Hotelowa restauracja. Dwie sale oddzielone od siebie stołami ustawionymi w taki sposób, że jak przy dwóch sąsiadujących stołach usiądą plecami do siebie dwie osoby, to przejścia nie ma. Są natomiast na początku i końcu sali, ale to wymaga nadłożenia 10 – 15 metrów drogi.
Siedzę sobie i wcinam z apetytem pyszną kwaśnicę, nie ukrywam, że apetyt jest napędzany kilkoma głębszymi spożytymi wcześniej.
Podchodzi On i stoi bez słowa. Stoi, niech sobie stoi. Nie zwracam uwagi. Po mniej więcej pół minuty:
- Chciałem przejść.
- Rozumiem.
- Więc?
- Co, więc?
- Może się pan przesunie?
- Chyba widzi pan, że nie mam miejsca, żeby się przesunąć.
- To może by pan wstał?
- Nooo, już się rozpędzam.
Powoli zaczynamy wzbudzać zainteresowanie :)
- Chcę się dostać do bufetu.
- Rozumiem.
- Więc?
Trochę już mnie wnerwił, więc wymamrotałem do kwaśnicy "boże, co za dureń".
- Pan jest pijany!!!!
I tutaj z zakamarków pamięci wypłynął ze mnie cytat z Winstona Churchilla z lekka tylko sparafrazowany:
- Tak, jestem pijany. Ale ja wytrzeźwieję, a pan pozostanie durniem. Prawdopodobnie do końca życia.
Strzelił focha i poszedł bez słowa do przejścia usytuowanego 3 stoły dalej.
Burak z Ciebie.
Odpowiedz@ejbisidii: A możesz to uzasadnić. Ja żadnego buractwa ze strony autora nie widzę.
Odpowiedz@ejbisidii: Może i tak, ale trzeba przyznać, że ripostuje świetnie. :) Poza tym gdyby pan chcący przejść rozejrzałby się zamiast iść jak koń z klapkami, do konfrontacji by nie doszło.
Odpowiedz@ejbisidii: Nie, nie jestem burakiem. Natomiast życie nauczyło mnie, że z burakami, prostakami, cwaniaczkami itd. trzeba krótko, bo w przeciwnym razie zadepczą. Gdyby podszedł i zapytał " przepraszam, czy mogę przejść " wtedy bym wstał i go przepuścił. Ryzykując nawet, że za chwilę wracałby z talerzem zupy, potem poszedłby po drugie danie, potem po deser, potem po kawę. Czyli musiałbym wyłazić zza stołu kilka razy, bo jaśnie pan nie może pójść dookoła sali jak wszyscy, tylko na skróty. Gdyby zachował się jak normalny, dobrze wychowany człowiek. Ale, że zachował się jak się zachował, to ja się zachowałem jak się zachowałem. I nie żałuję tego, ani się nie wstydzę.
Odpowiedz@Majezon: Dziś miałam analogiczną sytuację do Twojej. W Biedronce na warzywach stoi a właściwie kuca kobieta. Głowę ma wsadzoną w regał,koszyk koło siebie.Nie da rady przejść. Fakt mogę objechać,ale to oznacza zapierdzielanie wzdłuż całej alejki i nawrót.No nie chce mi się. Więc czekam,niech sobie wyciągnie tą paprykę,wstanie i się przesunie. Nie spieszy mi się. Wstała i mnie co? opierdzieliła że wystarczyło powiedzieć przepraszam a nie stać demonstracyjnie i dawać jej tym do zrozumienia że jest nie kulturalna.Tak żle i tak nie dobrze.
Odpowiedz@ejbisidii: Burakiem, bo? Nie usłyszał nawet "przepraszam", tak tylko dodam.
Odpowiedz@Balbina: Miała częściowo rację :-). Wystarczyło powiedzieć owo "przepraszam" i przepuściłaby Cię. Mogła Cię przecież nie zauważyć skupiona na wybieraniu produktu, a tak poczuła się głupio, że gapiowato zastawiła przejście. Zażenowanie swoim gapiostwem pokryła agresją - częsty przypadek reakcji na swoje błędy.
Odpowiedz@katem: Wiesz,ja w takim przypadku jak widzę (albo zobaczyłam) że komuś przeszkadzam to sama odruchowo mówię "przepraszam nie widziałam"
Odpowiedz@Balbina: Ale Twoje odruchy nie są normą dla całego świata. Tej babki postawa jest mi jeszcze bardziej obca. Ja bym np. się uśmiechnęła i powiedziała, że "mogła pani powiedzieć, nie zauważyłam". Z tym, że też poczułabym się głupio. W sklepie to normalne, że czasem ktoś Ci stanie na drodze, wtedy mówi się "przepraszam" i tyle.
Odpowiedz@ejbisidii: Chyba coś Ci się pomyliło - autor to ten, co zupę jadł. A nie ten burak, co stoi nad człowiekiem i "przepraszam" nie umie wykrztusić.
Odpowiedz@ejbisidii: No tak... bo powinien był przerwać posiłek, wstać, odsunąć temu koniu krzesło, może nawet z lekka przepchnąć stół, polać na drogę i życzyć szczęśliwego dotarcia do celu. Proszę Cię... nie ośmieszaj się.
Odpowiedz@ejbisidii: Ach, to Ty jesteś tym, który nie umie "przepraszam" powiedzieć :)
OdpowiedzNazwanie debila debilem to nie obelga. To diagnoza.
Odpowiedz