Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wielki dramat w pracy. Góra postanowiła zablokować dostęp do Facebooka, Twittera, Instagrama…

Wielki dramat w pracy.

Góra postanowiła zablokować dostęp do Facebooka, Twittera, Instagrama i masy innych tego typu stron.

Pewna część załogi wysłała już oficjalne pismo do rady o odblokowanie ww. stron internetowych. Kobiety z tej grupy urażonych (18 kobiet na 3 mężczyzn, którzy pod tym się podpisali, 39 osób pracuje w firmie) w najgorszym wypadku planują strajk.


Dlaczego firma zdecydowała się na taki krok?

W firmie jakiś czas temu spadła wydajność, głównie u kobiet, łatwo doszli do wniosku, że to wina tych porali, gdzie dziewczyny zamiast pracować, to siedziały na FB itd.

Oczywiście, wszystko zaczęło się od skargi tej pracującej części załogi. Bo to na nas spadała później cała robota i musieliśmy zostawać po godzinach, bo jedna księżniczka z drugim księciem muszą sobie wrzucać selfiki na tablicę z kawą i papierami, podpisując to pierdołami typu "ciężka praca", "korpolife" itd.


Oczywiście teraz mają pretensję do nas, tych normalnie pracujących, że nie jesteśmy z nimi solidarni w tych ciężkich czasach i powinniśmy się wszyscy pod tym pismem podpisać, a nawet razem w razie czego przeprowadzić "mini strajk", bo oni dbają o dobro nas wszystkich.

Dobrem dla nas wszystkich byłoby to, żeby robili swoją robotę na czas, a nie na osiem godzin pracy trzy spędzać na fejsbuniu.

praca korpo

by ~esteban
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar krzychum4
21 23

W pracy jak ktoś się postarał to miał darmowe wifi na terenie całego zakładu. Kolega zaczął "walczyć", dla dobra wszystkich, by każdy miał dostęp do darmowego wifi. Brawo, udało się, zmieniono hasło, a darmowe wifi ograniczono do stołówki. Także walka dla dobra wszystkich nie zawsze taką jest. Tak, wiem, praca to praca, u nas i tak nikt nie miał czasu na przesiadywanie na fejsie, twiterze czy innym portalu, ale darmowe wifi wbrew pozorom przydawało się.

Odpowiedz
avatar kosmos90
21 33

Absurdalne biorąc pod uwagę, że większość pracowników korpo ma smartfona i duży pakiet danych, który spokojnie im starczy na FB, instagram czy snapchat.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
31 31

@kosmos90: Tylko, że gapiąc się non stop, czy często w telefon, trudniej jest udawać, że się pracuje. Już spotkałem się z zakazem używania prywatnego telefonu w pracy, a na służbowy/ ze służbowego można było dzwonić tylko w nagłych, awaryjnych przypadkach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2018 o 13:50

avatar SzatanWeMnieMocny
28 30

To pasowałoby na nowy odcinek Szkoły. Ale dorośli ludzie w normalnej pracy? xD

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
56 56

Zamiast strajku powinna być podstawa do zwolnienia za porozumieniem stron albo dyscyplinarnego. Bo uczestnicy protestu sami przyznają, że korzystają z tych stron w godzinach pracy zamiast pracować. A jeśli tak, to nie wywiązują się z umowy, którą podpisali. A skoro się nie wywiązują...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

@pasjonatpl: Dokładnie o tym samym pomyślałam. Przecież sami się podłożyli.

Odpowiedz
avatar kuleczka
9 9

Jak tylko 3 godziny spędzają na fb to są mocno wydajni:) u mnie dostępu do facebooka i innych portali nie ma od zawsze, ale każdy może śmigać za pomocą wifi na swoim telefonie - więc oprócz większości czasu spędzanego na pogaduszkach przy kawie reszta godzin "pracy" jest zużywana na dzielenie się śmiesznymi rzeczami na messengerze - komentowanymi na forum publicznym w dziale. Czasem się zastanawiam jak te osoby dają radę znaleźć czas na wykonanie jakiegokolwiek zadania służbowego - bo nikt nam na ręce nie patrzy, więc można siedzieć cały czas z nosem w telefonie.

Odpowiedz
avatar Zunrin
4 6

@Massai: hmm prawie robota marzeń... Do postudiowania konfiguracja sprzętu. Nudzisz się, to porównujesz ją z najlepszymi praktykami w branży. Owszem, masz tego nie ruszać, ale co szkodzi pouczyć się tego na przyszłość i/lub do robót na boku?

Odpowiedz
avatar TheDoctor
11 11

@Massai: akurat w IT często właśnie tak jest... to się nazywa Wróżka Świetnego Pomysłu - lata sobie i wyszukuje ludzi, którzy mają najmniej w danym momencie do roboty i obdarza ich "świetnymi pomysłami", po których wykonaniu trzeba po czterech działach to odkręcać... ;)

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
7 11

Moment - to aż tak bezrobocie spadło, że wracają praktyki z czasów komuny, kiedy to prywatne telefony w godzinach pracy były na (nie) porządku dziennym? Teraz od lat jestem freelancerem, ale kiedyś pracowałam w redakcji, gdzie po okresie próbnym przed przedłużeniem umowy pytano delikwenta, czy na redakcyjnych komputerach jest dostęp do Internetu (do pracy wystarczył intranet, Internet był tylko u naczelnego). Jeśli powiedział "nie" - wylatywał, jeśli "nie wiem" - zostawał.

Odpowiedz
avatar minutka
6 6

@pchlapchlepchla16: Pomysłowe :). Aczkolwiek stawiało w jednym rzędzie leni i leserów z tymi, którzy chcieliby w tym internecie poszukać jakiejś informacji przydatnej w pracy...

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

@minutka: A także tych najwydajniejszych, którzy potrafili dzienną robotę ogarnąć w mniej niż osiem godzin.

Odpowiedz
avatar Habiel
5 5

@pchlapchlepchla16: Jak dla mnie takie coś, że internet ma jedna osoba to beznadzieja i wiem o czym mówię, bo przeżyłam to na własnej skórze. Byłam na stażu, gdzie mój komputer nie miał dostępu do internetu. Zużywałam swój z telefonu, aby coś sprawdzić, a potem jeszcze zwrócono mi uwagę za to, że siedzę w telefonie (a gdzie miałam sprawdzać orzeczenia, skoro u mnie internetu/lexa niet?). Ogólnie jeśli byłabym pracodawcą, to miałabym gdzieś co robi pracownik w godzinach pracy, dopóki wszystko byłoby zrobione starannie na wyznaczone terminy. Jeden uwinie się z takim zadaniem w 3 godziny, a drugiemu zajmie to cały dzień, więc ten 1 byłby poszkodowany

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 3

@Habiel (oraz @minutka i @Jorn): Z dzisiejszego punktu widzenia - wszyscy po trochu macie rację, ale to było jeszcze w czasach modemów, gdzie każda próba połączenia się z netem generowała koszty i o to też chodziło. Co zaś do tego, że ktoś zrobił wyznaczoną pracę szybciej niż było planowane: według mnie jak się jest na okresie próbnym, to po wykonaniu zadania idzie się do szefa i pyta o nowe.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@pchlapchlepchla16: Chodzenie po więcej jest średnim rozwiązaniem. Bo przyzwyczajasz szefostwo, że można ci dowalać więcej, niż, być może, innym. Za te same pieniądze, albo nawet mniejsze.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Drago: Oj tak, święta prawda niestety. Pamiętam czasy, gdy u nas na stoisku pracowały trzy osoby na jednej zmianie. Wszystko było ogarnięte pięknie, kolejek brak, czyściutko, ładnie towar wyeksponowany, jeszcze czas spokojnie kawkę wypić czy dwie. No to mamy za dobrze, stwierdziło szefostwo - obcięto etaty tak, że były dwie na zmianie i równocześnie dowalono milion obowiązków. Okej, dało radę, choć ciężko trochę i czasem (często) trzeba było z pól godziny (nie dopisywane) zostać dłużej. Gorzej jak parę razy były jakieś L4, zostawała jedna osoba, ale my ambitne, więc zapierdzielałyśmy jak dzikie osły, żeby mimo braku kadrowego wszystko było na tip top, nie chodząc na przerwę, nie zachowując BHP itp itd. A nuż jakąś premią docenią. Doceniono. Stwierdzając, że w takim razie jedna osoba wystarczy na stałe. Tak że masz świętą rację.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@pchlapchlepchla16: Owszem, bardzo spadło, wszędzie w mediach mówią, skąd zaskoczenie? Oczywiście zależy też od regionu, ale we Wrocławiu to 3%, więc tak naprawdę w ogóle nie istnieje, bo te 3% to ludzie, którzy siedzą w PUPach po ubezpieczenie.

Odpowiedz
avatar MaciekGP
0 0

@pchlapchlepchla16: spadło i to bardzo, w większych miastach jest poniżej 5% (Warszawa 2,3%!) a tak średnio to w okolicach 10%, poza głęboką ścianą wchodnią, ale tam króluje strefa przygraniczna

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
-2 2

@szafa: No jasne - wiem, że spadło, ale na rynek pracy wchodzą coraz to nowe roczniki ludzi, którzy tych komunistycznych praktyk zwyczajnie nie pamiętają i jedyna praca, jaką znają, to praca "po nowemu". Czytaj - świadomość, że każda minuta pracy jest opłacona i trzeba ją efektywnie wykorzystać. Inaczej się zwyczajnie wyłudza pieniądze.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@pchlapchlepchla16: Nowe pokolenie jest niestety raczej uczone podejścia "mi się należy", "ja mam prawa", "ja zaraz pójdę do sądu/telewizji/pipu, bo mi kierownik kazał podłogę zamieść", "idę na L4 bo przecież mam gorączkę, całe 37,0, więc nie będę chodził do pracy w takim ciężkim stanie" itp itd. Oczywiście wiadomo, że nie wszyscy, ale spora część od dzieciństwa jest wychowywana na zasadzie "misiaczkowi wszystko wolno", "na misiaczka trzeba uważać, bo jemu się nie wolno denerwować", w szkole nauczycielowi nic nie wolno, studia opłacone, a później zaskoczenie, że w firmie też nie będą skakać wokół kolesia, bo to przecież firmie ma zależeć na utrzymaniu pracownika i to pracownik robi łaskę, że pracuje. Tak że myślę, że komunizm to była insza inszość.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 0

@szafa: Ale dla mojego pokolenia to np. nie była taka oczywista oczywistość, że "praca od 6 rano" oznacza, że punkt szósta rusza taśma. Za komuny na szóstą się przychodziło. Zanim delikwent się przebrał, a w przemyśle np. spożywczym jeszcze wykąpał, uciekały minuty, za które płaciło państwo, czyli nikt.

Odpowiedz
avatar Kirenne
0 2

Brzmi to jak roszczenia grupy młodzieży z pokolenia, które twierdzi, że "im się należy". Pod koniec moich studiów, gdy miałam styczność ze studentami zaczynającymi pierwszy rok to mieliśmy wrażenie z rówieśnikami, że dzieli nas przepaść mimo niewielkiej różnicy wieku.

Odpowiedz
Udostępnij