Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie ludzi, którym się wydaje, że jak wchodzą na przejście dla pieszych,…

Znacie ludzi, którym się wydaje, że jak wchodzą na przejście dla pieszych, to samochód wyhamuje na dwóch metrach? Celują w tym głównie ludzie starsi, którzy nigdy nie siedzieli za kierownicą.

To teraz wyobraźcie sobie podobną sytuację, tylko na przejeździe kolejowym – z perspektywy maszynisty pociągu.

Pociąg towarowy z pełnym obciążeniem potrafi ważyć nawet do 4.500 ton (cztery i pół tysiąca ton) – zależy to - oczywiście - od mocy lokomotywy, trasy, prędkości rozkładowych itp. A jak jest droga hamowania takiego pociągu? Nawet do niemal 2,5 kilometra. Kto zdaje sobie z tego sprawę? Chyba tylko maszynista...

Piekielność totalna sama w sobie – przejazdy niestrzeżone. Ludzie nie zdają sobie kompletnie sprawy z prędkości, ciężaru i drogi hamowania takiego pociągu. Najgorszy efekt, o którym wiem – 15 ofiar śmiertelnych na raz. Rodzina szła na pasterkę – rzędem, zimno było, trzymali się pod ręce i szli tzw, tyralierą.

Przejścia piesze strzeżone: opuszczone rogatki ale „co, ja będę czekał?” Nie czeka, idzie. 5 ofiar śmiertelnych na raz.

Samochody: „Pociąg o 150 metrów ode mnie, zdążę”. Nie, nie zdążył. Ten pociąg potrafi pruć 120 km/h jeśli taka jest jego prędkość rozkładowa w tym miejscu i nie ma obowiązku zwalniać (naprawdę towarowy nie ma obowiązku, on się trzyma „rozkładowej”).

Sytuacji z samochodami „szybkobieżnymi” jest kilkanaście dziennie. Ile z nich kończy w charakterze wraków z trupami w środku – trudno zliczyć.

I na koniec tzw „wisienka” (to chyba złe wyrażenie) – „Jedzie, jedzie pociąg, wagonami buja”, a na poboczu dramat! – wrzeszcząca rozpaczliwie i szarpiąca się dziewczyna próbuje rzucić się pod pociąg, a dwóch chłopaków z całych sił próbuje ją powstrzymać! Szarpanina, krzyki! Pociąg przelatuje obok, ale maszynista ma obowiązek zgłosić każdą sytuację niebezpieczną, toteż zgłasza.

Kilka dni później: maszynista dowiaduje się, że uratował życie tej dziewczynie, bo było dokładnie odwrotnie – dwóch chłopaków próbowało wepchnąć dziewczynę pod pociąg, a ona rozpaczliwie się broniła. Przed tym konkretnym pociągiem się uratowała ale nie wiadomo, co byłoby dalej, gdyby nie przyjechali SOK-iści...

pociągi

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ciejka
8 10

Głupota boli

Odpowiedz
avatar Jaladreips
3 13

Trzeba być idiotą do kwadratu żeby nie zauważyć pociągu. Co do przejazdów strzeżonych, to trzeba to robić z głową. W moim mieście jest taki przejazd, gdzie potrafią zamknąć szlabany na pół godziny, w oczekiwaniu na jeden pociąg.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@Jaladreips: Zależy, gdzie się przechodzi. Koło mojego byłego mieszkania prowadziła ścieżka na skróty do lokalnego centrum osiedlowego. Ścieżeczka przecinała tory w idealnym miejscu - zalesione, zakrzewione, jeszcze na dodatek zakręt blisko po jednej stronie, jeśli nie usłyszysz pociągu, marne szanse, by go zauważyć w porę. Raz przeszłam, więcej nie korzystałam, ale ścieżka była udeptana mocno. Natomiast zgodzę się z tymi przejazdami. Różne przejazdy mają specyficzny dla siebie czas zamykania. Mieszkałam kiedyś koło trzech - na jednym ZAWSZE czekało się przynajmniej 5 minut, na drugim z minutę, dwie, może trzy, na trzecim pociąg było często już widać z dala (dość długa prosta), gdy szlaban dopiero zaczynał się zamykać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 8

Absolutnie się z tym zgadzam, ale akapit z "Pociąg o 150 metrów ode mnie, zdążę", nie trzyma się kupy. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pociąg może poruszać się do 20 km/h (przejazdy kategorii D i niższej). Chyba, że w Twoim przykładzie samochód taranuje rogatki lub je objeżdża.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
6 6

@mountaingee: Potrafią i objeżdżać. Ludzie mają nieprawdopodobne pomysły. Potrafią "przelecieć" pod zamykającym się właśnie szlabanem i utknąć przed drugim - już zamkniętym - na środku torów i potem kombinować jak konie pod górę. Sytuacje "pociąg 150 metrów ode mnie, zdążę" dotyczą raczej przejazdów bez szlabanów, takich z sygnalizacją świetlną, co to światełko czerwone miga i piskanie słychać.

Odpowiedz
avatar Trepan
-1 1

@KatzenKratzen: @mountaingee: przepisy się zmieniły, zlikwidowali ten durny zapis. Odhamowywanie ponad 500 metrowych brutto, wszyscy to kochali. Kurier źle dobrał siłę hamowania i stawał. Na szczęście takie kwiatki już nie straszne.

Odpowiedz
avatar Trepan
5 5

Samochód ma jakieś 5m (szacunkowo), przy 60 km/h pokonuje w sekundę mniej więcej trzy swoje długości. Pociąg, nawet krótki EN-57 ma ponad 60m długości. Robi mniej niż ćwierć swojej długości na sekundę przy tej samej prędkości. Wrażenie jest złudne, że porusza się wolno, stąd błędna ocena jego prędkości i częste wtargnięcia. Druga sprawa to niecierpliwość i bezmyślność. Jeśli widzisz czoło składu to już jest za późno na przekraczanie przejazdu.

Odpowiedz
avatar Aksal
13 13

Nie jestem w stanie zrozumieć jak można zginąć "przypadkiem" pod kołami pociągu. Nawet samochodem, zawsze zwalniam, choćbym jechał przez przejazd po raz 500 i nigdy nic po nim nie jechało, a jak już migają światła i opuszczają się zapory to choćbym miał stać pół godziny (jak nie raz się niestety zdarza) to nie przejadę, bo bardziej szanuję moje życie od mojego czasu. Ale pieszych ginących pod kołami pociągu nie potrafię zrozumieć ani trochę - pociągi nie pojawiają się w losowych miejscach, nie wyskakują zza krzaka w lesie, atakując niewinnych spacerowiczów, a jeżdżą tylko i kuźwa wyłącznie po torach. Więc wchodząc na tory chyba można się rozejrzeć, czy w moją stronę nie leci kilkaset ton rozpędzonego żelastwa? To nie jest tak, że musisz zachowywać czujność 24h na dobę, wystarczy te kilka sekund w okolicy torów...

Odpowiedz
avatar jass
5 5

@Aksal: Wystarczy być idio... nieostrożnym. Dawno temu spędzałyśmy z koleżanką wakacje na działce u mojej babci. Któregoś dnia uznałyśmy, że fajnie będzie przejść się na bosaka po torach (miejscowość wiejska, stacji brak a pociągi jeździły rzadko). I tak sobie idziemy, rozmawiamy... Maszynista z pewnością trąbił (czy jak się ten sygnał dźwiękowy w pociągach nazywa), ale kompletnie tego nie słyszałyśmy. Nie skończyłyśmy jako rozwleczone po szynach placki wyłącznie dlatego, że jak pociąg był już bardzo blisko koleżanka akurat przypadkiem się odwróciła. Także ten, da się...

Odpowiedz
avatar piwarium
2 2

@jass: nie znam się, więc się wypowiem ;) Myślę, że mógł to być efekt dopplera, wzmocniony kilkoma innymi czynnikami, takimi jak kierunek i siła wiatru, czy czysta fizjonomia człowieka, czyli zasięg naszych małżowin usznych. Myślę, że każdy kierowca miał sytuację, gdzie usłyszał karetkę czy radiowóz gdy ten był już bardzo blisko niego. Ja wtedy myślę o tym, co byłoby, gdyby na moim miejscu był kierowca, który nie skupia uwagi na drodze, tak by analizować co się dzieje wokół jego trasy. A często takich spotykam. Ale tak jak @Aksal napisał, po torach nie porusza się człowiek "na co dzień" i nie spędza na nich godzin, tak jak kierowcy na ulicach.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
0 6

A możşna prosić o konkretne historię, a nie bajdurzenia? Jasne, że straszne rzeczy, ale na Boga... Mógłbym ciurkiem siedzieć i kilka dni pisać opowiastki o jakichś przypadkowych ludziach.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 2

@piesekpreriowy: Och! To wspaniale! Proszę, pisz ciurkiem opowiastki o przypadkowych ludziach! Jak na razie ograniczasz się tylko do ujadania pod prawie każdą historią ale może jednak faktycznie popiszesz? Z twoich przepojonych jadem i żółcią komentarzy czasem wygląda pewien rodzaj specyficznej inteligencji, więc proszę, PROSZĘ popisz ciurkiem opowiastki! Obiecuję, będę czytać!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2018 o 19:46

avatar piesekpreriowy
-1 3

@KatzenKratzen: żarty żartami, ale ty floodujesz stronę. To nie są historie, które powinny być tutaj zamieszczane. To strony od i dla ludzi. Chodzi o autentyczność. TWOJE sytuację w życiu codziennym! Nie świata... Może każdy znasz napisze ckliwe historię o wojnie, mordowaniu Żydów i głodzie w Afryce? O to chodzi? Czy jednak o konkretną sytuację z życia (no nawet niech będzie twojego...). A jak nie masz o czym pisać to tylko się cieszyć (: tak trzymaj! Życzę ci jak najmniej piekielnych sytuacji żeby tych marnych wypocin nie czytać. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-1 1

@piesekpreriowy: Niestety, zmartwię Cię. Nie napiszę ani słowa o wojnie i mordowaniu Żydów z jednego prostego powodu - nie było mnie wtedy na świecie. Historie na ten temat znam - z opowiadań babci i dziadka (oboje tzw powstańcy warszawscy). Historie piszę ze swojego życia codziennego. Ale czasem - UWAGA! czasem! - takie historie przytrafiają się komuś mi bliskiemu (jak w przypadku tej właśnie historii). Opisałam, bo czemu nie? Jest piekielna? jest! Piesku! Uważam, że naprawdę jesteś człowiekiem inteligentnym, nie pustym trollem. Czytam "Piekielnych" o wiele więcej niż na nich piszę. Czemu to robisz?

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
1 1

Można powiedzieć, że żyjecie jak pies z kotem ;p

Odpowiedz
avatar Va_faill_Elaine
-4 4

Tylko 4,5 tysiąca ton? Nie zastanawiałam się nad tym, ale powiedziałabym raczej, że sama lokomotywa, może z jednym wagonem tyle waży. Ciężko mi sobie wyobrazić moje trzy małe samochodziki (każdy po ok 1300 kg) jako pociąg towarowy z pełnym składem.

Odpowiedz
avatar Apodemus
10 10

@Va_faill_Elaine: 4,5 tysiąca ton to niezupełnie to samo, co 4,5 tony (czyli 3 Twoje małe samochodziki) :-)

Odpowiedz
avatar Va_faill_Elaine
2 4

@Apodemus: Haha, no tak. Mea culpa, cały czas myślałam o kilogramach, a nie o tonach. Shame on me :) Teraz wszystko się zgadza.

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@Va_faill_Elaine: jedna węglarka przyjmuje się około 80 ton (załadowana). W składzie jest ich zwykle ponad 30, czasem nawet bliżej 50ciu. Do tego jednostka prowadząca, te najlżejsze mają po około 70 ton, ale ciężki towar wymaga większej siły, dla przykładu jamnik waży ponad 160 ton. Mówimy tu o kolei normalnotorowej, LHS prowadzi większe wagony w cięższych składach. Ze względu na większy gabaryt-jeden wagon to około 100 ton. Bywa ich w składzie ponad 40.

Odpowiedz
avatar Johanna
1 1

Wierze, ze sytuacje takie maja miejsce. Zgaduje, ze anegdotycznym zrodlem jest tutaj jakis znajomy maszynista. Poprosze natomiast o dane statystyczne, z ktorych korzystano piszac "Sytuacji z samochodami „szybkobieżnymi” jest kilkanaście dziennie". Dziekuje.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 3

@Johanna: Z doświadczeń "znajomego maszynisty" ;))) 40 lat stażu :)

Odpowiedz
Udostępnij