Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie chciałam o tym pisać, bo boli. 7.02.2018 odeszła moja śliczna, przecudna,…

Nie chciałam o tym pisać, bo boli.

7.02.2018 odeszła moja śliczna, przecudna, ukochana i aspołeczna trikolorka, którą widać było w moim awatarze. Nie ma już mojej KatzenKraten. To stało się tak nagle, nikt by się nie spodziewał. Wróciłam z pracy jak zawsze, Kocia powitała mnie dostojnie w drzwiach, jak to ona, pogłaskałam, podjadła trochę karmy, a półtorej godziny potem znalazłam ją martwą i już zesztywniałą na jej posłanku w sypialni.

Chwyciłam kotkę na ręce i pobiegłam do weterynarza, który ma gabinet w sąsiedniej klatce schodowej. Miałam jakąś złudną nadzieję, że może straciła przytomność czy coś... Koteczka miała 5 lat, była idealnie zdrowa, szczepiona, odrobaczana itp.

Weterynarz potwierdził najgorsze – moja śliczna, unikatowa trikoloreczka nie żyje. Wstępną diagnozą był udar mózgu. Zwierzęta cierpią na podobne choroby, co ludzie.

Tak, nie lubiła ludzi. Ale kochała mnie. Zawsze, zawsze, gdy czułam się samotna, ona była przy mnie, na wyciągnięcie ręki. W ciemnościach nocy wyciągałam rękę i głaskałam ciepłe futerko, a ono mruczało i już czułam, że nie jestem sama ze swoimi problemami. Futerko sadowiło się na moim brzuchu i zasypiałyśmy obie spokojnie. To była MOJA koteczka.

Nie chciałam się narażać na bolesne drwiny, więc postanowiłam nic nikomu o tym nie mówić. Niestety, otoczenie dostrzegło moje czerwone od płaczu oczy, pomimo mocnego makijażu.

- „Co się stało?”.
- „Moja koteczka nie żyje”.
-„Ty głupia? Po głupim kocie płaczesz?”.

- „Przecież to tylko głupi kot! Wiesz ile tego lata po świecie?”.

- „Ha ha ha! Ty nie wiesz, co to PRAWDZIWE tragedie życiowe! Po kocie płacze, no idiotka normalnie!”.

- „No, jakby ci dziecko umarło, to bym zrozumiała, ale kot! Weź se nowego!”.

Zapewne nie wiem, co to PRAWDZIWA tragedia życiowa. Jak każdy, mam swoją historię, swoje wspomnienia i traumy. Każdy uważa, że „jego życie nadaje się na scenariusz filmowy”, ja też.

I tylko nie ma już mojej powiernicy, w której futerko wyszeptywałam nocami to, co mnie boli. Nie ma już tej, która akceptowała mnie bezgranicznie ze wszystkimi moimi wadami.

Nie ma już jej.

To trzeba się teraz pośmiać.

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar wifi
23 31

Wiem co czujesz. Moja chrzestna akurat w mikołajki musiała uśpić ukochanego psa. Miał raka kości, przestał chodzić w ciągu tygodnia. Wszyscy powiedzą: to tylko pies. A dla cioci i wujka to było oczko w głowie. Dbali, tresowali, wychowali i strasznie mocno kochali. Mimo, że pies ze mną nie mieszkał, to ja również bardzo go lubiłam i jest mi go szkoda. Ludzie, którzy twierdzą, że to tylko zwierze, pewnie nigdy takiego nie mieli. Nie wiedzą jak wielkie uczucia można mieć wobec takiego kociaka czy psiaka. Trzymaj się! ;)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
22 36

@wifi: Czemu ludzie nie rozumieją, że żywe stworzenie to członek rodziny? Czemu sądzą, że zwierzę to przedmiot? Wymienia się na nowy i po kłopocie? Tego nie potrafię zrozumieć. Mogę mieć 10 nowych kotów, pewnie, że tak. Ale ONA była jedna jedyna, dlatego to tak strasznie boli..

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
10 16

@KatzenKratzen: wiem doskonale jak sie czujesz, bo sama mocno cierpiałam po stracie ukochanego psa. Ból był tym wiekszy, że został otruty. Teraz mam kotka. Którego kocham równie mocno jak dawniej pieska. Oczywiscie ze nadal myślę o mojej Shili, ona bya wyjątkowa. Kotek znów jest tez wyjątkowy w inny sposób i gdyby coś mu sie stało, to cierpiałabym równie mocno. Zwierze jest jak człowiek, moze tylko wierniejsze ;) Każde wyjątkowe na swój sposób.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@KatzenKratzen: Z drugiej strony tacy ludzie pewnie nawet ludźmi się nie przejmują, to tym bardziej nie zrozumieją przejmowania się kotem. Jeśli ja widzę, że ktoś płacze po kocie, to wiem, że jest to dla niego ciężkie przeżycie. Jeśli krytykuję czy się śmieję, to znaczy, że nie mam za grosz empatii do tego CZŁOWIEKA (a nie do jego kota), a to znaczy, że pewnie nawet jakby mu dziecko umarło, to bym sie zbytnio nie przejął. Podsumowując to nie jest kwestia czy kot ważny czy nie, to kwestia tego, że niektórzy ludzie są nieczułymi bucami, którzy widzą tylko swoje problemy.

Odpowiedz
avatar scandal
-1 1

Nasza ukochana sunia Trochę ponad rok temu zaczęła kuleć. Badania, kolejne wizyty u weta w końcu wyrok: rak kości (kostniakomięsak). Zaproponowano nam amputację łapy, z informacją, że to wydłuży jej życie, odbierając ból, a pies bardzo szybko przystosowuje się do takiej nowej sytuacji i radzi sobie doskonale. Bez operacji byłoby po niej w ciągu 3-4 miesięcy i odchodziłaby w ogromnym bólu. Pierwsze doby po operacji to był dla nas szok: mała nie chciała w ogóle wstawać, prawie nie jadła. Myślałyśmy że zrobiłyśmy błąd. Po tygodniu mała samodzielnie chodziła, po dwóch tygodniach biegała. Na dłuższe spacery bierzemy jednak wózek (przyczepka rowerowa którą można prowadzić jak wózek) i część spaceru jeździ a część hopsa samodzielnie. Niestety w grudniu - 10 miesięcy po operacji pojawiły się przerzuty w płucach. One nie bolą, nie dają póki co żadnych objawów. Ale mamy obserwować psa i w momencie gdy zacznie mieć problemy z oddychaniem - pożegnać się. Wierzę że kochamy ją na tyle mocno, że nie postąpimy egoistycznie i nie będziemy jej na siłę przedłużać życia gdy zacznie się męczyć. Ale wiem też, że ten pies jest moim najlepszym przyjacielem, powiernikiem najmroczniejszych tajemnic, ogromnym szczęściem i nie będzie łatwo się z nią pożegnać. Chociaż ona chyba jest jakimś kosmitą, bo po zdjęciu na którym wyszły przerzuty dostała tyle energii i nie zamierza się poddawać. Dawano jej dwa miesiące, za chwilę będą trzy a ona nadal jest pełna życia :)

Odpowiedz
avatar Habiel
10 18

Ja się wczoraj dowiedziałam, że mój kochany Grubas ma cukrzycę. Bałam się, że mogły paść mu nerki, ale szczęście w nieszczęściu, że cukrzyca. A badania miał ostatnio robione we wrześniu i wszystko było z nim ok. I ja sądzę, że zwierzę jest jak dziecko-ma jego inteligencję i przywiązanie. I jest co opłakiwać.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
9 19

@Habiel: Dziękuję Cię. Dziękuję, że to rozumiesz. Kociusia moja mnie naprawdę kochała, wiem to.

Odpowiedz
avatar glan
16 22

Kot tak jak człowiek, ma osobowość, charakter i jest jedyny i wyjątkowy. Nie wyobrażam sobie jak bardzo załamany mógłbym się czuć, gdyby któryś z moich futrzastych przyjaciół odszedł. Z drugiej strony przeraża mnie myśl o tym, że to nastąpi. Tak czy siak, trzymaj się!

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
7 15

@glan: Dziękuję za dobre słowo. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy fakt, że ktoś rozumie mój smutek

Odpowiedz
avatar Lolitte
7 7

@KatzenKratzen: @glan: Jak ja Was straszliwie rozumiem. Przeraża mnie myśl, że moja cudowna mądra kotka kiedyś ode mnie odejdzie, a tym bardziej gdyby miała to zrobić tak nagle i przedwcześnie jak Twoja. Katzen - ale jest jedna dobra rada w słowach Twoich znajomych, chociaż wypowiedziana tak bezdusznie - "weź se nowego" . Na złamane serce więcej kociej miłości może pomóc. Nie twierdzę, że nowy kot zastąpi dotychczasową kotkę, bo z pewnością była wyjątkowa i nic/nikt jej nie zastąpi. Ale ukoi ból i znowu będziesz miała do kogo się tulić.

Odpowiedz
avatar Innais
12 18

Kiedyś płakałam pół dnia bo na moich oczach facet potrącił kota (nie jego wina, zwierz dosłownie wskoczył mu pod koła), który męczył się jeszcze prawie godzinę z przetrąconym kręgosłupem i obrażeniami wewnętrznymi zanim odszedł a ja nie mogłam mu pomóc. Mój najwierniejszy przyjaciel, psiak, który w domu pojawił się na miesiąc przede mną, odszedł ze starości kilka lat temu. Płakała cała rodzina. Pamiętam do tej pory rozpacz domowników jak inny nasz ukochany piesek umierał w niesamowitym bólu i nikt nie mógł mu pomóc a od weta usłyszeliśmy tylko "radźcie sobie sami"... Nawet teraz mam łzy w oczach jak o tym myślę i jakby mi ktoś powiedział, że to głupie z mojej strony prosto w twarz to byłby to spektakularny koniec znajomości. Bardzo mi przykro, że straciłaś przyjaciółkę. Oby nikt z tych wyśmiewających nie musiał przekonać się na własnej skórze jakie to uczucie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
11 17

@Innais: Dziękuję Ci za te słowa. Czemu tylko na moje zapłakane oczy słyszałam "to tylko głupi kot"??? Tego właśnie nie mogę przeboleć. Ja ją kochałam i wiem, że ona mnie też

Odpowiedz
avatar Innais
8 12

@KatzenKratzen: Mało, że okropna strata to jeszcze zawód ze strony ludzi... Nie wiem czy to osoby bardzo bliskie, czy raczej luźni znajomi, ale to i tak przykre, że ktoś może nie szanować naszych uczuć na tyle żeby się z nich wyśmiewać. Niby wysoko rozwinięty gatunek a czasem tych prostych "ludzkich" odruchów brakuje...

Odpowiedz
avatar LPP
6 6

@Innais: Mylę,że ci wyśmiewający nigdy nie odczują żalu z takiego powodu - w końcu dla nich to "tylko" kot

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
5 13

Trzymaj się i nie przejmuj się głupimi ludźmi. Doskonale wiem co czujesz, również straciłam ukochanego i naprawdę niepowtarzalnego kocurka... Ale wierzę, że teraz hasa w kocim niebie.;)

Odpowiedz
avatar RudyLisek
10 12

Pomyślałam teraz o moim futrze, które śpi obok. Gdyby tak nagle jej zabrakło... Studiuję i nie mam możliwości mieć kota u siebie. I nikt, nikt nie wita mnie tak czule jak futro, kiedy wracam do domu. Mama mówi, że w piątki od rana przesiaduje przy oknie i kręci się koło drzwi, i czeka aż wrócę. Sama jeszcze 3 lata temu nie rozumiałam tego smutku po kocie, ale teraz wszystko się zmieniło. Trzymaj się ciepło.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@RudyLisek: mam tak samo, z tą różnicą że nie jestem w stanie wracać do domu częściej niż raz na kilka miesięcy. A mojej też nie wezmę do siebie, bo od małego nauczona, że cały dom i ogród jej a już 13 lat ma.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Niamh: Nie rozumiem. Jeżeli człowiek kocha kota, a kot człowieka, to miejsce życia ma drugorzędne znaczenie. Jeśli to Twój kot i tęskni za Tobą, zabierz ją do siebie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Bardzo Ci współczuję, trzymaj się

Odpowiedz
avatar mac1985_kce
8 12

Trzymaj się jakoś, współczuję, znam to uczucie bo już trochę lat mam i w tym czasie musiałem uspać dwa psiaki trzeci teraz ma 9 lat i jak nie raz pomyślę że to już bliżej jak dalej łzy same ciekną. Kotki też mam dwie też niemłode i ogólnie nie popieram przemocy ale gdyby ktokolwiek strzelił mi takim tekstem jak Tobie to dla niego mogłoby to skończyć się na urazówce.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
6 10

@mac1985_kce: Dziękuję, dziękuję Wam wszystkim za dobre słowo! Wiecie przecież ile to dla mnie znaczy, po tych wszystkich :to tylko głupi kot!". Pewnie i głupi kot, ale mój, kochany, śliczny kot!

Odpowiedz
avatar WhatISeeIsMine
6 12

Powiem Tobie, dlaczego niektórzy ludzie mają takie podejście do zwierząt. Ponieważ postrzegają je jako rzecz, przedmiot; nie jako żywą istotę, która potrafi doświadczać tych samych uczuć co my (choć w innym stopniu i prawdopodobnie w bardziej skomplikowany sposób), która potrafi je również odwzajemnić. "People speak sometimes about the 'bestial' cruelty of man, but that is terribly unjust and offensive to beasts, no animal could ever be so cruel as a man, so artfully, so artistically cruel." ~Fyodor Dostoyevsky

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

Bardzo mi przykro z powodu Twojej kotki. Nawet sobie nie wyobrażam straty swojej. Trzymaj się mocno.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@Niamh: Dziękuję Ci za dobre słowo. Tak bardzo go teraz potrzebuję a tak niewiele osób to rozumie

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
9 13

"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" - G. B. Shaw. Trzymaj się!! Miło było podziwiać ten słodki pyszczek na Twoim avatarze.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
6 6

@BlackVelvet: Dziękuję. Mnie tak ciężko teraz patrzyć na jej zdjęcia a mam ich w telefonie niemal 2000..

Odpowiedz
avatar BlackVelvet
12 12

@KatzenKratzen: Masz piękne wspomnienia! Kilka lat temu mojego psa we Wszystkich Świętych śmiertelnie potrącił kierowca, psina umarła tacie na rękach, a ukochanego kota ktoś bezczelnie ukradł. Najgorsze jest chyba to uczucie, gdy człowiek wraca do pustego domu i szuka wzrokiem tego merdającego z radości ogonka albo mruczącej kulki :-(

Odpowiedz
avatar Ciejka
4 4

Współczuję. Mimo, że minęły już prawie 3 lata, to nadal pustka jest ogromna. Trzymaj się.

Odpowiedz
avatar BlaszanyDrwal
6 6

Rozumiem o co chodzi. W grudniu, po 10 latach w moim życiu, odeszła moja ukochana kotka. Na początku listopada okazało się, że ma chłoniaka. Przeszła dwie operacje i chemioterapię. Kilka dni po tej drugiej, zatrzymało się jej serce... i to w momencie, gdy wierzyłam, że będę mogła z nią spędzić choć parę tygodni. Kot ukochany, wypieszczony. Wszystko co najlepsze - dla kotka. Reakcje ludzi - różne, choć częściej spotykałam się z tymi pozytywnymi, to zdarzały się teksty pt "O Jezu, to tylko kot, weź nowego". Minęły dopiero dwa miesiące i dalej się z tym nie pogodziłam. Gdy idę spać, mimowolnie czekam, aż usłyszę jej ciche kroki, gdy wracam do domu spoglądam w okno, które było jednym z jej ulubionych miejsc, "blokuję" nogą drzwi, by nie postanowiła pospacerować sobie po korytarzu i tęsknię.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2018 o 22:41

avatar masterofpotatoes
9 9

Bardzo wspolczuje. Nastepnym razem jak cie ktos zapyta, powiedz po prostu, ze stracilas przyjaciela.

Odpowiedz
avatar Dominik
-4 16

Mojemu psu zawsze mówię, że jak zdechnie to go sobie wypchany i postawimy w koncie. I będę sobie mógł odkręcać jedną z jego łapek i będę miał czym plecy drapać. I wiecie co? On się wtedy cieszy z tego i merda ogonkiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2018 o 23:40

avatar kabo
14 16

Raz, tylko raz w życiu widziałam mojego ojca płaczącego. To było, kiedy wieźliśmy naszego 15-letniego, chorego na raka psa na dyżur do kliniki weterynaryjnej - nie zdążyliśmy. Pies i tak zrobił nam "przysługę" - mieliśmy już umówiony termin uśpienia ze względu na tego raka. Oszczędził nam tej trudnej decyzji i odszedł. Płakaliśmy całą rodziną, dłuuugo. Ja z kolei nie rozumiem, jak można nie rozumieć, czym jest strata ukochanego zwierzaka. Ktoś, kto tego nie rozumie, musiał po prostu nie mieć nigdy zwierząt w domu, innego wytłumaczenia nie znajduję. Doskonale Cię rozumiem i aż mam ciarki, bo wiem, jak bardzo Ciebie teraz boli. Dziwi mnie, że ludzie tak lekko podchodzą do tego. Kiedy mi umierały ukochane szczury, czułam się tak samo, jak w przypadku psa i tego to już nikt nie rozumiał - szczur? Nowy przecież kosztuje 6zł... Ale psy i koty to najbardziej rozpowszechnione zwierzaki domowe, więc nie wiem, skąd bierze się tyle osób z takimi reakcjami, jak opisujesz. Pewnie, że Twoja kotka Cię kochała. Na tę stratę żadne słowa nie pomogą. Ale dla mnie pocieszeniem była świadomość, że zapewniliśmy naszemu psu najlepsze życie, jakie mógł mieć i był szczęśliwy. W Twoim przypadku zapewne jest tak samo, więc może to choć odrobinę Cię pocieszy. Trzymaj się ciepło

Odpowiedz
avatar TheDarkTower
6 14

Zaraz się dowiem, że mam nierówno pod sufitem, ale poryczałam się czytając. Kilka lat temu musiałam uśpić ukochanego kota, także pięcioletniego, z powody nowotworu. Do dziś nie mogę myśleć o tym bez łez. Twój i mój kot biegają teraz razem za tęczowym mostem

Odpowiedz
avatar Catta
4 6

@TheDarkTower: Ja właśnie przeczytałam i też ryczę, więc nie jesteś tu jedyną nienormalną ;P @KatzenKratzen: Taka mnie refleksja naszła: Osoby, którzy rzucają komentarze o których piszesz, uważają, zwierzęta nie są ważne - że to ludzie są ważni, z ludźmi się tworzy relacje i można się do nich przywiązywać. A sami wykazują się kompletnym brakiem empatii - wobec ludzi. Bo nawet jak sami zwierząt nie lubią (albo trochę lubią, ale nie na tyle, żeby się do nich bardzo przywiązywać), to powinni być w stanie sobie wyobrazić, że ktoś inny może lubić co innego niż oni. I że dla kogoś może naprawdę być tragedią to, co po nich po prostu spłynie. Bardzo mnie dziwi, że niektórzy kompletnie nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że ktoś potrafi wytworzyć jakąś więź z inną żywą istotą niż człowiek. Jeśli sami tego nie robią - ich sprawa, moim zdaniem nie są przez to ani lepsi ani gorsi; ale żeby od razu wyśmiewać kogoś, kto płacze po ukochanym zwierzątku? Żeby w ogóle uznać, że najlepiej wyśmiać kogoś, kto płacze? To tak ma wyglądać ich stawianie człowieka na pierwszym miejscu?! Jak komuś umrze przyjaciel (człowiek), to jakoś nikt nie wpada na pomysł, żeby "pocieszać" mówiąc: "to tylko głupi człowiek, wiesz ile tego lata po świecie?", mimo że ludzi "lata po świecie" zdecydowanie więcej niż kotów :P Zaraz ktoś powie, że to nie to samo - ano nie to samo, ale smutek po stracie konkretnego zwierzęcia MOŻE być dla niektórych taki sam, jak po stracie konkretnego człowieka. Jak ktoś tego nie czuje i nie rozumie, to niech przynajmniej dodatkowo nie rozdrażnia. Nie trzeba się od razu nad nikim użalać, ale jednak bardziej na miejscu jest powiedzieć: "aha, przykro mi", zamiast: "ale jesteś głupia" :/

Odpowiedz
avatar MonikaTakaja
0 0

To o czym piszesz nazywa się empatia, dziś rzadko kto ją posiada...

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
5 7

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. Ci, którzy traktują zwierzaki jako "zwierzęta domowe" nigdy tego nie zrozumieją tak jak ci, którzy traktują zwierzęta jako członków rodziny. Moja Czarnucha (nic rasistoskiego, po prostu była czarna jak węgiel) też zmarła nagle. Wieczorem poszła do ogrodu na siku, wróciła po piętnastu minutach a chwilę potem zaczęła się rzucać pod stołem w kuchni i miała straszne odruchy wymiotne. Wyglądało to, jakby się czymś zadławiła i walczyła o oddech. Dopiero po chwili mojemu mężowi udało się ją złapać, bo wczęśniej strasznie drapała. Ja pobiegłam po telefon żeby dzwonić do weta ale usłyszałam jak mąż mówi "już po wszystkim". Następnego dnia zabrałam ciało do weta i poprosiłam o sekcję, która koniec końców wykazała zawał serca. Ludzie też patrzyli na mnie jak na debila "SEKCJA ZWŁOK??? KOTA???" Coż, chciałam wiedzieć co się stało. "KREMACJA? KOTA??" Tak, prochy Czarnuli i poprzedniego Grubcia stoją w mini-urnach na półce nad kompem. Ludzie pukają sie w głowy ale mi jakoś żal je gdzieś wysypać czy zakopać.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
-1 5

każdy niesie swoj krzyż, i bardzo bardzo ci współczuje. Ludzie sa podli, ale w jednym maja racje - jak najszybciej znajdź nowego przyjaciela :-) Trzymaj sie!

Odpowiedz
avatar Iceman1973
11 13

Teoretycznie jestem twardym facetem. Mało co mnie rusza ale gdy nasza bokserka odchodziła, bardzo dużo wysiłku kosztowało mnie by się nie popłakać. Żona i córka mokre oczy, że aż Pani Weterynarz chciał je przytulić. W sali moje dziewczyny, trzy panie wetki (jedna praktykowała) a ja stoję i walczę z trzęsącą się brodą... Niestety nie było ratunku i zdecydowaliśmy się uspanie bo męczyła się strasznie. Glejak postąpił tak szybko, że z dnia na dzień opadła z sił i chęci do życia. I nigdy nie zapomnę tej wdzięczności i spokoju w oczach gdy ją głaskałem zasypiała. Wiedziała, że nie jest sama.

Odpowiedz
avatar Morticia
2 2

Przykro mi. Trzymaj się.

Odpowiedz
avatar Fenrira
3 3

Dokladnie wiem co czujesz. Moj Ramzes tez odszedl nagle, lezac mi na kolanach, zdazylam sie przynajmniej pozegnac i glaskac go do ostatniego oddechu. I mimo uplywu 8 lat, piszac to mam lzy w oczach, bo byl prawdziwym przyjacielem. Niestety zadne slowa nie pociesza, a nastawienie twojego otoczenia Autorko napewno nie pomaga. Wiec zycze duzo sily!

Odpowiedz
avatar krolJulian
6 6

Nawet nie wiesz jak doskonale Cię rozumiem. Moja kotka odeszła dwa dni temu. Tata wrócił z pracy, ona już się kręciła w oczekiwaniu na jedzenie, potem domagała się wypuszczenia na dwór - jak codziennie. Jakiś czas później sąsiedzi poinformowali rodziców że kotka leży u nich w ogrodzie. Ja w tym czasie wracałam do domu, a telefon odebrałam początkowo jako żart. Pognałam do lecznicy żeby ją jeszcze chociaż pogłaskać. Ponoć mógł to być zawał. Ale przecież wszystko było okej, zachowywała się tak jak zawsze, poprzedniego dnia wieczorem jeszcze mnie goniła po schodach, ładowała się na kolana i robiła wszystkie swoje standardowe kocie rzeczy. A najbardziej boli to, że to była ostatnia żywa pamiątka po mojej babci, dla której kot był prezentem i stworzeniem do zajmowania się, kiedy my nie będziemy w stanie jej odwiedzić. Teraz już jej nie ma, nikt nie miauczy, nie prycha, nie domaga się jedzenia, wpuszczenia ani wypuszczenia na dwór, nie postępuje wbrew zakazom...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Rozumiem ból i współczuję. Do dzisiaj czasami płaczę za zwierzakami, które odeszły 3-5 lat temu, bo często stanowiły większe oparcie, niż ludzie. Trzymaj się i olewaj innych, serca nie mają. Bo nawet, jeśli nie rozumieją do końca, to powinni zachować to dla siebie widząc, że cierpisz.

Odpowiedz
avatar Crook
6 6

Kobieto, co ty masz za znajomych? Nie wiem, albo pracujesz w dziwnym miejscu gdzie jakaś dziwna znieczulica panuje, albo żyjesz w takim dziwnym sąsiedztwie. Naprawdę żyjesz w takim otoczeniu i nie próbujesz go zmienić - nie wiem: zmienić pracę, nawet miejsce zamieszkania. Nie dziwię się, że ciągle spotykają cię straszliwe piekielności - otoczenie wpływa też na twoje postrzeganie świata (to nie bujdy, to elementy fizyki kwantowej). Jak mi zmarła ukochana staruteńka sunia, to nawet dalsi znajomi z pracy mi współczuli, nie znalazł się NIKT, kto próbowałby podśmiechujki sobie robić. Inna sprawa, że chyba by taki ktoś ode mnie po mordzie dostał (jako że jestem typowym niespotykanie spokojnym cholerykiem xD). Zmień otoczenie kobieto, znajdź przyjazne towarzystwo i olej tych głupich, nieempatycznych i złośliwych. Od razu życie zmieni ci się na lepsze... I popieram Mateusza Vel George'a - proponuję, by kolejny burasek był tylko ze zwierzęcego bidula - to leczy rany i trochę koi serce, bo komuś ratujesz życie, czasem nawet dosłownie.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 7

Nie dziwią mnie te reakcje zupełnie. Jeszcze kilka lat temu byłam posiadaczką gromadki gryzoni. Z jednym z nich (ostatnim jakiego posiadałam) miałam szczególną więź. Byłam z nim od małej różowej piszczałki po jego ostatni wydech. Kochałam go mocno i tak jak pozostałe był członkiem naszej rodziny. Gdy chorował to biegałam z nim do weterynarza. Z gryzoniem. Ludzie patrzyli na mnie jak na debila. Nawet ci posiadający kota czy psa wyrażali swoje zdumienie. Jedna pańcia mi nawet powiedziała, że z gryzoniem by jej się nie chciało łazić. Kiedy odszedł to się najzwyczajniej popłakałam. Dorosła już w sumie kobieta ryczała bo jej gryzoń zdechł. "No walnięta jakaś...". Niestety, ale ludzie są podli. Dla siebie i dla innych zwierząt. Uważają się za istoty wyższe a rzeczywistości są bardziej zepsute i głupie. Nawet dziś ludzie potrafią potraktować zwierzę jak przedmiot. Takie "wiejskie" traktowanie. Teraz mam dwa kocurki. I niestety czasami myślę o tym, że kiedyś ich zabraknie. Dochodzę do wniosku, że najgorszą rzeczą w posiadaniu zwierzaka jest to, że najprawdopodobniej będzie się żyć dłużej od niego.

Odpowiedz
avatar aklorak
7 7

@Imnotarobot: Bo zwierzaki mają tylko jedną wadę... za krótko żyją.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Imnotarobot: Jak byłam u weta ze swoim zwierzem, to jedna babeczka przyszła z gryzoniem, który miał mieć operację. Wzięła sobie wolne, żeby móc cały czas z nim być, gdy będzie do siebie dochodził. Szanuję!

Odpowiedz
avatar Crook
3 5

@Imnotarobot: "najgorszą rzeczą w posiadaniu zwierzaka jest to, że najprawdopodobniej będzie się żyć dłużej od niego" - to wcale nie jest najgorsza rzecz. Tak, śmierć ukochanego zwierzaka boli tak samo jak śmierć bliskiego człowieka (przynajmniej ja tak mam), ale pomyśl jak strasznie bałbyś się co się stanie z ukochanym zwierzakiem jak ty umrzesz, a ono zostanie samo, wystawione na pastwę obcych ludzi. To spotyka wiele psów i kotów, którym umiera jedyny opiekun, a one trafiają na starość do schronisk. Dlatego lepiej, że z reguły umierają przed nami - dla nich lepiej!

Odpowiedz
avatar kabo
3 3

@Drago: Ja wzięłam urlop na żądanie w pracy, żeby zostać z moim szczurem Leszkiem po operacji wycięcia guza:) nawet mi nie przyszło do głowy, że to dziwne - inaczej mógłby mi po prostu umrzeć, no to co robić?

Odpowiedz
avatar jAnka
4 6

Specjalnie założyłam konto, żeby do Ciebie napisać. Absolutnie nie przejmuj się takimi głupimi opiniami! Część z tych ludzi to egoiści, a część nie rozumie bo nigdy nie mieli zwierzęcego przyjaciela. Rok temu wychowywałam porzucone pisklęta. Znalazłam je w czasie urlopu. Wstawałam do nich w nocy, karmiłam robalami i przygotowywałam specjalne mieszanki. Uczyłam latać dbałam żeby zawsze było im ciepło i bezpiecznie. Jedno z trójki nie przetrwało i to był pierwszy raz kiedy się spłakałam. Kolejny raz był kiedy musiałam wrócić do mieszkania w bloku i oddałam maluchy do ptasiego azylu. Przez parę miesięcy nie mogłam pogodzić się z faktem, że nie wiem co się z nimi dzieje. W tym roku znalazłam 2 miesięczną kotkę. Zabrałam ją do domu. Nie jest typem mruczącej kuleczki. Czułości są niesamowicie rzadkim zjawiskiem. Zdecydowanie woli wskakiwać mi na plecy, biegać po całym domu i polować na różne części ciała, albo aportować piłeczki jak pies. Jednak gdyby coś jej się stało, umarłaby też część mnie. Pamiętaj jednak, że Twoja kotka wróci do Ciebie. Być może w innym futerku, ale znajdzie Cię. Przeczytaj proszę tę grafikę. http://ladykika.blog.pl/files/2014/03/1017336_645628742131134_732487169_n1.jpg

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@jAnka: Nawet nie wiesz, jak bardzo, bardzo jestem Ci wdzięczna za to, ze zadałaś sobie trud, żeby do mnie napisać! Dziękuję Ci!

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@jAnka: Piękny testament. Dodałabym tylko jedno. @KatzenKratzen: Jeśli/kiedy postanowisz, że w Twoim sercu mimo bólu po utracie przyjaciółki jest już miejsce dla kolejnego futerka, nie przygarniaj kota. Przygarnij koty, chociaż dwa. Zajmą prawie tyle samo miejsca, co jeden, i niewiele więcej zjedzą, a różnica w jakości ich życia będzie kolosalna. Koty to zwierzęta społeczne, potrzebują towarzystwa własnego gatunku. To powiedziawszy, bardzo, bardzo współczuję. Trzymaj się, a głupimi komentarzami nie przejmuj. Jak ktoś jest pozbawiony wyższych uczuć, to jego problem. Ty dałaś swojej przyjaciółce kochający dom i to jest najważniejsze, pamiętaj te pięć lat, które były Wam dane.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2018 o 19:19

avatar GoogleMnieGryzie
1 1

Trzy i pół razy już przechodziłam to co ty. Pół, bo psina aktualna była na granicy życia ale się udało i ma się dobrze. Przywiązanie do zwierzęcia jest wielkie. Czasem jak wspominam swoją pierwszą świnkę morską to łezka się zakręci. A miałam ją jakieś 25 lat temu. Potem próbuję sobie przypominać jakieś miłe chwile ze zwierzątkiem i jest trochę lepiej.

Odpowiedz
avatar singri
6 6

Mój komentarz pewnie teraz już utonie, ale wcześniej nie mogłam... Kochana, trzymaj się. Znajomych rozgoń na cztery wiatry, to pewnie ten sam typ, co kobiecie która poroniła tłumaczą "E, to tylko płód był, zrobisz se nowe"... Szczerze mówiąc nie byłam wzruszona po przeczytaniu tej historii. Bardziej wściekła. Nie pojmuję, jak można tak powiedzieć drugiemu człowiekowi.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
3 3

Ja też dołączam się do grona osób "wiem, jak to boli". W sylwestra zmarła moja najdroższa psica, prezent na pierwszą komunię. Gdy przechodziłam następnego dnia obok mojego domu, okrutnie zabolało mnie, że już nigdy nie zobaczę, jak skacze z radości, że któryś z domowników wrócił. A teraz przepraszam, potrzebuję chusteczek.

Odpowiedz
avatar Eko
2 4

Bardzo współczuję Ci straty, dla mnie koty to też członkowie rodziny.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
13 13

Kochani moi Piekielni Ludkowie! Piszę ten komentarz zbiorowo do Was wszystkich, którzy przesłali mi słowa pocieszenia i otuchy! Nawet nie wiecie, jak wiele mi to dało. Tak bardzo jestem wzruszona i szczęśliwa, że jest na świecie tak wiele osób, które rozumieją, że ból po śmierci takiego "głupiego kota" potrafi być naprawdę silny. Generalnie nie chciałam o tym pisać. Bałam się hejtu i wyzywania od idiotek i ... no wiecie, generalnie tego, co mnie spotkało w realu. Staram się jakoś funkcjonować bez mojej futrzanej przyjaciółki. Wiem, że jej już nie ma i nic mi jej nie wróci. Próbuję się zająć domem, pracą, rodziną itp jak dotychczas. Ale wczoraj byłam sama w domu, wszystko zrobione, nie miałam czym zająć myśli i uczuć i tak strasznie się rozkleiłam, było mi tak źle i samotnie, że musiałam, po prostu musiałam do Was napisać! Ja wiem, ludzi spotykają PRAWDZIWE tragedie. Ktoś traci męża, żonę, nie daj Boże dziecko. To są PRAWDZIWE tragedie. Ale zawsze, jak pisałam na Piekielnych to moja Kocia leżała rozciągnięta przy moim laptopie i łapką próbowała naciskać klawisze a wczoraj jej nie było... Z serca Wam dziękuję za to, co pisaliście - wszyscy. Teraz wiem, że nie jestem sama. Nie jestem nawiedzoną babą, która płacze po "głupim kocie" bo widać ważniejszych problemów w życiu nie ma. Wiem, że są ludzie tacy, jak ja, dla których żywe stworzenie - choć nie mówi tak, jak my - jest członkiem rodziny. Tacy jesteście Wy. Dziękuję Wam :*

Odpowiedz
avatar talizorah
1 3

Strasznie przeszłam smierć ukochanego psa, więc rozumiem. Biedny kituś, bardzo współczuję.

Odpowiedz
avatar Tiganza
3 5

nie ma czegoś takiego jak "tylko kot/pies". to jest żywa, czująca, kochająca istota, która dzieli z nami życie i po jej odejściu zostaje bolesna dziura w kształcie tej istoty - taka, która towarzyszy nam przez wiele lat i przypomina o sobie jak niezagojona rana. I nikt nie ma prawa tego wyśmiewać ani deprecjonować - nikomu nie wolno pomniejszać czyjegoś bólu tylko dlatego, że samemu się go nie doznało, bo jest się tępym bu.cem. kiedyś, po Tamtej Stronie, spotkacie się znowu, mam nadzieję i bardzo Ci tego życzę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Nie ma czegoś takiego jak tylko kot/pies/papużka/złota rybka/etc. Są za to tylko debile którymi nie należy się przejmować i zweryfikować znajomość. Trzymaj się, wyrazy współczucia.

Odpowiedz
avatar halboot
0 2

Jak "kociarzy" nie rozumiem - bo sam jestem "psiarzem", to doskonale wiem, jak boli utrata ogoniastego członka rodziny. Pustka, pustka i poczucie ogromnej straty - bo to była OSOBA, która miała swoje miejsce i swoją rolę w RODZINIE. Miała swoje zdanie, miała swoje chęci i swoją wolę bycia w tej rodzinie. Człowiek z jednej strony wie, że już nie ma futrzaka, ale długo jeszcze słyszy szelesty, czy chrobot pazurków na podłodze czuje oddech i wąsy na dłoni, łapie się, że w sklepie kupując sobie żarcie patrzy się na karmę i myśli co by tu kupić. Twoja kotka "tam" czeka na Ciebie (to drapieżnik, więc ma cierpliwość i jej się nie dłuży). Kilka osób Ci radzi "weź sobie następnego" - tak to dobra rada, gdy już będziesz na to gotowa. Tylko poszukaj jakiegoś odmiennego choćby wyglądem, żebyś w nowym sierściuchu nie doszukiwała się tego, czego tam na pewno nie będzie - Twojej poprzedniej kotki. To będzie nowy kot i nowy związek - a poprzednia będzie dalej żyła w Twojej pamięci. Trzymaj się po stracie PRZYJACIÓŁKI.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 2

@halboot: Dziękuję! O ile ja jestem "kociarzem" bo piesków się zwyczajnie boję o tyle dziękuję za słowa zrozumienia - stworzenie futrzane, to stworzenie futrzane i nie ważne czy mówi do nas "hau" czy "miau" bo wiadomo, że nas kocha.

Odpowiedz
avatar 4525882ulasok
0 0

@halboot: Mam w domu i psicę i kocicę. Obie ogoniaste, futrzaste i z problemami. Poprzednia sunia, prawie wilczyca trafiła do nas bo "jak pani nie bierze to topię..."- była z nami 15 lat, odeszła, bo nowotwór zeżarł wątrobę, trzustkę i co tylko mógł. Nauczyła dzieci chodzić, nas bycia lepszymi ludźmi. Odeszła za szybko i za późno. Bo kochaliśmy jej wierność i mądre oczy. Bo za długo cierpiała, zanim odważyliśmy się skrócić jej ból i cierpienie. Dzięki niej dzieci nauczyły się, że trzeba się pożegnać a my, że trzeba na to pozwolić, bo odchodzi ktoś dla nas ważny. Kochany członek rodziny po prostu. Teraz mam w domu labradorkę i czarnego kiciulca kieszonkowego (całe 3kilo). Dziewczyny z problemami- obu pilnowaliśmy po operacjach, nasłuchując, czy oddychają, zakładaliśmy kroplówki, karmiliśmy i poiliśmy strzykawkami, godzinami głaskaliśmy siedząc na podłodze oba czarne łebki. Ale to są nasze Dziewczyny

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2018 o 12:36

avatar Deloris
0 0

Współczuję :( Mam dwa koty, kilka zwierzaków w życiu już pochowałam, znam ten smutek. Kilka lat temu zginął nagle kot mojej przyjaciółki. Nawet nie mój, nawet nie byłam z nim mocno związana, ale sytuacja była tak tragiczna, że nie mogłam przestać płakać. Mówiłam ludziom, że zmarła osoba z rodziny, i to wystarczyło, żeby dali spokój.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

@KatzenKratzen - przykro mi z powodu Twojej straty. :(

Odpowiedz
avatar TheLostSoul
0 0

O kurna, współczuję

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

== akceptowała mnie bezgranicznie ze wszystkimi moimi wadami == Tym właśnie różnią się zwierzęta od ludzi - akceptują mimo wad i jak kochają, to na zawsze. Z ludźmi różnie bywa...

Odpowiedz
avatar olennnkaaa
1 1

Ludzie to często nieczułe istoty - postaraj się jak ja zamknąć na wszystkie opinie z zewnątrz. Kotka była dla Ciebie ważna i trzymaj ją w sercu. Mentalnie mocno Cię przytulam - z czasem będzie trochę lepiej. A aby poszerzyć temat o ludziach i ich reakcjach...: Jestem bez mojego Słońca niecałe 6 miesięcy. Byliśmy przyjaciółmi 16 lat. Miałam 10 lat gdy go przygarnęliśmy. To jest miłość na zawsze i w moim sercu pozostanie na zawsze. Przeszłam załamanie po dniu w którym usłyszałam "musimy go uśpić, bo nie ma szans by dalej żył, nawet na lekach". To była najtrudniejsza decyzja mojego życia, gdy myślałam "nie odchodź", a jednocześnie wiedziałam, że jest bardzo źle bo złośliwy nowotwór który usunęliśmy półtora roku wcześniej rozpanoszył się po kościach. Nawet teraz pisząc to płaczę, bo ból który mam w sobie wcale się nie zmniejszył. Ale do czego dążę - po jego śmierci spotykałam się z podobnymi zwrotami - raz usłyszałam, że jestem największą gnidą świata bo zadecydowałam za Boga czy mój pies powinien żyć - nie miałam go prawa uśpić, i sama powinnam przez tą decyzję umrzeć. Inna opinia była taka - dałaś ciało swojego psa na spalenie? Jak mogłaś! Niby taki przyjaciel, a nie pochowałaś go sama. "przyjaciele to świnie - zawsze odchodzą", ale ludzie są często jeszcze większymi potworami.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

"Miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt". Współczuję; niestety, to jest nieuchronnie związane z posiadaniem ogoniastego przyjaciela, który żyje o wiele krócej od nas.

Odpowiedz
avatar Spyro
1 1

Jedna z największych niesprawiedliwości tego świata po jego stworzeniu - nasz zwierzak żyje przez ledwie część naszego życia.

Odpowiedz
avatar EmEnEms
0 0

Wyrazy współczucia. Sam będąc rosłym chłopem nie poryczałem się w życiu tak jak gdy zawiozłem naszą 9-letnią znajdę na ostatni jak się okazało zastrzyk. Nie byłem nawet w stanie siąść za kółko po wszystkim. Sąsiadka, która znała mnie od bobasa twierdziła podobnie jak Twoi "znajomi", że to tylko pies, po co przeżywam. Już więcej empatii miała obca kobieta, która przypadkiem usłyszała w sklepie jak o tym opowiadam. Choć mija piąty rok od tego zdarzenia, dalej się nie pozbierałem i chcę zemsty na tym kto otruł naszą Księżniczkę (niestety nie wiemy kto, ale porozrzucał trutki na osiedlu, w tym samym czasie padło jeszcze kilka psów w okolicy).

Odpowiedz
avatar raj
0 0

Namu Amita Bul. Dobrego odrodzenia dla Twojej kotki :)

Odpowiedz
avatar Varra
0 0

Wiem, że przygarniecie kolejnego jest dobrym 'plastrem', ale nie śpiesz się. Musisz się oswoić że szylkretkowego cuda już nie ma, że nie będzie mruczeć na twoich kolanach. I dopiero wtedy przygarnąć kolejnego. On nigdy nie będzie poprzednim, tym ukochanym. Będzie inny. Będzie się inaczej zachowywał, inaczej miauczał. Ale do tego świeża rana w sercu musi się odrobinę zasklepić, by nowego pokochać równie mocno.

Odpowiedz
avatar dxx91
0 0

81 dni, dokładnie tyle minęło od kiedy musiałem pozwolić odejść mojemu choremu kocurkowi... miał zaledwie 2,5 roku. Pisząc to mam łzy w oczach... doskonale wiem co czujesz. Trzymaj się.

Odpowiedz
Udostępnij