Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam od niedawna w Londynie. Piekielni są tutaj nasi rodacy. Powiedzcie mi…

Mieszkam od niedawna w Londynie. Piekielni są tutaj nasi rodacy. Powiedzcie mi proszę, jak można przyjechać do obcego kraju, kompletnie nie znając języka? Sytuacja z dzisiaj.

Kolejka w banku do punktu obsługi klienta. Przede mną chłopak mniej więcej około 30-stki. Gdy przychodzi jego kolej, mówi po polsku, że chciałby złożyć konto w tym banku. I nawija o warunkach, dokumentach itd. do babeczki - wyraźnie Hinduski, która z sekundy na sekundę robi coraz większe oczy. I pyta pana piekielnego z ujmującym uśmiechem: "Excuse me, sir, could you speak in english?”, na co pan piekielny niestety nie umiał odpowiedzieć.

Rozmówki polsko-angielskie trwały jeszcze dłuższą chwilę i nawet dość zabawnie się je obserwowało, jednak praca nie poczeka, więc postanowiłam pomóc (chyba bardziej pani obsługującej niż rodakowi). Przetłumaczyłam więc pani, że rodak chce założyć konto i pyta, jakie dokumenty będą mu potrzebne itd.

Pani przygotowuje ulotki, a ja w międzyczasie pytam: "Chłopie, co ty tu robisz sam, skoro ani be ani me po angielsku?”. Odpowiedź dosłownie mnie zabiła.

"Bo mi znajomi powiedzieli, że na Wyspach tylu Polaków, że każdy tutaj gada po naszemu, a nawet jak nie, to zawsze się znajdzie jakiś jeleń (czytaj w tym wypadku ja), który przetłumaczy.

Smutne jest tylko to, że znajomi mieli rację.

londyn bank

by szakilka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
34 34

"Powiedzcie mi proszę jak można przyjechać do obcego kraju kompletnie nie znając języka?" To jeszcze nic. Są tacy, którzy siedzą po kilka lat w innym kraju i nie znają żadnego języka obcego. Mogę zrozumieć brak znajomości miejscowego języka w niektórych krajach, gdzie ludzie i tak świetnie mówią po angielsku (np. kraje skandynawskie, a przynajmniej duże miasta, Holandia, Belgia), a lokalne języki są po prostu trudne. Ale słyszałem o takich, co mieszkają w Irlandii ponad 10 lat, i nie potrafią zdania sklecić po angielsku.

Odpowiedz
avatar katem
11 11

@pasjonatpl: W Stanach zetknęłam się z ludźmi mieszkającymi tam 15-20 lat i nie znającymi angielskiego. Oni też, mieszkając 20-30 km od Nowego Jorku, byli tam przez te 15-20 lat jeden raz(bo i po co tam pojadą, skoro angielskiego nie znają, a muzea jakieś, teatry.. a kogo to obchodzi ?). Mieszkając też ok 15 km od ciekawego miejsca (w Paterson na rzece Passaic jest uskok tektoniczny wyglądający tak, że koryto jest przecięte i przesunięte o całą swoją szerokość - woda w pada w dziurę i płynąc w poprzek wypływa dalej (https://www.nps.gov/pagr/index.htm) nawet nie wiedzieli o jego istnieniu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 7

@katem: O Stanach słyszałem, że jest jeszcze gorzej. Tutaj takie gwiazdy chociaż co jakiś czas polecą do Polski na urlop (też nie wszyscy) i tam trochę odżyją, a z USA ciężko tak sobie polecieć, bo bilety drogie, a i często są nielegalnie, więc mogą zostać wydaleni i już nie wrócić.

Odpowiedz
avatar Ginsei
4 6

@katem: To mnie akurat nie dziwi. Jak jesteś "tubylcem" to nie jarają cię takie rzeczy, jak turystów. Np. od Cypryjczyków słyszałam, że oni to tam rzadko w morzu się kąpią, choć mają rzut beretem do plaży. Jak ja bym mieszkała w tak ciepłym kraju i tak blisko plaży... no właśnie :) Ale u nich to takie "meh" jest :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Ginsei: Jasne. Po jakimś czasie wszystko powszednieje. Norma. Ale mieszkać w jakimś gdzieś latami i ani razu nie wybrać się na wycieczkę po okolicznych miejscówkach, a potem narzekać, że nic ciekawego tam nie ma? Sam wiele razy słyszałem coś takiego o Irlandii, więc od razu podawałem nazwy ciekawych miejsc, które warto zobaczyć, ale nie. Lepiej siedzieć na d...e, chlać i narzekać.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@pasjonatpl: A nie chciałbyś może się jeszcze raz podzielić co ciekawego można w Irlandii zobaczyć? Wiem, że jest wiele świetnych miejsc, ale na pewno wielu nie znam.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@GlaNiK: Oczywiście, że mogę. Tak na szybkiego. Newgrange Aran Islands (polecam środkową, najmniej zamieszkała i ma najbardziej wyspiarski klimat; sami swoi, reszta to obcy, ale ludzie przyjaźni, tylko tę ich odrębność wyczuwa się od razu) Connemara Achill Island Skellig Michael Cliffs of Moher Slieve league cliffs Cattantouhill i okolice Killarney National Park Dingle Ruiny opactw i klasztorów (pełno ich jest w Irlandii; sprawdź, co jest najbliżej twojego miejsca zamieszkania) W Irlandii Północnej: Giants Causeway Rope Bridge Dunluce Castle Cahir Castle Zamki w stylu normańskim (np. Trim) Belfast (ten słynny mur między dzielnicą katolicką i protestancką) To tak na szybkiego. Zależy, w jakiej okolicy mieszkasz i co cię interesuje. Np. są jakieś klify koło Dublina, ale tam nie byłem, bo mieszkam na zachodnim wybrzeżu i tu tak samo ciekawe albo i ciekawsze. Mieszkasz w Irlandii czy planujesz urlop? Jakby co, to mogę podać więcej szczegółów. Mnie ogólnie bardziej interesują góry, klify itp, więc na ten temat mogę powiedzieć coś więcej. Tylko daj znać, gdzie mieszkasz albo gdzie się wybierasz na urlop.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2018 o 14:45

avatar GlaNiK
0 0

@pasjonatpl: Mieszkam tutaj, tyle że na wschodzie kraju. Część z tego widziałem już, reszty poszukam :) A Skellig Michael byłoby super gdyby nie kręcili tam Gwiezdnych Wojen, a tak to teraz pewnie tabuny ludzi latem tam są :( Góry i klify to jest akurat fajna sprawa :)

Odpowiedz
avatar kitusiek
33 35

"Powiedzcie mi proszę jak można przyjechać do obcego kraju kompletnie nie znając języka?" - moja przyszła teściowa właśnie w taki sposób wyjechała do Norwegii - zmusiła ją do tego sytuacja życiowa. Miały być tylko zbiory owoców w lecie, została jako sprzątaczka bez znajomości jakiegokolwiek języka obcego - ani norweskiego, ani angielskiego nie umiała kompletnie. Dzisiaj, po 14 latach od jej wyjazdu z Polski, oba te języki zna biegle i jest w trakcie sprzedaży swojej własnej firmy sprzątającej za pieniądze, które po powrocie do Polski wystarczą jej do końca życia. Po prostu, w momencie podejmowania decyzji o pozostaniu na dłużej, zaczęła się intensywnie uczyć norweskiego, a później angielskiego. Z drugiej strony - 3 z "jej" sprzątaczek, wszystkie Polki, po 6-7 latach w Norwegii nie rozumieją napisów na opakowaniu masła czy mleka. Do lekarza idą z tłumaczem, oczywiście w postaci swojej szefowej. Nie wykazywały absolutnie żadnej chęci do nauki norweskiego, a po angielsku połowa na migi. Za to do użalania się nad swoim losem sprzątaczki i braku możliwości jakiegokolwiek awansu społecznego są pierwsze. Wszystko zależy od podejścia. Jeden będzie liczyć na siebie i swoją pracę, drugi będzie miał to gdzieś i wysłuży się innymi nie wiedząc nawet, na jak wielkiego kretyna i ignoranta wychodzi przed innymi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@kitusiek: Chyba w każdej firmie prowadzonej przez Polaków są pozatrudniani głównie Polacy a połowa załogi nie zna języka kraju w którym mieszka.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
1 21

No to cię koleś podsumował. Usłyszałaś chociaż jakieś podziękowania na koniec? Buractwa z polskiego importu jest w Londynie (i w reszcie kraju) nadal sporo, ale moim zdaniem idzie ku lepszemu. Coraz więcej Polaków to ludzie, którzy mieszkają tu już od wielu lat, mają normalne prace, rodziny i zdołali się nauczyć języka angielskiego. Spory odsetek polonii wybrał drogę asymilacji i stawania się Brytyjczykami, zamiast tworzenia w każdym mieście "little Poland" i gnicia w tych gettach przez pokolenia. Od zawsze unikałem jak ognia polskich knajp i dyskotek/ klubów. Jakoś nie tęsknię za tymi klimatami, nie mam też w zwyczaju liczenia ile razy osoba przy sąsiednim stoliku jest w stanie powiedzieć "kvrva" na jednym wdechu. Tym bardziej byłem przerażony, gdy zostałem zaproszony na imprezę urodzinową, do polskiej knajpy właśnie. Poszedłem z duszą na ramieniu spodziewając się najgorszego. I tu miłe zaskoczenie. Choć gorzały było sporo, a i biesiadnicy jej za kołnierz nie wylewali, towarzystwo bawiło się kulturalnie i żadnych krzywych akcji nie było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Fomalhaut: Też sie zdziwiłam gdy oszłam do polskiego klubu pokibicowac Polakom na Euro. Bylo bardzo przyjemnie i kulturalnie. Bylo piwo, kielbasa i bigos, wesolo i bialo-czerwono. :) Moim zdaniem to najwieksze polskie buractwo juz sie wykruszylo. Nasza nowa emigracja ma juz prawie 14 lat, ludzie sie zaczeli doksztalcac, wielu sie dorobilo i pozakladalo rodziny. Pozostaly niestety takie mniejszosci jak facet z powyzszej historii.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
0 10

@Fomalhaut: Ja raz poszłam we Francji na polski seans do kina, wyświetlano "Powidoki". Filmu nie widziałam, a słyszałam, że całkiem przyzwoity. Seans był organizowany przez konsulat, widownia zarówno polska jak i francuska (film z napisami). Niestety nie można było po prostu wyświetlić filmu i dla chętnych zorganizować później pogadankę. Nie, ktoś z konsulatu musiał tuż przed filmem wygłosić patriotyczno/mesjanistyczno/polityczno/proPIS-owską przemowę (oczywiście tylko po Polsku, połowa widowni nie miała pojęcia o czym człowiek opowiada). Aż się prawie odechciało filmu oglądać :-(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@I_m_not_a_robot: kilka lat pracowalam. Z Afrykanami i kazda impreze pracownicza rozpoczynali modlitwa i religijna przemowa. Nie wiem co lepsze;)

Odpowiedz
avatar minutka
1 1

@I_m_not_a_robot: to mogli chociaż jeszcze w tłumacza zainwestować :).

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
2 4

@minutka: Lepiej nie. Byłby straszny wstyd, a tak to francuskojęzyczni widzowie byli tylko lekko skonfudowani.

Odpowiedz
avatar greggor
16 18

Eee tam, przecież to klasyk: - Gud morning...ja chciałbym moje pieniądze, many, maj many, tu umieścić, w wasz bank, tu konto na hasło, fersztejen? - Dlaczego nie fersztejen, my wszystko fersztejen! Proszę bardzo, pan spocznie, pan usiądzie, pan poczeka, się załatwi.

Odpowiedz
avatar Moni111
4 12

Następnym razem powiedz na koniec, że tłumaczenie kosztuje tyle i tyle. Ale się zdziwi. A tak na serio. Mój mąż od ponad 3 lat pracuje w Belgii. Hrabia nie chce się nawet nauczyć dzień dobry , bo chodzi do polskich sklepów. W urzędach nic niue załatwia. I ma w dupie, że za 4 miesiące przeprowadzam się na stałe do Holandii. Ostatnio zrobił mi o to awanturę. Bo on nie będzie się uczyć języka, bo nie! Od roku się uczę. Orłem nie jestem , ale jakoś idzie. Nie wyobrażał sobie żyć w kraju i nie rozumieć języka.

Odpowiedz
avatar Bevmel
7 13

Chyba źle postawiłeś pytanie. Bo przyjechać do jakiegoś kraju kompletnie nie znając języka się da. W Polsce widzę to notorycznie w wykonaniu ludzi z innych krajów. Tobie zapewne chodziło o nieznajomość języka międzynarodowego, tak?

Odpowiedz
avatar Agness92
2 10

@Bevmel: co innego przyjechać w celach turystycznych, a co innego do pracy.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 1

@Agness92: tylko widzisz, nieraz ludzie z zagranicy pracują w Polsce od kilku dobrych lat a i tak języka polskiego od nich nie uświadczysz ;)

Odpowiedz
avatar Bevmel
0 0

@Agness92: Nie znam obcokrajowca który mówiłby po polsku pracując w Polsce, a znam przynajmniej z 4 Anglików, 3 Szkotów, 3 Rumunów i 4 Francuzów. Da się. Jak wiele jest takich osób możesz przekonać się, odwiedzając na Facebooku grupy poświęcone expatom. Co drugi post jest tam kierowany do Polaków by wyjaśniono po angielsku jak ubiegać się o różne pozwolenia, w jakiej restauracji można się dogadać po angielsku i takie tam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2018 o 12:22

avatar aegerita
12 12

A ja trochę podziwiam ludzi, którzy wyjeżdżają do obcego kraju, nie znając jego języka, bo to wymaga sporej odwagi (no dobra, czasem głupoty, jak u buraka w historii). ALE pod warunkiem, że się go od razu intensywnie zaczynają uczyć. Inaczej to zwykłe ćwoki.

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 10

"Powiedzcie mi proszę, jak można przyjechać do obcego kraju, kompletnie nie znając języka?" Sporo osób tak robi i uczą się na miejscu. Mój mąż tak do Anglii przyjechał. Na początku korzystał cały czas z Google translatora, w domu oglądał lekcje angielskiego na YT i filmy bez polskiego tłumaczenia. Dał radę się nauczyć.

Odpowiedz
avatar Moni111
8 8

@Bryanka: i to rozumiem. Zazdroszczę. Mój hrabiozo niestety nie ma takich ambicji.

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@Moni111: A nie musi? :P Mój musiał, bo inaczej nie dałby sobie rady w pracy z Anglikami. Teraz jak jestem na miejscu to się trochę "rozleniwił" i czasami muszę mu tłumaczyć (ale to jest ewidentne lenistwo :P). Jak jest pozostawiony sam to spokojnie swoje zrobi, z mechanikami się dogada, z klientami i dostawcami też, do sklepu pojedzie.

Odpowiedz
avatar Moni111
4 4

@Bryanka: pracuje w delegacji w polskiej firmie. Sami rodacy. Więc nie ma chęci. Teraz ma Focha na mnie jak stąd na Antarktydę. Mały to chociaż po angielsku dobrze mówi, a on nic. Więc kłótnie cały czas wiszą w powietrzu. Ale mam nadzieję, że za rok już będzie gadał po niderlandzku. Zawsze trzeba mieć nadzieję:-)

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@Moni111: A do sklepu nie chodzi? Nie musi nic załatwiać poza miejscem pracy? Dzięki takim sytuacjom miałby bodziec do nauki. Dobrą metodą jest obklejenie sprzętów w domu karteczkami z nazwami w danym języku. Mój jak ma mieć np. pilną rozmowę w pracy, to się wcześniej w domu przygotowuje, żeby poprawnie gramatycznie mówić.

Odpowiedz
avatar Moni111
3 3

@Bryanka: w Antwerpii jest dużo polskich sklepów. Do urzędu nie chodzi , bo na polskiej umowie. Mówię ci dramat

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 0

@Moni111: No to rzeczywiście, ale ten brak języka kiedyś wyjdzie i będzie wstyd. Może po prostu zostaw go w spokoju, ale jak się zdarzy sytuacja, że trzeba będzie coś załatwić w miejscowym języku , to niech sam się za to weźmie ;) Terapia szokowa zawsze aktualna :P

Odpowiedz
avatar Spyro
2 2

Udało mu się w tym wypadku, uda mu się jeszcze parę razy, ale w końcu przyjdzie moment że nie będzie miał tyle szczęścia i może wówczas zrozumie. Może.

Odpowiedz
avatar br13
2 2

Sam fakt, że ten pan i jego znajomi nazywają pewne osoby jeleniami, jeleni z tych osób nie czyni. Nie popadajmy w taką pułapkę logiczną :) Chcieć komuś trochę pomóc to dobra rzecz. Szkoda, że u niektórych tyle jest pogardy dla innych ludzi i nie potrafią na poziomie na świat patrzeć i z jakąś dozą empatii. Każdy sobie na własną rękę życie wokół siebie tworzy, więc twórz dalej swoje autorze i nie zniechęcaj się :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2018 o 19:59

avatar konto usunięte
-2 4

"Powiedzcie mi proszę jak można przyjechać do obcego kraju kompletnie nie znając języka?" Rozumiem, ze autorka zna wszystkie jezyki swiata? Tak na wypadek gdyby miala pojechac do innego kraju. Problemem nie bylo to ze koles nie mowil po angielsku, problemem bylo to ze zachowal sie jak totalny burak. Wstydem to jest tego jezyka sie nie nauczyc gdy planujesz zostac tam na dluzej

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@Maks: Ktoś już wyżej napisał, czym innym jest pojechać jako turysta, a czym innym żeby żyć w danym kraju.

Odpowiedz
Udostępnij