Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Http://piekielni.pl/81493 Dość mocna dyskusja rozpoczęła się na ten temat, miałem skomentować, ale…

http://piekielni.pl/81493
Dość mocna dyskusja rozpoczęła się na ten temat, miałem skomentować, ale uznałem że może warto opisać o innym przekręcie firm ubezpieczeniowych.
Pierwsze to ubezpieczenie w szkole (podstawowa/ liceum), a dwa ubezpieczenie "AC na stłuczenia" na studiach.

W pierwszej klasie liceum na WF-ie udało mi się pechowo wpaść na kolegę i w wyniku naszego zderzenia ja wybiłem bark, a kolega miał złamaną rękę.
Składka ubezpieczenia opłacona, no to może coś wypłacą.
Nie bo w OWU jakiego nie dostaliśmy jest jak byk "WF jest wyłączony".
Podobnie jak kilka innych miejsc, że w sumie połamać się można tylko w klasie na lekcji innej niż WF.

Studia. Jest coś takiego jak AC od zdarzeń w laboratorium np. potłukę zlewkę, to muszę ją odkupić lub korzystam z ubezpieczenia.
Fakt potem jest ono droższe, ale opłaca się mieć.
W każdym razie koledze walnęło pewne ustrojstwo, a cena nowego 350zł.
To korzysta z ubezpieczenia i odmowa. Powód typowo z D... bo pewnie zrobił to umyślnie.

Ot, wałki wszędzie byle kasę wyciągnąć.

ubezpieczyciele

by bayhydur
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 19

Co to za uczelnia, gdzie student płaci za sprzęt zniszczony przypadkowo w trakcie laborki?

Odpowiedz
avatar LittleM
9 9

@mietekforce: W największej uczelni technicznej w stolicy takie są zasady. Na początku semestru dostajesz do swojej szafki sprzęt, a na koniec musisz go zdać w komplecie. Coś się zniszczyło, albo zginęło? Płacisz, albo donosisz/naprawiasz sprzęt. Ta druga możliwość jest zwykle dużo korzystniejsza finansowo

Odpowiedz
avatar bayhydur
7 7

@LittleM: Dokładnie każdy student dostawał swój sprzęt i miał go oddać, a że czasem mimo iż świeżo z magazynu miał ponad 30 lat i pękał sam z siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@mietekforce: Na szczęście wydział polibudy, na którym studiowałem, ma bardziej ludzkie zasady.

Odpowiedz
avatar bayhydur
4 4

@mietekforce: U mnie też tak było, ale gdy niebyło odpowiedzialności za sprzęt to było z nim kiepsko np. densytometr jak brałem to przeważnie czekało mnie jego 20 minutowe mycie po poprzedniku bo oddał już zaschnięty.

Odpowiedz
avatar Allice
3 3

@mietekforce: koleżanka w technikum chemicznym miała to samo

Odpowiedz
avatar Vister
3 3

@mietekforce: Również na Politechnice Gdańskiej obowiązują takie zasady. Np. przed zajęciami laboratoryjnymi z chemii organicznej dostaliśmy świstek do podpisania (zapoznałem się z regulaminem pracowni, bhp, itp, był tam również zawarta informacja, że student pokrywa straty za zniszczony sprzęt). Jedna grupa na zajęciach zniszczyła termometr - nie specjalnie, była mierzona temperatura, ale podczas ogrzewania temperatura spadała (wg termometru). Chłopaki wyjęli termometr, a okazało się, że końcówka się ułamała (i m.in. rtęć dostała się do zlewki itp). Na własną rękę musieli załatwić termometr i dostarczyć go do laboratorium, inaczej nie dostaliby pokwitowania, że nie mają żadnych zaległości (i tym samym nie zaliczyliby laborek)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 12

Co do pierwszego zdarzenia, to chyba była to dobra nauczka, by najpierw czytać, potem płacić.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 8

To co to za ubezpieczalnia, bank, czy pośrednik/agent ubezpieczeniowy? Ostatnio, jak podpisywałem ubezpieczenie, to pośrednik, w między czasie, gdy on wypełniał wniosek, wcisnął mi do przeczytania OWU i kazał w pierwszej kolejności poczytać o wyłączeniach.

Odpowiedz
avatar Poluck
6 6

@rodzynek2: czasami można się spotkać jeszcze z SWU, szczególne warunki ubezpieczenia, gdzie wyłączeń są setki a klient nie ma do nich wglądu jak nie jest tego świadom.

Odpowiedz
avatar bayhydur
7 7

@rodzynek2: To było liceum ponad 20 lat temu, musieliśmy mieć ubezpieczenie składka np. 50zł na rok i koniec. I każdy płacił bo szkoła kazała. Teraz człowiek pyta się dokładniej i domaga się OWU.

Odpowiedz
avatar Trollitta
2 2

Właśnie jakieś 20 lat temu złamałam rękę na WFie. Ubezpieczyciel ze szkoły wypłacił jakieś odszkodowanie, ubezpieczyciel ze zbiorowych polis rodziców również. Względem tego wnioskuję , że zależy to od konkretnego ubezpieczyciela, a nie reguły rządzącej tym rynkiem.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
1 3

Odkąd pamiętam płaciło się w szkole ubezpieczenie. Wydawało mi się to fanaberią swojego rodzaju do chwili, gdy mój syn zaczął naukę. Już w zerówce gwizdnął z roweru na ziemię i połamał 2 palce. Potem były nadgarstki, przedramię, obojczyk ( WF w podstawówce i gimnazjum), upadek i wstrząśnienie mózgu, jakieś oparzenia, złamany nos( łokieć kolegi na WF w liceum). Wszystkie urazy zgłoszone do ubezpieczycieli i wszystkie -te ze szkoły (głównie WF) i spoza szkoły (np obóz harcerski czy wycieczka z rodzicami w długi weekend majowy) kończyły się wypłatą odszkodowania+na ogół zwrot kosztów materiałów opatrunkowych i leków(z wyłączeniem p/bólowych). Koledzy syna też nie mieli absolutnie żadnych problemów z wypłatami. Najtrudniejsza była współpraca z Interriskiem, najszybsza i najmniej problematyczna z PZU. Wszystkie umowy zawierały szkoły, potem brało się z sekretariatu wniosek z pieczątką szkoły, wypełniało i w zależności od ubezpieczyciela wysyłało oryginały pocztą a ostatnio PZU wystarczyły skany dokumentów - wypisów, zabiegowego, recept i paragonów a także samego wniosku. Teraz jest na studiach i ubezpiecza się przez uczelnię, na laborce tłuką się studentom kolby i zlewki ale nie każą im za nie zwracać- chyba, że było to umyślne (jeden kolega się troszkę za bardzo wygłupiał i potłukł kilka zlewek. Musiał odkupić w przeciągu tygodnia- najpóźniej na następne zajęcia). Reasumując: albo my mieliśmy/mamy szczęście do ubezpieczycieli albo autor wpisu takiego pecha......

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2018 o 11:57

avatar bayhydur
1 3

@4525882ulasok: Jak pisałem kilka lat temu było dość dziko, teraz jest lepiej bo ludzie nauczyli się walczyć o swoje prawa. Gdy 4 lata temu miałem stłuczkę parkingową tzn facet zbił mi ksenona, to ubezpieczyciel wymyślił, że do 3 letniego wozu jeszcze na gwarancji należy wstawić używkę lub zamiennik bo na tyle pozwala mu wyliczenie. Gdy odmówiłem i postraszyłem sądem to jakoś te 3000zł na cały element wymieniany w ASO pieniądze się znalazły.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
2 2

@bayhydur: Znaczy mieliśmy szczęście. Bo ktoś już powalczył wcześniej o poważne traktowanie ubezpieczającego się ;)

Odpowiedz
avatar Balbina
5 5

@4525882ulasok: 23 lat temu córka złamała duży palec w stopie. Ortopeda zadecydował że będzie nosiła gips dłużej. Zima była więc młodą nosiłam do szkoły(dosłownie) żeby gipsu nie zmoczyła.Dokumenty przedstawione,zdjęcia i co tam jeszcze było do przedstawiciela PZU.Odmowa. Co powiedział? że spreparowałam zdjęcie! i jest to próba naciągnięcia Ubezpieczyciela na wypłatę odszkodowania. Noż kurka wodna.Zdjęcie z pogotowia,opis też. Ściągnięcie gipsu u ortopedy. Jazgot taki uskuteczniłam że mnie było słychać w całym budynku chyba. W końcu wypłacili odszkodowanie. Kiedyś robili wszystko żeby tego nie robić,ale byli nieliczni na rynku.

Odpowiedz
Udostępnij