała ta droga była tylko po to, aby sprawdzić i potwierdzić że na pewno chcecie ślubu i jesteście w stanie wiele razem przejść. Powodzenia na nowej drodze życia.

Odpowiedz
avatar bypek
11 11

@Israfil: Taki test, czy na pewno "w dobrej i złej doli"? Czy bardziej, żeby było wiadomo, że to nie tylko dla papierka?

Odpowiedz
avatar Israfil
3 3

W urzędniczym wydaniu kładzie się nacisk na "złą dolę" :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Oj, oj nie mów hop! Z całego serca życzę Wam byście mieli już tylko z górki, ale znam urzędników jak zły szeląg. Oby nie odwinęli Wam jeszcze jakiegoś numeru

Odpowiedz
avatar bloodcarver
12 14

Akurat co do sądu, to całkiem możliwe że akurat jakiś przepis nakazuje im, by sprostowanie zrobić tylko tak jak petent prosi, I zakazuje domyślania się nawet w kwestiach niby oczywistych... W każdym razie zawsze lepiej prosić dokładnie o to, co się chce dostać, bez pozostawiania miejsca na pytania.

Odpowiedz
avatar Zehel
10 10

@bloodcarver: już nawet nie chodzi o przepis, a o niemnożenie wniosków. Sędzia woli sprostować raz, a porządnie - czyli tak, żeby petent nie składał za chwilę kolejnego wniosku, bo "sąd się nie domyślił, że miałem na myśli coś innego" :)

Odpowiedz
avatar Devotchka
2 8

@bloodcarver: Szczerze mówiąc napisałam "proszę o wykreślenie Jr", ale nic im nie udowodnię bo podanie mają oni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Devotchka: Ej?! Nie miałaś w dwóch egzemplarzach i nie kazałaś podbić na swoim?

Odpowiedz
avatar Chantall
0 0

@maat_: Widać za krótko kontaktuje się z urzędami żeby wiedzieć, że tak się robi.

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 26

Wbrew pozorom, sądy mają więcej spraw niż Twoja i załatwiają je po kolei, a Twoja sprawa jest priorytetowa tylko dla Ciebie. W praktyce miesiąc oczekiwania na działanie sądu, a dwa miesiące na rozprawę, to nie jest dużo. W ogóle nie rozumiem też zdziwienia, że o wydanie odpisu postanowienia też musisz złożyć wniosek. Sądy mają i tak dużo pracy, nie będą uszczęśliwiać kogoś na siłę. Poza tym, jeśli złożyłaś pierwszy wniosek i podałaś na nim dane chłopaka z dopiskiem "Jr", a później prosiłaś o wykreślenie dopisku, to nie ma co się dziwić, że sąd nie wiedział, co zrobić. Rolą sądu nie jest domyślanie się, o co Ci chodziło, więc ja tu nie widzę żadnej głupoty. Głupotą dla mnie jest raczej rezerwowanie terminu bez posiadania wymaganych dokumentów, oczekiwanie, że wszyscy się do tego dostosują i liczenie, że jakoś się zdąży.

Odpowiedz
avatar Nanatella
7 19

@greggor: Nie wiem skąd wniosek, że to sąd ma jakikolwiek problem :) Za to Ty, nie dość, że masz chyba jakiś kompleks niższości, to jeszcze jesteś bucem i chamem.

Odpowiedz
avatar Nanatella
3 9

@maat_: A twierdzisz tak, bo... ? W jakim niby celu miałyby tak robić?

Odpowiedz
avatar MyCha
-2 8

@Nanatella: Według mnie w prośbie o wykreślenie przedrostka Jr nie ma żadnego pola do interpretacji. Zwyczajnie bierze się dokument i usuwa wszędzie to nieszczęsne Jr, drukuje, pieczątka, podpis, do koperty i następny. Gdybym ja poprosiła o usunięcie jakiegoś słówka z dokumentu, a ktoś następnie by mnie dopytał czy ma je usunąć z miejsca A czy dodać w miejscu B to chyba ktoś tu nie myśli logicznie. Wykreślić to wykreślić, a nie dodać gdzieś indziej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 12

@Nanatella: Bo mam z nimi do czynienia, głównie w gospodarczym, i widzę jak się opindalają. Na rozprawy sędziowie przychodzą nie przygotowani, dodatek za rozprawy powoduje przedłuzanie procedur, do tego gubią dowody w sprawie i sędzie bezczelnie potrafi powiedzieć by za zgubione nagranie z monitoringu będące kluczowym dowodem sprawie "nie robić problemów"! ale w tym samym momencie mówi, ze z braku dowodów sprawę umarza! Ginące dowody i tak lekceważące podejście to skandal. W sądzie gospodarczym radosna sędzina mądra inaczej kazała np wpisać VAT do kosztów. Sędzina bez żadnego przeszkolenia przeszłą z sądu rodzinnego do gospodarczego. nie mając pojęcia czym jest obrót a czym zysk. Są niedouczeni i zadufani

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2018 o 7:42

avatar Zehel
3 3

@MyCha: No jednak nie. Procedura przewiduje, że sędzia musi wydać kolejne postanowienie o sprostowaniu tego pierwszego orzeczenia, wysłać je do stron postępowania, odczekać ten nieszczęsny okres potrzebny do uprawomocnienia się, uprawomocnić... i dopiero wtedy można komukolwiek wydać prawomocne orzeczenie. W rzeczywistości dochodzi jeszcze problem w postaci ilości spraw. W wydziałach cywilnych to mniej-więcej ilość 800 spraw na sędziego. Spraw wciąż się toczących. Doliczmy niewiadomą ilość spraw zakończonych, w których ktoś wniósł o sprostowanie/doręczenie odpisu/zwrot dokumentów/udzielenie informacji/wydanie klauzuli - i to wszystko przechodzi przez ręce tego jednego sędziego. A potem sprawa wraca na biurko sekretarza, który jest najczęściej tak samo zawalony jak sędzia... To znacznie wydłuża. No ale zawsze lepiej popłakać, że sędzia nas nie lubi i specjalnie trzyma nasze pismo w szafie ;)

Odpowiedz
avatar MyCha
-2 2

@Zehel: Ale co ma ilość spraw, czasochłonna procedura do elementarnego braku umiejętności czytania że zrozumieniem sędziego, jego asystenta, sekretarki, nie wiem kogo do czego się odnoszę? Bo gdzie ja się niby czepiam czasochlonności procesu? Tu wina zdecydowanie leży wyżej niż kompetencje jednego sędziego. Za to ktoś piastujący takie stanowisko powinien rozumieć różnicę między usunąć przedrostek z nazwiska, a go dodać do nazwiska rodowego.

Odpowiedz
avatar greggor
-4 4

"Za to Ty, nie dość, że masz chyba jakiś kompleks niższości, to jeszcze jesteś bucem i chamem. @Nanatella: No i nadzwyczajna kasta w pełnej krasie. A potem się dziwicie, że ludzie popierają zakusy PiSu by zrobić z wami porządek.

Odpowiedz
avatar Devotchka
-1 3

@Nanatella: "Nie wiem to się wypowiem". Powiadasz że sądy mają dużo pracy? Dla siebie czy dla ludzi, dla nas? A ja nie mam pracy? Wyobraź sobie, że dla mnie chodzenie do miasta i załatwianie głupiej sprawy, która mogła być rozwiązana przez proste "tak" urzędnika USC wydaje się idiotyczne. Rzeczywiście głupia jestem, że ustalam datę ślubu kiedy już jestem w mieście zamiast chodzić tam pięćdziesiąt razy. Wyobraź sobie, że zwolnienie z pracy nie jest darmowe. Mam określone dni urlopu i tylko dwa dodatkowe na sprawy związane z ślubem. Naprawdę nie zamierzam wykorzystywać całego wolnego lub brać bezpłatnego i nie zarobić bo jakiemuś urzędnikowi poprzewracało się w ...ykhm...

Odpowiedz
avatar Nanatella
3 5

@Devotchka: Ależ właśnie wiem, dlatego się wypowiadam. Znam procedury prawne. Swego czasu pracowałam też w sądzie i wystarczająco napatrzyłam się na ludzi, którzy uważali, że ich sprawa jest najważniejsza i trzeba rzucić wszystko i się nią zająć. I tak - sądy mają dużo pracy. Przecież nikt nie zmuszał Cię do załatwiania tej sprawy, mógł to zrobić narzeczony (ewentualnie z kimś znajomym albo z tłumaczem, jeśli nie zna języka). A jeśli jednak się na to zdecydowałaś, to chyba liczyłaś się ze wszystkimi konsekwencjami? Polskie prawo nie przewiduje rozwiązania tej sprawy przez "proste tak urzędnika". Poza tym chyba mniejszym problemem jest ustalić datę ślubu, jak ma się wszystkie potrzebne dokumenty, niż później latać jak kot z pęcherzem i mieć pretensje do wszystkich wokół, że nie skaczą wokół Twojej sprawy. A jeśli nie zamierzasz brać bezpłatnego urlopu, to Twój problem. Na razie mam wrażanie, że to Tobie poprzewracało się w ..... - nie dowiedziałaś się, jakie dokumenty są wymagane, zarezerwowałaś termin, żeby przypadkiem nie jechać drugi raz do miasta (bo wystarczyło jechać drugi raz, żeby zarezerwować termin, nie musiałaś tego robić pięćdziesiąt razy), a później masz pretensje, że urzędnicy załatwiają sprawy zgodnie z obowiązującymi ich procedurami, a nie tak, jak się Tobie podoba.

Odpowiedz
avatar Trollitta
4 4

A to "junior" nie jest przypadkiem zwyczajowe?

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 0

@Trollitta: Co przez to rozumiesz? Imię, nazwisko + jr znajduje się na każdym dokumencie wydanym przez jego rząd.

Odpowiedz
avatar krzycz
1 3

To poczekajcie aż będziecie kiedyś ewentualnie odrzucać spadek w imieniu małoletniego ;)

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-3 5

@krzycz: teraz juz chyba zrobili w druga strone - jak w ciagu 6m-cy nie przyjmiesz to automatu jako odrzucony jest. W kazdym razie calkiem powazne plany mieli co do zmiany tej.

Odpowiedz
avatar alexx3
3 5

@SaraRajker: nie, jest nadal że po 6 miesiącach automatycznie przyjmujesz spadek.

Odpowiedz
avatar xpert17
1 1

@alexx3: ale teraz jest że jak automatycznie, to w wersji "z dobrodziejstwem inwentarza", więc praktycznie nie powstaje żaden problem jeśli nie odrzucisz

Odpowiedz
avatar Habiel
2 2

@SaraRajker: Przyjmujesz spadek ale z dobrodziejstwem inwentarza.

Odpowiedz
avatar krzycz
1 1

@SaraRajker: tak, dokładnie, przyjmujesz z dobrodziejstwem inwentarza. Przy czym to jeszcze większe dziadostwo jest niż przyjęcie wprost, bo... skąd masz wiedziec jaki inwentarz miał zmarły? Gdzie miał konta? Ile na nich było? Żaden bank Ci tej informacji nie poda, bo przed przyjęciem spadku nie jesteś stroną uprawnioną, więc obowiązuje tajemnica bankowa. Do spisu inwentarza musisz zatem zatrudnić komornika, który ma dostęp do tego typu danych, tylko musisz mu zapłacić, stawkę godzinową i to wcale niemałą ;)

Odpowiedz
avatar Hachiroku
5 7

Ciekawe czy szybciej i taniej nie dostalibyście wizy i nie pobralibyście się w Vegas ;)

Odpowiedz
avatar mipi
0 0

A ja nie jestem przekonana czy to tak dobrze, że już odpuścili tego tłumacza przysięgłego. Z jednej strony poszli na rękę, z drugiej jednak... Załóżmy hipotetycznie, że nie zawsze układa się kolorowo i czy wtedy małżonek nie mógłby wykorzystać tego faktu jako przesłanki do rozwodu. Bo przecież to ona tłumaczyła i przetłumaczyła to, co chciała i on może nie do końca zrozumiał, że intercyzę to osobno trzeba podpisać. W związek małżeński łatwo wejść, trudniej z niego wyjść. W jej przypadku już samo wejście było skomplikowane.

Odpowiedz
avatar hadassa7
1 1

Po przeczytaniu Twojej historii zdecydowałam się założyć konto na Piekielnych. W zeszłym roku zawierałam związek małżeński również z obywatelem spoza UE, więc wiem przez co przechodzisz. I szczerze mówiąc moim zdaniem szybko i gładko Wam idzie ;) My w naszej sytuacji mieliśmy dużo dłuższą listę biurokratycznych absurdów. Ale zmierzam do wyjaśnienia dokumentu, który nie jest wydawany w USA. Nie jest to zwykłe zaświadczenie potwierdzające, że przyszły małżonek jest kawalerem, a dokument potwierdzający, że zgodnie z prawem danego kraju można zawrzeć związek małżeński, a na dodatek wprost ma być w nim wymienione "zaświadcza się że zgodnie z prawem USA obywatel Iks Iksynski Jr może zawrzeć związek małżeński z obywatelką Polski Devotchką Kowalską..". I dokument ten potwierdza nie tylko, że kandydat jest stanu wolnego, ale również inne okoliczności jak np to że nie jest uznany za niepoczytalnego i zdolny jest do wykonywania czynności prawnych. I są kraje, które taki dokument wydają, ale co zrobić żeby go pozyskać to jest temat na oddzielną historię. Zatem fakt, że możecie załatwić obejście tego dokumentu za pośrednictwem sądu naprawdę znacznie skraca okres wszystkich formalności i pozwala zaoszczędzić miliony monet :) Mam nadzieję, że wpis ten doda Ci trochę otuchy i siły do dalszej walki z biurokracją. Chciałabym żebyś wiedziała że da się :)

Odpowiedz
Udostępnij