Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Remont - czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nikt nie lubi…

Remont - czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nikt nie lubi hałasów zza ściany, odgłosów wiercenia, stukania, pukania i innych atrakcji z tym związanych. Ale czasem trzeba trochę pohałasować i mieszkanie odświeżyć, nawet jeśli jest to źródłem nieprzyjemnych doznań.

Wraz z narzeczonym wprowadziliśmy się do naszego mieszkania na początku października, wiadomo, wnosiliśmy meble, ustawialiśmy je, trochę hałasu było przy tym, jednak z całym majdanem uporaliśmy się w dwa dni. Jako że poprzedni właściciele wykazywali się poczuciem estetyki daleko odbiegającym od naszego, to podjęliśmy decyzję o remoncie, który rozpoczęliśmy w styczniu. Do tego czasu jedyne, co zmieniliśmy w wystroju mieszkania, to powiesiliśmy półkę w kuchni, do czego potrzebne było wywiercenie 4 dziur w ścianie i maksymalnie 10 minut hałasu.

Jak postanowiliśmy zmieniać wnętrze, tak zadziałaliśmy. Zaczęły się pierwsze prace remontowe - skuwanie ścian kartonowo - gipsowych i już do drzwi zapukał sąsiad mieszkający pod nami, z pretensjami, że od pół roku zakłócamy spokój jego mamie i jemu i natychmiast mamy przestać. Próbowałam delikatnie panu wyjaśnić, że przecież to niemożliwe, skoro mieszkamy 3 miesiące, a remont zaczęliśmy dzisiaj, żebyśmy byli przyczyną tego długotrwałego hałasu. Pan oczywiście wie lepiej, kiedy się wprowadziliśmy i co remontujemy, zatem zaprosiliśmy go do środka, żeby na własne oczy zobaczył, co się dzieje. Skomentował tylko, że to "enigmatyczne" i poszedł, sądziliśmy zatem, że pożar został ugaszony.

Z uwagi na opóźnienia związane z montażem drzwi przesuwnych cały remont również przeciągnął się w czasie. Jako że większość prac głośnych i uciążliwych wykonaliśmy w styczniu i trwały one około 3 dni (kiedy faktycznie wierciliśmy, stukaliśmy, pukaliśmy i ogólnie było dużo decybeli), to w lutym nie było już co robić, tylko czekać na montaż. W tym czasie sprzątałam pokój po startej gładzi, narzeczony wykańczał drobne ubytki, ponadto dużo czasu spędziliśmy poza domem (delegacje, praca na 2 zmiany), więc nie było kiedy hałasować.

W dniu wczorajszym, chcąc przygotować ściany do montażu drzwi, narzeczony wywiercił kilka otworów w metalowych podpórkach. Po włączeniu wiertarki, która nawet nie dotknęła ścian, do drzwi od razu zadzwonił sąsiad i już bez udawania miłego zaczął się awanturować, że mamy przestać, że hałasy od wielu miesięcy itd. Narzeczony, widząc, że dyskusja nie ma sensu, wyprosił go i wrócił do wiercenia, kiedy pan z dołu kilkukrotnie kopnął w drzwi, zaczął wykrzykiwać groźby w naszą stronę i wulgaryzmy. Nadmieniam, że była godzina 17.00, a nie późny wieczór czy wczesny poranek.

Ja rozumiem, że remont nie jest przyjemny. I wierzę, że hałasy przeszkadzają. Jednak czego spodziewają się ludzie, kiedy wprowadzają się do bloku, że będą mieć takie warunki jak w domku na wsi, gdzie najbliższy sąsiad mieszka pół kilometra dalej? Nie chcę dać się zastraszyć, ale po jednej z jego interwencji miałam spuszczone powietrze z koła samochodu, jak pokazała wczorajsza sytuacja człowiek ten jest także agresywny, a żadne tłumaczenia nie trafiają do niego. A poprzedni właściciele dopiero wczoraj przyznali, że również im sprawiał problemy (a gdy przed kupnem pytałam, czy najbliżsi sąsiedzi są konfliktowi, to zarzekali, że nigdy nie mieli żadnych trudności).

My również doświadczamy nieprzyjemności związanych z pracami remontowymi (nad nami stukają, pukają i wiercą o różnych porach), ale do głowy nam nie przyszło, aby robić z tego powodu awantury. Najgorsze w tym wszystkim, że roszczenia sąsiada są absurdalne, bo w przeciągu tych dwóch miesięcy hałasy wykraczające poza standardowe domowe prace występowały nadzwyczaj rzadko, a poza tym nie ma przecież zakazu remontowania własnego mieszkania. Pan chyba tego nie jest jednak w stanie zrozumieć, gdyż stan jego mieszkania wskazuje na wczesne lata 70., kiedy blok został wybudowany.

Czekam na kolejną awanturę. Właśnie montowane są drzwi i wiercone dziury w ścianach...

Mieszkanie remomt sąsiedzi

by SpongeBobbie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar imhotep
16 18

Jak przyjdzie następnym razem to otwieraj drzwi z włączoną kamerą na komórce.

Odpowiedz
avatar unitral
24 24

Z doświadczenia wiem, że najlepiej otworzyć drzwi z jakimś ciężkim narzędziem w ręku - młotek, łom, siekiera, kawał deski pręta czy nawet szyny doskonale się nadają. Do tego wyraz twarzy jak u psychopaty i delikwenta mamy z głowy. Przynajmniej na kilkanaście dni...

Odpowiedz
avatar mesiaste
24 24

Nie czekaj na awanturę, tylko zadzwoń na policję. Ja mam wrażenie, że typ liczy na to, że takim "pohukiwaniem", ustawi Was do pionu. Dzisiaj wiercenie w ścianie, jutro będziecie za głośno chodzić po własnej podłodze albo za bardzo oddychać. Widać, ze typowi nie przetłumaczycie, a dodatkowo - będzie na Was zwalał, jakieś urojone niedogodności, jeszcze za zeszłych mieszkańców, którzy pewnie też nic nie robili i dostało im się za nic. Lepiej temat załatwić teraz, szczególnie kiedy widać, że się typ nakręca, niż bawić miesiącami w narastające złośliwości. A sądzę, że jak pokażecie mu, kto tutaj rządzi i że nie dajecie się zastraszyć, to też spuści z tonu.

Odpowiedz
avatar annabel
-5 17

Przed remontem obskoczyc sasiadow i poinformowac o tym, co chcesz robic i jak dlugo. Powiesic na drzwiach informacje o trwaniu remontu i dniach - np. Dnia 12.3. bede wiercic do scian od 12-15. Daje to sasiadom szanse zrozumiec i uszanowac, lub zrobic sobie plany. Bo od stycznia do konca lutego...moze sie to wydawac bez konca.

Odpowiedz
avatar Ciejka
-4 12

Nie kumam twierdzenia, że na wsi do najbliższego sąsiada trochę jest.. To nie prawda, ja mam za płotem sąsiadów, bardzo spoko ludzie, zdarzają się wyjątki, sąsiad z mojej historii i jeszcze jego najbliższa sąsiadka, miastowa pinda.. Nie kumam, skoro miastowi tak narzekają na swoich sąsiadów, to czemu mieszkają w bloku, podwiejskie kursują nawet na skraj miasta, do pracy i tak większość podwiejskim jeździ

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
2 4

@Ciejka: Zależy gdzie mieszkasz, bo nie wszędzie kursują i koło mojego miasta jest taka sytuacja, że się ludzie do pracy musieli zrzucić na prywatnego busa. (Wszyscy, którzy się zrzucili pochodzą ze wsi). Na wsi do najbliższego sąsiada jest spora odległość, bo dużo z nich ma pole uprawne więc masz domek - pole i nie raz jeszcze prowizoryczną zagrodę dla zwierzątek więc wcale tak blisko siebie nie mieszkają. Mi się wydaje, że ty nie na wsi mieszkasz tylko może na obrzeżach miasta bardziej, tam się ludzie budują przy sobie.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@PrincesSarah: Za bardzo uogólniasz, wieś wsi nierówna. Moi dziadkowie mieszkali na maleńkiej wsi (dosłownie kilkanaście chałup, brak bieżącej wody - czerpało się ją ze studni, "sklep" to był samochód, który przyjeżdżał dwa czy trzy razy w tygodniu) i domy były właśnie dosyć blisko siebie, pooddzielane płotami, pola natomiast były przed domami, za domami droga i również pola.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@PrincesSarah: Tak jak pisze jass - wieś wsi nierówna. Pochodzę ze wsi, która jest największa z otaczających ją najbliższych miejscowości (wg Wikipedii gmina wiejska). Nie dość, że domy są blisko siebie, to jeszcze mamy nawet małe osiedle i szkołę, i internistę. Ale za to wieś, z której pochodzi moja babcia to wciąż taka typowa wieś, w której do najbliższego sąsiada jest minimum 200 metrów.

Odpowiedz
avatar iks
4 6

Zamontuj kamerki w ramach remontu. Od razu mu rura zmięknie.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 3

@iks: Ale że gdzie? Bo na klatce schodowej to chyba niezbyt legalne.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@imhotep: Może w judaszu?

Odpowiedz
avatar Trepan
1 1

Może zostanę za to zasypany minusami, ale mam to w nosie; jak trzeba to chętnie coś poremontuję. Tak z przytupem, młot udarowy i te sprawy. Mogę wiercić, kuć, wyburzać ściany. Czysto hobbystycznie, potrzebuje tylko smarowania w postaci piwa.

Odpowiedz
avatar MaleWo
-1 1

a może przy następnej wizycie sąsiada od razu walnąć mu w ryj, tak od razu po otwarciu drzwi, i poprawić z kopa, i powiedzieć że jak jeszcze raz zobaczycie go pod drzwiami czy też wydarzy się coś przy aucie to odbije się to na jego zdrowiu. Z takimi ludźmi nie ma gadki od razu sprowadzić do parteru, chyba że autor tekstu jest masochistą i lubi się bujać z taką patologią.

Odpowiedz
Udostępnij