Za mało danych, żeby ocenić. Zależy, czego dotyczył list. Być może potomkowie/spadkobiercy denatki nie dopełnili obowiązku przepisania pewnych spraw na siebie?
Fakt faktem, że wydziały urzędów gmin przed wysłaniem korespondencji powinny weryfikować adresatów na podstawie danych wydziału ewidencji ludności, ale nie wiem, jak to wygląda w praktyce (czy każdy wydział ma np. dostęp do bazy PESEL celem weryfikacji, czy adresat istnieje/żyje).
@timo: Nie każdy - z prostego powodu: dane w Źródle są zbyt istotne, by każda Grażynka z urzędu miała do nich dostęp. W końcu to dane podstawowe każdego z nas.
A każda komórka organizacyjna prowadzi swoją korespondencję, z czego zbiory danych osobowych, z przyczyn wskazanych powyżej nie są połączone ze Źródłem.
Stawiam zatem na to, że spadkobiercom nie chciało się pewnych danych uaktualnić. Może też być tak, że korespondencja nie pochodzi z UG, który prowadził sprawy meldunkowe i zgonu babci. Choć ciekawa jestem, jaka to niby sprawa wypłynęła dopiero po 15 latach. Może autorka posta nam zdradzi...
@7sins: Wszystkie sprawy spadkowe były załatwione, do urzędów itp zostały tez dostarczone kopie aktu zgonu lub odpisy. Przez lata nic takiego nie miało miejsca, do osób, które mowią o podatkach, takie pisma przychodziłyby co roku, nie sądzicie?
A ja bym ten polecony przyjęła i sprawdziła o co chodzi. Z dwóch powodów. Po pierwsze - ze zwykłej ciekawości. Po drugie - żeby uzyskać pewną wiedzę, której, być może, nie posiadam, a która może się bardzo przydać w niedalekiej przyszłości.
Urzędy mają czasem bardzo głupie i śmieszne pomysły. Zdarza się, że wręcz absurdalne. Zawsze warto wiedzieć z góry, jaka pułapka czai się za rogiem...
@cherrish: Niekiedy tak i to we własnym interesie. Jak przyszedł trzeci list z MPK na nieznane nazwisko, ale na adres naszego, wynajmowanego mieszkania to otworzyłam (dwa poprzednie odesłałam z dopiskiem "adresat nigdy nie mieszkał pod tym adresem"). Okazało się, oczywiście, że to monit za jazdę na gapę. Napisałam do nich maila, wyjaśniłam co i jak, uwierzyli i sprawa zamknięta, Więcej monitów nie było.
Jak przyszedł list do nieżyjącej już poprzedniej właścicielki domu to nie otwierałam, bo to nie moja sprawa. Ale KAŻDY list zaadresowany na moją nieżyjącą mamę czy teściową otworzyłabym bez żadnych subiekcji, we własnym interesie (bo może okazać się, że to jakieś długi... albo wręcz przeciwnie :-)
@Crook: Prawo w tej materii jest bardzo niejasne. Z jednej strony - jest tajemnica korespondencji gwarantowana przez Konstytucję. Z drugiej - przeczytanie cudzego listu nie jest ścigane z urzędu, przy czym dalej jest to mętne. Jeżeli napiszę list do Kowalskiego o treści "dupa", a przez pomyłkę list dostanie Nowak i go przeczyta, to teoretycznie Kowalski może zgłosić złamanie prawa przez Nowaka. Ale... nie nastąpiło żadne naruszenie dóbr osobistych, gdyż list nie zawierał ani danych osobowych, handlowych, wrażliwych w jakiś sposób czy nawet osobistych. Z punktu widzenia formalnego, otwarcie listu adresowanego do zmarłej osoby jest niezgodne z prawem, w praktyce - osoba zmarła nie może złożyć zawiadomienia o tym fakcie. Teoretycznie powinno posiadać się upoważnienie do otwierania czyjejś korespondencji, natomiast osoba, która jest jej adresatem, powinna być, no cóż, chyba żywa.
O tej porze roku przychodzą z gmin naliczenia podatków od nieruchomości, więc radziłabym zainteresować się, co w trawie piszczy. Postępowanie spadkowe po babci zostało zrobione? Wszystkie sprawy uporządkowane? Zamiast dziwić się, ze urząd gminy coś przysłał (rozumiem, że odmówiliście przyjęcia przesyłki), skontaktowałabym się z urzędem i spytała, o co chodzi.
taka pora roku, rozliczenia na podatki więc jeśli babcia miała ziemię to na nia przychodzi proste, to żadna piekielność adresują po prostu do właściciela. Mój mąż od 15 lat odbiera tak z gminy pisma na dziadka i płaci podatki to nic dziwnego akurat
@kijek: Rozumiem, że dziadek żyje, jest pod waszą opieką i wyrażana to zgodę. Bo jak nie to chyba warto wyjaśnić w katastrze kto jest właścicielem nieruchomości.
Nie tylko polskie - koleżance mieszkającej w USA doręczono pismo urzędowe do jej męża, nieżyjącego od 10 lat.
OdpowiedzZa mało danych, żeby ocenić. Zależy, czego dotyczył list. Być może potomkowie/spadkobiercy denatki nie dopełnili obowiązku przepisania pewnych spraw na siebie? Fakt faktem, że wydziały urzędów gmin przed wysłaniem korespondencji powinny weryfikować adresatów na podstawie danych wydziału ewidencji ludności, ale nie wiem, jak to wygląda w praktyce (czy każdy wydział ma np. dostęp do bazy PESEL celem weryfikacji, czy adresat istnieje/żyje).
Odpowiedz@timo: Nie każdy - z prostego powodu: dane w Źródle są zbyt istotne, by każda Grażynka z urzędu miała do nich dostęp. W końcu to dane podstawowe każdego z nas. A każda komórka organizacyjna prowadzi swoją korespondencję, z czego zbiory danych osobowych, z przyczyn wskazanych powyżej nie są połączone ze Źródłem. Stawiam zatem na to, że spadkobiercom nie chciało się pewnych danych uaktualnić. Może też być tak, że korespondencja nie pochodzi z UG, który prowadził sprawy meldunkowe i zgonu babci. Choć ciekawa jestem, jaka to niby sprawa wypłynęła dopiero po 15 latach. Może autorka posta nam zdradzi...
Odpowiedz@7sins: Wszystkie sprawy spadkowe były załatwione, do urzędów itp zostały tez dostarczone kopie aktu zgonu lub odpisy. Przez lata nic takiego nie miało miejsca, do osób, które mowią o podatkach, takie pisma przychodziłyby co roku, nie sądzicie?
OdpowiedzMój chłopak, gdy przeczytałam mu na głos tę historię: "I tak małe spóźnienie..."
OdpowiedzA ja bym ten polecony przyjęła i sprawdziła o co chodzi. Z dwóch powodów. Po pierwsze - ze zwykłej ciekawości. Po drugie - żeby uzyskać pewną wiedzę, której, być może, nie posiadam, a która może się bardzo przydać w niedalekiej przyszłości. Urzędy mają czasem bardzo głupie i śmieszne pomysły. Zdarza się, że wręcz absurdalne. Zawsze warto wiedzieć z góry, jaka pułapka czai się za rogiem...
Odpowiedz@Armagedon: A wolno otwierać cudze listy?
Odpowiedz@cherrish: jak nieboszczyk się poskarży? Donos do prokuratury złoży?
Odpowiedz@sutsirhc: Jak coś ukradnę i nikt nie widział to nie jestem złodziejem?
Odpowiedz@cherrish: Niekiedy tak i to we własnym interesie. Jak przyszedł trzeci list z MPK na nieznane nazwisko, ale na adres naszego, wynajmowanego mieszkania to otworzyłam (dwa poprzednie odesłałam z dopiskiem "adresat nigdy nie mieszkał pod tym adresem"). Okazało się, oczywiście, że to monit za jazdę na gapę. Napisałam do nich maila, wyjaśniłam co i jak, uwierzyli i sprawa zamknięta, Więcej monitów nie było. Jak przyszedł list do nieżyjącej już poprzedniej właścicielki domu to nie otwierałam, bo to nie moja sprawa. Ale KAŻDY list zaadresowany na moją nieżyjącą mamę czy teściową otworzyłabym bez żadnych subiekcji, we własnym interesie (bo może okazać się, że to jakieś długi... albo wręcz przeciwnie :-)
Odpowiedz@Crook: Prawo w tej materii jest bardzo niejasne. Z jednej strony - jest tajemnica korespondencji gwarantowana przez Konstytucję. Z drugiej - przeczytanie cudzego listu nie jest ścigane z urzędu, przy czym dalej jest to mętne. Jeżeli napiszę list do Kowalskiego o treści "dupa", a przez pomyłkę list dostanie Nowak i go przeczyta, to teoretycznie Kowalski może zgłosić złamanie prawa przez Nowaka. Ale... nie nastąpiło żadne naruszenie dóbr osobistych, gdyż list nie zawierał ani danych osobowych, handlowych, wrażliwych w jakiś sposób czy nawet osobistych. Z punktu widzenia formalnego, otwarcie listu adresowanego do zmarłej osoby jest niezgodne z prawem, w praktyce - osoba zmarła nie może złożyć zawiadomienia o tym fakcie. Teoretycznie powinno posiadać się upoważnienie do otwierania czyjejś korespondencji, natomiast osoba, która jest jej adresatem, powinna być, no cóż, chyba żywa.
Odpowiedz@Armagedon: Listu nie przyjeliśmy, ale skontaktujemy się z urzedem o co chodzi.
OdpowiedzO tej porze roku przychodzą z gmin naliczenia podatków od nieruchomości, więc radziłabym zainteresować się, co w trawie piszczy. Postępowanie spadkowe po babci zostało zrobione? Wszystkie sprawy uporządkowane? Zamiast dziwić się, ze urząd gminy coś przysłał (rozumiem, że odmówiliście przyjęcia przesyłki), skontaktowałabym się z urzędem i spytała, o co chodzi.
Odpowiedztaka pora roku, rozliczenia na podatki więc jeśli babcia miała ziemię to na nia przychodzi proste, to żadna piekielność adresują po prostu do właściciela. Mój mąż od 15 lat odbiera tak z gminy pisma na dziadka i płaci podatki to nic dziwnego akurat
Odpowiedz@kijek: Rozumiem, że dziadek żyje, jest pod waszą opieką i wyrażana to zgodę. Bo jak nie to chyba warto wyjaśnić w katastrze kto jest właścicielem nieruchomości.
OdpowiedzMojego dziadka wzywali do opłacenia abonamentu RTV jakieś 4 lata po jego śmierci, także wiesz. Akt zgonu został dostarczony wszędzie gdzie trzeba.
OdpowiedzSpoko, do mojego dziadka nadal potrafią przychodzić listy z urzędów, a nie żyje od 40 lat. Wszystko przed Tobą :P
Odpowiedz