Poszłam na zakupy typowo spożywcze. Kupowałam między innymi jajka. Pani Kasjerka dość szybko kasowała moje rzeczy, równie szybko starałam się ładować je do torby. Leci jedna rzecz, druga, trzecia, jakoś w locie staram się je łapać, ale nie mam trzech rąk, żeby nadążyć za wszystkim. W końcu lecą jajka i przelatują przez pole do pakowania.
Jak nietrudno się domyślić – jajka spadły i zrobiła się jajecznica. Machnęłam ręką, trudno, nie spieszy mi się, kupię innym razem. W tym czasie kasjerka zawołała kogoś do sprzątania, wszystko fajnie, dopóki nie zapłaciłam. Wyszło coś dużo, patrzę na paragon, a tam nabite te nieszczęsne jajka.
Mówię kasjerce grzecznie, że nie powinna mi ich naliczyć, skoro je zbiła. Naprawdę myślałam, że zapomniała. Zdarza się. Na to Pani Kasjerka obrażona:
PK: Jak piknęło na kasie, to są już pani jajka, nie sklepu.
Ja: Słucham? Jak moje, skoro nie zdążyłam zapłacić, a pani je stłukła?
PK (wyraźnie dumna z siebie, że tak to obmyśliła): No ale pani zapłaciła teraz, to już są pani.
Ja: I co, miałam zebrać je sobie z podłogi? Chyba pani żartuje. Powinna pani albo je odliczyć, albo dać mi nowe opakowanie.
PK: No to trzeba było łapać! Mnie by to z pensji odciągnęli!
Ja: A to rozumiem, że mnie się pieniądze same materializują w portfelu?
PK: Proszę już iść, bo jest kolejka. Jeśli pani nie pójdzie, wezwę ochronę, bo zakłóca pani spokój.
Poprosiłam, żeby wezwała kierownika, no bo bez przesady... Przepychanka trwała jeszcze chwilę, chyba ktoś z klientów poszedł sam do punktu obsługi klienta i wezwał kierownika, bo kasjerka zapierała się rękami i nogami, by tego nie robić. W końcu dostałam zwrot pieniędzy i dość nieszczere przeprosiny kasjerki (jakby mogła, chyba zabiłaby mnie wzrokiem), ale chyba zacznę to miejsce omijać, bo to nie pierwszy raz, jak dzieją się tego typu sytuacje.
sklepy
W Lidlu nawet jak już za kasą np. upuścisz słoik z ogórkami i się stłucze, to wymieniają bez problemu :)
Odpowiedz"No ale pani zapłaciła teraz, to już są pani." To w takim razie zniszczyła pani moją własność, proszę o zwrot pieniędzy.
Odpowiedz@Balam: Albo wzywamy policje, w końcu "niszczenie cudzego mienia" ;-)
OdpowiedzBezczelne babsko. Rozumiem, że może być kolejka, dużo ludzi i trzeba się uwijać. Ale jak napisałaś "bez przesady". Zdarzyło się, że nie pozbierałam wszystkich zakupów, bo w międzyczasie za nie zapłaciłam i część została w obszarze do pakowania. Kasjerka nie widziała problemu, żeby kasowany był kolejny klient i jego rzeczy wpadały pomiędzy moje zakupy. Tempo było tak duże, że odławiałam równie szybko moje rzeczy, żeby nic nie zostało. Innym razem, żeby nie powtarzać sytuacji najpierw pozbierałam wszystkie rzeczy, a potem dopiero zabrałam się za płacenie. W międzyczasie pani przy kasie ciężko wzdychała...Dodam, że nie robiłam tego w żółwim tempie, a miałam trochę do spakowania...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 lutego 2018 o 23:08
@Kirenne: No i właśnie dlatego ja nie bardzo wierzę w tę historię. Po pierwsze. Nawet najszybszy klient nie jest w stanie pakować zakupów tak szybko, jak kasjerka kasuje. Więc liczone na końcu jajka nie powinny mieć "wolnej drogi", tym bardziej, że gdzieś tam stała jeszcze siatka (no i autorka). Zakupów nie pakuje się "w powietrzu". Po drugie. Wytłoczka do jajek jest chropowata. Nie ma prawa nabrać "poślizgu" na sporej długości "polu do pakowania" z matowego metalu, lub tworzywa. Po trzecie. Tam, gdzie "pole do pakowania" jest gładkie i śliskie - tuż za kasą zaczyna się jego spadek, taka równia pochyła, po której zakupy zsuwają się same. A owa równia jest na końcu OGRANICZONA wysokim progiem. Właśnie po to, żeby nic nie spadło. Stanowisk kasowych do marketów nie projektują idioci. Po czwarte. Nawet gdyby w tym sklepie obszar do pakowania przy kasach był gładki i nie miał zabezpieczenia - to wytłoczka jajek jest jednak dość ciężka i - jako się rzekło - chropowata, czyli "tępa". Żeby mogła ona zlecieć na podłogę, przeleciawszy przedtem przez całe "pole", kasjerka musiałaby pchnąć ją ze sporą siłą, czyli - zrobić to celowo. Gdyby to nie były jajka, tylko szklany słoik dżemu - może bym uwierzyła. Po piąte. "Wyszło coś dużo, patrzę na paragon, a tam nabite te nieszczęsne jajka." Droga autorko. Skoro kasjerka "przepuściła" te jajka przez skaner - to chyba od początku było jasne, że są "nabite". Więc co cię tak zdziwiło? Poza tym, zanim zapłacisz, kasjerka zawsze informuje ILE masz zapłacić. Ty wyciągasz pieniądz i - jeśli jest jasne, że dysponujesz odpowiednią kwotą - kasjerka "kończy" paragon. W przypadku płatności kartą - kończy go gdy jest akceptacja. Po "zakończeniu" i wydruku paragonu WYCOFAĆ NABITEJ KWOTY już się NIE DA. Dlatego dla kasjerki O WIELE WYGODNIEJ byłoby dać ci nową paczkę jajek, żeby nie miała w kasie manka. I właściwie nie rozumiem, dlaczego ty też nie wybrałaś tej opcji?
Odpowiedz@Kirenne: Dawno temu dorabiałem dorywczo na kasie. Kiedyś klientka (niezbyt grzecznie) zwróciła mi uwagę, że kasuję za szybko. Mimo, że była chamska, przyznałem jej rację. Od tej pory kasowałem wolniej. Następnego dnia jakaś baba mi nagadała, że kasuje za wolno a jej się spieszy. A to pech, akurat wypadło na zmianę taśmy z paragonem.
Odpowiedz@Armagedon Ograniczenie wysokim progiem, powiadasz... No chyba nie w Kauflandzie. :) http://www.radom24.pl/zarzadzanie/uploads/artykuly-galeria/akauf3.jpg Do reszty nawet się nie odniosę, bo widzę, że chcesz bić pianę. Miłego dnia! :)
Odpowiedz@Armagedon: Istnieją też plastikowe wytłoczki do jajek ;)
Odpowiedz@Armagedon: W swoich rozważaniach uwzględniłaś krzywiznę Ziemii, siłę Coriolisa i odległość od równika?... XD
Odpowiedz@Eko: albo takie styropianopodobne jak tu, też dość śliskie: https://0.allegroimg.com/s512/01edd9/6900bb7e4b7c9ec69d6637654fa0
Odpowiedz@Kirenne: Pewnie mają liczony czas obsługi czy coś w stylu tajemniczego klienta.
Odpowiedz@Armagedon: ad. 1. Owszem, jest w stanie. Rzadko zdarza mi się trafić na kasjera, za którym nie nadążam. Jeśli mam duże zakupy, ładuję z powrotem do wózka (zamiast do siatek), co idzie szybko i sprawnie. ad. 2. Opony samochodowe też są chropowate, a jednak pojazdy wpadają w poślizg na różnych, także chropowatych nawierzchniach. Jeśli siła pchania przez kasjerkę jest większa od siły tarcia, to nawet najbardziej chropowate opakowanie nic nie da - fizyka na poziomie szkoły podstawowej. ad. 3. W różnych sklepach (także tej samej sieci) są różne kasy - jedne ze spadkiem i z zabezpieczeniem, inne poziome i bez zabezpieczenia. ad. 4. Pominę fakt, że zaprzeczasz swoim słowom z punktu 2 i odniosę się do dalszej części. Nasze działania nie są wyłącznie skutkiem naszego celowego działania. Nie zdarzyło Ci się nigdy stłuc naczynia przy zmywaniu? Mi owszem, mimo że nie zrobiłem tego celowo. W tym przypadku realna jest sytuacja, gdzie kasjerka starała się jak najszybciej skasować i nie zwróciła uwagi na to, że klient za nią nie nadąża. ad. 5. Tu pełna zgoda. Skoro coś przeszło przez kasę, to musiało zostać nabite (czasem zdarzają się wyjątki, ale tylko potwierdzają regułę).
Odpowiedz@Kirenne: Mnie zawsze wkurza sytuacja, gdy moje rzeczy są jeszcze za kasą, a kasjerka przesuwa tam produkty następnego klienta. Gdy nie mam możliwości szybko i sprawnie się zapakować, zazwyczaj odsuwam moje rzeczy najdalej, jak się da, ale nie zawsze to pomaga. Fajne są kasy z przedziałkiem w strefie pakowania, aczkolwiek nie wszyscy kasjerzy z nich korzystają.
Odpowiedz@Kirenne: I chyba płacenie dopiero jak wszystko spakuje to jedyne rozwiązanie, choć niektóre sklepy mają na ladzie za kasą takie sprytne przegródki które dzielą tę ladę na dwie części. Więc kasjerka kasując następnego klienta i odkładając produkty nie miesza zakupów.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Mają, mają, to strasznie jest głupie. W moim sklepie też się liczy czas skanowania - ci, co wolno skanują, dostają z8ebkę. I nikt się nie zastanawia, jak to irytuje klientów (w sensie nikt wysoko, wysoko, tam, gdzie ustala się procedury). Co nie zmienia faktu, że baba szczytem chamstwa się wykazała, jak jestem spokojna i wyrozumiała, to bym chyba jej położyła tę wytłoczkę z resztkami jajek na głowie ;).
Odpowiedz@Hideki: najlepszym sposobem jest pakowanie zakupów z powrotem do koszyka i spakowane za chwilę na spokojnie. Co do tych jajek powinna wymienić. Kasjerki nie pokrywają strat. W razie uszkodzenia przez kasjerke przez przypadek towar jest ubezpieczony. Nikt nie ponosi strat.
OdpowiedzTrzeba było jej te jajka sprezentować, najlepiej jak najszybszym tempem w stronę jej ubrań ;)
OdpowiedzA mnie drażnią panie w moim osiedlowym markecie. Przy kasach jest spora przestrzeń do pakowania, przedzielona deseczką. Tak, aby zakupy jednego klienta były przesuwane na jedną stronę, a drugiego na drugą. Kasjerki nigdy tego nie robią, zawsze wszystkie zakupy lądują na jednej stronie i się mieszają. A byłoby to takie proste rozwiązanie.
Odpowiedz