Pamiętacie moją (niestety) przyszłą szwagierkę z jednej z historii? Zapraszam do zapoznania Anny:
http://piekielni.pl/78111
Dziś bardzo "umiliła" mi urodzinowy wieczór. Ale od początku.
Pisałam z jej córką Karoliną (z którą mam dobry kontakt i od długiego czasu mam wrażenie, że jestem jej jedyną osobą na tyle bliską, z którą może porozmawiać na każdy temat, bo przecież z zaborczymi rodzicami nie porozmawia). Dowiedziałam się, że Karolina wybiera się do nas jutro i zostanie do przyszłej soboty. Napisała mi to, bo była pewna, że wiem. No nie wiem.
Pytam się mojego P., czy wie coś na ten temat. Nie.
Zdziwił mnie nieco fakt, że przyjeżdża, bo ferie w naszym województwie już się skończyły, a Karolina nadal się uczy. Odpisałam jej zgodnie z prawdą, że jej babcia (mama P., która mieszka w drugiej części domu) na pewno się ucieszy, ale nas niestety nie będzie, bo wyjeżdżamy na kilka dni w Karkonosze. Wszystko już zarezerwowane i opłacone.
Dosłownie dwie minuty po tej wiadomości, do P. dzwoni telefon. Anna.
Z ich rozmowy wynikało, że MAMY JUŻ TERAZ ZARAZ ODWOŁAĆ WYJAZD, bo ktoś się musi Karoliną zająć. Bo ferie minęły, ale ona musi zmienić otoczenie i odpocząć. Po jakimś czasie wyszło na to, że ona z Danielem (mężem) jadą do jakiegoś SPA i zwyczajnie nie mają gdzie zostawić nieletniej córki.
Ogólnie już dawno zauważyłam, że Anna nasz dom (i niestety połowicznie jej) traktuje jak "przechowalnię na dziecko". Młodą zostawiają na ferie, nie ma sprawy, my ją bardzo lubimy, ale już nie raz rozmawialiśmy z Anką na ten temat. Ona nie widzi w tym nic złego, "bo przecież rodzina musi się wydawać". Ale nie sądzę, by nastolatka cieszyła się z dwóch tygodni spędzonych na za*upiu, w większości w towarzystwie 70-letniej babci. Dla mnie to ciężka sytuacja, bo jak by nie było - nadal jestem obcą osobą, przynajmniej dla Anny i Daniela, i nie zamierzam młodej nastawiać przeciwko rodzicom. W naszych rozmowach poruszamy różne kwestie i staram się jedynie dawać jej pewne wskazówki (nie mogę też napisać nic wprost, bo Anna sprawdza młodej telefon i laptopa; a młoda nie protestuje...). Może to co robię jakoś pomoże.
P. jako brat Anny wiele razy starał się jej tłumaczyć, że Karolina raz na jakiś czas powinna odejść od nauki i iść do kina ze znajomymi, przecież nie ma dziesięciu lat. Jedyny argument Anki to to, że z P. nie mamy jeszcze dzieci, więc nie powinniśmy się wtrącać.
A co do jutrzejszego przyjazdu Karoliny, Anna zaproponowała, że może by Karolcia z nami pojechała w te góry? Ona zapłaci. Na słowa Anny P. najpierw zabił ją śmiechem przez telefon, a potem powiedział, co myśli o tym, jak traktuje własne dziecko i nas. Jestem pewna, że przywiozą Karolinę i to jej najbardziej współczuję, a my z wyjazdu nie zamierzamy rezygnować.
Edit:
Wyjechaliśmy, Karoliny w sobotę nie przywieźli. Dostaliśmy za to dziś rano telefon od Anny, że oni PRZYPADKIEM PRZEJEŻDŻAJĄ przez Jelenią Górę (jadąc z Wrocławia do nas, co jest baaardzo nie po drodze) i spytała, czy może byśmy mogli się spotkać na jakąś pizzę, skoro już też tu jesteśmy. Chyba tylko głupi przystałby na jej propozycję, zapewne skończyłoby się na próbie "wciśnięcia" nam Karoliny. P. odpowiedział, że plany nam się zmieniły i jednak nie jesteśmy w tej okolicy. Potem zasypywała nas SMS-ami. Potem zgodnie stwierdziliśmy, że przed wyjściem na szlak telefony wyłączamy. Swój teraz włączyłam, tylko 6 wiadomości i 4 nieodebrane. P. nie chce włączać.
Rodzina
Biedne dziecko
OdpowiedzOna ma 17 lat,tak? Jej starych nie będzie? Tak? Czy od was do jej miasta jest daleko? Czy nie może przyjechać do was i od was jeździć na spotkania z przyjaciółmi jak bedzie miała ochotę?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Dla mnie to w ogóle dziwne że nastolatka sama w domu nie może zostać. Jak ja miałam około 10 lat to już moi rodzice sobie spokojnie wyjeżdżali i nie było problemu. Robiłam sobie jedzenie/zakupy a jak jechali na 2 dni to sami mi wcześniej kupowali. Może to było złe? nie wiem.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Tylko dlaczego mają niańczyć nastolatkę?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Teraz będzie miała 16. Do nas ma jakieś 100km. I nie, nie będzie mogła, bo jej kochani rodzice ledwo co się zgadzają na głupie wyjście do kina, a o chłopaku jakimkolwiek może zapomnieć. Jak już mówiłam, ani ja ani P. Nie mamy wpływu na to jak ją wychowują, mimo licznych rozmów.
Odpowiedz@mabmalkin: znaczy się, chodziło o to, żeby się spotkała ze znajomymi nie mówiąc nic rodzicom. Wiesz, niby fajnie, że się nie chcecie wtrącać im w dom, ale kiedy dziewczyna sama chce o czymś zadecydować, szczególnie będąc gościem w waszym domu, to czemu mielibyście trzymać się tych samych zasad co popieprzona mamuśka? Prosta sprawa - zostawiają ją u was, to powinni mieć świadomość, że będziecie ją traktować po waszemu, nie tak jak oni. Czyli możecie jej pozwalać na co chcecie i zabraniać czego chcecie - wasz dom, wasze zasady. Jeśli np. uznacie, że jest ok żeby spotkała się ze znajomymi, to może się spotykać, a czy powie o tym mamusi to już jej sprawa.
Odpowiedz@Aris: Myślisz że dziewczyna, która nie potrafiła obierać warzyw (poprzednia historia) będzie potrafiła pojechać busem/pociągiem sama do innego miasta?
Odpowiedz@Aris: Jest niepełnoletnia, więc biorąc ją pod opiekę bierzemy również za nią odpowiedzialność. Jakby coś jej się stało w drodze do znajomych czy podczas pobytu z nimi, byłaby to nasza wina. Poza tym zauważ, że rodzice zamiast wsadzić ją w busa specjalnie podwożą ją tu autem. Wychowują ją na życiową kalekę i taka też będzie, bo nie potrafi rodzicom się postawić. Zresztą to co będzie robić podczas obecnego pobytu mnie nie interesuje, bo nas nie ma w domu od jutra ;).
Odpowiedz@Aris: A zdajesz sobie sprawę z tego, że opieka nad cudzym dzieckiem to - przede wszystkim - olbrzymia odpowiedzialność? Więc, owszem, jeśli nie chcesz jej ponosić, możesz się na taką opiekę nie zgodzić. Jeśli zaś się tego podejmiesz - masz postępować zgodnie z życzeniem rodziców. I nie, moja droga, nie "mój dom, moje zasady", bo te mogą dotyczyć pory posiłków, na przykład. Ale nie sposobu wychowywania dzieci. Jeśli rodzice czegoś zakazują, to ty nie masz prawa tego zakazu łamać tylko dlatego, że chcesz być "fajną ciotką".
Odpowiedz@Lostsoul: Moje siostry się urodziły jak miałam 7 lat. Od tego momentu niemalże je wychowywałam. I nie było problemem żeby 7 latkę zostawić samą z dwoma niemowlakami na cały dzień (teraz, z punktu widzenia rodzica ciarki mnie przechodzą, bo jakby się coś stało to tragedia). Ale żeby w wieku 16 lat nie mogła sama zostać w domu na kilka dni? To jak ona do ukończenia studiów będzie pod kloszem rodziców, to serdecznie jej współczuję i życzę powodzenia w dorosłym, samodzielnym życiu.
OdpowiedzJa myślę,że tak na 40% dziewczyna dałaby sobie radę. Mnie też wychowywano na życiową kalekę,ale jak wyjechałam do UK to nagle okazało się,że nie jest ze mną aż tak źle.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie twierdzę, że na 100% tak będzie, może odetnie się od rodziców. Może...
OdpowiedzA nie możecie po prostu babci zawieźć do znajomych na dzień albo dwa a sami wyjechać tam gdzie macie jechać? Przywiozą córkę, pocałują klamkę i będą mieli mindfucka co z nią zrobić. Pewnie ostatecznie albo ją ze sobą zabiorą albo oddadzą komuś innemu choć czytając poprzednią historię nie zdziwiłbym się gdyby zostawili biedne dziewczę u was na progu. Nie zazdroszczę siostry ze zrytym beretem :)
Odpowiedz@manius: Babcia nie ma nic przeciwko i co więcej, zdaje się nie widzieć problemu, mimo, że z nią też rozmawialiśmy. Poza tym dla niej to faktycznie jedyne okazje by widzieć się z jedyną wnuczką.
Odpowiedz@mabmalkin: A co jest złego w siedzeniu 2 tygodnie z babcią? Jak byłam mała to z własnej woli jeździłam do babci na wieś, bo chciałam po prostu pobyć z tamtą rodziną (nie było za bardzo tam dzieci). A jak rozumiem internet tam jest, telewizor też, ona ma też szkołę, więc może się pouczyć, czy wziąć ciekawe książki i poczytać.
Odpowiedz@dayana: Ok, ale to nie małe dziecko tylko 16-latka. Sama czasem napomina, że chciałaby iść na narty, spróbować się pouczyć (od rodziców kategorycznie NIE) i jakoś inaczej spędzić czas.
OdpowiedzMoże się trochę przyczepię, ale albo pisz P. A. K. itd. lub normalnie imionami. Takie mieszanie jakiś P. z Annami, Karolinami i innymi sprawia iż źle się czyta.
Odpowiedz@Senites: Wybacz, nie zwróciłam na to uwagi, bo nie sądziłam, że komuś sprawi trudność w czytaniu. Przepraszam. Po prostu w historiach już przyzwyczaiłam się do pisania o moim narzeczonym jako "P."
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2018 o 21:10
Zająć się szesnastolatką... Śmieszne. Ja w jej wieku sama musiałam sobie zorganizować ferie. Rodzicom w życiu by do głowy nie przyszło, żeby mi czas organizować. Kalekie dzieci. I ze strachem myślę, że takie będzie pracowało na moją emeryturę.
Odpowiedz@Irena_Adler: Ta, "będzie pracowało"...
OdpowiedzJak ja uwielbiam argument "nie masz dzieci, to się nie znasz". Nie muszę mieć psa, by widzieć, że ktoś go nie potrafił ułożyć i nie muszę umieć grać na pianinie, by widzieć, że ktoś nie potrafi :/
Odpowiedz@szafa: Co z tego, że zajmowałam się (i kiedy mam czas poza studiami i pracą, to nadal to robię) dzieciakami mojego wujka gdy mnie prosił; w wieku 6-13 lat, z czego najmłodsze ma chorobę genetyczną i nie funkcjonuje jak normalne dziecko? Nie mamy dzieci to się nie znamy... :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2018 o 22:49
Szkoda dziewczyny. Jedyna szansa, że pojedzie na studia do innego miasta niż mieszka z rodzicami i tam trochę odsapnie od nadopiekuńczej mamusi. Choć wątpię w to, czytając opisy mamusi...
Odpowiedz