Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu udało mi się uzbierać trochę pieniędzy i postanowiłem, że…

Jakiś czas temu udało mi się uzbierać trochę pieniędzy i postanowiłem, że kupię swoje auto marzeń. Wybrałem markę, model, konkretny silnik i wyposażenie. Jechałem takim kilka razy i stwierdziłem, że będzie to dla mnie najlepsza opcja.

Po 7 miesiącach nieudanych łowów chciałbym opisać wam kilku piekielnych sprzedawców, nazwijmy ich Mirkami.

Mirek nr1: miła rozmowa przez telefon, auto sprowadzone 2 elementy lakierowane. Jadę z mechanikiem 90 km i zonk! Tylko tylna klapa nie była ponownie malowana, zaczepy lamp pourywane (pewnie od czołowego uderzenia), a pod bagażnikiem w podłodze dziura zaklejona szarą taśmą. :)

Mirek nr2: cena auta z 2004 roku 18500 zł, ale jestem w stanie tyle zapłacić jeżeli będzie dobre. Rozmowa telefoniczna przebiegała standardowo aż do momentu kiedy powiedziałem, że przyjadę na oględziny po załatwieniu mechanika. Mirek wpadł w szał i powiedział, że on nie ma czasu na sprawdzanie przez mechanika, więc albo przyjeżdżam i biorę (przypominam cenę 18500zł) albo mam spie***lać. No to spie***lam.

Mirek nr3: Mam do przejechania 200 km, więc pytam co było robione z elementów blacharskich, odpowiedź "nie wiem, trzeba przyjechać i po swojemu sprawdzić". Ostatnie naprawy? "Nie wiem, ale coś pewnie było wymienione". Książka serwisowa jest? "Nie wiem, jakieś papiery są, ale nie przeglądałem ich". Wisienka na torcie to cena 20 tys. zł. :)

Mógłbym tak opisywać do rana. Pytanie na koniec, czy w naszym pięknym kraju nie ma uczciwych sprzedawców? Powoli zaczynam tracić nadzieję na znalezienie sprawnego auta. Pisał użytkownik sprawdzając za ile odjeżdża miejski. :)

motoryzacja

by ~PolakPlakalJakKupowal
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jon
19 19

Miałem tak samo, pół roku tracenia czasu i prób oszukania mnie. Choć ja miałem do wydania 50 tys. Ostatecznie dołożyłem i kupiłem auto nowe. Ileż można tracić czasu i nerwów żeby kupić w Polsce używany samochód...

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
1 5

To zależy jak się trafi, ale ja jednak proponuje bardziej giełdy samochodowe, np w Kielcach albo komisy

Odpowiedz
avatar Aksal
9 9

@BlackAndYellow: Serio? Ja na komisy nawet nie spoglądam, bo przecież normą jest, że 90% sprzętu w komisach to sprowadzone gówno zza granicy i podpicowane przed sprzedażą. Często to widać nawet po zdjęciach w necie. Niestety kupowanie z nastawieniem na konkretny model (zwłaszcza z takich rzadszych) takie jest i nic się nie poradzi. Przynajmniej tyle dobrego, że większość ofert da się odsiać na poziomie rozmowy telefonicznej jak choćby w powyższej historii. Najgorsi są tacy co przez telefon wciskają kit, że auto jest cudne, a na miejscu okazuje się trupem.

Odpowiedz
avatar PluszaQ
3 3

@BlackAndYellow: Giełdy to też nie zawsze jest rozwiązanie. To auto, które obecnie sprzedaję, kupiłem od prywatnego właściciela. Ale wcześniej objechałem kilka giełd i uwierz mi, w obrębie takowej, to na palcach jednej ręki byłem w stanie policzyć, ile samochodów jest faktycznie warte swojej ceny. Ludzie czasami wystawiają taki odpicowany złom, że się nie gada...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Jon: Szukałem pół roku, bez spiny konkretnego modelu (nie najpopularniejszego) z konkretnym silnikiem do 40000. I znalazłem, kupiłem, jestem zadowolony.

Odpowiedz
avatar Ciejka
1 5

Co to za samochód? Jeśli mogę wiedzieć..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 21

A nie trzeba było jakiegoś bezdomnego poszukać ? Auto by dał a kasa by w kieszeni została:)

Odpowiedz
avatar Arcialeth
-5 11

A weź mieszkanie znajdź.... w takim wyp*zdowie ,mniejszym pod Łodzią mieszkanie droższe niz w samej Łodzi xD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

Szukaj od osoby prywatnej wieksza Oki szansa ze będzie ok.nie skreślaj aut które maja przebieg większy niż 200tys

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2018 o 10:22

avatar szafa
1 1

@adolf206: zgodzę się z tymi osobami prywatnymi, można tu też trafić na piekielności, ale można i perełkę za grosze kupić. Przykładowo moja mama sprzedawała kiedyś na szybko samochód - rocznikowo kiepściutko, ale samochód dosłownie do kościoła jeżdżony, wszystko ponaprawiane, a cena niska, bo mama potrzebowała szybko kasę, no i też zupełnie się na autach nie zna. Sprzedała nawet bez dawania ogłoszenia, wystarczyło, że się zgadała z jakimś losowym gościem w jakimś urzędzie i facet wyczuł okazję. Często prywatne osoby sprzedają z różnych losowych względów, nie zawsze się znając, często na szybko - można trafić tragicznie, ale i można trafić bardzo dobrze.

Odpowiedz
avatar afr0dyzjak
-5 19

@piesekpreriowy: Zgadzam się z Tobą i mam te same przemyślenia. Nie wspominając, że samochód to mega wygodnictwo i niektórym to tyłek się tak przykleja do siedzenia, że nie są w stanie podejść np. do Biedronki 15 minut po drobne zakupy, tylko odpalają silnik. Rozumiem, jak ktoś musi często gdzieś dojeżdżać, dzieciaki wozić, ale widzę po znajomych, że oni w ogóle nie szukają innego rozwiązania i nawet nie zdają sobie sprawy, że ten samochód to właściwie im nie jest potrzebny, a i generuje koszta, na które oni narzekają, ale dalej ładują w studnię bez dna (duże miasto, mega dobrze rozwinięte komunikacyjnie, znajomi to single w korporobotach, stojący w korkach czasem po 40 minut, gdy autobusem - buspasem - to 12 minut - potwierdzone info :))).

Odpowiedz
avatar krogulec
6 10

@piesekpreriowy: widzisz, te graty są ludzi, dla których auto jest po prostu koniecznym narzędziem, anie symbolem statusu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@piesekpreriowy: Żyjemy w wolnym kraju i macie tę wygodę, że jeśli nie chcecie mieć samochodów, to nikt wam ich nie wciska. Dlatego też wy nie wciskajcie swoich poglądów innym.

Odpowiedz
avatar imhotep
1 7

@afr0dyzjak: Czyli np jak zabrakło ci jajek to zamiast jechać autem i załatwić sprawę w 15 minut, to idziesz z buta i robisz to w 35. A mopa masz? Nie wystarczy szmata i jazda na kolanach? ;) @piesekpreriowy: Rozumiem, że utrzymujesz kontakty rodzinne tylko z tymi, z którymi masz bezpośrednie połączenie PKP lub PKS? :P I z urodzin siostry wychodzisz po godzince, bo ci ostatni autobus ucieknie?

Odpowiedz
avatar nasturcja
-4 8

@imhotep: jeździsz samochodem na siłownie czy idziesz z buta? Czy po prostu już nigdzie nie poruszasz nóżkami bo ostatni dzienny by uciekł i nie daj Boże dowiedziałbyś się, że nie mordują w nocnych.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

@nasturcja: Mam sześć kilometrów w jedną stronę, więc jadę samochodem :) Nie mówię, że nigdzie nie chodzą z buta, bo chodzę. Ale stwierdzenia, że "samochody są niepotrzebne i dla frajerów" po prostu nie rozumiem. Po pierwsze cały czas mam w pamięci, jak żeby odwiedzić rodziców musiałem w podróży spędzić dwie i pół godziny (zamiast autem 40 minut) w jedną stronę. Może jeździłbym częściej, gdyby nie wizja, że sobotnie odwiedziny to 4 godziny u nich, a 5 w podróży ;) Po drugie policzono, że czasami ślad węglowy dla środowiska jest mniejszy, jak pojedziesz do sklepu autem, niż jak pójdziesz z buta i dźwigając siaty zjesz dodatkowe produkty na pokrycie tej straty energii.

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 7

@imhotep: samochody są bardzo potrzebne ale jednak są zdecydowanie nadużywane. Teraz mówisz o różnicy 3h na dojazd do rodziców a w poprzednim przykładzie 20 minut po jajka to już było za dużo. Jeśli chodzi o ślad węglowy to w takim razie nie powinieneś chodzić na siłownię bo przecież spalasz tam kalorię a więc jesz więcej. Jeśli ci zależy na ekologii powinieneś w ogóle zrezygnować z siłowni i tak zaoszczędzony czas i kalorie spożytkować na pójście piechotą po jajka. I paliwo od razu zaoszczędzone na dojazd do rodziców. Same zalety. Wystarczy nie nadużywać i od razu świat staje się lepszy.

Odpowiedz
avatar imhotep
-1 5

@nasturcja: Ja akurat nie jestem zbyt ekologiczny ;)

Odpowiedz
avatar nasturcja
-1 5

@imhotep: więc po co ci te wstawki o śladzie węglowym? Po prostu jesteś wygodnicki i wozisz tyłek nawet jak nie potrzebujesz. Tak jak większość. Konieczności są od święta a ludzie sobie na co dzień jeżdżą trochę z lenistwa a trochę bo samochód wciąż jest uważany za obowiązkowy przedmiot którego należy się dorobić za wszelką cenę. Najlepiej po jednym dla każdego członka rodziny. Jeśli to szaleństwo motoryzacyjne się nie zatrzyma to wkrótce w miastach nie będzie się dało żyć. Dzięki niebiosom za wynalazek buspasów bo inaczej człowiek naprawdę musiałby stać w korku tyle ile ci którzy biorą samochód bo się śpieszą XD

Odpowiedz
avatar imhotep
1 3

@nasturcja: To był argument jakbyś chciała wyjechać z ochroną środowiska, fakt pospieszyłem się. Z auta korzystam żeby oszczędzić czas. "wozisz tyłek nawet jak nie potrzebujesz" - tak bym robił, jakbym nie miał potrzeby udać się w konkretne miejsce, tylko wychodził sobie "pojeździć".

Odpowiedz
avatar nasturcja
-3 7

@imhotep: jeśli jeździsz po jajka żeby zaoszczędzić 20 minut a potem jeździsz na siłownię to owszem wozisz tyłek jak nie potrzebujesz. Ciekawe czy spędzasz w niej 20 minut ćwicząc nogi.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

@nasturcja: Jak to nie potrzebuję? Potrzebowałem jajek, a nie 20 minut spaceru akurat wtedy. Tak samo jak potrzebowałem dotrzeć na siłownię, a nie dwie i pół godziny spaceru i siłownię. A 20 minut treningu nóg na siłowni to coś zupełnie innego niż 20 minut spaceru do sklepu po jajka. Chyba, że mam po drodze jeszcze co dwa kroki przysiad robić, tylko po to żeby broń Boże auta nie używać? No i np. roweru też nie można używać, bo lepiej się przejść? :P

Odpowiedz
avatar nasturcja
-3 5

@imhotep: wszystko można ale niektóre działania są po prostu wygodnictwem. Przykładowo jeżdżenie po drobne zakupy samochodem zamiast używania do tego własnych nóg lub roweru który najwyraźniej posiadasz. Jak dla mnie możesz jeździć po te jajka nawet czołgiem (podobno zwiększa to poczucie bezpieczeństwa chociaż nie rozwija imponujących prędkości) ale i tak będzie mnie to bawić. Czy wiesz, że jeśli pójdziesz po te jajka z przysiadami zaoszczędzisz nie tylko kasę na karnet ale również paliwo i czas który możesz spożytkować na odwiedzanie rodziców? Zadziwia mnie po prostu ile kasy, czasu i sił ludzie potrafią włożyć w to żeby oszczędzać czas i siły. Jak Fumy od Bromby które próbują odpocząć ze wszystkich sił. Nie męczy was to?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@nasturcja: Sorry, ale brzmisz jak ktoś kto nie rusza się poza centrum miasta lub ma za dużo czasu. Jeśli w życiu miałabyś do pogodzenia coś więcej niż pracę i rozrywkę, rozumiałabyś jak wielką oszczędnością czasu jest posiadanie auta. Komunikacja sprawdza się w rejonie centrum, ale już transport z obrzeży miasta do śródmieścia i odwrotnie jest ok 4 razy szybszy przy użyciu samochodu. Zrozum, że nie każdy mieszka kilka przystanków tramwaju lub stacji metra od miejsca pracy, nauki, siłowni. Tak naprawdę większość ludzi ma dziennie do pokonania znacznie większe odległości i większość korzystających z komunikacji w celu dojazdu więcej niż 15 km wybrałaby auto, gdyby było ich na nie stać. W dodatku przypominam, że piszecie swoje wywody pod historią faceta, który chciał kupić samochód. Z góry zakładacie, że go nie potrzebuje tylko na podstawie tego, że nie potrzebujecie ich wy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2018 o 22:37

avatar imhotep
0 2

@nasturcja: Karnet jest no limit, więc nic nie oszczędzę to raz. Poza tym proponowanie mi robienia przysiadów podczas spontanicznego wyjścia do sklepu, bo czegoś mi zabrakło, tylko po to by nie użyć auta wnosi rozmowę na zbyt wysoki dla mnie poziom absurdu ;) Jak będziesz miała męża, dzieci i trochę więcej obowiązków to pogadamy o tym, jak cenny jest czas i jakiś harmonogram dnia ;) Poza tym tak jak pisze @mietekforce - ty możesz mieć wygodny dojazd komunikacją miejską, ale połowa ludzi w mieście pewnie ma z tym problem.

Odpowiedz
avatar nasturcja
-1 3

@mietekforce: źle mnie zrozumiałeś zupełnie więc powtórzę: samochody są bardzo potrzebne ale zdecydowanie nadużywane. Samochód się przydaje szczególnie tam gdzie jak mówisz dojazd jest utrudniony i facet chcący kupić sobie samochód nie jest niczym dziwnym ani śmiesznym. Na pewno mu się przyda. Jednak jeśli ktoś pisze, że jeździ samochodem nawet po jajka bo to już za duża strata czasu nie widząc, że spacer dałby mu więcej niż zabrał to to jest już absurd. A ludzie których nie stać na samochody też muszą pokonywać ogromne odległości do pracy/sklepu/siłowni i po prostu muszą to ogarnąć bo do wyboru jest nie ruszać się z domu. I tak, gdyby było ich stać na samochód z całą pewnością by go wybrali i nie ma nic w tym złego. Źle jest jak ludzie posiadając samochód zapominają, że istnieją inne opcje i przestają liczyć co im się tak naprawdę opłaca. Ja absolutnie potrzebuje żeby samochód w pobliżu był. Nie potrzebuje go na co dzień ale ze skręconą kostką byłam przykładowo zmuszona do korzystania z taksówek. Mogłabym z nich korzystać na co dzień albo kupić sobie auto ale dla mnie byłoby to tak niewyobrażalnie nieopłacalne, że ludzie na sam pomysł powinni pytać czy nie zwariowałam. Ale tego nie robią. Zamiast tego pytają czy nie mam jakiś problemów finansowych bo jak można nie mieć auta? I to jest po prostu złe, że doszliśmy do momentu w którym samochód jest jedyną drogą jaką ludzie sobie potrafią wyobrazić. I dążą do jego posiadania niezależnie czy im się to tak naprawdę opłaca czy nie.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@nasturcja: Wychodzisz na spacer, jak nie masz na to czasu?

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 2

@imhotep: jak naprawdę nie mam czasu to odpuszczam sobie jajka (jeszcze trzeba je gotować więc dodatkowe stracone minuty). Cały czas żyjesz tak, że każde 20 minut opóźnienia jest sprawą życia i śmierci?

Odpowiedz
avatar egow
1 1

@piesekpreriowy: to nie jest niepopularna opinia, tylko p********e. Wygodnictwo i upatrywanie statusu... W takim razie zacznij od siebie, zamiast porządnych butów biegaj w trampkach za 10zł z chin - po co nosić wygodne i podnosić sobie status?

Odpowiedz
avatar Varra
0 2

@nasturcja: przyjedź do mnie, pozapierdzielasz sobie z buta 10km w jedną stronę na zakupy, od razu się dotlenisz, siłownię zaliczysz... a że za oknem -10? cóż, nie zawsze jest słoneczko i ciepły wiaterek w plecy.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@nasturcja: Oho, dobrze wiedzieć, że jajka można tylko gotować. Bo przecież nie używa ich się do pieczenia... Gdybym ja tych jajek pilnie potrzebował nawet do ugotowania na śniadanie to pewnie też pojechałbym samochodem. Mało tego, potrafię pojechać po 1 bułkę na kolację (rzadko ale się zdarza), bo samochodem jadę 4 minuty w jedną stronę, a z buta zajęłoby mi to jakieś 15-20 min w jedną stronę. Pewnie czasem, jakbym nie miał co zrobić z czasem to bym się przeszedł tylko nie zawsze jest sens, a jak imhotep napisał wiele razy, czas jest ograniczony. Też mi się wydaje, że masz nadmiar czasu i bardzo dobrze skomunikowany transport publiczny. Możesz nazwać się szczęściarą, ale przestań innym wciskać na siłę Twój styl życia bo w wielu miejscach (rzekłbym nawet w większości) się on nie sprawdzi. A tak z innej beczki to gdybym chciał jechać autobusem do pracy to zajęłoby mi to w jedną stronę ze 2 godziny przynajmniej, w jedną stronę, ale do tego 1 godzina zmarnowana bo musiałbym jechać o tyle szybciej do pracy. Samochodem jadę 45 minut.

Odpowiedz
avatar Ciejka
10 10

Jak dasz ze swojej kieszeni i nie będziesz chciał zwrotu, to da radę tak zrobić.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

Dlatego jednak bardziej zalecałbym szukania auta za zachodnią granicą, jeśli znasz język. I bezpośrednio od właściciela, a nie przez pośrednika. Formalności z przerejestrowaniem być może mogą podnieść cenę auta (nie wiem, nie znam się), ale mniejsze szanse, że będziesz miał takie przygody. Nie chodzi tylko o ludzką uczciwość, bo z tym jest różnie, ale raczej są bogatsi i zmieniają auta, zanim zostaną doprowadzone do kiepskiego stanu, a poza tym mniejsza szansa, że będzie im się chciało tak kombinować. Po prostu, wyższy standard życia, więc po co marnować tyle czasu i energii maks. dla kilkuset euro?

Odpowiedz
avatar teteatete
2 2

@pasjonatpl: Jak do Niemiec to szukać świeżo po przeglądzie rejestracyjnym (TÜV). Ale pamiętaj że jest na dwa lata a nie na rok jak w Polsce

Odpowiedz
avatar MrSpook
1 1

Nie każdy ma czas by siedzieć za granicą, robią takie same wały jak u nas. Sprzedają auta jak się zaczynają totalnie sypać, z serwisem bywa różnie. Pracując z niemcami znałem sporo takich, co się dziwili, że sprawdzam płyny i ciśnienie kół przed dalszą podróżą, a przeczytaniu książki serwisowej wybałuszali oczy, ale jak to przecież co roku na przeglądzie im wszystko robią. Jeśli nie siedzisz tam i nie jesteś w zasięgu 100km po opublikowaniu ogłoszenia dobrego auta po okazjonalnej cenie, co lepsze auto zgarną Turki na handel. Szroty lub bitki biorą Polacy i lepią z tego jednego.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@MrSpook: Wiem o tym. Dlatego napisałem, żeby kupować bezpośrednio od właściciela, bez pośredników. Oczywiście jest to trudne, bo nasi i Turcy już dawno zdominowali rynek aut używanych.

Odpowiedz
avatar kierofca
-1 1

@pasjonatpl: Hehe, ale z Ciebie marzyciel :-) Kilkaset euro, to kilkaset euro. Dla Niemca czy Francuza to też sporo pieniędzy bo za kilkaset euro to sobie przedłuży wakacje o tydzień, albo spędzi kilka godzin w domu publicznym. Oczywiście łatwiej kupić zadbany pojazd u Niemców, ale nie warto się łudzić że tuż przed sprzedażą zrobią remont. Francję omijać szerokim łukiem, oni robią cokolwiek z samochodem jak przestaje jeździć albo nie przechodzi badań.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@kierofca: Nie. Nie zrobią remontu. Ale jak nie znajdą jakiegoś mechanika obcokrajowca, który pomoże zatuszować wszystkie wady za niewielką opłatą, to nie będzie się opłacało tego robić, bo mechanik niemiecki weźmie za to na tyle dużo, że nie warto. Za dużo zachodu i za mały zysk. Po prostu będziesz wiedział, co z autem jest nie tak, a nie się zastanawiał, jakie kwiatki wyjdą w trakcie.

Odpowiedz
avatar gomez
0 2

A ja miałem inną sytuację. Kupiłem u handlarza ośmioletni (sprowadzony) samochód z przebiegiem rzędu 15 tys. Nie było żadnych problemów ze sprawdzeniem ani niespodzianek przy sprawdzaniu. Jeździłem nim kolejne 7 lat, nigdy mnie nie zawiódł, serwis, naprawy (a raczej wymiana zużywających się elementów) na zasadzie jak się dba - tak się ma, a auto potrafiło odwdzięczyć się za zadbanie. Przyszedł czas na rozstanie, dałem ogłoszenie, dość szybko odezwał się pierwszy zainteresowany (pierwsze jego pytanie było czy samochód JEŹDZI), przyjechał na oględziny i był szczerze zdziwiony, że w 15-to letnim samochodzie wszystko działa. Kupił bez większego targowania.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2018 o 11:45

avatar pasjonatpl
-1 1

@gomez: Powinieneś zrobić pozytywną reklamę temu handlarzowi, bo trafić na uczciwego w tej branży to naprawdę rzadkość.

Odpowiedz
avatar gomez
0 0

@pasjonatpl: Działa od lat pod tą samą firmą, tylko aktualnie oferuje auta z wyższych półek. W tamtych latach Honda/Toyota aktualnie raczej BMW/Volvo/Audi. P.S. Widzę, że do mojej poprzedniej wypowiedzi wkradł sie oczywisty błąd. Przebieg nie 15 ale 150 tys. :-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2018 o 15:01

avatar bloodcarver
4 4

Prawdopodobnie szacowałeś cenę, zakładając że ogłoszenia są uczciwe, czyż nie? To takie błędne koło, ludzie nie kupią auta za 50% więcej niż inne "w podobnym stanie", tylko że te inne zazwyczaj są opisane bardzo, khem, optymistycznie. To sprzedawcy kręcą, by sprzedać. Do uzdrowienia rynku potrzeba, by kupujący przestali wierzyć w pięcioletnie diesle z przebiegiem dwa tysiące km i temu podobne bajeczki.

Odpowiedz
avatar krogulec
1 1

"Pytanie na koniec, czy w naszym pięknym kraju nie ma uczciwych sprzedawców?" Sprzedawców (zawodowo) to niekoniecznie, sprzedających swoje auto to tak. Jak sprzedawałem swój pojazd to miałem inny problem. Uczciwie opisałem 11-letn ie auto, nieco ponad 160 tys, drugi właściciel (ale cały czas w rodzinie), co było robione i w jakich latach (rozrząd, sprzęgło i duperela z rozrusznikiem). I co? Przez miesiąc miałem 2(!) telefony z pytaniami o podwozie. Proponowałem sprawdzenie na stacji kontroli, to rezygnowali! Kto pojazd kupił? Sąsiad, który wrócił z delegacji i wiedział, że przebieg jest prawdziwy, a ja faktycznie używałem go do jazdy do pracy i z powrotem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@krogulec: No i widzisz. Jakby przebieg był o tą jedyneczkę mniejszy, to by dzwonili. Albo jakbyś obniżył cenę do poziomu aut kręconych *na* 160 tys z odpowiednio większego przebiegu. Nie chciało się poświęcić tych kilku chwil na kręcenie, to miałeś co miałeś... I dlatego sprzedawcy oszukują. Wymagania klienta są takie, że praktycznie nie da się sprzedać bez oszukiwania.

Odpowiedz
avatar Madeline
1 1

@bloodcarver: Da się sprzedać tylko zależy jakie masz auto i czy akurat trafisz na osobę, która wie co kupuje i nie wierzy wszystkim tym, którzy piszą, że auto ma 100 tys. przebiegu, a np. fotele się sypią i ogólnie zużycie wygląda na dużo większe. Sprzedaliśmy samochód w 24 godziny od wystawienia. Fakt, było świeżo umyte i odkurzone, żeby ładnie wyglądało na zdjęciach, ale nie ukrywaliśmy żadnej wady (po stłuczce, przebieg ponad 200 tys. itd.). Gość się praktycznie nie targował, a jak usłyszał, że jest jeszcze druga osoba, która ma oglądać to wcisnął mojemu mężowi kilkaset złotych jako zadatek i powiedział, że wróci z resztą za godzinę. Nie zdążyliśmy nawet naszych wszystkich rzeczy zabrać ze środka, a już był z powrotem.

Odpowiedz
avatar toomex
0 0

Ja mam w sumie takie szczęście, że w rodzinnej wsi jest facet, który ściąga auta zza granicy na zamówienie. W rodzinie (łącznie ze mną) ściągnął już 4 auta, a piąte w trakcie poszukiwań. Jak dotąd bez żadnych wpadek :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2018 o 18:15

avatar timo
0 0

Jak mój ojciec zmieniał auto (nie było ciśnienia na zakup, bo poprzednik dzielnie jeździł mając blisko milion kilometrów przebiegu), to poszukiwanie odpowiedniego trwały 3 lata. Po odwiedzeniu wielu pośredników-oszustów udało się zakupić samochód od prywatnego użytkownika, który sam kilka lat wcześniej sprowadził go zza granicy. Sprzedawca był pierwszym, który nie robił problemu z podłączeniem do komputera, sprawdzeniem na stacji diagnostycznej czy "wejściem" endoskopem w profile zamknięte nadwozia.

Odpowiedz
avatar schwa
0 0

Mój ojciec jest bardzo mocno związany z branżą. Parę lat temu szukał auta dla mamy, trafił na fajną ofertę, tyle że ponad 200 km trzeba było dojechać. Dzwoni do faceta i prosi o szczerość w sprawie blacharki - "naprawdę znam się na tym i chyba pana ubiję, jak zobaczę, że pan kłamie". Zapewniony, że wszystko z autkiem w porządku, pojechał. Dalej znam historię z opowieści. Tata wysiadł ze swojego samochodu w swoim roboczym stroju lakierniczym, z miernikiem w łapie i wyjątkowo morderczym wyrazem twarzy, bo inny kolor maski widział już parkując. Karoseria podobno była pofalowana od różnej grubości lakieru. Nie ma to jak przegonić kogoś kilkaset kilometrów, bo a nuż frajer się trafi :D

Odpowiedz
avatar imhotep
-1 1

@schwa: Klasyka to powiedzenie takiemu gościowi przez telefon, że przyjeżdża się ze znajomym, który trenuje boks. I jak po przyjechaniu okaże się, że sprzedawca kłamie w ogłoszeniu lub w rozmowie telefonicznej to dostanie od tamtego dwa szybkie strzały ;) Większość ludzi od razu wycofuje się z połowy tego co powiedziała.

Odpowiedz
avatar PolakPlakalJakKupowal
0 0

Witam wszystkich:) Z uwagi na ilość komentarzy postanowiłem założyć konto i odpowiedzieć na wasze pytania:) Po pierwsze, staram się szukać aut od osób prywatnych ale takich jest bardzo mało więc oglądam też te od handlarzy. Po drugie, nie skreślam egzemplarzy z przebiegiem 200tys+. Doskonale wiem, że czasami auto które ma 300tys jest w lepszym stanie niż takie które ma 50tys ale było katowane i zaniedbane. Po trzecie, ktoś założył, że nie potrzebuję auta a to nieprawda. Dojazd do pracy, powroty do rodziny(ponad 100km) częste wyjazdy do Gdańska na samolot(prawie 400km). Bez auta jest to mega uciążliwe i czasochłonne. Jeżeli ktoś będzie miał jeszcze jakieś pytania, chętnie odpowiem:)

Odpowiedz
avatar n0rek
0 0

@PolakPlakalJakKupowal: Co to za model? :) Moj Lexus jest z podobnego rocznika i jak widze rozstrzal cenowy (8-28k) na allegro to zastanawiam sie o co kaman XD

Odpowiedz
avatar PolakPlakalJakKupowal
0 0

@n0rek: Seat Leon z silnikiem 1.8t. Od razu mówię, że nie żadna cupra czy coś takiego tylko zwykłe 1.8t po lifcie.

Odpowiedz
avatar anonimowakopalnia
0 0

Może komis? Moi rodzice kupili auto w jednym. Cena nie była znowu bardzo duża, do roboty prawie nic, a to co trzeba było, od razu powiedział pracownik komisu

Odpowiedz
avatar PolakPlakalJakKupowal
0 0

@anonimowakopalnia: Przeglądam wszystkie ogłoszenia, z komisów też:) Niestety jak do tej pory nic się nie trafiło:D

Odpowiedz
Udostępnij