Dzwonek do drzwi. Kuriera się nie spodziewam, więc lekka konsternacja, o co może chodzić.
Tym razem domokrążcy z organizacji 'EKO'.
Już dokładnie nie pamiętam, czy pierwsze było "Dzień dobry", czy "Nie chcemy od Pana żadnych pieniędzy", ale kolejne było czy chcę żeby delfiny, rysie tudzież pandy z Ugandy wyginęły.
Ciekawa socjotechnika swoją drogą, tak zadać pytanie, żeby rozmówcy było głupio cię spławić. Oczywiście mogę nie chcieć pomagać, ale w tej wersji pytania jest to jednoznaczne z życzeniem tym stworzeniom śmierci.
Zostawiając tą dygresję, sednem rozmowy było, że nie chcąc ode mnie pieniędzy, Pan/Pani domokrążca zachęca do ustawienia w banku zlecenia stałego, które im te pieniądze będzie przelewać co miesiąc.
Nóż się w kieszeni nie otwiera, piekielne płomienie nie pojawiają mi się w oczach, jest to jedynie irytujące.
Natomiast za piekielnie głupią uważam tą nową, choć już nie tak nową, strategię eko-domokrążców. To już więcej by dostali prosząc o piątaka. Jak ktoś jest na tyle zakręcony, żeby ustawiać zlecenia stałe w banku, to i tak już podobną organizację wspiera. Reszta zamknie drzwi i szybko zapomni.
dom domokrążcy ekologia
Mylisz się, gdyby zbierali, musieliby zgłosić zbiórkę w odpowiednim urzędzie, za każdym razem, tak łażą i gadają.
OdpowiedzMyślisz że gdyby nie było efektów to by łazili?
Odpowiedz@Sharp_one: Myślę, że tak. Pracowałam w Amnesty jako właśnie taki łazik przez dwa dni. Przez dwa dni pracy całej naszej grupie (każdy pracował osobno) udało się w sumie złapać aż jedną osobę. Łał.
OdpowiedzKoło mnie zaczepiają na ulicy. Powiedziałem kiedyś, że nie podoba mi się taka forma zbierania funduszy (=namawianie do ustawiania zlecenia w banku) i jeżeli o mnie chodzi, to jest przeciwskuteczna. W odpowiedzi usłyszałem, że chłopak przeszedł odpowiednie szkolenie, to jest właśnie najbardziej odpowiednia forma fundraisingu, a ja się nie znam. No może się nie znam, ale od tej chwili obchodzę tych ludzi w zielonych kamizelkach szerokim łukiem.
Odpowiedz@quack: ci ludzie nie są członkami czy wolontariuszami tej organizacji. To są pracownicy firmy reklamowej, której organizacja po prostu zleca usługę marketingową. W tej chwili z takiej formy fundraisingu korzystają dwie organizacje (jedna ma nazwę składającą się z trzech literek, a nazwa drugiej brzmi trochę jak zielony groszek).
Odpowiedz@xpert17: Tak to rpawa zbieraja za pośrednictwem innej firmy, u mnie zbiera tak pieniądz WWF i amnesty international
Odpowiedz@xpert17: Pomocy Małe Miasteczka Dziecięce ;) też tak zbiera.
OdpowiedzCiekawe, co by zrobili, jakby ktoś odpowiedział, że tak, chce.
Odpowiedz@feline1: Ale... tego nie było na szkoleniu!
Odpowiedz@razzk: było na szkoleniu, wtedy się przytakuje i mówi, że ja w sumie też mam to w nosie, no ale widzą Państwo, taka praca... :D pracowałam dla WWF i Wiosek dziecięcych przez 4 miesiące. To nic innego jak zwykła sprzedaż,jak telemarketing tylko niby na szczytny cel ta kasa leci. Codziennie rano szkolenia, żeby ludziom jak największą sieczke w mózgu zrobić i jak najwięcej kwitków nałapać.
OdpowiedzA mnie zaproponowali telefonicznie stałe wsparcie dla Amnesty International
OdpowiedzJa takich spławiam tekstem, że nie wspieram terroryzmu. Dość skutecznie to ich ucisza.
OdpowiedzDo mnie tak przyszli na biedne dzieci. I cóż, praktycznie zamknąłem drzwi przed nosem.
OdpowiedzJa bym odpowiedział, że nie mam nic przeciwko temu, żeby te pandy z Ugandy wyginęły. A dlaczego? Po pierwsze nie wiedziałem o ich istnieniu, więc z mojego punktu widzenia to tak, jakby ich nigdy nie było. Po drugie jak wyginą, to tacy jak wy (tu należy się zwrócić bezpośrednio do domokrążców) nie będą łazić i ludziom zawracać dupy.
OdpowiedzIlość rojów spada, ilość dzikich pszczół spada. Zrzuta do puszki z jednym i drugim niewiele pomoże. Ważniejsze jest budowanie bazy pożytkowej i ograniczenie/wyeliminowanie pestycydów na ile się da. Jednym słowem lepiej wydać kasę na kwiatka z którego pszczoły będą mogły sobie zebrać nektar i pyłek, nie opryskiwać róż przeciwko mszycom w czasie lotu pszczół (w dzień) itp
OdpowiedzW sumie za "pandy z Ugandy" można by ich wyśmiać. Bo pand w afryce nie ma i nigdy nie było.
Odpowiedz@rodzynek2: To był taki dowcip autora...
OdpowiedzMeh. Ja po prostu mówię żeby delfiny ginęły, że chętnie zobaczę jak płoną :D Gwarancja braku kolejnych odwiedzin.
Odpowiedz@atheo: dzisiaj był Unicef. Tym z kolei powiedziałam że mają iść, sio, sio :D W piżamie z potarganym włosem. Też pewnie nie wrócą ;)
OdpowiedzAle jak dokładnie to robią? Dają informację i liczą na to, że takie zlecenie ustawisz, czy namawiają, żeby podpisać im takie zlecenie? Ten drugi sposób czasem stosują w Brukseli. Mają wydrukowane formularze, w których trzeba wpisać nr konta, właściciela, kwotę i złożyć podpis. Oni to zanoszą do banku, który zlecenie uruchamia. Bardzo się upierają, żeby podpisać im na miejscu, nie chcą dać danych do samodzielnego ustawienia zlecenia. I to działa, bo Belgowie z jednej strony są bardzo lewicowo nastawieni, z drugiej bardzo naiwni i chętnie dają pieniądze różnym żebrakom i kwestorom bez próby sprawdzenia, na co te pieniądze naprawdę idą.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2018 o 11:23
@Jorn: Tak, właśnie tak to działa. A nie daje się tych kwitów do samodzielnego wpisania, bo każdy ma swój kod i my jako fundraiserzy jesteśmy z tego rozliczani. No i jesteśmy objęci obowiązkiem ochrony danych osobowych czy jakoś tak. W Polsce też to działa, 4 miechy pracowałam. Ludzie na to idą, nie bez powodu osoby, które chodzą po domach mają codziennie szkolenia jak dobrze sprzedawać.
OdpowiedzNo cóż - na tego typu pytanie od razu odpowiadam: tak, chcę, aby te zwierzątka wyginęły. Nie lubię, gdy ktoś mnie uważa za idiotkę.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 lutego 2018 o 12:03
A ja w tym momencie zadaję pytanie: "Czy Państwo wiecie/zdajecie sobie sprawę, że od początku istnienia naszej planety wyginęło już ponad 99,99% gatunków zwierząt i jakoś to naszej planecie nie zaszkodziło".
OdpowiedzOni jak wyczują tylko, że coś się da urobic przyssają się jak pijawki, omotają człowieka i nawet się nie zorientuje, że wpłaca na pandy 30 zl miesięcznie.
OdpowiedzZakręcony? Raczej - wrażliwy.
OdpowiedzRaz miałem dobry dzień, więc porozmawiałem sobie z panem z Amnesty. Oczywiście namawiał mnie na zlecenie przelewu stałego, na co postanowiłem się zgodzić. Pan był chyba w szoku, że mu się udało :D Dostałem nawet silikonową bransoletkę z ich logiem! No cóż, pożegnaliśmy się, ja z bransoletką, on z kolejnymi pieniążkami na zbożny cel. Myślicie, że jestem aż tak dobrodusznym człowiekiem? Gdzieżby. Kilka dni później miał pani z banku zapytała, czy zgadzam się na przelew stały na Amnesty. Nie była zaskoczona, gdy usłyszała odpowiedź odmowną. A co z bransoletką? Za każdym razem jak próbowali mnie zaczepić na mieście wystarczyło unieść nadgarstek. Odpuszczali z uśmiechem, a ja już miałem spokój na długo :)
Odpowiedz@xhonek: i w ten sposób pozbawiłeś jakiegoś biednego fundraisera pieniążków za kwit, na które już się cieszył :D
OdpowiedzDinozaury wyginęły, bo nikt na nich zbiórki nie robił. :D
OdpowiedzNa szczęście ten typ zawracaczy dupy szybko się gasi - "nie mam stałych wpływów na konto". Tak samo, jak wciskaczy kredytów wszelakich - "Jestem bezrobotna".
OdpowiedzPracowałam w takiej firmie przez prawie dwa tygodnie. Płaca marna, typowa robota dla charyzmatycznego studenta, który chce sobie dorobić. Dostają pieniążki nie za godzinę, a za każdego podpisanego kwita (podróży poza miejsce zamieszkania firma oczywiście nie pokrywa). Całość działała na schemacie popularnej piramidki (dodatkowe premie za ludzi "pod Tobą", którzy podpisali kwitki). Teraz na poważnie - nie warto wspierać takich ludzi. Warunki pracy dla takich osób są co najmniej nieuczciwe i byłoby to najłagodniejsze z określeń. Najlepsze, co można zrobić, to wysłać takich ludzi do starego, dobrego pośredniaka ;D
Odpowiedz