Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wielu z nas wydaje się, że znęcanie się to tylko bicie czy…

Wielu z nas wydaje się, że znęcanie się to tylko bicie czy wyzwiska. U mnie w domu i tych nie brakowało, jednak według mnie znęcanie może przybrać też inne formy, np. niedbania o zdrowie dziecka, czy nieinteresowanie się nim.

Od kiedy pamiętam byłam drobna i niższa niż rówieśnicy. O ile w przedszkolu mi to nie przeszkadzało, jakoś to później zaczęło naprawdę doskwierać. W pewnym momencie jakoś tak w wieku 12 lat przestałam rosnąć. Rodzice zamiast zainteresować się problemem albo go bagatelizowali albo obwiniali mnie lub wręcz wyśmiewali. Nawet gdy byłam już o głowę niższa od rówieśników, nic ich to nie ruszyło.

Dopiero za radą jakiejś ciotki zaprowadzili mnie do jakiegoś lekarza, nie wiem od czego. Żadnych badań czy skierowania do specjalisty, nic, zainkasował kasę za wizytę i nie powiedział nic oprócz tego że taka już moja uroda i może jeszcze urosnę. Rodzice dali sobie spokój po jakże dokładnej diagnozie.

Do tej pory pamiętam docinki rówieśników, nawet nauczycieli, na temat mojego wzrostu. Krasnal i karzeł to typowe przezwiska dzieciaków. Pamiętam ten wstyd kiedy nauczycielka obsadziła mnie w szkolnym przedstawieniu w roli krasnala. Pamiętam jak matka za wszelką cenę chciała mnie pasem uczyć jazdy na dorosłym rowerze górskim, pomimo że to był rower męski czyli wysoki i z ramą.

Co do jej metod wychowawczych to temat na inną historię.
Nie chcę się rozpisywać i opisywać mojej historii choroby, bo nie o to chodzi. Dopiero w wieku 30 lat udało się u mnie zdiagnozować nieprawidłowości gospodarki hormonalnej. Do końca życia muszę brać hormony, których mój organizm nie produkuje. Co pół roku wizyty u endokrynologa. Jestem też bezpłodna, nie wiem jeszcze czy całkowicie, czy można jeszcze coś w tym kierunku zdziałać.

Do tej pory mam żal do rodziców, że nie zrobili choćby głupich badań krwi, czy nie zasięgnęli opinii innych lekarzy.

by koorka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar MyCha
24 26

Mam w rodzinie wujka któremu jak się zepsuje samochód to kombinuje jak go najszybciej naprawić i dzwoni po mechanikach w okolicy. Zaś na weterynarza dla psa zawsze mu szkoda pieniędzy. Co gorsza jak jego syn potrzebował dostać się pilnie do specjalisty to stwierdził, że będzie czekał w kolejce bo on płaci składki i dodatkowo prywatnie płacił nie będzie. Niby ma tutaj rację, że ten system jest chory tylko ja dalej nie rozumiem dlaczego ta racja jest dla niego ważniejsza od zdrowia własnego dziecka. Niech stosuje tą taktykę na sobie. Masz droga autorko rację. Olewanie zdrowia dziecka to znęcanie które często potrafi być dalece gorsze w skutkach od bicia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2018 o 16:12

avatar LoonaThic
-1 7

Masz żal do rodziców... Ale czekać 12 lat dorosłego wieku to nie masz żalu? Sama też możesz porobić badania, nie wiem czy wiesz. I albo jesteś bezpłodna, albo nie :(

Odpowiedz
avatar Ginsei
-4 4

@LoonaThic: Wiesz, mnie ginekolog powiedziała, że aby stwierdzić bezpłodność, muszę się przynajmniej rok starać o dziecko - wtedy można dywagować, bo "mogę" wtedy być bezpłodna. Jeśli autorka usłyszała to samo, a nie zamierza mieć na razie dziecka (albo nie ma partnera), to trochę ciężko w ten sposób zbadać swoją płodność.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 6

@Ginsei: Wiesz co - ale zauważ co pisze autorka - jestem bezpłodna ale nie wiem czy całkowicie... Ogólnie historia niedorajdy życiowej skrzywdzonej przez wszystkich. Może łatwo się mi to pisze - ale nie rozumiem ludzi którzy zwalają na kogoś odpowiedzialność zamiast sami się za siebie wziąć :(

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
4 6

Ja bym umarła jakbym nie postawiła na swoim. W wieku 12 lat moja lewa nerka "przestała pracować" z powodu wady genetycznej. Brzuch bolał mnie okrutnie i koniec końców rodzice po pół roku mojego stękania poszli ze mną do lekarza. W krwi nic nie wyszło i dopiero na usg okazało się o stanie do operacji. Taka przestroga dla innych. Pamiętam te głupie docinki, że na pewno udaje, bo nie chce mi się uczyć i tak dalej. Jak wiecie, że coś jest nie tak z waszym organizmem to trzeba to wyleczyć. Jak nie u tego lekarza to u innego. Pamiętajcie, że z badań dziennych nie wszystko wyjdzie.

Odpowiedz
avatar antys
2 2

Znam chłopaka, który przestał rosnąć całkowicie mając jakoś 14 lat. Jego starsi bracia w jego wieku mieli ponad 180 cm wzrostu (mają prawie 200). On zatrzymał się na około 150. Ani zarostu ani nic. Wszyscy mówili jego rodzicom, że powinni zbadać jego hormony. Jak do ściany. A jemu dokuczano i to ostro. W szkole, na podwórku czy też w rodzinie. Chłopak dopiero jak się usamodzielnił (mając 25 lat) co nie było łatwe, bo wszędzie uważano go za dziecko (ciężko byłoby chociażby policzyć niestworzone historie jak ktoś obcy zobaczył go z papierosem), właśnie sam zrobił wszystkie badania i zaczął przyjmować hormony. Urósł jeszcze, ma teraz bodajże 173-5 cm, zaczął mu w końcu rosnąć zarost i ogólnie "zmężniał". Różnica między tym, co było przed hormonami a tym teraz jest jest diametralna, w zasadzie drastyczna. Znam też dziewczynę, która była mikrusem od lat leczącym się na tarczycę. Któryś z lekarzy na studiach zaproponował jej (dopiero) zbadanie hormonów i miał rację. Jej organizm też nie produkował hormonu wzrostu (+ jakieś inne). Nie tylko nie rosła, ale też była "łamliwa" (kruchość kości) i bezpłodna (lekarz zrobił jej full-serwis). Zaczęła brać hormony mając 20 lat. Podrosła 5 cm, ale sama mówiła, że najwyższa jest jej siostra co ma 165... Jak miała blisko 25 to lekarz powiedział, że płodność jest, ale dziecko "teraz albo nigdy", bo może już nie zajść. Ciążę spędziła praktycznie całą w szpitalu, ale dziecko urodziło się zdrowe. Także się nie łam. Nie na wszystko mamy wpływ, ale nawet po latach udręki może życie zmienić się na lepsze.

Odpowiedz
Udostępnij