Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Szlag mnie jasny trafi. Mam dziecko. Pięknego, zdrowego chłopca, któremu nie szczędzę…

Szlag mnie jasny trafi.

Mam dziecko. Pięknego, zdrowego chłopca, któremu nie szczędzę spacerów, nawet w tym mroźnym okresie, który teraz mamy. U nas temperatury w dzień sięgają nawet -15. I co znajduję w skrzynce? Zawiadomienie z MOPSu, z prośbą o pilny kontakt. Zdziwienie niemałe.

Kolejne zdziwienie, gdy usłyszałam, że "zaniedbuje dziecko". Omówiłam się z cudownie miłymi Paniami na rozmowę, pogaduszki itd. Nie mam nic do ukrycia. Ale jaką mendą trzeba być, by zgłaszać zaniedbanie dziecka, które dziennie jest dwa razy na spacerze (bo nie dbam o nie i je wyziębiam - tytuł skargi) i które "płacze" - bo tak, to też usłyszałam. Że dziecko wieczorem płacze.
Z tym, że moje 10-miesięczne dziecko płakało w życiu swoim kilka razy. Jest według wszystkich najspokojniejszym pomiotem, jakiego w życiu wiele osób z rodziny widziało.

Ale przecież jestem wyrodną matką. Zabiorą mi dzieciaka. Przetrzepią całe mieszkanie - Nie bardzo wiem, jak się takie spotkanie odbywa, stąd moje oczekiwania - bo, cholera, wychodzę z dzieckiem na spacery w każdą pogodę, żeby nabrał odporności, a nie był wiecznie zasmarkanym bobkiem, który na każdy deszcz, każdą zmianę temperatur czy wyjście z domu reaguje gorączką.
Dziękuję życzliwy człowieku. Zrobiłeś mój dzień.

EDIT: Wie ktoś w ogóle, jak wyglądają takie spotkania? Czy można się dowiedzieć, skąd wyszła skarga itd? Bo jestem w kropce.

by Kamisia1990
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackVelvet
37 43

Myślę, że opieka przywykła już do takich donosów od "troskliwych" sąsiadów. Pewnie zgłoszenie sprawdzą i w sumie chwała im za to, bo to znaczy że reagują i może jakiemuś dzieciakowi faktycznie kiedys pomogą. Nie masz się czym martwić! Ale sąsiad to prawdziwa zaraza - sama mam małe dziecko i emerytowanego milicjanta za ścianą.... Zomowiec utrudnia życie wszystkim mieszkańcom bloku - anonimy do wszelakich urzędów pisze chyba hobbystycznie ;-)

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
-4 22

@BlackVelvet: Wspolczuje. szczerze. I ja wiem, ze babki maja taka prace i ze cudownie, ze sprawdzaja takie rzeczy, boi to jednak chodzi o dzieciaczki, ktore same sie nie obronia. Ale dla mnie piekielny jest powod. Werandowanie i spacerowanie z dzieckiem. Ludziom serio sie juz nudzi. Tylko wiesz, boje sie tej wizyty. Nie mam idealnie w domu. Pokoj w stanie remontu jeden- boje sie, ze zabiora mi dziecioka, bo zaniedbaniem jest, ze dziecko zyje w takich warunkach, gdzie kurz na zyrandolu, gdzie drugi pokoj w farbie a w lazience nie ma najnowszej Lovelii dla bobasow.

Odpowiedz
avatar imhotep
6 10

@Kamisia1990: Siostra na szybko szukała dentysty dzień przed ostatnią rozprawą adopcyjną, która miała ostatecznie potwierdzić, że będzie miała córkę. Ta (już obecnie jej) córka przewróciła się na trawie, uderzyła w piaskownicę i ułamała ząb, jedynkę ;)

Odpowiedz
avatar Kumbak
5 11

@BlackVelvet: po tej aferze z dzieckiem znalezionym 8 lat temu w bagnie koło Cieszyna to się nie ma co dziwić że są nadgorliwi.

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
2 12

@Kumbak: Tez sie nie dziwie. Ich praca. Od nich zaleza losy wielu dzieci- mowie, urzedniczki naprawde mile, pomocne. Wyjasnily sprawe itd. Ale podejrzewam, ze musial doniesc sasiad- znali moj adres. No i czasem wyjezdzam wozkiem na balkon- oczywiscie nie zamykam tam dziecka, ale tylko sasiedzi obok gdzies mogli to zauwazyc. szkoda, ze nie zauwazyli pierzyny, kombinezonu i oslony od wiatru na wozku

Odpowiedz
avatar sutsirhc
4 8

Jak mój starszy potwór był mały, to też przyszły mi dwie kobity z opieki z donosem że osoba niepełnosprawna sama zostaje z niemowlakiem w domu. Na ich tekst że mam zajmować się dzieckiem, zaproponowałem im wypłatę dożywotnią średniej krajowej i z chęcią się zwalniam z pracy.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-4 12

Dzieci nie mam, ale ostatnio czytałam artykuł, że nie powinno się wychodzić na dwór z małym dzieckiem gdy temperatura spada poniżej -10C. Osobiście nie pamiętam, czy byłam młodym wieku "wywożona" na spacery podczas mrozów, ale też w innym klimacie mieszkaliśmy.

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
-4 8

@Bryanka: Ja nie bylam. Do 23 roku zycia bylam wiecznie przeziebiona, chora itd. Dziecko zawsze jest cieplo ubrane, twarz chroniona specjalistycnzymi kremami itp.

Odpowiedz
avatar Bryanka
7 9

@Kamisia1990: Ale ja nie krytykuję, bo sama jestem zwolenniczką "zimnego chowu" tylko stwierdziłam, że taki artykuł przeczytałam. Też w dzieciństwie często chorowałam i jedno w sumie pamiętam - to pieklenie się babci gdy biegałam bez kapciuszków, albo wyskoczyłam z łóżka i ganiałam w samej pidżamie. Może człowiek byłby odporniejszy gdyby rodzice nie przejmowali się takimi pierdołami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Bryanka: moim zdaniem odpornosc jest genetyczna, mam brata mlodszego 4 lata, bylismy wychowywani w tych samych warunkach, tym samym karmieni, podobnie ubierani. Ja nigdy nie bylam chora a on od dziecka przeziebienia i alergie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2018 o 16:02

avatar konto usunięte
-2 10

@nursetka: Nie ma czegoś takiego, jak 'moje zdanie' w tej kwestii. Od tego są badania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Drago: oczywiście że jest coś takiego xD inna sprawa że nikt nie powinien się powoływać w dyskusji na swoje zdanie i swoje niewielkie doświadczenie, tylko na rzetelnie prowadzone badania na grupie reprezentatywnej. Ale samą opinię każdy może mieć, o wszystkim. Nawet o tym że ziemia nie ma jądra tylko wewnętrzny świat zamieszkany przez hitlerowców ;D

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@nursetka: Możliwe chociaż o mnie też mówili "chorowite dziecko", bo przez pewien czas łapałam wszelkie dziwne choroby, grypy i zapalenia płuc. I tak było mniej więcej do 16-tego roku życia. Potem zaczęłam trenować na poważnie i przebywać więcej na powietrzu, olewałam grube kurtki, ogólnie przestałam się przegrzewać. Przestałam się przeziębiać, a jak mnie trafi to najwyżej na 3-4 dni, ale bardzo rzadko. Według genów powinnam dalej być chorowita, a w sumie nie jestem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Bryanka: Ale masz rację z tym mrozem -10, to samo mówiła mi położna. Nie unikam spacerów zimą, wręcz przeciwnie, hartuję moje młode, ale przy obecnych mrozach w kombinezonie, śpiworku, na kocyku, przykryte drugim kocykiem, po prostu odmawia współpracy i wracamy do domu. Przy -5 w podobnym ubraniu zasypia dwa kroki po wyjściu z domu. Pewnie dużo zależy też od wieku dziecka.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
0 0

@Bryanka: Ci co to pisali, zeszliby na zawał serca po odwiedzeniu norweskiego przedszkola zimą. -15, dzieciaczki śpią w wózkach na dworze.

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 0

@Hemoglobina: Właśnie tak jest - im bardziej na północ, tym częściej się zdarza, że dzieciak zostaje w wózku na zewnątrz, a rodzice siedzą np. w kawiarni i mają oko na dziecko. W Szkocji jest podobnie, też tak dzieciaki wychładzają.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Bryanka: Po części odporność zależy od genetyki, jak wszystko w organizmie, co nie znaczy, że nie da się jej wzmacniać. Tylko, wiadomo, z rozsądkiem ;). Ale jeśli dziecku nic nie jest, mimo wychodzenia w takie mrozy, to znaczy, że nie ma problemu.

Odpowiedz
avatar Crook
0 0

@Kamisia1990: Myślę, że Bryance bardziej chodziło o smog i wszelkie inne zanieczyszczenia. Samo zimno, nawet mróz taki do -10 zdrowemu dziecku krzywdy nie zrobi, natomiast fachowcy uprzedzają, że smog jest dużo groźniejszy dla maluchów niż dla dorosłych - i na to trzeba uważać. Może mieszkasz w miejscu cudownym, zdrowym i wolnym od dymu z pieców i samochodów - gratuluję. Ale jeśli mieszkasz w mieście albo miasteczku to masz duże szanse, że jednak w taki zimowy dzień trochę maluszka trujesz. Nie krytykuję twojego postępowania, ostrzegam.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
0 0

@Ginsei: Wiem, że tak jest. Właśnie o tym napisałam. Sama mieszkałam w Norwegii kawałek czasu.

Odpowiedz
avatar Ciejka
6 14

Kuźwa, jak rzeczywiście komuś dzieje się krzywda, to nie ma takich troskliwych ludzi, ale jak żyjesz normalnie, to są...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
14 14

Może i dla ciebie to jest piekielne, ale jednak w jakimś stopniu świadczy o rodzeniu się (w bólach, bo w bólach, ale jednak) społeczeństwa obywatelskiego. Ile tu było historii o dramatach rozgrywających się w czterech ścianach, gdzie nikt nie reagował, choć krzyki bitych i odgłosy awantur było słychać na pół osiedla. Oczywiście nie dowiesz się kto złożył donos. Po pierwsze taki donos można złożyć anonimowo, po drugie gdyby dane donosicieli udostępniano tym, na których jest donos, nikt za żadne skarby nie zgłaszałby takich przypadków. Jedyna droga, to w przypadku uporczywych (i niesłusznych, rzecz jasna) donosów zgłosić zawiadomienie na policji o nękanie i policja może zażądać od MOPSu danych donosicieli. Pod warunkiem, że nie są one anonimowe.

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
0 0

@Fomalhaut: Generalnie to dopiero mi opadły emocje. Doskonale rozumiem te sytuacje i ze lepiej zglosic cos nawet niesłusznie niż nie zgłosić w ogóle.Aczkolwiek trzeba przyznać, że taka sytuacja uderza w matkę ogromnie, jeśli chodzi o wychowanie dzieciaczka. Nikt nie lubi słuchać o swoich zaniedbaniach, a tym bardziej jeśli w gre wchodzi osoba, którą się najmocniej pod sloncem kocha. Nie kwestionuje tego, ze ludzie zareagowali. Piekielne jest dla mnie to, ze ludzie mogli zapytać, powiedzieć. Osobiscie, gdy wdaje si w dyskusje o dzieciakach, to mowie otwarcie, ze wychodze zawsze, niezaleznie od pogody lub weranduje cieplo ubrane dziecko. Poszlo raczej o to, ze w donosie bylo, ze dziecko zamykam na balkonie, wyziebiam itd, co nigdy nie mialo miejsca. No i piekielnościa był fakt, że dzien miałam totalnie skopany przez to i ze musiałam udowadniac swoją niewinność, stresowac sie, czy czasem mala drobina kurzu i rozwieszone wszedzie pranie, zeby sie suszylo nie zdyskwalifikuje mnie jako matki. Tak, wiem, przesada gruba, ale czlowiek ze zlosci w takich sprawach nie zachowuje sie normalnie. I zawalilam dzien w pracy, zeby latac ze scierą i obsesyjnie pucować kazda powierzchnie w domu. Nie chce nic zglaszac, mam swoj typ, ktorego jestem niemalże w 100%pewna i zamierzam pojsc do tej osoby, z moim dzieciaczkiem i otwarcie zapytac o tę sytuację. I podziekowac za troskę i pokazac, ze wszystko jest w porzadku. Ja zwyczajnie nienawidzę niejasnych sytuacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Phi,niech przyjadą do UK i zobaczą jak tutaj ubierają dzieciaki w zimie.Albo dorosłych w kurtkach zimowych,krótkich spodenkach lub sandałach

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 1

@Day_Becomes_Night: Albo te dziunie stojące w (nieraz całkiem długich) kolejkach przed klubami nocnymi, ubrane tylko w sukienki zakrywające niewiele więcej niż strój kąpielowy. To dopiero jest poświęcenie!

Odpowiedz
avatar dorota64
2 6

Chyba niemowląt (czyli do roku życia) nie wystawia się na mróz -15 i to dwa razy dziennie. Zwylke granicą jest -10. Ale oczywiście wszystko jest względne

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
3 3

@dorota64: Możliwe. Z tym, że kazde dziecko jest inne- jak sama twierdzisz. poza tym mróz mrozem, ale trzeba pamiętać, że dziecko w wozku zabudowanym, z powloka od wiatru inaczej będzie odczuwać to zimno. Tym bardziej w puchowo-pierzowo-polarowym kombinezonie i spiworze. Dbam o to, zeby dziecku bylo cieplo, ale bede musiala chyba poczytac o tych granicach. Bo zawsze uważałam, że wychodzenie na spacery, na świeże powietrze będzie czymś dobrym. Moje młode nie było ani jeden dzień chory. odpukać.

Odpowiedz
avatar Meliana
9 9

@dorota64: Ciekawa teoria, zwłaszcza w świetle faktu, że obszary koła podbiegunowego również są zamieszkane i również rodzą się tam dzieci, których raczej nikt nie wywozi "na odchowanie" do ciepłych krajów... Jeśli dziecko jest zahartowane, to mróz mu nie straszny. Jeśli wychodzi codziennie, to i -20 krzywdy nie zrobi. Gorzej z takimi wygrzanymi "cieplakami", które wychodzą na dwór góra raz w miesiącu, bo wiatr, bo smog, bo za zimno, za ciepło, za mokro, za sucho, za słonecznie...

Odpowiedz
avatar Kamisia1990
4 4

@Meliana: Wlasnie z bardzo podobnego zalozenia wyszlam, jesli chodzi o wychowanie mojego dzuiecka. moj brat nie wychodzil w okresie zimowym na dwor. Ani z matka ani z nikim. ja bylam podobnie chowana. Mowil;am, ze mi goraco- to nie, musieli dorzucic mi kolejne polarowe spodnie i wyslac na dwor na temperature 19*C ubrana jak na Syberie. Jak temperatury schodzily ponizej 10 to olaboga, w zyciu- przeciez sie bym pochorowala. i tak skonczylam, co kilka tygodni majac angine, zapalenie oskrzeli, gardla, nietolerujac zimna w ogole. Teraz nawet na zwykle zimowe dni przy temp 0 stopni musze zakladac 3 pary spodni i dwie kurtki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Meliana: Ale nie rozumiem popadania w skrajności, albo bierzesz dziecko na mróz -20, albo masz rozemłanego "cieplaka". Można wychodzić do -5, a -10 sobie darować, zwłaszcza jeśli widać, że dziecko źle to znosi, albo jest po prostu za małe. Trzeba pamiętać, że dorosły prowadząc wózek się rusza i może się rozgrzać, a dziecko leży i nawet okutane w 3 koce może odczuwać temperaturę. Autorka zna swoje dziecko, widzi, że krzywda mu się nie dzieje to spokojnie może go na dwór zabierać.

Odpowiedz
avatar Meliana
1 5

@252426: To nie jest popadanie w skrajności - jeśli od urodzenia wychodzi się z dzieckiem w każdą pogodę, to mróz czy wiatr nie są dla prawie roczniaka czymś strasznym i zagrażającym życiu. Z resztą, jak sama stwierdziłaś, chyba każdy rodzic potrafi się zorientować, że dziecku coś "nie pasi", z resztą małe dzieci mają to do siebie, że z reguły bardzo dosadnie takie okoliczności komunikują. Natomiast co do odpuszczania sobie takich, czy innych warunków - zastanawiam się, do jakiego wieku ma to trwać? Roku, dwóch, pięciu? Więcej? Oczywiście nie dyskutujemy o dzieciach urodzonych w zeszłym tygodniu. Załóżmy więc, że nie wychodzisz z dzieckiem, jeśli jest poniżej -5 stopni. Czyli co, nie poślesz go do żłobka/przedszkola, bo jest -15? A jeśli poślesz, to nawet wioząc je samochodem, siłą rzeczy, przez kilka/kilkanaście minut to dziecko przewietrzy się na tym mrozie. Skoro więc i tak się wietrzy, co cóż za problem wyjść na 30 minut na spacer? Rozumiesz mój tok rozumowania? :) Dla mnie to nie jest popadanie w reżim i skrajność, tylko hmmm... kwestia (nie)konsekwencji?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Meliana: Rozumiem czym jest hartowanie i to stosuję. Ale też uważam, ze ciągnąc dzieciaka na -20 dobrze się zastanowić czy warto, bo jest to jednak ekstremalna temperatura. O popadaniu w skrajności pisałam, bo napisałaś że albo dziecko wychodzi na mróz -20 albo wychodzi dwa razy w miesiącu. Dla mnie to są skrajne przypadki, bo pomiędzy jest mnóstwo odcieni szarości, był w zimę taki miesiąc żeby było cały czas -20? Nie sądzę. W historii jest o dziecku 10 miesięcznym, czyli jeszcze niemowlaku, ja hartuję takie jakby "urodzone w zeszłym tygodniu", więc pozwolisz, że zostanę z nim w domu, czekając na ocieplenie do -5 mniej więcej. Jak będzie starsze to zobaczmy.

Odpowiedz
avatar Meliana
1 3

@252426: Trudno mi się wypowiadać na temat skali odcieni szarości, jeśli 90% mam z mojej okolicy nie wychodzi z dziećmi prawie w ogóle, bo... bo, bo, bo. Zawsze coś :) Niezależnie, czy dziecko ma miesiąc, czy 7 lat. Cóż, każdy postępuje, jak uważa za słuszne. Ja wyznaję skandynawską zasadę, że "nie ma złej pogody, są tylko niewłaściwie dobrane ubrania" - Ty nie musisz. Nikomu nie mam zamiaru narzucać mojej najmojszej racji, ale podyskutować można, prawda? ^^

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Meliana: No dobra, ale weź mi powiedz jak przyzwyczajałaś dziecko do wychodzenia w taką temperaturę? Serio pytam, bez złośliwości. Bo ja się wybrałam w początek tych wielkich mrozów jak zawsze, plus dodatkowy kocyk pod spód i drugi do nakrycia (mamy też kombinezon i śpiworek - na zwykłą zimę). Normalnie dziecko zasypia jak tylko wyjdę z domu, wystarczy parę kroków, a tu idę i idę, a młode mi tu zaczyna wydawać takie dźwięki ni to stękanie, ni to jęczenie. Uznałam, że jednak jest niezadowolone i mimo wszystko jest za zimno. W domu po wyjęciu z wózka zasnęło jak złoto. Także już sama nie wiem.

Odpowiedz
avatar Meliana
0 0

@252426: Zawijałam w chustę i chowałam pod swoją kurtkę. Młode miało niespełna 5 miesięcy, a przez ponad dwa tygodnie temperatury w ciągu dnia wahały się między -7 a -17. Aż się tak teraz dziwię, że na mnie nikt wtedy MOPSu, Policji i biskupa nie nasłał...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 marca 2018 o 20:54

avatar konto usunięte
0 0

@Meliana: W sumie dobry pomysł, bo w chuście ogrzewasz swoim ciałem :) Mam tylko ten kłopot, że nie mieścimy się razem pod moją kurtkę, musiałabym zakosić męża, ale w weekend to będzie spokojnie do zrobienia ;)

Odpowiedz
avatar wzburzona97
2 2

MOPSY działają tak, że muszą reagować na każdy donos. I jak ktoś pisał - przyjdą, sprawdza warunki i przeprowadza wywiad środowiskowy i w zasadzie nic poza tym jeśli taka wizyta będzie w porządku. A zapewne przeprosza za "życzliwego" jeśli już te osobę znaja. Jest d

Odpowiedz
avatar InuKimi
0 0

A może warto pójść na spotkanie, zanim zacznie się wylewać żale w Internecie, nie wiedząc nawet tak naprawdę o co chodzi? U ciebie jest dobrze, ale nie wszędzie niestety. Potem zdarzy się tragedia i "dlaczego nikt nie zareagował?"...

Odpowiedz
avatar Kotaklizm
0 0

Opowiem może jak wygląda ciut inna wizyta kontrolna. Na pewno sprawdzają warunki, w jakich żyje dziecko. Chcą zobaczyć łóżeczko czy tym podobne rzeczy. Czy jest dziecko zadbane, czyste, czy ogólny stan domu jest w porządku. Akurat u osoby, u której była podobna kontrola (z innych powodów i ze starszym dzieckiem) zawsze były owoce i słodycze na wierzchu, jakieś jogutry. Ogólnie takie sprawy socjalno-bytowe i rozmowa o celu ich wizyty. To jest najwięcej co może Cię spotkać. A co do tego od kogo wyszła skarga to chyba nie zawsze jest taka możliwość, jeśli Życzliwy poprosi.

Odpowiedz
Udostępnij